Reklama

Poland Darts Masters 2023, czyli historyczne wydarzenie dla darta nad Wisłą

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

07 lipca 2023, 11:02 • 13 min czytania 8 komentarzy

Michael Smith, Michael van Gerwen czy Gerwyn Price – oni wszyscy, oraz kilka innych wielkich gwiazd darta, zmierzą się dziś w Warszawie z reprezentantami Europy Wschodniej w ramach cyklu World Series of Darts – zawodach w których wystąpi także czterech Polaków, na czele z Krzysztofem Ratajskim. To bez wątpienia największe wydarzenie w historii tego sportu nad Wisłą, na które bilety rozeszły się w zaledwie jeden dzień. Wobec tego postanowiliśmy przybliżyć wam, czym dokładnie jest World Series of Darts i organizacja PDC. Odpowiemy także na pytanie jak ważny jest to turniej dla polskiego darta, kogo dokładnie w nim zobaczymy oraz na jaki wynik polskich zawodników możemy liczyć?

Poland Darts Masters 2023, czyli historyczne wydarzenie dla darta nad Wisłą

CZYM JEST PDC I KTO ZA NIM STOI?

Zagorzali fani darta zapewne mogą obruszyć się na to pytanie. W końcu tłumaczenie czym dla rzutek jest PDC, to jak mówienie o tym, czym dla piłki nożnej jest FIFA. Ale jako że dart jeszcze nie jest tak popularny jak futbol, na wstępie wypada poświęcić parę słów Professional Darts Corporation. W dużym uproszczeniu PDC można nazwać właśnie darterskim odpowiednikiem największej federacji piłkarskiej. Organizują oni swoje mistrzostwa świata, rozgrywki ligowe Premier League czy kilka serii prestiżowych zawodów. Jedną z nich jest World Series of Darts. To właśnie zawody tego cyklu zagoszczą w piątek i sobotę na warszawskim Torwarze.

– Dart organizacyjnie podąża bardzo podobną droga do snookera, bo oba sporty zbudował Barry Hearn. Obecnie trochę usuwa się w cień i przekazuje tę pałeczkę, ale zrobił świetną robotę i ma ludzi, którzy dalej rozwijają ten sport – mówił w środowym Poranku Kanału Sportowego Łukasz Wacławski.

Wacławski to darter z ponad dwudziestoletnim doświadczeniem, znany i ceniony na polskiej scenie. Dla niego turniej w Warszawie będzie wyjątkowy, bowiem Łukasz przeszedł kwalifikacje krajowe w których udział wzięło 175 zawodników i nie brakowało w nich mocnych nazwisk. W nagrodę Polak zadebiutuje wśród światowej elity i zagra swój pierwszy telewizyjny turniej na scenie.

Reklama

Natomiast nazwisko Hearn z pewnością jest dobrze znane fanom innej dyscypliny – mianowicie boksu. Otóż Eddie Hearn to właściciel grupy Matchroom, jednego z największych graczy w pięściarskim biznesie. Anthony Joshua, Giennadij Gołowkin, Dimitrij Biwoł, a do niedawna także król P4P, Saul „Canelo” Alvarez – pod egidą brytyjskiej grupy walczyły największe pięściarskie nazwiska. Wydarzenia organizowane przez Eddiego zapełniały Wembley i zarabiały, kiedy były organizowane w Arabii Saudyjskiej.

Jednak Hearn nie odniósłby tak spektakularnego sukcesu w promotorce, gdyby nie jego ojciec – Barry. To on w 1982 roku założył Matchroom Sport, grupę promotorską, która zaczynała od… snookera. Z czasem Hearn senior powiększał sportowe portfolio swojej firmy. Obecnie Matchroom działa we wspomnianych już boksie, snookerze, ale także bilardzie, gimnastyce (współpracuje z Simone Biles) czy właśnie w rzutkach. Barry już dawno temu oddał we władanie syna najbardziej dochodową gałąź promotorskiego biznesu jaką jest boks, ale wciąż mocno udziela się w „sportach barowych”. Takich jak snooker czy właśnie dart.

Wprawdzie Barry oficjalnie nie jest prezesem PDC (tę funkcję dwa lata temu przejął Eddie), lecz wciąż pełni tam ważną rolę jako ciało doradcze. Łukasz Wacławski powiedział, że senior Hearn zbudował całą dyscyplinę – i pod względem medialnym nie ma w tym krzty przesady. W 2001 roku Hearn przejął większościowy pakiet udziałów w PDC. Jego „know-how” przeniosło ten sport z barów do wielkich hal. A najlepszych zawodników, jak Michael Smith, Michael van Gerwen czy Gerwyn Price, obsypało mamoną. Tylko za jeden sezon potrafią oni zgarnąć kwoty przekraczające milion funtów!

CZYM JEST WORLD SERIES OF DARTS?

Na tak zawrotne sumy może złożyć się znakomity występ podczas Mistrzostw Świata PDC, których triumfator zgarnia pięćset, a finalista dwieście tysięcy funtów. Jednak struktura PDC jest znacznie bardziej rozbudowana, gdyż składają się na nią liczne zawody. Pod tym względem jest bliźniaczo podobna do snookera. Choć na fali popularności Igi Świątek, możemy porównać ją do tenisa. W jednym i drugim sporcie w sezonie odbywa się całe zatrzęsienie zawodów różnych serii. Jedne są bardziej, inne mniej prestiżowe, ale generalnie – na ich podstawie zawodnicy budują swoją pozycję w rankingu. PDC ma pod sobą między innymi własne mistrzostwa świata, darterską wersję Premier League, serię Masters, UK Open czy Grand Slam of Darts.

Reklama

– Jest o wiele więcej do zrobienia z tą grą na arenie międzynarodowej, a ja nadal czuję, że nie osiągnęliśmy sufitu w Wielkiej Brytanii. […] Ten sport rozwija się we właściwy sposób i chcemy kontynuować to w skali globalnej. Widzieliśmy już, jak eksplodował w Niemczech i chcemy zrobić to samo na innych terytoriach – mówił Eddie Hearn zaraz po objęciu funkcji prezesa PDC.

Eddie Hearn. Fot. Newspix

I tak przechodzimy do cyklu World Series of Darts, o którym Kuba Łokietek, także goszczący w Poranku Kanału Sportowego, powiedział: – Ten turniej to duże przedsięwzięcie PDC, które ma na celu promocję darta. Nie są to turnieje rankingowe, ale to szansa dla miejscowej publiczności, która na co dzień nie ma u siebie tego sportu, by mogła zasmakować tej rywalizacji. A także szansa dla kwalifikantów z danego regionu, by pokazać się w meczach z najlepszymi zawodnikami na świecie. Tym bardziej, że to pierwsza taka impreza w historii.

Na temat Poland Darts Masters w Warszawie porozmawialiśmy z Arkadiuszem Salomonem, ekspertem darta który wraz z Łokietkiem skomentuje to wydarzenie: – W kontekście takich turniejów jak Grand Slam czy UK Open, World Series to zawody znajdujące się o półkę niżej. Przede wszystkim to turniej nierankingowy, czyli pieniądze w nim zdobyte nie wliczają się do zestawienia Order of Merit. Siłą rzeczy to wpływa na renomę, choć w świecie darta są rozgrywki nierankingowe – jak Premier League – które mają swój prestiż – mówi Salomon.

Złośliwi mogliby nazwać World Series obwoźnym cyrkiem. Jednak byłoby to wielce niesprawiedliwa ocena, bowiem do Warszawy przyjadą największe nazwiska tego sportu. Co nie znaczy, że wszystko w nim jest idealne. Oddajmy głos Salomonowi:

– Odnoszę wrażenie, że PDC nie ma spójnego pomysłu na World Series. Z jednej strony to gry pokazowe, z drugiej organizacja chce promować nimi tę dyscyplinę. Stąd gra w lokacjach egzotycznych jak na darta – jak Bahrajn, Kopenhaga, Nowy Jork, teraz Polska, a później Australia czy Nowa Zelandia. Idea jest taka, że mamy ośmiu zawodników zaproszonych i ośmiu przedstawicieli gospodarzy. I to jest promocja darta. Rozgrywki kończy turniej World Series of Darts Finals i sądzę, że na tym etapie PDC trochę się gubi. Z jednej strony zapraszają zawodników, którym dobrze szło podczas World Series. Ale z drugiej, zawsze rozdają dzikie karty, w których i tak stawiają na znane nazwiska z czołówki rankingu.

Ostatecznie więc w finale oglądamy te same twarze, a o losach tytułu rozstrzygają dobrze znane nazwiska. Niemniej jednak, organizowane przez PDC turnieje to gratka dla kibiców oraz samych zawodników. Każde wydarzenie posiada atrakcyjną pulę nagród. I tak wygrany warszawskich zmagań otrzyma 20 tysięcy funtów. Finaliście przypadnie 10 tysięcy. Półfinały zostały wycenione na 5 tysięcy, a ćwierćfinały na 2,5 tysiąca. Ci którzy zakończą udział w pierwszej rundzie, zgarną 1250 funtów.

Przekładając to wszystko na terminologię piłkarską, World Series może nie jest Ligą Mistrzów, prędzej taką Ligą Europy. Jednak biorąc pod uwagę wciąż niewielką renomę naszego kraju w darcie, to i tak wielka nobilitacja, że PDC zdecydowała się zorganizować zawody tego formatu w Warszawie.

– Mogę sobie trochę popsioczyć na World Series, ale to bardzo duża rzecz dla polskiego darta i moje uwagi w ogólnym kontekście schodzą na dalszy plan. To pierwsza impreza PDC w Polsce, szansa by pokazać się z dobrej strony, by pod względem organizacyjnym wszystko fajnie wypadło. I żeby doping był przyjemny, niekoniecznie negatywny w stosunku do zawodników, by darterzy miło nas wspominali. To potencjalna przepustka do czegoś więcej, by nasz kraj bardziej zaistniał w organizacji. Może w przyszłości otrzymamy turniej European Touru? Mam nadzieję, że World Series w Warszawie nie będzie tylko jedną imprezą nagle dodaną do kalendarza, ale przerodzi się w coś więcej – mówi nam Salomon.

KTO ZAGRA W WARSZAWIE?

Zamysłem World Series jest promowanie darta na świecie, stąd PDC organizuje zawody w różnych zakątkach globu. A kto inny może przyciągnąć uwagę kibiców, jak nie znane nazwiska? I takie pojawią się w stolicy Polski. Zagrają tu obecny mistrz świata Michael Smith, a także Michael van Gerwen uważany za jednego z najlepszych darterów w historii. Anglik i Holender spotkali się w finale tegorocznych mistrzostw świata. Obaj zagrali fenomenalny mecz, okraszony legiem który został uznany za najlepszy w historii.

Poza Smithem i van Gerwenem wystąpi też Gerwyn Price. Charakterny Walijczyk uwielbia prowokować publiczność. Ale przede wszystkim to genialny zawodnik, mistrz świata sprzed dwóch lat oraz obrońca tytułu World Series of Darts. Do Warszawy przyjadą też Rob Cross, Dimitri Van den Bergh i Luke Humphries. To same uznane nazwiska i goście, którzy wygrali w życiu trochę darterskich zawodów. A przecież pierwotnie obsada mogłaby być jeszcze silniejsza, bo zagrać mieli także Peter Wright i Jonny Clayton. Szkoda nieobecności w szczególności pierwszego z wymienionych. Dwukrotny mistrz świata zdecydował się odpuścić zawody z powodów rodzinnych. Jednak w obu przypadkach PDC sprowadziło niezłych następców. W warszawskim Torwarze rzucać będą goście, którzy w przeszłości wygrywali UK Open – Danny Noppert i Nathan Aspinall.

Jednak Eddie Hearn dobrze zna sportową rozrywkę i wie, że wielkie gwiazdy to tylko część sukcesu, by zapełnić trybuny wynajętej hali. Ważne jest też to, by miejscowi fani mieli za kogo ściskać kciuki. Dlatego World Series of Darts posiada formułę ośmiu zaproszonych gwiazd oraz ośmiu zawodników gospodarzy.

– Słowo „gospodarz” jest tu dość ogólne – u nas to cała Europa Wschodnia. Pewny udział mają zawodnicy którzy posiadają kartę PDC, a w przypadku reszty to zależy od regionu. Do warszawskich zawodów odbyły się turnieje kwalifikacyjne w Polsce i na Węgrzech. Gdzie indziej liczyły się lokalne rozgrywki – tłumaczy Arek Salomon.

Tym sposobem spośród Polaków, w Warszawie zobaczymy naszą największą gwiazdę darta – Krzysztofa Ratajskiego. Jako posiadacze kart PDC, do turnieju przystąpili także Krzysztof Kciuk i Radek Szagański. Ostatnie polskie miejsce przypadało zwycięzcy eliminacji, które rozegrano 1 lipca.

Salomon: – To był weekend w którym rozgrywane były mistrzostwa Polski w Tarnowie Podgórnym. Zagrać mógł każdy, wystarczyło przyjść, opłacić wpisowe i spróbować swoich sił. W stawce było parę mocnych nazwisk, jak Sebastian Białecki czy Tytus Kanik. Cała polska topka. Ale najlepszy okazał się Łukasz Wacławski i za to należą mu się gratulacje.

OCZEKIWANIA OD POLAKÓW? OBY KTÓRYŚ ZAGRAŁ W SOBOTĘ

Skoro w turnieju rozgrywanym u siebie będziemy mieli czterech reprezentantów, to omówmy pokrótce ich szanse na to, co mogą osiągnąć w Warszawie. Zacznijmy od drabinki, która została ustalona w środę.

Źródło: PDC

Jak ocenić to losowanie? Cóż, jak ulał pasuje do niego parafraza piłkarskiego klasyka – tu nie ma słabych zawodników. Każdy z Polaków (jak i innych przedstawicieli „gospodarzy”) przystępowałby do meczu z gwiazdą z pozycji underdoga. I to niezależnie od wylosowanej kombinacji. Wyjątkiem jest Krzysztof Ratajski. Jednak i w jego przypadku możemy mówić najwyżej o tym, że trafił na rywala o w miarę zbliżonym poziomie.

Ze względu na jakość zagranicznych nazwisk, Arkadiusz Salamon bardzo pozytywnie przyjął zestawienie drabinki Poland Dart Masters: – Moim zdaniem to całkiem sympatyczne losowanie. Najgorzej trafił Łukasz Wacławski. Ale prawda jest taka, że na kogo Łukasz by nie wpadł, to i tak stałby na straconej pozycji. Skoro więc otrzymał przepustkę na imprezę życia, to fajnie że będzie miał okazję zagrać z kimś z absolutnego topu darta. I trafił na Gerwyna Price’a. Myślę, że on sam cieszy się z tego losowania. W końcu jak ma zagrać w telewizji i na scenie, to z jakimś kozakiem.

Ciężko się z naszym ekspertem nie zgodzić. Wacławski to uznana marka w Polsce oraz człowiek chętnie dzielący się swoją wiedzą na temat darta na swoim kanale YouTube. A ma się czym dzielić, bo do tarczy rzuca ponad dwadzieścia lat. Niemniej jednak w piątek zaliczy swój telewizyjny i sceniczny debiut. Stąd samą przyjemnością dla niego będzie mecz z jedną ze współczesnych ikon tego sportu. I to taką, która w tym sezonie znajduje się w genialnej formie.

Bardzo trudnego przeciwnika otrzymał także Krzysztof Kciuk. Polak, aktualnie zajmujący 81. pozycję w rankingu Order of Merit, zagra z Michaelem Smithem. Nie dość, że Anglik to obecny mistrz świata, to jeszcze polska publiczność wcale nie musi być do niego negatywnie nastawiona. Wszystko dlatego, że jego żona, Dagmara, pochodzi z Polski. A jak dobrze wiemy, polscy kibice lubią takie smaczki. Jeżeli dany zawodnik ma coś wspólnego z naszym krajem, to często może liczyć nad Wisłą na pozytywne przyjęcie. Nawet w meczu z reprezentantem gospodarzy.

Krzysztof Kciuk trochę wpadł, bo trafił na Michaela Smitha. Wprawdzie Anglik w Nowym Jorku pokazał, że podczas World Series potrafi się wyłączyć, przegrał tam w pierwszej rundzie. Ale generalnie trudno oczekiwać od Krzyśka by pokonał mistrza świata. Najlepiej trafił Radek Szagański, bo Danny Noppert który wskoczył do turnieju w ramach zastępstwa, pod względem sportowym jest wymarzonym przeciwnikiem dla każdego zawodnika i można stoczyć z nim wyrównaną rywalizację – analizuje Salomon.

Last but not least – Krzysztof Ratajski. The Polish Eagle trafił na Roba Crossa. Cóż, mogło być gorzej. W końcu poza piątym numerem rankingu PDC do wyboru byli wspomniani już Price, Smith czy Michael van Gerwen (Holender zagra z Czechem Adamem Gawlasem). Niemniej Crossa nie należy lekceważyć… a nawet Rataj może liczyć na to, że to sam Anglik przejedzie się na takiej postawie.

Krzysztof Ratajski. Fot. Newspix

Salomon: – Krzysztof Ratajski zaliczył średnie losowanie, bo Rob Cross to uznana marka, aczkolwiek do tych najlepszych mu brakuje. Ale widzę tu pełne pole do walki dla Krzyśka. Szczególnie, że sam Cross ma różne podejścia do tych turniejów. Jednak w Nowym Jorku doszedł do półfinału, więc jak chce, to potrafi.

Ale naszym zdaniem, niezależnie od wyników Polaków, wniosek przed dzisiejszą imprezą jest jeden.

TO BĘDZIE WIELKIE ŚWIĘTO DARTA W POLSCE

Pewnie jeszcze kilka lat temu, kiedy Polska była traktowana przez PDC niczym kraj trzeciego świata, organizacja zawodów z największymi gwiazdami darta jawiła się nielicznym fanom tego sportu niczym marzenie ściętej głowy. Później pojawił się Krzysztof Ratajski, ambasador Polski w świecie rzutek i odwrotnie – rzutek jako sportu w naszym kraju. Największe turnieje darta – takie jak mistrzostwa świata – zaczęły być coraz chętniej pokazywane przez ogólnodostępnych nadawców. I znajdywały odbiorców, o czym świadczy liczba wyświetleń MŚ PDC na YouTube TVP Sport. Edycje z tego oraz ubiegłego roku zanotowały po dwieście tysięcy odsłon.

Obecnie grupa docelowa darta w Polsce jest tak liczna, że wydaje się jakoby sama organizacja PDC nie doceniła jej potencjału. Wydarzenie zorganizowano w warszawskim Torwarze, a pulę wejściówek ustalono na około cztery tysiące miejsc. Wszystkie rozeszły się w jeden dzień. Przy czym te na sobotnią sesję, podczas której odbędą się finały, sprzedano podobno w… kilkanaście minut! Pamiętajmy, że zawody Poland Dart Masters zostały dodane do kalendarza World Series of Darts trochę na ostatnią chwilę. Ogłoszono je pod koniec marca tego roku. Jak widać po zainteresowaniu, sport którego siłą jest dynamika akcji, charakterystyczne postaci i stosunkowo niski próg wejścia – zarówno do oglądania jak i gry – szybko przekonał do siebie kolejnych kibiców.

Czego zatem możemy oczekiwać w piątkowy i sobotni wieczór?

Arek Salomon: – Chciałbym zobaczyć pełną halę, ludzi którzy dobrze bawią się na darcie, podłapią bakcyla. Wiadomo, mimo wszystko hala wypełni się ludźmi, którzy darta znają – także na żywo, bo sporo Polaków jeździło na zawody European Tour do Pragi czy Niemiec. Bardziej jednak patrzę na aspekty organizacyjne i PR-owe niż sportowe, a więc też to, jak pokażemy się jako gospodarze zawodów. Natomiast pod względem sportowym fajnie byłoby, gdyby ci kibice mieli dla kogo przyjść w sobotę. Czyli by ktoś z naszych jednak w piątek zwyciężył w meczu z gwiazdami.

Obecnie już wiadomo, że dart pod szyldem PDC za rok powróci do naszego kraju. Ale kto wie, czy nie zostanie zorganizowany w większej hali oraz mieście położonym bliżej Niemiec i Czech? W końcu tam także fanatyków darta nie brakuje. U naszych zachodnich sąsiadów istny szał na darta udowodnił występ na tegorocznych mistrzostwach świata PDC Gabriela Clemensa. Media żyły meczami Clemensa tak bardzo, że Bild relacjonował jego spotkanie z Michaelem Smithem na pierwszej stronie swojego portalu. Zatem może za niedługo zobaczymy darta nie w Warszawie, a we Wrocławiu, w dziesięciotysięcznej Hali Stulecia, lub w Krakowie, który dysponuje największą halą w Polsce? A wtedy na trybunach zasiądzie dwa albo i trzy razy więcej osób.

Wiele z tych wizji będzie zależeć od tego jak Poland Darts Masters 2023 wyjdzie w praniu. Jednak oceniając potencjał tego sportu nad Wisłą, przeczuwamy, że fanów rzutek w Polsce czekają naprawdę fajne lata.

SZYMON SZCZEPANIK

Zdjęcie główne – PDC

Czytaj więcej o darcie:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Świetnie wieści z Turcji: Lis wraca do Super Lig, zespół Nalepy pewny baraży

Piotr Rzepecki
0
Świetnie wieści z Turcji: Lis wraca do Super Lig, zespół Nalepy pewny baraży
Polecane

Jastrzębski potwierdził, że jest najlepszy. Drugie mistrzostwo Polski z rzędu!

Sebastian Warzecha
0
Jastrzębski potwierdził, że jest najlepszy. Drugie mistrzostwo Polski z rzędu!

Inne sporty

Komentarze

8 komentarzy

Loading...