To jeszcze boisko zweryfikuje, zawsze może być tak, że Błaszczykowski strzeli dwie bramki Niemcom, ale wygląda na to, że jego pożegnanie nie będzie najwdzięczniejsze. Czy jednak ma to wielkie znaczenie, skoro jego kariera reprezentacyjna taka zdecydowanie była?
Lecz dobrze, zacznijmy od tego pierwszego, bo grono krytyków Kuba wyhodował sobie spore, a ci często mają problemy z długimi zdaniami, także mogę odpaść w połowie tekstu.
Jeśli porównać pożegnanie Błaszczykowskiego do pożegnania Piszczka, no to ten drugi rozegrał to zdecydowanie lepiej. Najpierw z kadry zrezygnował, potem wrócił, by pyknąć ostatnie spotkanie. Co więcej – był to mecz o punkty, w którym wystąpił przez 45 minut. Wiadomo, że wówczas nawet porażka ze Słowenią nie zabrałaby nam awansu na Euro, ale koniec końców – graliśmy o jakąś stawkę, nie zaś partię, którą trener jednej ze stron chciałby spuścić w kiblu.
Czy dziś ktokolwiek sobie wyobraża, że Błaszczykowski wychodzi na mecz o punkty? No nie, nawet on sam o tym nie myśli, stwierdzając na konferencji, że w jego wieku choćby trening to już dużo.
Ponadto Piszczek był piłkarzem Borussii, Błaszczykowski jest rekonwalescentem pierwszoligowej Wisły Kraków. Dla niego dzisiejszy mecz może być ostatnią szansą na pożegnanie, bo – odpukać! – cholera wie, jak będzie ze zdrowiem, jak będą spisywać się jego kolana. Piszczek mógł zagrać wtedy, mógł zagrać rok później, ba, mógłby zagrać i dziś.
No generalnie dało się odczuć, że nie przyjeżdża pół-emeryt. Było to wszystko ładne – również dlatego, że wcześniej selekcjoner nie nazywał tego meczu bezsensownym idiotyzmem. Oczywiście Santos teraz dokładnie tak nie powiedział, ale skoro jechał po bandzie, to z pewnością tak myślał.
A jak popytać ludzi, mało kogo to spotkanie grzeje. Niby Niemcy, niby fajnie, na Narodowym, ale alternatyw jest tyle, że czy na pewno warto? Nie ma atmosfery święta. Grają, to grają, gdyby nie grali, to by nie grali. Zresztą Niemcy to nie ci sami Niemcy co kiedyś, odpadają w grupie mundialu, kiedy my jesteśmy w 1/8.
Czy taka sceneria to wina Kuby? I tak, i nie. Tak, bo być może powinien skończyć wcześniej. Na przykład w momencie, w którym zrobił to Piszczek. Jeśli spojrzy się w mecze Błaszczykowskiego po mistrzostwach świata 2018, to naprawdę nie widać tam już nic ciekawego – ot, bramka z Portugalią w Lidze Narodów, ale czy nawet ładny gol w gówno rozgrywkach jest warty całej tej otoczki? Śmiechów z relacji Kuba-Brzęczek, teorii o forowaniu pierwszego przez drugiego, a dziś takiego pożegnania?
Było trochę okazji, by powiedzieć „cześć” wcześniej.
A „nie”, ponieważ jednak trzeba pamiętać o kruchym zdrowiu pomocnika – mógłby się żegnać z wyższego pułapu, ale przecież kontuzji sobie nie wybierał.
ZAKŁAD BEZ RYZYKA 100% DO 300 ZŁOTYCH – ŚWIETNA PROMOCJA NA FUKSIARZ.PL
Natomiast to w sumie tylko – tak, tylko – pożegnanie. Najważniejsze, że zrobił tyle dla tej reprezentacji, byśmy się teraz mogli zastanawiać – rozstajemy się godnie, czy niegodnie? Nikt tak nie myślał przy okazji Peszki czy Jodłowca. Poszli, to poszli.
A Kuba to najważniejszy piłkarz tej reprezentacji w XXI wiek.
Tak, nie Lewandowski, a Błaszczykowski. Pomijając aferę biletową, po Euro 2012 mógł patrzeć bez wstydu w lustro – asysta, gol. Fatalny czas za Fornalika – Robert pudłuje, on ciągnie jak może. Na mundial nas ostatecznie nie wciągnął, ale nikt by tego nie zrobił. Euro 2016? Nasz najlepszy piłkarz – udział przy golu Milika, gol z Ukrainą, gol ze Szwajcarią. Warto więc zwrócić uwagę, że do bramki Lewandowskiego z Portugalią, wszystkie gole, jakie strzelaliśmy na dużych turniejach w drugiej dekadzie XXI wieku, były udziałem Błaszczykowskiego.
Ktoś może odbijać piłeczkę, że Lewandowski zabrał nas na Euro 2016 i – szczególnie – mundial 2018. No, ale ja jednak wyżej cenię same imprezy, a tam Kuba częściej nie zawodził niż zawodził, a Robert jednak odwrotnie.
Zatem najpierw Błaszczykowski, potem Lewandowski. Nie ma wątpliwości, kto jest lepszym piłkarzem, ale taki urok reprezentacji – klubowe dokonania nie zawsze przekładają się na grę w narodowych barwach. Może ostatecznie Lewandowski go przegoni, bo na finiszu kariery wywlecze nas do ćwierćfinału w Niemczech. Ale na razie to Błaszczykowski jest górą.
I coś mi mówi, że jednak na tej górze jeszcze trochę pozostanie.
WOJCIECH KOWALCZYK
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI PRZED MECZEM Z NIEMCAMI: