Dzisiaj świat obiegła szokująca informacja, że ultrasi Wisły Kraków nie życzą sobie Puszczy Niepołomice grającej w Ekstraklasie na stadionie przy Reymonta. Trąbią o tym wszędzie, bo każdego to specjalne oświadczenie przecież interesuje. Nas jednak bardziej ciekawi ta życzeniowość, ten krakowski koncert życzeń, który w kilka tygodni zdążył przyjąć kilka postaci, a ta ostatnia przypomina kultowe sceny ze “Świata Według Kiepskich”.
Odcinek “Ciucholand”. Marian Paździoch otwiera sklep z odzieżą używaną na korytarzu kamienicy. Boczek wpada do kuchni Kiepskich, a Kiepski na to: – Proszę opuścić mnie z kuchni mojej, bo ja zamierzam odzież zamierzyć, a ja przy panu obnażać się nie będę. Paszoł won! Ja sobie nie życzę pana obecności.
Albo dialog, który równie dobrze mógłby pasować do wymiany zdań kibiców Wisły i Puszczy:
– Panie, ustalmy jedną rzecz, dobre? Co pan robisz tutaj na tym piętrze, jak pan mieszkasz na innym piętrze?
– Yyyy, noo….
– Nie “yyyy”, tylko wypierdzielać na górę. Nie życzę sobie pana tutaj.
Ultrasi Wisły Kraków nie chcą Puszczy przy Reymonta
I można by się tak śmiać i śmiać, o ile oczywiście poziom humoru tegoż polskiego sitcomu trafia w wasze gusta. Jeśli nie, chyba i tak musicie przyznać, że grupa ultrasów “Białej Gwiazdy” wystawia się na śmieszność. Raz, że robi sobie z Puszczy wroga – pytanie, czy ktoś to w ogóle przemyślał. Dwa, że budowanie aury świętego miejsca też jest chyba lekko przesadzone. Owszem, to stadion wyjątkowy, ale nie róbmy z niego polskiego Wembley, na którym może grać tylko jedna drużyna. Trzy to fakt, że przecież coś takiego (to znaczy: gra innej drużyny niż Wisła) miało już miejsce w przeszłości za sprawą Garbarni, a to m.in. dlatego, że stadion jest miejski. Nie będziemy teraz się kłócić, czy Wisła ze swoimi prawami do samej murawy może mieć trochę więcej do powiedzenia, jednak pewne jest jedno: to nie klub w tej sprawie rozdaje karty i rozstawia po kątach. A tym bardziej nie powinni tego robić kibice.
W oświadczeniu “Ultra Wisła” pada stwierdzenie: – Nie możemy samodzielnie pozbawiać się własnych atutów. Nie ma żadnych argumentów za tym, żeby Puszcza rozgrywała swoje mecze właśnie u nas. Kurczę, tak się jakoś złożyło, że Wisła całkiem niedawno pozbawiła się atutów na boisku właśnie w starciu z Puszczą. Przypominamy, że przegrała w barażu 1:4, a więc został jej odebrany jeden dość istotny argument: awans do Ekstraklasy. Wisła Kraków mogła zatem mieć to i tamto, a teraz ma jedynie dalszą grę w 1. lidze. Owszem, fajnie byłoby zobaczyć jej powrót, ale też niefajnie widzieć, jak ktoś nadal w tak lekceważący sposób podchodzi do rywala, który był lepszy.
Czytamy jeszcze: – Nasza drużyna ma znów walczyć o awans i musi mieć ku temu jak najlepsze warunki. Ryzyko dodatkowego rycia naszej murawy musi zatem rodzić zrozumiałe obawy. Tak, tutaj trwoga przed Puszczą akurat jest zasadna, bo ostatnio “Żubry” bezpośrednio znęcały się nad Wisłą, a teraz mogłyby robić to dalej, tyle że będąc w wyższej lidze. Ale nie przesadzajmy też w drugą stronę, że nie da się zorganizować dobrej murawy i wdrożyć przejściowego wariantu chociaż na pół rundy, dopóki beniaminek nie rozwiąże problemów na własnym stadionie. Serio, nikomu korona z głowy by nie spadła, tym bardziej że nie mamy do czynienia z dwoma zwaśnionymi klubami. Słowem: można się dogadać.
No i zostaje kwestia chęci oraz pieniędzy. Wiadomo, że Puszcza nie grałaby na Reymonta za darmo. Nie mogłaby też wyjść z założenia, że obiecane prace nad stadionem w Niepołomicach będą tylko wygodnym argumentem dla wypożyczenia stadionu, na którym na co dzień gra Wisła. Tu trzeba dobrej współpracy z miastem i drugim klubem, zrozumienia swoich potrzeb i pójścia na kompromis, a nie obrażania się jak dzieci. Jakimś trafem Raków Częstochowa grał przez dwa sezony w Bełchatowie i aferek nie było, oczywiście poza faktem, że ta “ulga stadionowa” trwała zbyt długo. Ale Raków wreszcie ogarnął sobie stadion, podziękował i tyle. Takiego wylewu niezadowolenia, jaki mają teraz krakowscy ultrasi, po stronie kibiców GKS-u Bełchatów nie było.
Na koniec jeszcze jedna kwestia, trochę z przymrużeniem oka. Pan Królewski obiecywał powrót Ekstraklasy na Reymonta, więc dlaczego teraz ktoś miałby zamykać przed nią drzwi? Zawsze to fajna opcja na weekend, żeby wpaść na mecz topowego klubu Polsce akurat w Krakowie, jeśli nie przepada się za Cracovią.
WIĘCEJ O WIŚLE KRAKÓW:
- Królewski o braku awansu: – Luka w budżecie może wynieść od 4 do 12 milionów złotych
- Kolos na glinianych nogach. Chwiejny jak Sobolewski
Fot. Newspix