Reklama

Velde to „Pan Europa”. Oceny Lecha Poznań za puchary

redakcja

Autor:redakcja

21 kwietnia 2023, 15:56 • 9 min czytania 16 komentarzy

Najlepsi – Joel Pereira, Michał Skóraś, Mikael Ishak oraz Kristoffer Velde. Najgorszy – wiadomo, Artur Rudko, po nim Joao Amaral i Heorhij Citaiszwili, a niewiele lepszy Pedro Rebocho. Oto oceny piłkarzy Lecha Poznań za 20 meczów, które rozegrali w europejskich pucharach.

Velde to „Pan Europa”. Oceny Lecha Poznań za puchary

Skala – od 1 do 10.

Filip Bednarek – 5

Według zamysłu władz Lecha miał siedzieć w rezerwie, ale że w tych planach uwzględniano grającego Artura Rudkę, stosunkowo prędko wrócił między słupki. I tak, tak, w pierwszym meczu z Fiorentiną nie pomógł (chyba że Włochom), tyle że gdyby nie obronił karnego z Austrią Wiedeń w fazie grupowej, być może nie było żadnego ćwierćfinału i żadnej Fiorentiny. Gdyby nie ta jedenastka (pamiętacie, jak Manfred Fischer złapał się za głowę?) ocenilibyśmy go bardziej surowo, tym niemniej – Kolejorzowi przydałby się ktoś, kto częściej czyni w bramce cuda.

Artur Rudko – 1

Dzięki niemu już nikt w Polsce nie powinien mieć wątpliwości – do Pafos tylko na urlop, nie po bramkarza. Już po pierwszych występach nie dało się nie zauważyć, że Ukraińcowi przydałby się śliniak, bo wszystko „wypluwa”, jak niesforny bobas w trakcie karmienia. Tyle że po dziecku da się posprzątać, a bajzel spowodowany „wyplutymi” strzałami przez Rudkę już nie – przecież drugi raz z Karabachem zagrać nie można było.

Alan Czerwiński – 5

Na plus – bezapelacyjnie wyrównująca bramka przeciwko Dinamu Batumi, występ w środku obrony przeciwko Vikingurowi i lewej obronie z Bodo/Glimt. Na minus – zdecydowanie „popis” w rewanżu z Fiorentiną, bo tak naprawdę tylko łaskawości niebios zawdzięcza, że w pół godziny nie zawalił bramki i nie wyleciał z boiska. To jeszcze się zdarza, do wybaczenia, ale te humory po zmianie? Jasne, żaden zawodnik nie będzie się cieszył z zejścia z boiska w 31. minucie, tylko, ludzie kochani, w przypadku Czerwińskiego czerwień wisiała w powietrzu jak na komunistycznych sztandarach…

Reklama

Tak doświadczony piłkarz powinien to wiedzieć, ale skoro z żółtą na koncie łapał przeciwnika pod pachę jak pannę na wydaniu, pewnie nie ma się co dziwić.

Filip Dagerstal – 6

Miewał takie mecze, że w trybie przyspieszonym należałoby mu przyznać tytuł profesora, jak choćby po obu potyczkach z Hapoelem Beer Szewa. Zawalił z Villarrealem i w końcówce rewanżu z Fiorentiną, ale to nie powinno kłaść się cieniem na całej kampanii, generalnie pozytywnej dla Szweda. Dobrze się ustawiał, grał na wyprzedzenie, przewidywał ruchy rywali. Silny, mobilny. Mocny punkt defensywy.

Barry Douglas – 4

W eliminacjach z konieczności występował jako środkowy obrońca, później – po dojściu do zdrowia Bartosza Salamona i transferze Filipa Dagerstala – stał się zbędny. Po awansie do fazy grupowej zagrał tylko dwukrotnie, poza tym sześciokrotnie przesiedział mecz w rezerwie i cztery razy w ogóle zabrakło go w kadrze za sprawą urazów. Postać nawet nie z drugiego, a trzeciego czy czwartego planu.

Antonio Milić – 7

Wysoki, silny, zwrotny, z dobrym wyprowadzeniem, przydatny przy stałych fragmentach w ofensywie. Chorwat – jak wszyscy – nie pozostawał bezbłędny, ale koniec końców spisał się bardzo dobrze. Sześć czystych kont w Lidze Konferencji od awansu do fazy grupowej to w ogromnej mierze jego zasługa. A grał wszystko od deski do deski.

Lider.

Reklama

Joel Pereira – 8

Szesnaście lat po ogłoszeniu nowych siedmiu cudów świata należy poszerzyć listę o ósmy – dośrodkowania Joela Pereiry z Lecha Poznań, jednego z najlepszych obcokrajowców w historii Ekstraklasy – pisaliśmy po pierwszym zwycięstwie nad Djurgarden i to podtrzymujemy.

Tak jak Pedro Rebocho został zweryfikowany negatywnie w europejskich pucharach, tak Pereira pozytywnie. Portugalczyk zalicza się do absolutnej czołówki Ligi Konferencji pod względem kreatywności:

  • oczekiwane asysty (xA) – 2,2 (6. wynik rywalizacji, bez eliminacji)
  • kluczowe podania – 19 (6.)
  • udane podania w pole karne – 20 (2.)
  • progresywne podania – 71 (4.)
  • akcje prowadzące do strzałów – 36 (4.)

Słowem – kawał piłkarza i absolutnie jeden z liderów Kolejorza.

Pedro Rebocho – 4

Za wysokie progi na drewniane nogi… W poprzednim sezonie mogliśmy się zastanawiać, jakim cudem ten gość trafił do Ekstraklasy? Teraz już wiadomo, a w odpowiedzi na to pytanie pomogli nam piłkarze Karabachu Agdam, Villarrealu czy ostatnio Fiorentiny, a i z przeciętną Austrią Wiedeń wyglądał jak atrapa lewego obrońcy.

Krótko – w spotkaniach z tymi najlepszymi stawał się sabotażystą.

Maksymilian Pingot – 5

Skorzystał na problemach z obsadą centrum defensywy, czyli przedłużającym się powrotem po urazie Bartosza Salamona oraz późnym dogadaniem Filipa Dagerstala. Nie zachwycił, nie sabotował, po czym odesłano go po naukę do Odry Opole.

Bartosz Salamon – 6

Pewnie skończyłby z notą wyjściową, gdyby nie świetny mecz wyjazdowy z Bodo/Glimt – przecież tylko Lechowi i Arsenalowi w 20 spotkaniach europejskich pucharów Norwegowie za kadencji Kjetila Knutsena na swoim terenie nie strzelili gola i do tego wykreowali xG poniżej 1,0. Pod względem defensywnym Kolejorz spisał się tam świetnie.

A tylko nota wyjściowa, bo Salamon większość rozgrywek stracił z powodu urazu i tak naprawdę dopiero wiosną zaczął pomagać w osiąganiu historycznych rezultatów. No i przedwcześnie skończył…

Lubomir Satka – 4

Średniak. Oczywiście, pewnie żaden z obrońców Lecha nie rozegrał bezbłędnego meczu, tyle że Bartosz Salamon, Filip Dagerstal czy Antonio Milić potrafili kilkakrotnie pokazać coś ekstra, a Słowak był do bólu przeciętny. Nic więcej, a do tego słabiutko zagrał z Fiorentiną w Poznaniu.

Czwarty w hierarchii środkowych obrońców i dzisiaj – biorąc pod uwagę choćby miniony, przecież udany sezon – trudno rozsądzić, czy czwarty, bo tak gra, czy tak gra, bo czwarty i na ławce nie sposób wykuć formę.

Joao Amaral – 3

Marginalna rola. Rzadko grał, a jak grał… Cóż, przede wszystkim przestrzelił piłkę meczową w zremisowanym spotkaniu z Austrią Wiedeń, czym zabrał Arturowi Sobiechowi asystę. Zdaje się, że nawet rubel nie tracił tak szybko na wartości jak w tym sezonie Portugalczyk. Mizeria.

Adriel Ba Loua – 4

Jedyny pozytyw – asysta do Filipa Marchwińskiego w pierwszym starciu z Djurgarden. Trochę mało, przyznacie? Szczególnie jak na gościa, na którego wyłożono spore jak na polskie warunki pieniądze. Zawód.

Heorhij Citaiszwili – 3

Krótko – można by pomyśleć, że biega z napisem „Gio” na plecach, by później nikt nie skojarzył, że to Citaiszwili taki słaby. Przede wszystkim rezerwowy, a jak już się pojawiał na murawie, to wszyscy chcieliby, żeby zniknął. No, poza rywalami Lecha. Im pasował.

Jesper Karlstroem – 7

Przy Radosławie Murawskim może bardziej angażować się w ofensywę i to plus dla Lecha. Wyglądał dobrze na tle Villarrealu, Austrii Wiedeń, Hapoelu Beer Szewa, Djurgarden czy Fiorentiny, np. we Florencji miał udział przy wszystkich golach strzelonych przez Kolejorza.

Miewał delikatne wahnięcia formy, ale tak generalnie – szef.

Antoni Kozubal – grał zbyt krótko, by go ocenić

Epizodyczna rola. Nie zdążył zrobić nic konkretnego.

Nika Kwekweskiri – 6

Z jednej strony – powrót spacerowym tempem z Hapoelem Beer Szewa, tylko cudem niezakończony golem rywali.

Nie wiemy, dokąd nocą tupta jeż, ale wyobrażamy sobie, że robi to w takim tempie, jak Gruzin w 81. minucie, kiedy zupełnie nie interesował się przeciwnikiem, tylko spokojnie dreptał w kierunku Filipa Bednarka. A że był we własnym polu karnym i za jego plecami biegł Astrit Selmani, naprawdę mało brakowało, by Lech poniósł porażkę – tak streszczaliśmy „popis” Gruzina.

Z drugiej – fenomenalna, genialna, wspaniała zmiana z Djurgarden, która ustaliła wynik.

Ta zmiana przejdzie do historii Lecha, poważnie. Gruzin wszedł w momencie, gdy Szwedzi musieli już odważniej ruszyć do przodu, w środku zrobiło się więcej miejsca, a to była woda na młyn dla tak technicznego zawodnika. Kwekweskiri miał wielki udział przy wszystkich golach – zachwycaliśmy się.

A krócej – bardzo nierówny. Potrafił i zachwycić, i zirytować.

Filip Marchwiński – 5

Gdyby nie wiosna, pewnie powtarzałby klasę. Ale za świetne wejście z Djurgarden przepuszczamy go dalej. Oby te ostatnie udane tygodnie były zwiastunem powtarzalności. Już nie chcemy słuchać, jaki to on utalentowany. Chcemy to zobaczyć.

Radosław Murawski – 7

Mróweczka. Pracowity. Aktywny. Mądry. I przede wszystkim: wyrazisty – pisaliśmy po pierwszym zwycięstwie nad Djurgarden i w zasadzie ten opis można rozciągnąć na całą europejską kampanię w wykonaniu środkowego pomocnika mistrzów Polski.

Tak, tak, zawalił we Florencji, dlatego dostał stopień niżej niż Joel Pereira, Michał Skóraś, Mikael Ishak czy Kristoffer Velde, ale na przestrzeni całego sezonu wyrósł na fundamentalną postać Kolejorza, która bardzo rzadko zawodziła i nie ma sensu udawać, że było inaczej.

Michał Skóraś – 8

Siedem goli i cztery asysty. Swego czasu Zbigniew Boniek popełnił błąd w jego nazwisku i po zwróceniu mu uwagi, odparł, że trzeba zasłużyć, by ludzie znali czyjeś nazwisko. No to Skóraś zasłużył. Obok Velde drugi nieoczekiwany bohater, już pewnie mało kto wierzył, że stanie się kimś ważnym w Lechu (w poprzednim roku skończył 22 lata), a tu proszę, jak wystrzelił, to latał po orbicie okołoziemskiej.

Drugi najbardziej kreatywny zawodnik Kolejorza po Joelu Pereirze – 12 kluczowych podań (2. w zespole) i 19 udanych podań w pole karne (2.). Tak naprawdę w rok zapracował na transfer za granicę, a pewnie po poprzednich rozgrywkach prędzej wieszczono by mu przenosiny do średniaka ligi polskiej.

Afonso Sousa – 5

Jesienią – przydawał się Lechowi niczym zimowa czapka w piękny, letni dzień. Wiosną – wreszcie zaczął pokazywać, że warto było zapłacić za niego solidne pieniądze. Rozkręcał się powoli, bo ani występami z Bodo/Glimt, ani pierwsztm starciu z Djurgarden nie podrywał ludzi z miejsc, ale im dalej, tym lepiej.

Po pierwsze, świetnie pokazał się w rewanżu ze Szwedami. – Odnosiło się wrażenie, że ze sztuczną murawą obcował już jako dzieciak i to nawet w przydomowym ogródku. Na nawierzchni, na której piłka nie odbijała się przypadkowo, jego techniczne wyszkolenie stało się jeszcze lepiej widoczne – chwaliliśmy go.

Po drugie, z bardzo dobrej strony zaprezentował się w rewanżu z Fiorentiną.

Ostatnie tygodnie dają nadzieję, że może faktycznie coś dobrego przyjdzie z tego transferu Kolejorzowi.

Kristoffer Velde – 8

„Pan Europejskie Puchary”. W tym sezonie został TRZECIM najlepszym zagranicznym strzelcem Ekstraklasy w międzynarodowej rywalizacji. Zdobył osiem bramek i dzięki temu wyprzedził Nemanję Nikolicia, Christiana Gytkjaera, Stanko Svitlicę, Kalu Uche, Aleksandra Prijovicia czy Artjomsa Rudnevsa. Przed nim zostali tylko Mikael Ishak i Miroslav Radović.

Niesamowite.

Velde w Ekstraklasie najczęściej zawodzi i irytuje, ale kiedy przychodzi mu pokazać się w Europie… Mucha nie siada. Nie uwierzylibyśmy, gdyby ktoś przed początkiem rozgrywek powiedział nam, że ten gość będzie fundamentalną postacią w historycznym sezonie Kolejorza w pucharach. Bestia. Drapieżnik. Predator.

Mikael Ishak – 8

Jeden z bohaterów. Po prostu. W sumie zebrał dziewięć goli i pięć asyst. Był skuteczny, a do tego jak to on – harował, harował, harował. Mawia, że nie może obiecać, że będzie strzelał gole w każdym meczu, ale może obiecać, że zostawi na murawie serce. Prawdopodobnie najlepszy napastnik Lecha w XXI wieku.

Artur Sobiech – 5

W sumie uzbierał 124 minuty, z czego aż 79 wczoraj we Florencji. Raz, że od zgrupowania w Turcji w styczniu 2022 gnębiły go problemy zdrowotne. Dwa, Mikael Ishak w europejskich pucharach strzelał jak na zawołanie. Ale kiedy Sobiech dostał szansę przeciwko Fiorentinie, nie zawiódł i warto to docenić (a jeszcze tylko z powodu Joao Amarala nie miał asysty z Austrią Wiedeń). To rzecz jasna za mało, by od razu stawiać mu pomnik, aczkolwiek należy zauważyć.

Filip Szymczak – 6

Zabezpieczał cztery pozycje – prawe skrzydło, ofensywnego pomocnika, lewe skrzydło i napastnika. Zdobył bramkę na wagę punktu z Hapoelem Beer Szewa i zaliczył asystę na wagę punktu z Austrią Wiedeń. Nie wymyślił prochu, ale nie zawiódł i z pewnością pokazał, że w pierwszoligowym GKS-ie Katowice dojrzał i zanotował progres. Zebrał bezcenne doświadczenie, jednak nie za darmo – pomagał drużynie. Widocznie rozwinął się od początku rozgrywek.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

foto. Newspix

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Michał Trela
0
Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Liga Konferencji

Ekstraklasa

Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Michał Trela
0
Trela: Długie wrzuty z autu: ekstraklasowy folklor czy nadążanie za trendami?

Komentarze

16 komentarzy

Loading...