Zemsta nie popłaca. Gdy chcesz za wszelką cenę wyrządzić komuś krzywdę, możesz na tym więcej stracić. I tak było dziś z zawodnikami Napoli. Wyszli na boisko, żeby Milanowi urwać głowę, pożreć w całości. I pokazać, że ostatnia porażka 0:4 to był wypadek przy pracy. I ten entuzjazm ich zgubił. A Rossoneri spokojnie, cierpliwie dążyli do zdobycia jednej bramki i utrzymania wyniku. I swoje zrobili.
Aczkolwiek rezultat 1:0 oznacza, że losy dwumeczu nie zostały jeszcze rozstrzygnięte. Napoli może się odgryźć w rewanżu, ale to spotkanie pokazało, ile znaczy dla Napoli Victor Osimhen. Brakowało Nigeryjczyka. Nie ma godnego zastępcy.
Cierpliwy to i kamień ugotuje. Milan czekał na swój moment
Od pierwszych sekund tego spotkania było widać u Napoli chęć zemsty na Milanie za 0:4 w lidze. Neapolitańczycy od razu ruszyli z huraganowymi atakami. Już w pierwszej akcji Kwaracchelia mógł i powinien wpakować piłkę do siatki. Spore zamieszanie w polu karnym. W bramce nie ma Maignana. Futbolówka dotarła do Gruzina, którego zadaniem było zmieszczenie jej między słupkami. I to spartolił. Calabria zdążył wrócić i przyblokować plecami strzał.
Napoli bardzo szybko chciało i mogło otworzyć mecz. Podopieczni Spallettiego nie podłamywali się i za wszelką cenę dążyli do zdobycia pierwszego gola. Próbowali swoich sił z dystansu. Groźne strzały z dalszej odległości oddali Zieliński i Anguissa. W obu przypadkach Mike Maignan skutecznie interweniował. Goście przeważali. Tłamsili Milan. Wydawało się, że to kwestia czasu, kiedy będą fetować pierwsze trafienie. Grali z wielkim entuzjazmem i gracją. Jednak brakowało wykończenia.
A gospodarze? Cierpliwie się bronili i czekali na swoje sytuacje. Nie zbliżali się za często pod pole karne rywala, ale ich zadaniem było czekać na swój moment. Pozwolili liderowi Serie A na wyszalenie się w ataku i wypatrywali swoich szans. Pierwszym ostrzeżeniem dla Napoli był samotny rajd Rafaela Leao. Portugalczyk z piłką przebiegł pół boiska i oddał strzał obok prawego słupka. Ta sytuacja pokazała, że Rossoneri mogą wyjść z groźną kontrą od razu po przechwycie nawet ze swojej połowy. W takim układzie robiło się sporo miejsca w środkowej strefie. A gdy masz w zespole tak szybkich zawodników jak Leao czy Brahim Diaz, możesz w ekspresowym tempie przedostać się pod pole karne rywala.
I właśnie ten drugi w taki sposób przeprowadził akcję bramkową. Przechwycił piłkę na swojej połowie, przy okazji ośmieszając dwóch rywali i ruszył niczym struś pędziwiatr przed siebie. Błyskawicznie przemknął z futbolówką kilkadziesiąt metrów. Zagrał do boku do Leao i wbiegł w pole karne. Portugalczyk od razu do niego zagrał. Trochę za mocno. Hiszpan i tak ją dotknął, wykonując efektowne podanie piętą do zamykającego akcję Bennacera. San Siro oszalało. Milan nie błyszczał w pierwszej połowie, ale potrafił odpalić fajerwerki.
San Siro oszalało z radości! ⚽
📺 Polsat Sport Premium 1 pic.twitter.com/AJxymAlnfZ
— Polsat Sport (@polsatsport) April 12, 2023
A sam Brahim Diaz to ma chyba patent na Napoli. Kilka tygodni był jednym z najlepszych zawodników w ligowym starciu – gol i asysta.
Brakowało Osimhena. Pomysł z „fałszywą dziewiątką” okazał się niewypałem
W tym tekście musi paść to stwierdzenie – brakowało Victora Osimhena. Niby to jest tylko jeden zawodnik, ale zupełnie inaczej Napoli wygląda z Nigeryjczykiem w składzie. Ma więcej opcji do gry z przodu. I w tych kluczowych momentach potrafi odciążyć „Kwaradonę” i wziąć na siebie odpowiedzialność za całą drużynę. Swoją drogą 21 goli tego napastnika w Serie A nie wzięły się z przypadku.
Kontuzja Nigeryjczyka to ogromny kłopot dla Spallettiego. Bo brakuje alternatyw. Giovanni Simeone? Uraz. Giacomo Raspadori? Powoli wraca do zdrowia po rekonwalescencji, ale nie jest w optymalnej formie. Włoski szkoleniowiec postanowił zaskoczyć Milan i wystawił Elifa Ełmasa na „dziewiątce”. Jednak Macedończyk nie sprostał trudnemu zadaniu. Nie radził sobie w pojedynkach z obrońcami Milanu. Nie dawał jakości z przodu. Oddał jeden groźny strzał głową w poprzeczkę, ale to byłoby na tyle.
Napoli od początku drugiej połowy cisnęło Milan. Taki sam scenariusz jak w pierwszej połowie. Rossoneri skutecznie się bronili. W kluczowych momentach zawsze na posterunku był Mike Maignan. Gdy trzeba było, to za każdym razem skutecznie interweniował.
Napoli było bezradne. Chęć zemsty za wszelką cenę ich zgubiło. Anguissa zarobił dwie żółte kartki za przewinienia na Theo Hernandezie (ta druga kartka dyskusyjna) i musiał przedwcześnie opuścić boisko. Osłabił zespół. Jednak Milan nie rzucił się do ataku. Chciał utrzymać 1:0 i utrzymał 1:0. Z dobrych wiadomości dla Milanu w rewanżu nie zagra szef obrony Napoli Kim Min-Jae, który będzie pauzował za kartki.
AC Milan – Napoli 1:0 (1:0)
I. Bennacer 40′
Czytaj więcej o Lidze Mistrzów:
- Pięć meczów, które ukształtowały Luciano Spallettiego
- Wielki piłkarz z małego miasteczka. Bryne – tu dorastał Erling Haaland [REPORTAŻ]
- Jak strzela Erling Braut Haaland i dlaczego robi to tak dobrze?
Fot. Newspix