Zneutralizowani, wypunktowani. Benfica wyhamowana przez Inter

redakcja

Autor:redakcja

11 kwietnia 2023, 23:47 • 4 min czytania

Benfica? Rewelacja sezonu, czarny koń bieżącej edycji Champions League. W fazie grupowej wyprzedziła PSG, 1/8 finału gładziutko rozbiła Club Brugge. Inter Mediolan? Smętny zespół, zmierzający w trudnym do ustalenia kierunku i notujący wpadkę za wpadką na krajowym podwórku. Ledwo-ledwo udało mu się przepchnąć kolanem awans w dwumeczu z FC Porto. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały zatem, że dziś w Lizbonie gospodarze zaprezentują kolejny popis swoich ofensywnych możliwości. Podopieczni Simone Inzaghiego dowiedli jednak, że w żadnym razie nie należy ich lekceważyć. Co tu dużo mówić, utarli lizbończykom nosa.

Zneutralizowani, wypunktowani. Benfica wyhamowana przez Inter
Reklama

Naprawdę ciężko się ten mecz oglądało, ale postawę gości koniec końców i tak trzeba docenić. Aż takiej solidności się po nich nie spodziewaliśmy.

Benfica też nie.

Reklama

Benfica – Inter. Gospodarze zneutralizowani

Właściwie od pierwszego gwizdka arbitra było widać, że Benfica dzisiaj nie jest najlepiej dysponowana. Chociaż to w sumie i tak duże niedopowiedzenie. W grze „Orłów” kleiło się bowiem naprawdę niewiele, a w zasadzie to nie kleiło się zupełnie nic. Brakowało dynamiki, brakowało precyzji w rozegraniu, brakowało elementu zaskoczenia. No a Inter nie miał rzecz jasna zamiaru ułatwiać rywalom zadania – mediolańczycy skoncentrowali się na głębokiej defensywie, swoich szans na zdobycie gola szukali rzadko i głównie po stałych fragmentach. Benfica z tym dobrze zorganizowanym, do bólu ostrożnym przeciwnikiem kompletnie nie potrafiła sobie poradzić. Portugalczycy w tym sezonie niejednokrotnie zachwycali ofensywnym rozmachem, lecz tym razem trafiła kosa na kamień.

Kluczowe było, że to podopiecznym Simone Inzaghiego udało się narzucić tempo, w jakim toczyło się dzisiejsze spotkanie. Skutecznie spowalniali grę, co zauważalnie frustrowało lizbończyków. Tylko w pierwszej połowie gospodarze popełnili aż osiem fauli, przy czterech przewinieniach Interu.

Co rzucało się w oczy, to najwyższy poziom koncentracji po stronie Nerazzurrich. Choć krytykujemy Benficę, to mimo wszystko trzeba podkreślić, że to ona miała optyczną przewagę, to ona była w natarciu już od pierwszych minut. Defensorzy drużyny przyjezdnej nie wykonywali jednak żadnych fałszywych ruchów. Naprawdę rzadko się w tym sezonie zdarzało, by Goncalo Ramos, Joao Mario czy Rafa zostali do tego stopnia zneutralizowani.

Można było odnieść wrażenie, że portugalską ekipę zupełnie przytłoczył status faworyta do awansu.

Benfica – Inter. Dwa bolesne ciosy

Jak gdyby tego wszystkiego było mało, po przerwie Inter zaczął gospodarzy boleśnie punktować. Zaczęło się tuż po wznowieniu gry, bo w 51. minucie, gdy kapitalne dośrodkowanie autorstwa Alessandro Bastoniego na gola zamienił Nicolo Barella. Benfica niby na utratę bramki zareagowała właściwie, bo znów spróbowała docisnąć oponentów do ściany. I prawie jej się to udało, lecz mediolańscy defensorzy zdołali jakimś cudem zapanować nad podbramkowym zamieszaniem.

Jednak im dalej w las, tym bardziej słabł ofensywny impet „Orłów”. Uleciała z nich energia. Trener Roger Schmidt okazał pełne zaufanie piłkarzom z wyjściowej jedenastki, ponieważ dokonał tylko jednej zmiany, ale to raczej nie była właściwa decyzja. Benfica wyraźnie potrzebowała nowych bodźców, jakiegoś orzeźwiającego impulsu, powiewu świeżości. Nie otrzymała go, no i w końcu zupełnie przygasła. W efekcie to Inter, choć wciąż skupiał się przede wszystkim na przeszkadzaniu rywalom, tworzył sobie więcej dogodnych okazji do podwyższenia prowadzenia. Aż wreszcie się ta sztuka Nerazzurrim udała. W 82. minucie do siatki trafił wpuszczony z ławki Romelu Lukaku, który wykorzystał rzut karny podyktowany po konsultacji z VAR-em za zagranie ręką Joao Mario.

Benfica miała przyjezdnych rozszarpać, a tymczasem sama zebrała po łbie.

Okej, w końcówce gospodarze mogli złapać kontakt, pomocną dłoń wyciągnął ku nim Marcelo Brozović. Nie skorzystali jednak z prezentu, nie trafili do siatki. To po prostu nie był ich dzień – zabrakło im nie tylko dobrej formy, ale i – tak po prostu – szczęścia.

***

Cóż, jako się rzekło – nie był to piękny mecz. Ale Inter tak właśnie chciał zagrać. Pójście na wymianę ciosów z Benficą prawdopodobnie skończyłoby się dla Nerazzurrich tragicznie, gospodarze złapaliby wiatr w żagle i wyeksponowali swoje atuty. Natomiast w szarpanym, brzydkim graniu goście okazali się znacznie skuteczniejsi. Tym samym ekipa Inzaghiego znajduje się jedną nogą w półfinale Champions League. Aż trudno uwierzyć, biorąc pod uwagę jej postawę w Serie A.

Benfica wciąż jeszcze może napisać w Lidze Mistrzów piękną historię, jasne. Nic nie jest przesądzone. Ale odwrócenie losów dwumeczu będzie ekstremalnie trudne. Zwłaszcza że w rewanżu Inter będzie mógł bronić się jeszcze głębiej.

Benfica 0:2 Inter Mediolan

N. Barella 51′, R. Lukaku 82′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Reklama

Liga Mistrzów

Anglia

John Terry o myślach samobójczych po finale Ligi Mistrzów

Maciej Piętak
10
John Terry o myślach samobójczych po finale Ligi Mistrzów
Reklama
Reklama