Jest taki film „Wszystko, wszędzie, naraz” i coś nam mówi, że samego tytułu nie należy używać w odniesieniu do spotkań Chelsea z Liverpoolem. Proponujemy bardziej coś w stylu – „nic, nigdzie, w żadnym miejscu”. A prawdę mówiąc dla mniejszych wykroczeń byłby to dobry środek resocjalizacyjny. Skazany musiałby przyjść i oglądać te popisy. Gwarancja, że od tamtej pory byłby porządnym obywatelem – wysoka.

Luty 2022 – 0:0.
Maj 2022 – 0:0.
Styczeń 2023 – 0:0.
Dziś – no oczywiście, że 0:0. Niebywała jest to wręcz seria, tym bardziej że w obu drużynach nie grają przyjaciele Sappinena i Lebedyńskiego, a piłkarze dość poważni. Jak można nie strzelić więc gola przez kilka bitych godzin (z dogrywkami!)… Trudniej mieszkać w Polsce od listopada do kwietnia i nie zauważyć, że pogoda jest dość nieprzyjemna.
A może ktoś rzucił klątwę na jednych i drugich? W końcu dziś piłka wpadała do siatki dwukrotnie, ale w obu przypadkach sędzia nie mógł uznać gola. W pierwszym decydowało wystające kolano za linię spalonego, w następnym Havertz przed wpakowaniem piłki do siatki dostał nią w rękę, a takie są teraz zasady: przypadek, nie przypadek, ręka ci pomogła w zdobyciu bramki, to bramki nie ma.
Inna sprawa, że 0:0 akurat odzwierciedla to, co da się myśleć o tym spotkaniu. Bo owszem, i gospodarze (częściej), i goście (rzadziej), dochodzili do sytuacji, ale przecież w Ekstraklasie też nie grają tylko w kole. Liczba stworzonych okazji nie zawsze oddaje to, czy spotkanie pod względem jakości było dobre, czy też nie – i tak też sprawy się miały dzisiaj.
Na boisku bowiem w dużej mierze rządził chaos, przypadek, a w najlepszym razie: pojedyncze zrywy. Nie ma cudów, to w końcu mecz drużyn ze środka tabeli.
Oddajmy Chelsea, że w tej ogólnej mizerii była lepsza, dużo powiedziała statystyka po 30. minucie, kiedy The Blues mieli 12 kontaktów z piłką w polu karnym rywala, a The Reds okrągłe zero. Cóż jednak z tego, że albo o nieuznaniu gola decydowały niuanse, albo dobrze bronił Alisson, albo Havertz w sytuacji bliskiej komfortowi klasycznego sam na sam uznał, że woli celować w chorągiewkę niż w bramkę.
Liverpool? Ech… Jeśli najgroźniejsze strzały w takiej drużynie oddaje Joe Gomez i Fabinho, no to wiele dodawać nie trzeba. Przyjezdni byli groźni w zasadzie tylko w końcówce pierwszej połowy, kiedy wyżej wymienieni zaatakowali, a poza tym – bryndza. Ich xG za drugą połowę to 0,01.
Chyba jakiś statystyk musiał się zlitować, aczkolwiek 0,01 wygląda pewnie głupiej niż 0,0. Nie trzeba być szczególnie wymagającym, by drużyna z Salahem na boisku (od 65. minuty) pokazała choć ułamek zęba w ofensywie. A tutaj mieliśmy raczej do czynienia z sytuacją, kiedy ósemka nawet nie myśli, by zacząć się wybijać.
No bo cóż, w obecnym sezonie Premier League oba zespoły straszą głównie swoją marką. Groźnie to brzmi – jedziemy na Chelsea, jedziemy na Liverpool, ale pod fasadą renomy i milionów kryją się drużyny bardzo przeciętne, bez błysku i werwy. Brighton nie brzmi tak groźnie, a jednak dzisiaj zdecydowanie większy strach grać z nimi, niż z tamtymi.
Do zakończenia sezonu jeszcze trochę, niby można gonić miejsca pucharowe, ale w tym stylu trudno byłoby dogonić pressującego Maćka Iwańskiego.
Chelsea – Liverpool 0:0
WIĘCEJ O EUROPEJSKICH LIGACH:
Fot. Newspix
Jedyną zaletą takiej pogody jest wyzsze PKB. To moja teoria, nie sprawdzałem danych. Gdyby w Polszy było słońce od listopada do kwietnia, komu chciałoby się siedziec w domu i pracować? Tymczasem ja czy moja rodzina na ten czas zawsze wyznaczamy sobie jakies cele żeby usiedzieć w domu te parę miesięcy. A podobnie jest w przypadku wielu tysięcy ludzi, których natura sama ciągnie do odkrywania, pracy, kreatywnego wykorzystania tego, co mamy. Pewnie w hiszpanii czy portugalii takich zasobów pogoda nie budzi, dzięki czemy to my cywilizacyjnie mamy nad nimi niewidzialną przewagę, którą musimy wykorzystać, by, cytując klasyka, zerwać z tym historycznym zacofaniem państwa polskiego. Do tego, pogoda nas uodparnia na trudności, których niestety w naszym kraju nie brakuje. Czy mimo wszystko wolałbym teraz 15 stopni i słońce? Być może, ale nie na pewno
Hehe piękna rozkmina. Pozdro!
Tak z ciekawosci zerknalem na laureatow Nagrody Nobla. Wiem, ze nie jest to jakims ostatecznym wyznacznikiem czy ta teoria ma sens czy nie, ale cos moze w tym byc. W pierwszej dziesiatce nie ma ani jednego 'goracego’ kraju. Wiadomo, ze pasowaloby wglebic w temat i nawet jesli patrzymy na to pod katem Noblistow, to wypadaloby odjac z listy laureatow nagrody pokojowej i liczyc jedynie naukowcow i artystow (wspomniales o kreatywnosci).
Jesli popatrzymy na Polske, to wyprzedza nas jednak cieply, 'leniwy’ kraj jakim sa Wlochy. Co wiecej, na liscie Polakow mamy ludzi urodzonych na terenach dawnego Imperium Rosyjskiego, Wilna, czy dzisiejszej Ukrainy a mimo tego i tak wyprzedzaja nas Wlosi.
Oczywiscie trzeba wziac pod uwage, ze w Polsce nie bylo i nie ma porownywalnych z Zachodem funduszy jesli chodzi o innowacje.
Nagroda nobla to lewackie uwiarygodnienie i promocja dla zwykle lewaków jak ta ukrainka z polski co ostatnio dostałą – tokarczuk czy coś takiego. Ci co mają zasługi dla budowli degeneracji antyludzkiej czyteż jednej dyktatury światowej to dostanie taką nagrodę.
W Polsce nagrodę nobla mogą dostać tylko polonofibi i antypolacy jak wałęsa czy ta pizda ukraińska udająca Polkę. Patrioci nigdy nie dostaną takiej nagrody bo ta antycywilizacja zwalcza wszelkie objawy patriotyzmu w narodach zastępując je ateizmem, nihilizmem, kosmopolityzmem i hedonizmem – w Polsce też ojkofobią co widać u tego „deluks kolejorz”, który jest Polakiem, a udaje niemca, bo to podobno „lepsze”.
Z polskich mediów sączy się wyłącznie ojkofobia i kompleksy. Z tym się utożsamia tam „polskość”.
Pizda to ciebie na świat wykluła tęczowy kutasie. Miło widzieć jak leci tępej szmacie ze stolicy ślina z pyska, bo tyle umiesz w życiu robić.
Ktoś : Paczul, napewno nie dasz rady opisac meczu Premier League tylko przy użyciu flashscora.
Paczul: potrzymaj mi piwo
Czyli są gosze hity niż Legia-Lech.