Reklama

Szybciej, krócej, konkretniej, ofensywniej. Futbol pewnych zmian nie uniknie

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

05 marca 2023, 09:55 • 6 min czytania 32 komentarzy

Piłka nożna za jakiś czas, może już za kilka lat, będzie inna niż teraz. To w zasadzie wydaje się pewne. Świat się zmienia i pędzi do przodu – czasami na czołowe zderzenie ze ścianą, ale to rozważania na inny moment. Dla pokoleń urodzonych w XXI wieku futbol sam w sobie coraz częściej nie jest czymś równie atrakcyjnym jak dla dzisiejszych 30-latków, ich rodziców i dziadków. Mówiąc wprost: całościowo staje się czymś nudnym, a większe emocje może wzbudzać tylko w odniesieniu do konkretnego klubu czy nawet konkretnego piłkarza. Jakie zmiany nadchodzą i jakie zmiany byłyby oczekiwane? O jednej z nich oficjalnie nikt nie mówi, a moim zdaniem powinien.

Szybciej, krócej, konkretniej, ofensywniej. Futbol pewnych zmian nie uniknie

Przebodźcowane młode pokolenie ma coraz większy problem z koncentracją uwagi. Oczekuje szybkich, natychmiastowych wrażeń i błyskawicznego zastrzyku dopaminy. Powolne podnoszenie się emocji, co często ma miejsce w meczu piłkarskim, jest dla niego zbyt dużym wyzwaniem. Ba, eksperci wskazują, że dziś już coraz powszechniejszym problemem staje się nie tylko przeczytanie dłuższego tekstu bez rozpraszania się, ale nawet obejrzenie dłuższego materiału video, którego nie da się odsłuchać jako podcastu w trakcie innej czynności i trzeba skupić się wyłącznie na nim. Do takiego momentu doszliśmy, a to pewnie jeszcze nie koniec.

90 minut bez telefonu? Duże wyzwanie

Futbol w tym kontekście zaczyna się jawić jako coś mało atrakcyjnego. Ewentualnie może zainteresować jego otoczka, wydarzenia pozaboiskowe czy krótkie wstawki video z najciekawszych wydarzeń, ale żeby przez 90 minut gapić się na gości biegających za piłką? Bez szans, do tego potrzeba telefonu, sociali i kilku komunikatorów używanych w międzyczasie. Inaczej – nie da rady, chyba że chodzi o jakieś naprawdę gigantyczne wydarzenie typu finał mistrzostw świata.

Lokalne czy narodowe sentymenty też już nie znaczą tyle co kiedyś. Dla wielu młodych ludzi oglądanie piłkarzy w akcji to po prostu jedna z mnóstwa alternatyw na spędzenie wolnego czasu. Jeżeli piłka nadal ma być tak popularna i ma przyciągać nowe pokolenia, które ofertę rozrywkową otrzymuje na każdym kroku, będzie musiała się uatrakcyjnić. Mecz musi dawać większą gwarancję goli i zwrotów akcji.

Reklama

Wielcy futbolu widzą ten problem i głośno o nim mówią. Prym w tym wiedzie Florentino Perez. – Musimy wprowadzać innowacje, szukać nowych rozwiązań, które sprawią, że piłka pozostanie atrakcyjna – mówił prezydent Realu Madryt w 2020 roku.

Diagnozy Florentino Pereza

Rzecz jasna twierdził też tak dlatego, że szukał podkładki pod powstanie Superligi. Abstrahując jednak od koncepcji z tym tworem, nie sposób odmówić Perezowi racji w wielu wnioskach.

„Piłka jest czymś spektakularnym, to najbardziej globalny sport, ale jeśli o nią nie zadbamy, z czasem ludzie pójdą gdzie indziej. Młodzi mają wiele platform, gdzie spędzają swój czas. My chcemy, żeby spędzali go z futbolem”.

„Młodzi chcą innych emocji i innej rozrywki. Ich zainteresowanie przykuwają internet, media społecznościowe, gry czy nawet inne dyscypliny. Wymagają jakości, której piłka im dziś nie zaoferuje. Europejskie puchary nabierają znaczenia dopiero od faz pucharowych”.

Perez odnosił się także do zestawienia „Forbesa” dotyczącego najbardziej wartościowych klubów na świecie bez podziału na dyscypliny. Real jeszcze niedawno znajdował się na pierwszym miejscu, ale w ostatnim czasie znacznie obniżył loty. W 2022 roku spadł z piątego na trzynaste miejsce. W czołowej dziesiątce są wyłącznie kluby amerykańskie z NBA, NFL i ligi baseballowej.

Godzinny mecz, liberalne spalone

Odpływ kibiców piłkarskich dla klubów chcących nadal zarabiać krocie z praw telewizyjnych za chwilę stanie się dużym problemem, bo ci, którzy pozostali, mają swoją granicę wytrzymałości w płaceniu coraz wyższych abonamentów. Aby zdobyć nowych klientów, piłka musi iść jeszcze bardziej w stronę widowiskowości. To nieuniknione.

Reklama

W FIFA najwyraźniej również są tego świadomi. Dziennik „Marca” dopiero co donosił, że władze światowej federacji wkrótce omówią szereg zmian z IFAB – organizacją odpowiadającą za przepisy gry. Niektóre nowinki podobno mogłyby wejść w życie już w przyszłym roku.

Najważniejsze kwestie? Skrócenie czasu trwania meczów przy jednoczesnym postawieniu na efektywność gry. Zamiast 90 minut mielibyśmy 60 minut z zatrzymywanym zegarem. Skończyłoby się symulowanie i granie na czas, bo po prostu nic by nie dawało.

Sprawa druga – liberalizacja przepisu o pozycji spalonej, za którym optuje m.in. zatrudniony w strukturach FIFA Arsene Wenger. Napastnikowi do uniknięcia ofsajdu wystarczyłoby znajdowanie się na równi z obrońcą ostatnią częścią ciała. Mnóstwo goli nieuznanych w erze VAR-u z powodu centymetrowych spalonych, stałoby się golami legalnymi.

Nagradzajmy ofensywę, nie defensywę

To byłby krok w dobrą stronę, ale nie mam poczucia, że tyle wystarczy. Jakiś czas temu Damian Smyk analizował, jakie nowości można byłoby jeszcze wprowadzić: pomarańczowa kartka z czasową pauzą, określony czas na wyjście z własnej połowy i jeszcze kilka innych pomysłów.

Moim zdaniem FIFA prędzej czy później będzie musiała zmusić wszystkie drużyny, by wychodząc na boisko ich podstawowym celem było strzelenie gola, a nie zachowanie czystego konta. Trzy tygodnie temu luźno w Lidze Minus rzuciłem pomysł, żeby przy remisach 0:0 obydwa zespoły pozostawały bez punktów (inni postulują pół punktu, to też brzmi dobrze). Remis bramkowy? Proszę bardzo, punkt dla jednych i drugich. Coraz bardziej się do tej koncepcji przekonuję. Mało tego, sądzę, że niegłupie byłoby też premiowanie wysokich zwycięstw – na przykład dodatkowym punktem za wygraną przynajmniej różnicą trzech goli. W skali Ekstraklasy sprawiłoby to, że niektórzy trenerzy musieliby zmienić zawód, bo całe życie interesowała ich głównie defensywa. Ona nadal będzie potrzebna, gdy już się wyjdzie na prowadzenie, ale jej znaczenie stanie się o wiele mniejsze. Oznaczałoby to też rewolucję w podejściu do szkolenia, wyklarowałyby się zupełnie inne priorytety.

Czy coś takiego byłoby możliwe do wprowadzenia w skali globalnej? Nie wiem, na dziś jeszcze trudno mi to sobie wyobrazić. Taka zmiana musiałaby iść w parze z innymi, chociażby dotyczącymi Finansowego Fair Play i naprawdę bezwzględnego egzekwowania jego zasad, aby nieco zmniejszyć przepaść między najbogatszymi zasilanymi kasą szejków czy oligarchów a resztą i wyrównać szanse. Różnych zmiennych, niektórych obecnie nieuświadomionych, zapewne byłoby całe mnóstwo.

Wydaje się jednak, że zmiany – może nie aż tak radykalne, ale zmierzające do większej widowiskowości i większej liczby goli – są konieczne. Coraz mniej ludzi będzie w stanie fascynować się wyrachowanym 0:0 toczonym głównie w środku pola, a jeszcze mniej szczegółami taktycznymi dotyczącymi zamykania przeciwnikom korytarzy w ofensywie. Musi być konkret, musi się dziać i jednocześnie nie zabierać za każdym razem ponad półtorej godziny z życia. Można się na ten stan rzeczy obrazić i powoli tracić na znaczeniu, albo spróbować dostosować i pokazać nową twarz. Jeszcze można wybierać.

CZYTAJ WIĘCEJ O ZMIANACH W PIŁCE:

Fot. 400mm.pl/Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Bartek Wylęgała
9
Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Piłka nożna

Piłka nożna

Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Bartek Wylęgała
9
Prezes Pogoni uderza w sędziów po porażce w finału Pucharu Polski. „Powinni przejść na emeryturę”

Komentarze

32 komentarzy

Loading...