Reklama

W Niemczech zmiana na szczycie? Ale na jak długo?

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

25 lutego 2023, 12:27 • 7 min czytania 3 komentarze

Choć runda wiosenna w Bundeslidze rozpoczęła się stosunkowo niedawno, to już teraz toczy się kluczowa kolejka. Cztery z sześciu czołowych drużyn grają między sobą, natomiast pozostałe dwie walczą o to, by pozostać w walce o mistrzostwo Niemiec. Istnieje duża szansa na zrzucenie z tronu Bayernu Monachium. Czy to się uda? A jeśli tak, to na jak długo? Nawet do końca sezonu, co oznaczałoby przerwanie dziesięcioletniej supremacji Bawarczyków?

W Niemczech zmiana na szczycie? Ale na jak długo?

Pięć punktów przewagi między pierwszą a szóstą drużyną. Trzy najlepsze zespoły z taką samą liczbą punktów. Dwa bezpośrednie mecze między czołową szóstką. 22. kolejka Bundesligi zapowiada się na tę, w której wiele się może rozstrzygnąć. Z jednej strony lista drużyn walczących o mistrzostwo Niemiec może się drastycznie zmniejszyć, natomiast z drugiej przy dobrym układzie to grono może się jeszcze powiększyć. Najdobitniej o stawce weekendowych spotkań świadczą przygotowanie, jakich dokonano w Monachium.

Tajne spotkanie

Piłkarze Bayernu wiosną roztrwonili całą przewagę. Nie mają już żadnego marginesu błędu, zostali dogonieni zarówno przez Union Berlin, jak i Borussię Dortmund, która jeszcze przed startem rundy traciła dziewięć punktów do Die Roten. W Bawarii nastroje są napięte. W jej rozluźnieniu nie pomagają wybryki piłkarzy jak Serge’a Gnabry’ego wyjeżdżającego do Paryża na Fashion Week, Manuela Neuera, krytykującego klub za zwolnienie trenera bramkarzy Toniego Tapalovicia czy regularnie spóźniającego się Leroya Sane. Mimo dużego poparcia ze strony zarządu trener Julian Nagelsmann ma problem nad zapanowaniem nad chaosem. Jeśli utrzyma się to na dłuższą metę, szkoleniowiec będzie zmierzał do podobnej ściany braku odpowiedniej dyscypliny, z którą zderzył się Niko Kovac. Właśnie dlatego w przededniu kluczowego spotkania ligowego z Unionem cała drużyna zebrała się w jednym miejscu.

Hotel Forsthaus Woernbrunn na jeden wieczór stał się miejscem tajnych rozmów wewnątrz drużyny. Pojawili się w nim wszyscy kluczowi piłkarze, nawet ci kontuzjowani, jak Neuer, który zjawił się jako pierwszy. Ewidentnie w zespole jest zbyt wiele nierozwiązanych i niedopowiedzianych kwestii, które powinny zostać za zamkniętymi drzwiami hotelu. Na efekty trzeba będzie poczekać do niedzielnego spotkania z Żelaznymi, ale sam fakt, że rozmowy zorganizowano niczym wojenne pertraktacje, świadczą o powadze sytuacji. Ani piłkarze Bayernu, ani trener Nagelsmann nie chcą pokpić sprawy potencjalnej utraty mistrzostwa Niemiec. Nie chcą być, jak to powiedział Wojciech Szczęsny w kontekście włoskiej supremacji Juventusu, pierwszą drużyną, która straci tytuł po tylu obronach z rzędu.

Czy pomimo równej liczby punktów z Unionem czy BVB, są jednak na to realne szanse? Mimo wysokiego miejsca wciąż nie traktuje się poważnie kandydatury berlińczyków. Natomiast Borussia Dortmund, która jedzie na imponującej fali ośmiu zwycięstw z rzędu, prędzej czy później będzie musiała ją przerwać. Ale czy Bayern będzie w stanie to wykorzystać?

Reklama

Niedoceniane lisy z Berlina

Nie wiem, czy Bayern będzie mistrzem. Borussia Dortmund pali się do gry. Jasne, że musi jeszcze pojechać do Monachium, tak jak RB – co jest przewagą Bayernu, ale walka o tytuł będzie zacięta do końca. Bayern sportowo nie będzie miał większych problemów w niedzielnym starciu z Unionem. To bardzo dobry moment na spotkanie z „niespodzianką sezonu”. Żelaźni mieli już duże problemy z Schalke, a dodatkowo będą zmęczeni po meczu z Ajaxem Amsterdam. Uważam, że Union nie skończy sezonu w pierwszej czwórce – ocenił jak zwykle kontrowersyjnie na łamach “Sky” Dietmar Hamann. Przyjrzyjmy się zatem, co może się wydarzyć.

Pomimo kpiących słów Hamanna, Union Berlin zapewne nie zamierza zmieniać swojego sposobu gry. Nadal będzie nieprzekonujący, niedominujący, przez co jeszcze bardziej zaskakujący i do bólu skuteczny. Jak mało która drużyna potrafi przekłamywać statystykę expected goals, co może przynieść niespodziewany finał. W ostatnich latach byliśmy świadkami kilku spektakularnych triumfów pokroju mistrzostwa Anglii w wykonaniu Leicester City. Choć w sezonie 2015/16 Lisy nie radziły sobie tak efektownie z przodu, to nadrabiały żelazną defensywą. Bez względu na to, czy atakiem jak Union, który zdobył przeszło 12 bramek więcej niż powinien, czy obroną jak Leicester, które nie wpuściło dziewięciu goli, choć powinno, na końcu zawsze przekłada się to na punkty. W swoim mistrzowskim sezonie Lisy zdobyły ich o 12 więcej niż wskazywała statystyka punktów spodziewanych. Aktualny wynik Żelaznych to 13.

Union można nazywać niespodzianką sezonu czy też czarnym koniem, ale na tym etapie sezonu nie można go już lekceważyć. Udowodnił, że nie obawia się żadnego rywala. Tylko w tym sezonie nie przegrał żadnego spotkania z wielką niemiecką trójką, czyli Bayernem, Borussią Dortmund i Lipskiem. Na możliwe 12 punktów zdobył 10. Ostatnio rozprawił się również z Ajaksem Amsterdam w Lidze Europy. Jeśli Bayern bądź inna drużyna z czołówki potraktuje Żelaznych jak Hamann, mówiący, że sportowo drużyna Ursa Fischera nie dojeżdża, może się na tym mocno przejechać.

Seria, która nie wszystkim imponuje

W tym roku niczym walec to jeździ, ale Borussia Dortmund. Wygrała wszystkie dotychczasowe mecze bez względu na rozgrywki, w których występowała. Seria ośmiu zwycięstw z rzędu nie jest jednak wcale imponująca. Identyczny wynik piłkarze BVB wykręcili na zakończenie sezonu 2020/21, natomiast w rozgrywki 2015/16 weszli z jedenastoma triumfami z rzędu. Był to jednak jedyny sposób na odrobienie znaczących strat do czołówki i pokazanie szefostwu klubu, że w Dortmundzie nie powinno się patrzeć wyłącznie na plecy Bayernu.

Ogromnie niepokoiło mnie, że od listopada, aż do stycznia wszyscy eksperci twierdzili, że drużyna jest bezradna, podczas gdy ja sam nie odniosłem takiego wrażenia. Pomimo całej jakości, jaką mamy w naszym składzie i świetnej serii, jaką notujemy w tej chwili, należy nastawić się, że nadejdą także trudne momenty – powiedział prezes klubu Hans-Joachim Watzke w rozmowie z Ruhr Nachrichten na początku lutego. Ciężko być bardziej zmotywowanym do kolejnych zwycięstw po takich słowach swojego przełożonego. Na szczęście w Dortmundzie pracują jeszcze ludzie pokroju Sebastiana Kehla, który wie, że na dobrej atmosferze można zajechać dalej niż na chłodnej kalkulacji, dlatego stara się motywować zespół, a także dokonuje stałych rotacji w składzie. Już teraz prowadzi rozmowy dotyczące darmowych wzmocnień na przyszły sezon, próbując ściągnąć wyróżniających się w swoich zespołach Daichiego Kamadę z Eintrachtu Frankfurt i Ramy’ego Bensebainiego z Borussii Moenchengladbach.

Reklama

Ważniejsze było jednak to, czego dokonał zimą. Pomimo wielu propozycji transferowych, nie pozwolił na odejście Karima Adeyemiego, Juliana Brandta czy Donyella Malena. Dwóch pierwszych zawodników w tym roku odpłaca się fenomenalną grą. Zasługi tu należy również przypisać trenerowi Edinowi Terzicowi, który wykrzesał z nich, a także skreślonego już Emre Cana czy chimerycznych Raphaela Guerreiro, czy Giovanniego Reyny wiele dobrego. Przekłada się to na imponującą serię zwycięstw. Na nic się jednak ona zda, jeśli Borussia nie będzie wygrywać przełomowych spotkań. Takie czeka ją w sobotę. Jeśli pokona znajdujące się w totalnym kryzysie TSG 1899 Hoffenheim, co najmniej przez dobę zasiądzie na fotelu lidera Bundesligi, zrzucając z niego Bayern. Potencjalna wpadka Die Roten oznaczałaby całkowite oddanie prowadzenia po raz pierwszy od 12. kolejki. Do tego Bayern nie przywykł.

Kto obali Bayern?

Spośród ostatnich dziesięciu mistrzostw, tylko w jednym sezonie Die Roten oddali prowadzenie po 20. kolejce. Było to w 2019 roku, co zaowocowało nam najbardziej zaciętą rywalizacją między Borussią a Bayernem o mistrzostwo Niemiec w ostatniej dekadzie. Rozstrzygnęła się o w ostatniej kolejce o zaledwie dwa punkty. Teraz mogłoby być podobnie, tym bardziej że zagrożenie dla broniących tytułu monachijczyków może nadejść nie tylko ze strony Unionu czy BVB.

Wciąż na swoje szanse liczy również Freiburg, który traci trzy punkty, ale w najbliższej kolejce zmierzy się z nieobliczalnym Bayerem Leverkusen. Potencjalny brak zwycięstwa mógłby całkowicie pozbawić marzeń ekipę Christiana Streicha o zawojowaniu czołowych pozycji. Kluczowe będzie jeszcze jedno starcie: Lipska z Eintrachtem Frankfurt. To ono zdecyduje, która z drużyn załapie się jeszcze do mistrzowskiego wyścigu, a której przyjdzie jedynie rywalizacja o występ w Lidze Europy bądź Konferencji.

W ostatniej dekadzie Bundesliga stała się monotonna za sprawą sportowej i finansowej dominacji Bayernu. W tym sezonie klub z Monachium jest wyraźnie zraniony, chimeryczny i łatwy do pokonania. Punkty urwało mu już osiem różnych drużyn. To pozwoliło na zrównanie się z Bawarczykami w tabeli. To jednak wciąż na mało, by zrzucić go z tronu. W najbliższej kolejce, a także w kolejnych tygodniach przekonamy się, czy któraś z drużyn będzie miała na tyle charakteru, umiejętności, by strącić z tronu niepodzielnie rządzącego króla. W końcu historia widziała wielu buntowników, ale tylko nielicznym udało się dokonać skutecznego puczu. Dla niemieckich kibiców najważniejsze jest jednak to, by po raz kolejny nie sprawdziła się wyświechtana maksyma, w której wszyscy grają, a na końcu wygrywa Bayern.

WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Arek Dobruchowski
0
Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Niemcy

Anglia

Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Arek Dobruchowski
0
Trener Chelsea tonuje euforyczne nastroje. “Nie jesteśmy w wyścigu o tytuł mistrzowski”

Komentarze

3 komentarze

Loading...