Reklama

Chrupałła: Starszyzna w Rosenborgu krzyczała żebym strzelał wolne. Największy atut Bodo/Glimt? Zespołowość

Maciej Szełęga

Autor:Maciej Szełęga

22 lutego 2023, 08:46 • 8 min czytania 5 komentarzy

Pomimo młodego wieku, Paweł Chrupałła ma już za sobą niezły bagaż doświadczeń. Kilkanaście spotkań w lidze norweskiej, gra dla młodzieżowych reprezentacji dwóch krajów, bramka rodem z PlayStation oraz… konflikt ze znanym selekcjonerem. Umówmy się, nie każdy nastolatek może tak barwnie przedstawić swoją przeszłość. Postaraliśmy się więc, aby nowy zawodnik Wisły Płock podzielił się z nami przynajmniej częścią swoich zagranicznych przygód. Przy okazji opowiedział o spojrzeniu Norwegów na ekipę Bodo/Glimt, z którą Lech Poznań zagra w czwartek rewanżowe spotkanie w 1/16 finału Ligi Konferencji. Zapraszamy.

Chrupałła: Starszyzna w Rosenborgu krzyczała żebym strzelał wolne. Największy atut Bodo/Glimt? Zespołowość

Maciej Szełęga: Jeremy Sochan mówi o sobie, że gra dla reprezentacji Polski, ale tak naprawdę jest obywatelem świata. Po latach spędzonych za granicą, przypisałbyś te słowa także do siebie?

Paweł Chrupałła (pomocnik Wisły Płock): Fajnie powiedziane, po części na pewno tak. Wyjechałem do Norwegii w dość młodym wieku i to właśnie tam spędziłem najważniejsze lata swojego życia. Urodziłem się jednak w Polsce, a decyzja o wyjeździe należała do moich rodziców i była spowodowana pracą. Jako młody chłopak na pewno miałem przed sobą duże wyzwanie. Był 2013 rok, a ja nadal bardzo dobrze to pamiętam, miałem dopiero 10 lat, a tu zaraz trzeba było poznać nowy język, zmienić otoczenie oraz szkołę – to był duży przeskok. Tak naprawdę, najbardziej pomogła mi w tym wszystkim piłka nożna. Serio. Sport był chyba najlepszym możliwym sposobem na aklimatyzację i poznanie nowych znajomych. Spędzałem masę czasu na boisku, a wkrótce zdałem sobie sprawę, że chcę to robić zawodowo. Wracając jednak do tematu, tak jak już wcześniej mówiłem – czuję się przede wszystkim Polakiem.

Kiedy w 2021 roku udzieliłeś wywiadu prowadzącym fanpage „Futbol po Skandynawsku”, nie byłeś jeszcze pewien, w jakich barwach narodowych widzisz swoją przyszłość. Szczególnie, że twój bilans w kadrach młodzieżowych wygląda dość ciekawie. Dwa spotkania w reprezentacji Polski U-17, dwa w reprezentacji Norwegii U-18, aż w końcu powrót do gry z orzełkiem na piersi w kadrze U-20.

Teraz mogę już otwarcie powiedzieć – gdyby pojawiło się oficjalne powołanie, nie odmówiłbym gry dla pierwszej reprezentacji Polski. To jeden z celów, jaki chcę osiągnąć w trakcie swojej kariery.

Reklama

Pomimo tego, twoje pierwsze zgrupowanie w młodzieżowej reprezentacji Polski zakończyło się rozczarowaniem…

Miałem wtedy może 16-17 lat, więc dla mnie to już przeszłość. W norweskiej młodzieżówce otrzymałem jednak konkretny plan i jasno określoną liczbę minut do rozegrania. W polskiej kadrze trochę mi tego zabrakło. Szczególnie, że trafiłem na zgrupowanie po dobrych kilku latach przebywania poza krajem.

Myślisz, że po takim czasie zostało w tobie coś z Norwega?

Podchodzę do tego inaczej, wyjazd do innego kraju to przede wszystkim nowe doświadczenia. Jestem młody, a swoje już przeżyłem i mogłem w spokoju wypracować swoje własne podejście do życia. Gdybym nie wyjechał w tak młodym wieku, pewnie obawiałbym się swojego pierwszego transferu za granicę. A tak – nie miałem żadnych oporów przed powrotem do Polski, gdy pojawiła się fajna oferta.

Standardy panujące w polskiej piłce były dla ciebie zaskoczeniem? Jak prezentuje się nasza Ekstraklasa na tle norweskiego Eliteserien?

Mniej więcej orientowałem się, jak to tutaj wygląda. W Wiśle zdziwiło mnie jednak… naprawdę wysokie tempo na treningach. Zazwyczaj mówi się, że polska piłka odstaje pod tym względem, ale ja tego tutaj nie czułem. Być może dlatego, że wracałem po dłuższej przerwie zdrowotnej. To też było pewne wyzwanie. Na ogół dostrzegam jednak więcej podobieństw niż różnic. Obie ligi są na przykład bardzo fizyczne.

Reklama

 

pawel-chrupalla

Domyślam się, że w międzyczasie miałeś też świeże wieści z Polski od Torgila Gjertsena. To były zawodnik Wisły Płock, z którym spotkałeś się w Kristiansund BK.

Słowo na „k” pamiętał doskonale, ale wyniósł z Płocka też kilka innych rzeczy. Opowiadał mi, że czuł się tutaj dobrze, ale kilka spraw skomplikowała mu pandemia. Pomimo tego, w Polsce chwalił sobie przygotowanie fizyczne. No i faktycznie – kiedy spotkałem go po raz pierwszy, wyróżniał się pod tym względem. Najciekawsze jest jednak to, że rozmawialiśmy o Wiśle Płock zanim pojawił się jakikolwiek temat mojego wypożyczenia. To chyba był znak.

Twoim trenerem w Rosenborgu był Age Hareide, który w 2017 roku poprowadził reprezentację Danii do pokonania kadry Adama Nawałki. Przegraliśmy wtedy na wyjeździe 0:4. Późniejszy powrót do Rosenborga tego trenera był sporym zaskoczeniem, ale chyba nie wszystko funkcjonowało tam tak, jak powinno.

Pamiętam ten mecz! Po latach, trener Age nie widział mnie jednak w pierwszej drużynie Rosenborga, chociaż co ciekawe – na początku naszej współpracy wyglądało to zupełnie inaczej. Moim zdaniem, w naszej relacji zabrakło odpowiedniej komunikacji, a przede wszystkim szczerości.

Seria wypożyczeń, najpierw do trzecioligowego norweskiego Stjørdals-Blink (2021), a później do wspomnianego już Kristiansund (2022). W międzyczasie pechowy uraz i kilka miesięcy bez gry. To był dla ciebie trudny czas?

Tak bym powiedział. Wolałem, aby sprawa była postawiona jasno, bez całego zamieszania z przyłączaniem mnie do rezerw, potem do juniorów Rosenborga, a na końcu z powrotem do pierwszej drużyny. Dla chłopaka, który dopiero rozpoczynał swoją przygodę z dorosłą piłką, to było po prostu za dużo. W pewnym momencie mówiłem sobie: „Dzisiaj trenuję, ale jutro nie wiem, co tak naprawdę się stanie”. Zresztą, szansę na debiut otrzymałem dopiero od następcy trenera Hareide – Kjetila Rekdala. Gdy przejął zespół nieco ponad rok temu, zaczął wprowadzać do drużyny wielu utalentowanych graczy.

Z tego co kojarzę, pod jego wodzą rozkwitł też świetny snajper – Casper Tengstedt. Musimy o to zahaczyć, bo przecież miałeś okazję obserwować początek jego spektakularnej przygody w Norwegii. Gość zdobył 15 bramek w 14 ligowych meczach, dołożył do tego kilka asyst, a już wkrótce przeszedł do Benfiki Lizbona za 7 mln euro. Czy od samego początku wyglądał na takiego kozaka?

Co prawda trenowałem z nim tylko przez dwa, trzy tygodnie, ale faktycznie rzucił mi się w oczy. Umiejętnie się ustawiał i potrafił sprytnie oszukać obrońcę. Dobrze gra ciałem, takie rzeczy są często ważniejsze niż sam instynkt strzelecki. A ten też miał przecież na bardzo fajnym poziomie. Poza tym, na boisku jest bardzo inteligentnym zawodnikiem, nasz trener też wiele razy to podkreślał.

Poza boiskiem również?

Zostańmy przy tym, że na boisku (śmiech). Po względem czysto piłkarskim te siedem milionów euro za niego, to uczciwa cena.

Wasz wspólny kolega z zespołu – Erlend Reitan przyznał jednak, że to właśnie ty masz najlepszą lewą nogę w Rosenborgu. Mniej więcej w tym samym czasie, szerokim echem odbiła się też twoja bramka przeciwko Tromso. Jak do tego doszło, że w końcówce spotkania rzut wolny otrzymuje nastolatek, który dopiero co wchodzi do zespołu?

Miałem o tyle szczęścia, że starsi zawodnicy kojarzyli mnie z treningów. W Rosenborgu byłem już od 17. roku życia i przewinąłem się na wielu wspólnych sesjach treningowych. Tam z kolei często trenowałem rzuty wolne już po zakończeniu samych zajęć. Po jakimś czasie, w szatni przyjęło się więc, że jak to się mówi „potrafię uderzyć”. Kiedy wywalczyłem więc ten rzut wolny, nasz bramkarz – Andre Hansen krzyknął do trenera, aby pozwolił mi uderzać. To było coś wyjątkowego, bo przecież bez wsparcia starszyzny nigdy bym nie wziął tej piłki. Szczególnie, że w Rosenborgu jest kilku gości, którzy mają bardzo dobrze ułożoną stopę, chociażby Markus Henriksen, który ma za sobą ciekawą przygodę w Anglii.

Ta bramka to chyba jedna z przyjemniejszych chwil w twojej dotychczasowej karierze. W oczach fanów Rosenborga była drugim najładniejszym trafieniem 2022 roku, co potwierdziło oficjalne głosowanie. Czułeś, że twoja rozpoznawalność po niej wzrosła?

Szczerze? Myślałem, że po tej bramce będzie już z górki. To był mój pierwszy gol na tak wysokim poziomie, na dodatek bezpośrednio z rzutu wolnego. Nabrałem trochę pewności siebie i liczyłem na więcej szans, ale koniec końców najlepszą opcją było dla mnie wypożyczenie. Pod względem popularności, otrzymałem sporo wiadomości od fanów Rosenborga, ale także właśnie z Polski. To było dla mnie bardzo miłe, bo wcześniej czułem się bardziej doceniany za granicą niż w Polsce.

Wracając do aktualnych spraw, miałbyś jakieś rady dla Lecha przed rewanżem z Bodo/Glimt? W barwach Kristiansund zanotowałeś przecież jeden występ z aktualnym wicemistrzem Norwegii.

Glimt jest bardzo silne jako drużyna. Ich atut to zespołowość. Każdy w Norwegii to powie. Graliśmy przeciwko nim dość nisko, a i tak potrafili nas boleśnie wypunktować. Skończyło się na 0:5. Moja ówczesna drużyna walczyła jednak o utrzymanie, więc będąc szczerym – dla nas znacznie ważniejsze były mecze z rywalami, kręcącymi się okolicach środka stawki czy też samej strefy spadkowej.

pawel-chrupalla

No tak, priorytety. Być może jednak trenerzy przestrzegali was przed jakimś konkretnym zawodnikiem Bodo/Glimt? Podejrzewam, że Amahl Pellegrino (obecny król strzelców ligi norweskiej) i Hugo Vetlesen (MVP poprzedniego sezonu Eliteserien), to najtrudniejsi rywale w całej lidze.

Tak, dostaliśmy na ich temat odpowiednie wytyczne. Najgorsze jest jednak to, że kiedy grasz przeciwko Bodo/Glimt i chcesz podwoić jakiegoś zawodnika, na jego miejsce zaraz pojawia się następny o podobnej jakości. Na pewno zwracaliśmy dużo uwagi na ich ataki skrzydłami, gdzie świetną robotę wykonuje właśnie Pellegrino. W przypadku Lecha doszła też jeszcze jedna trudność – sztuczna murawa na Aspmyra. Teraz gdy poznaniacy mają to już za sobą, może być tylko lepiej.

W ekipie Kristiansund spotkałeś także Farisa Pemi Moumbagne – aktualnego gracza Bodo/Glimt. Jaki jest to zawodnik?

Jego główne atuty to szybkość oraz siła, właśnie na tym bazował podczas większości treningów. Ciężko się go kryje, tak jak w przypadku wielu afrykańskich graczy. Pewnie widziałeś, jak w Norwegii wypromował się Datro Fofana? Faris to podobny typ gracza. Pamiętam, że już w Kristiansund się wyróżniał. Był solidnym napastnikiem, strzelił dla nas kilka ważnych bramek.

ROZMAWIAŁ MACIEJ SZEŁĘGA

 

WIĘCEJ O PAWLE CHRUPALLE:

Fot. 400mm.pl, biuro prasowe Wisły Płock, kanał YouTube Rosenborga

W Weszło odpowiada głównie za dział social media, ale w wolnych chwilach nie stroni też od pisania. Doświadczenie w mediach zaczął zbierać jeszcze przed maturą - pracując wówczas dla redakcji Meczyki.pl (choć wszystko zaczęło się od serwisu Futbolowa Rebelia). Tuż po egzaminie został natomiast odkryty przez Mateusza Rokuszewskiego, ówczesnego redaktora naczelnego. Prywatnie kolekcjoner winyli (w większości hip-hopowych), kibic Bodø/Glimt, a także współtwórca trzech przewodników kibica związanych ze skandynawskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...