Widz Ekstraklasy w środku tygodnia się odchamia. O ile przez weekend ogląda bezmyślne reality show, gdzie uczestnicy tańczą w smole i jedzą egzotyczne owady, o tyle w dni powszednie zdarza mu się pójść do teatru, opery. Natomiast dobrze jest, gdy dzień powszedni też ma ten pierwiastek absurdu, delikatnego głupstwa, żeby taki widz nie doznał szoku – coś jak wbiegając z rozgrzanej plaży do zimnej wody. No i starcie Arsenalu z Manchesterem City było więc idealnym zestawem. Nie dość, że dobre, to z elementem nonsensu. Percepcja fana polskiej piłki mogła to znieść bez przeszkód.

Nie trzeba bowiem szukać daleko, by wyobrazić sobie u nas takie zagranie jak dziś ze strony Tomiyasu. Przecież jeszcze w niedzielę Mladenović podawał do Rakoczego, a ten zdobył bramkę Legii. No a tutaj, za kilkadziesiąt milionów więcej (co najmniej) Tomiyasu podał do De Bruyne i Belg wyprowadził City na prowadzenie. Swoją drogą, można było zakładać, że Japończyk dziś coś odstawi, bo od początku spotkania nie wyglądał na pewnego siebie, tylko na wręcz zdenerwowanego. I się stało, a fani polskiej piłki pokiwali głowami, że pewnie, czemu nie.
Jednak idźmy dalej, do… żółtych kartek City z pierwszej częściej gry. Najpierw Walker dostał taką za wbiegnięcie na boisko bez zgody sędziego, a potem Ederson za kradzież czasu w – no coś podobnego – 36. minucie spotkania. Fan Ekstraklasy już wtedy wiedział, że oni to są swoi, a nie przybysze z innej planety, którzy mieli ostatnio latać nad Kanadą czy innymi Stanami Zjednoczonymi.
A rzut karny dla Arsenalu? Nketiah pokonuje strzałem Edersona, ale obrońcy City zdążyli wybić piłkę z linii, tyle że Ederson nie zdążył wyhamować i wpadł w zawodnika Kanonierów, więc Anthony Taylor wskazał na wapno. Pomieszanie z poplątaniem, toż to się jakiś Grodzisk Mazowiecki przypominał, a to nie, jednak Londyn, Emirates. W każdym razie jedenastkę pewnie wykorzystał Saka, który strzelił w prawo, tak jak wskazywał mu bramkarz – ten z kolei poleciał w lewo, gdzie nie wskazywał.
Skoro już was chyba przekonaliśmy, że zawodnicy pamiętali o przyjaźni polsko-piłkarskiej, teraz podkreślmy, iż był to naprawdę dobry jakościowo mecz. W pierwszej połowie mógł się szczególnie podobać intensywny i inteligentnie zakładany pressing Arsenalu – piłkarze gości momentami wyglądali tak, jakby musieli prosić o zgodę nawet na puszczenie bąka, bo gdy tylko któryś z nich miał futbolówkę, zaraz doskakiwał do niego przeciwnik. To przynosiło efekty, Arsenal po przechwycie potrafił zaskakiwać rywal – tak też wypracował sobie rzut karny. W innych momentach brakowało skuteczności, nie trafiał Tomiyasu, nie trafiał Nketiah, ale wydawało się, że po zmianie połów już pójdzie.
Ale… nie. Pierwsze ostrzeżenie – ostatecznie niepodyktowany rzut karny dla City. Haaland przestawił Gabriela jak szafkę nocną i wpadł w pole karne, więc rywal w obliczu rozpaczy ściągnął go na ziemię. Nie było wątpliwości: tu musiałaby być jedenastka i by była, ale zadecydowały centymetry. Norweg przed remontem w strefie obronnej Kanonierów znajdował się na spalonym.
Drugie ostrzeż… Nie było drugiego ostrzeżenia. Najpierw trafił Grealish po uderzeniu z pola karnego w dalszy róg (magiczne dotknięcie od Gundogana), a wynik ustalił na 3:1 Haaland – Ramsdale nawet nie zareagował, dostał rakietę z bliska.
Po pierwszej części gry naprawdę trudno było uwierzyć, że to się tak skończy, City prezentowało się wtedy gorzej niż Kanonierzy – grało bardzo bezpośredni, aż zbyt prosty futbol, Arsenal gdyby nie błąd Mladenovicia, to znaczy Tomiyasu, powinien spokojnie prowadzić. Jednak cóż: kompleks to kompleks – Arsenal po raz ostatni ograł City w lidze w 2015 roku.
Goście zrównali się z Kanonierami punktami, ale mają jeden mecz rozegrany więcej. Finisz zapewne będzie pasjonujący. I to, fanie Ekstraklasy, bez dzielenia punktów, bez liczenia ile minut zagrał ten czy tamten młodzieżowiec.
Arsenal – Manchester City 1:3
Saka 42′ – De Bruyne 24′ Grealish 72′ Haaland 82′
Czytaj więcej o Premier League:
- Rudzki: Pep Guardiola – lojalność czy brak wyobraźni?
- Manchester City kontra Premier League. Mecz, który może odmienić angielski futbol
- Jak Heung-min Son popadł w przeciętność?
Fot. Newspix
No kurwa juz tytul.dawali Arsenalowi w polowie sezonu debile.
Zapominajac, ze to Arsenal.
To tez ale trzeba brac pod uwage ze naprawde oni graja ponad swoje mozliwosci w tym sezonie i brawa dla nich za walke i utrzymywanie pozycji lidera przez ponad polowe sezonu. Teraz wazne dla nich zeby utrzymac sie w top4 i zagrac w LM bo taki chyba byl cel przed sezonem.
Lata mijają a Arsenal to zawsze dzieciaczki obsrane w najważniejszych meczach i podarują gole rywalom.
Nie zgadzam się z przedmówco
Przedmówcą
Nic jeszcze nie jest dla Arsenalu stracone ale sam bylem w gronie osob ktore juz mialy wrazenie ze niezwykle trzeba sie bedzie postarac zeby na zakretach pozostalych do mety jebnac w drzewo i wypuscic tytul. I oczywiscie przyszedl luty i ktoz kurwa jesli nie Arsenal wraca zwinnym krokiem do swojego statusu 4rsenalu. Ich sprawa jesli znow chca dac sie wydymac. Mimo wszystko przegonienie przez City to jeszcze bedzie mozna tlumaczyc roznymi aspektami ale jesli uda sie rowniez United pogonic Kanonierow na III stopien podium to Kroenke w biznesie moze sobie byc rekinem lecz na londynski klub ktory kupil swoich mocy nie przeniosl. Bo to byly sa i beda leszcze Stefan
W transmisji na chwilę pojawił się baner z rokiem 2004 i pomyślałem, że Arsenal zaraz coś odjebie, no i stało się. Nie mogą grać swojej piłki tylko muszą udowadniać, że są tak samo dobrzy jak Wenger, Henry i reszta dziadostwa.
Wygląda na to, że Arsenal tak jak Raków w ubiegłym sezonie, zesra się przed metą. Drużyna dostała zadyszki – na cztery ostatnie mecze, trzy przegrała i jeden zremisowała. Odnoszę wrażenie, że winę za to ponosi po części Arteta, „orzący” pierwszą jedenastką w każdym meczu, prawie bez żadnej rotacji. Mało tego, kiedyś komentatorzy mówili, że w całej lidze najpóźniej dokonuje on zmian. Ile mogą zawodnicy wytrzymać, jeśli mecze w lidze angielskiej swoje tempo jednak mają? Cóż, i tak przed rozpoczęciem ligi każdy kibic Arsenalu zakwalifikowanie do LM wziąłby w ciemno, ale po pierwszej połowie sezonu apetyty jednak wzrosły. Chyba trzeba będzie obejść się smakiem i oby Arsenal (patrząc na to jakie są tendencje jego formy) z tej LM nie został jeszcze wyautowany.
No kurde po co on wystawil tomyasiego za white w tak waznym meczu do huja pana!!! Zjebali to City to jednak sa killerzy. Teraz bedzie sie ciezko odbudowac.
Bo w Pucharze Anglii White zupełnie sobie nie radził z Gealish’em, złapał żółtą i został do przerwy zmieniony. Chyba mu się kręciło w głowie od tego co Grealish z nim wyrabiał. Tomiyasu gdyby nie to zgranie w stylu Mladenovića pomimo nerwowości wyglądałby i tak lepiej.
No i kurwa dal asyste KDB.
Poza tym.sprawdzilem.i White w tamtym meczu nie gral. To chyba chodzilo o Holdinga.
Masz rację, chodziło o Holdinga którego w przerwie zmienił Saliba. Pokręciło mi się :). Nie zmienia to faktu, że White w ostatnich meczach nie błyszczał, tak jak zresztą cały Arsenal.
No ale byl w rytmie meczowym. Dla mnie bardzo dziwna decyzja no i sluszna po tym co japoniec pokazał.
Jednak White nawet jak gra słabo, to rozumie się w tym roku z Saką bez słów, a dzisiaj Saka trochę cierpiał z powodu braku White’a i Parteya. Oni potrafią na chwilę przytrzymać piłkę i dać czas Sace na uwolnienie się od obrońców, Tomiyasu i Jorginho tego nie robili
Zawodnicy tacy jak Grealish I KDB moga grać w jednej drużynie i napędzać jej ataki, dziwne, że PSG nie potrafiło uzyskać tego z Messim i Neymarem.
A teraz porównaj sobie co do tej pory wygrali Grealish i de Bruyne w piłce a co Messi i Neymar i sobie odpowiedz która dwójka ma wiekszą motywację by coś jeszcze wygrać.
Dziękuję i mam nadzieję że pomogłem.
Chłopaki się nabierali i nawygrywali, więc mogą sobie odpocząć w Lidze Mistrzow xD
A mógł wstawić Kiwiora, nasz gamoń by schował do kieszeni tych parodystow z City.
Kon trojański Jorginho robi swoje. Stawiajcie dalej na tego nieudacznika a będziecie jebani do końca sezonu.
Akurat Jorginho zaprezentował się dobrze, choć wyraźnie było widać, że Xhaka i Jorginho są na boisku „razem, ale osobno”, brakowało trochę zgrania i gry do przodu przez środek – krótko mówiąc, brakowało Parteya, który jest absolutnie najważniejszym piłkarzem Arsenalu w tym sezonie.
Czy wy głąby naprawdę nie widzicie, że strona się nie odświeża? Przecież wystarczy spojrzeć na ilość komentarzy przez ostatnie 12 godzin. U mnie po wejściu na główną Weszło nr 1 od góry jest tekst o Płachecie.
Ładna dzisiaj pogoda.
Kiwior ile minut?
0
Nie umiesz sprawdzić kurwo
To ma być lider PL? to jakaś popierdółka a nie lider. Arsenal wyglądał wczoraj jak w drodze do Niepołomic a nie jak w meczu kluczowym o lidera PL.
Guardiola rozklepał Artete jak uczniaka – najpierw ustawił Bernardo Silve na lewej obronie na Saka – żeby się oszołomy wyszaleli – później jedną zmianą i jedną roszadą przesuwając Bernardo na prawe skrzydło – zamknął cały mecz.
Nie wiem jak Arsenal może być w czubie PL – tam oprócz Saka, Jorginho i Saliba reszta zawodników wyraźnie odstaje poziomem – a już ten japoniec na prawej obronie – Chryste Panie – przecież on się nawet do Radzionkowa nie nadaje.
Wczoraj City im pokzał, jak się gra o Mistrzostwo PL.
Całą pierwszą połowę Arsenal grał zdecydowanie lepiej od City.
Fakt tym razem te roszady i dziwne wybory Pepowi udały się, ale pamiętamy jak wiele razy przekombinował i przegrywał swoje mecze na własne życzenie.