Reklama

Po co psuć mundial?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

20 grudnia 2022, 17:31 • 7 min czytania 70 komentarzy

Najdalsza odległość między stadionami mistrzostw świata 2022 w Katarze – 67 kilometrów między Al Bayt Stadium i Al Janoub Stadium. Najdalsza odległość między stadionami mistrzostw świata 2026 w Ameryce Północnej – 5520 kilometrów między BC Place w Vancouver a Hard Rock Stadium w Miami. Tylko FIFA mogła wpaść na tak niespójny koncepcyjnie pomysł. 

Po co psuć mundial?

Taki urok prawdziwego kibica, że własne życie liczy cyklami mundiali. Te, mimo koślawych przymiarek i popapranych kminek niezmordowanego w psuciu futbolowej zabawy Gianniego Infantino wokół ewentualnego dwuletniego porządku, wciąż odbywają się w trybie czteroletnim, ale nie oznacza to, że nie ewoluują, czyli według pierwszego słownikowego znaczenia: przechodzą od stadiów prostszych ku bardziej rozwiniętym.

Największy mundial

W 1930 roku liczyły sobie trzynaście drużyn. Między 1934 a 1978 roku gościły szesnaście zespołów. Od 1982 do 1994 obejmowały dwadzieścia cztery reprezentacje. Trzydzieści dwie kadry przyniósł turniej w 1998 roku. Ten format przetrwał dwadzieścia cztery lata. I tak o jeden cykl za długo, bo garnitury z FIFA dwoiły się i troiły, żeby już nad Zatokę Perską przyjechać mogli piłkarze z czterdziestu ośmiu krajów. Plany pokrzyżowały waśnie Kataru z Arabią Saudyjską i Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi. Nie dało się zmieścić takiego tłumu na jedenastu tysiącach tysiącach kilometrów kwadratowych powierzchni najmniejszego demograficznie i geograficznie kraju organizującego mistrzostwa świata w piłce nożnej.

Nie i już.

W 2026 roku nie będzie już żadnych wymówek. Mistrzostwa świata odbędą się w całej Ameryce Północnej. Kanada jest 861 razy większa od Kataru, Stany Zjednoczone – 848 razy, Meksyk – 170 razy. Każdy z tych gigantycznych krajów spokojnie mógłby organizować mundial bez udziału współgospodarzy. Nikogo specjalnie ani by to nie zdziwiło, ani nie obeszło, tym bardziej, że Meksyk jest najczęściej goszczącym mundial krajem w historii piłki nożnej, Stany Zjednoczone mieszczą się w tej klasyfikacji na drugim miejscu obok takich futbolowych potęg jak Włochy, Francja, Niemcy czy Brazylia, a w Kanadzie – państwie politycznie bardzo wpływowym i „poprawnym ideowo” – właśnie rodzi się gorączka kopania gały, co – w rozumieniu FIFA – naturalnie trzeba było nagrodzić.

Reklama

Mundial w 2026 zapracuje na miano najpotężniejszego przedsięwzięcia logistycznego w dziejach futbolu. Po najbardziej kompaktowym turnieju nadejdzie powiem najbardziej geograficznie porozrzucany i zróżnicowany. Czterdzieści osiem drużyn. Cztery strefy czasowe. Szesnaście miast. Szesnaście stadionów. BC Place w  Vancouver. BMO Field  w Toronto. Estadio Azteca w Mexico City. Estadio BBVA w Monterrey. Estadio Akron w  Guadalajarze. MetLife Stadium w Nowym Jorku/New Jersey. AT&T Stadium w Dallas. Arrowhead Stadium w Kansas City. NRG Stadium w Houston. Mercedes-Benz Stadium w Atlancie. Lincoln Financial Field w Filadelfii. Levi’s Stadium w San Francisco. Hard Rock Stadium w Miami. Gillette Stadium w Bostonie. Lumen Field w Seattle. SoFi Stadium w Los Angeles.

Północ i południe. Wschód i zachód. Oceany i plaże, góry i pustynie, miasta i metropolie. Odległości liczone nie w dziesiątkach czy setkach kilometrów, a często i gęsto w tysiącach. Nawet władze FIFA przyznają, że zorganizowanie i przeprowadzenie takiego czempionatu będzie wiązać się z wielkim wyzwaniem. Czy to jednak dla nich jakikolwiek problem, czy czasami łapią się za głowę, że może jednak zaglop0wali się w tej manii gigantyzmu ciut za daleko? No nie, bo umieją liczyć kasę.

Więcej kasy

– Trzy ogromne kraje. Czterdzieści osiem drużyn. Zwiększy się liczba meczów, więc naturalnie wzrosną też przychody. Pieniądze zostawiane i wydawane przez telewizję, sponsorów, kibiców, dużo tego. Ponadto będziemy grać na ogromnych stadionach używanych do futbolu amerykańskiego, takich niekiedy liczących po osiemdziesiąt czy dziewięćdziesiąt tysięcy miejsc. Spodziewamy się napływu rekordowej liczby fanów na ten mundial – mówił niedawno Gianni Infantino.

Prawda jest jednak taka, że jeszcze nikt w centrali nie wie, jak ten mundial właściwie przeprowadzić. Początkowo FIFA deklarowała postawienie na format z szesnastoma grupami po trzy reprezentacje. Wychodziłyby z nich po dwa zespoły, finalista wciąż rozgrywałby siedem spotkań, a całościowa liczba meczów wynosiłaby osiemdziesiąt starć, czyli tylko o szesnaście więcej niż podczas katarskiego mundialu.

Ale na ostatniej prostej pustynnego turnieju Infantino – niepostrzeżenie, bo niepostrzeżenie – rzucił, że poziom piłkarski czempionatu zwieńczonego triumfem Argentyny namącił mu w głowie i na poważnie zastanawia się nad zachowaniem aktualnej formuły zawodów. Czterdzieści osiem drużyn. Dwanaście grup po cztery zespoły. Osiem spotkań finalisty. Sto cztery sumaryczne mecze całego turnieju. To prosta kalkulacja: jeszcze więcej kopania, jeszcze więcej transmisji, jeszcze więcej wypełnionych obiektów, jeszcze więcej kasy. I nic, że to wszystko zaczyna już trochę zakrawać o szaleństwo.

Reklama

Gianni Infantino kieruje się zyskiem. Nieprzypadkowo dopiero ogłaszał pomysł rozgrywania mundialu dla klubów. Trafnie pisał jakiś czas temu Paweł Grabowski na Transfery.info„To już nie jest bajka o „łysym z UEFA”, sympatycznym panu z Nyonu, który przez lata losował nam kulki Ligi Mistrzów. Infantino jest zaślepiony. Wie, że stoi na czele federacji, która w ostatnim czasie ma problem z produkowaniem kasy. UEFA wyciska ile się da z Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Euro. W odwodzie ma jeszcze Ligę Narodów oraz Liga Konferencję. FIFA tymczasem jest goła. Zysk może maksymalizować mundialem, a ten jak wiadomo, ma swoje ograniczenia. To dlatego gra idzie o to, by rozgrywać go jak najczęściej, koniecznie tam, gdzie pod stołem zapłacą najwięcej”.

W tekście „Niech się kręci. Jakie zmiany czekają piłkę nożną?” dodawaliśmy: Prawie dwie trzecie młodych ludzi śledzi piłkę nożną ze strachu przed wykluczeniem z życia towarzyskiego lub ze niezidentyfikowanej sympatii do dużych wydarzeń. Czterdzieści procent przedstawicieli słynnego pokolenia Z, ludzi między szesnastym a dwudziestym czwartym rokiem życia, kompletnie nie interesuje się piłką nożna. Ten sport ogląda się gdzieś pomiędzy przesuwaniem palcem po ekranie telefonu w poszukiwaniu aktualności a klikaniem w śmieszne filmiki w tropieniu ożywczych bodźców z mediów społecznościowych. Hity już nie są hitami, bo odbywają się tak często, że nie sposób wkręcić się w ich konteksty. Efektywny czas gry wynosi maksymalnie sześćdziesiąt procent czasu trwania meczu. A wszystko warunkują i określają wielkie pieniądze. Piłka nożna stoi u progu zmian. Oglądamy mecze wszystkich lig kontynentu w piątek, sobotę, niedzielę i poniedziałek. Zasiadamy do krajowych i europejskich pucharów we wtorki, środki i czwartki. Sięgamy po pilota o 12:00, o 15:00, o 18:00, o 21:00 przez siedem dni w tygodniu. Piłka nożna to dwudziestoczterogodzinny spektakl – są mecze, są transmisje, są pieniądze. Ale też spektakl, który zaczyna nużyć młode pokolenie. 

Florentino Perez, jeden z architektów ery super-klubów z super-piłkarzami i jeden z głównych mącicieli współczesnej piłki nożnej, wciąż promuje pomysł Superligi. Aleksander Ceferin ogłasza reformę Ligi Mistrzów, która od sezonu 2024/25 zmieni format – rozgrywki zostaną powiększone z trzydziestu dwóch do trzydziestu sześciu drużyn, nie będzie już fazy grupowej. Nasser Al-Khelaifi informuje, że znudził mu się Superpuchar Europy i chętnie zobaczyłby w jego miejsce turniej z udziałem najlepszych z najlepszych. Proponuje, żeby w środku lata mierzyli się ze sobą zwycięzcy i finaliści Ligi Mistrzów ze zwycięzcami Ligi Europy i zwycięzcami Ligi Konferencji, ale dodawał, że to otwarta propozycja, którą można jeszcze po stokroć modyfikować i zapachniało miniaturową wersją Superligi pod egidą UEFA.

Mecze.

Mecze.

I jeszcze raz mecze.

Natłok meczów.

Po co psuć mundial?

Czy to aby na pewno słuszne remedium na bolączki współczesnej piłki nożnej? Trudno powiedzieć. Na pewno, i to niezaprzeczalnie, duże wątpliwości budzi majstrowanie przy mundialu. Formuła z trzydziestoma dwoma uczestnikami mistrzostw świata sprawdzała się naprawdę dobrze. Na trzech ostatnich turniejach średnia goli na mecz była niemal identyczna: 2014 – 2,67, 2018 – 2,64 i 2022 – 2,69. Czempionat w Katarze – podobnie jak Euro 2020 sprzed półtora roku – stał na wysokim poziomie piłkarskim. Wielu głośno zastanawiało się nawet, czy to aby na pewno nie najlepszy mundial w historii. I pojawiało się mnóstwo argumentów na „tak”. Doprawdy byłoby coś romantycznego w Pucharze Świata broniącym się przed rewolucyjnymi i ewolucyjnymi futbolowymi trendami za pomocą samej czystej i nieskażonej piłki nożnej.

Ale nie ma tak dobrze. Na mundialu w 2026 roku wystąpi o połowę więcej drużyn niż cztery lata wcześniej i prawie jedna czwarta wszystkich federacji zrzeszonych w FIFA.

  • UEFA – trzynastu reprezentantów w 2022, szesnastu reprezentantów w 2026
  • AFC – sześciu reprezentantów w 2022, ośmiu reprezentantów w 2026
  • CAF – pięciu reprezentantów w 2022, dziewięciu reprezentantów w 2026
  • CONCACAF – czterech reprezentantów w 2022, sześciu reprezentantów w 2026
  • CONMEBOL – czterech reprezentantów w 2022, sześciu reprezentantów w 2026
  • OFC – zero reprezentantów w 2022, jeden reprezentant w 2026

Piłkarze pokopią dłużej, kibice przebędą więcej kilometrów, widz nie oderwie się od telewizora, a garnitury obłowią się kolejnymi miliardami. I tak do ściany. Aż popsują mundial.

Czytaj więcej o mistrzostwach świata:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Mistrzostwa Świata 2022

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

70 komentarzy

Loading...