Reklama

Kompromitujący tydzień Jagi

redakcja

Autor:redakcja

15 października 2022, 20:29 • 3 min czytania 19 komentarzy

Jagiellonia Białystok przyjechała dziś do Grodziska Wielkopolskiego na mecz z Wartą nie tylko po ligowe punkty, ale też po to, by trochę udobruchać wkurwionych po odpadnięciu z Pucharu Polski kibiców. Kompromitację w Zielonej Górze najlepiej byłoby przykryć przekonującym zwycięstwem, ale goście z Podlasia zapewne nie pogardziliby również zwycięstwem jakimkolwiek. Ale to i tak nieważne, bo Jaga dostała w cymbał, więc o żadnej rehabilitacji nie może być mowy. 

Kompromitujący tydzień Jagi

A przecież Warta w Grodzisku do tej pory pokazywała niewiele. W tym sezonie wysoko przegrała z Wisłą Płock, nie urwała punktu Pogoni Szczecin, podobnie jak Widzewowi, który trzy oczka zgarnął w samej końcówce. Na domowym stadionie z ekipą Dawida Szulczka nie wygrało tylko Zagłębie, choć dwukrotnie prowadziło, a seria ta jest jeszcze dłuższa, gdy weźmiemy pod uwagę poprzedni sezon i porażki z Lechem Poznań oraz Piastem. Od 10 kwietnia Warta zdobyła więc w Grodzisku jeden punkt w sześciu meczach (siódmy mecz domowy w tym czasie miał miejsce w Poznaniu przy Bułgarskiej, też w łeb).

Ale przyjechała Jagiellonia i wygląda to już zdecydowanie lepiej.

Warta Poznań – Jagiellonia Białystok 2-0. Hiszpanie nie dali rady

Nie było wielką tajemnicą to, w kim goście pokładali największe nadzieje. Jaga to średniak, ale ofensywny duet ma być może najlepszy w całej lidze. Marc Gual i Jesus Imaz w pięciu ostatnich meczach zawsze potrafili wypracować przynajmniej jednego gola, ale dzisiejsze wyzwanie ich przerosło. Bardziej podobał nam się ten drugi, który jeszcze próbował szarpać – i oddał jedyny celny strzał Jagi w tym meczu, i potrafił znaleźć kolegę z polu karnym – ale przy takim poziomie wręcz żałujemy, że w ogóle zaczęliśmy ten wątek.

Podkreślmy: Jagiellonia oddała w Grodzisku jeden celny strzał. Cztery w ogóle. Około 60. minuty na boisku awaryjnie musiał pojawić się Jędrzej Grobelny, ale goście nawet nie sprawdzili, w jakiej jest formie.

Reklama

Pół biedy, gdyby jeszcze zespół Stolarczyka potrafił ustrzec się baboli w obronie. W pierwszej połowie wszelkie pomyłki uchodziły mu płazem – jak choćby wtedy, gdy nie dogadali się Tiru z Alomeroviciem, ale w piłkę nie trafił Zrelak – jednak z czasem Warta wykorzystała dyspozycję goście. Najpierw po stałym fragmencie i przypadkowym zgraniu Grzesika gola strzelił Stavropoulos, a w doliczonym czasie gry Żurawski zamienił na bramkę dogranie Zrelaka, czemu bez większego zaangażowania przyglądali się Camara i Puerto. Ale gdyby ten mecz skończył się wynikiem 4-0, białostoczanie też nie mogliby mieć pretensji o rozmiary porażki, bo okazje ku temu jak najbardziej były, choćby za sprawą Szmyta czy Żurawskiego.

Fajny był to mecz w wykonaniu Warty, bo początkowa, charakterystyczna dla tej drużyny nieśmiałość zniknęła w momencie wyczucia, że rywal jest dziś cienki. W zasadzie każdy piłkarz solidnie wykonał swoją robotę, może tylko Enis Destan powinien wnieść nieco więcej do ofensywy. O Jadze tego samego powiedzieć oczywiście nie można. Abstrahując od tego nieszczęsnego Pucharu Polski, były widoki, by gdzieś wyrwać się z marazmu i zadomowić w górnej połowie tabeli, ale takie spotkanie skutecznie studzi nastroje. Ekipa z Podlasia ma dziś tyle samo punktów co Warta, a strefa spadkowa jest tyle sześć oczek za plecami. Jak tak dalej pójdzie, ten zespół – mimo nowego rozdania – znów będzie skazany na przeciętność.

WIĘCEJ O JAGIELLONII:

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

19 komentarzy

Loading...