Reklama

Status quo w Anglii. Arsenal niepokonany, popis Haalanda, męczarnie The Reds

Szymon Piórek

Autor:Szymon Piórek

31 sierpnia 2022, 23:23 • 5 min czytania 11 komentarzy

Arsenal pozostaje niepokonany i przewodzi tabeli. Erling Braut Haaland notuje drugiego hat-tricka z rzędu i ponownie błyszczy w barwach Manchesteru City. A Liverpool znowu miał problemy, co oznacza, że w Premier League utrzymuje się status quo.

Status quo w Anglii. Arsenal niepokonany, popis Haalanda, męczarnie The Reds

Arsenal – Aston Villa: 18-letni rekord i gol z rożnego

Ferajna Mikela Artety dalej zaskakuje angielskich kibiców. Ze średnią wieku wyjściowego składu na poziomie 23,5 roku Arsenal zupełnie zdominował kolejnego rywala, tym razem Aston Villę. Już po 10. minutach oddał więcej strzał niż ekipa z Birmingham przez całe spotkanie. Momentami drużyna Stevena Gerarda broniła się na tyle ofiarnie, że pierwszą lagę wybiła już po kwadransie. Kanonierzy jak dobrze naoliwiona maszyna nie spuszczała z tonu nawet na chwilę. Na bramkę Emiliano Martineza sunął atak za atakiem, a próby odpowiedzi Aston Villi były kasowane niemal natychmiast.

Największym wrogiem Arsenalu okazał się on sam. Zawodziła go przede wszystkim skuteczność. Jak uderzenia ofiarnym rzutem nie zablokował obrońca, to na wysokości zadania stanął Martinez, a innym razem z linii piłkę wybił Matty Cash. Na 15 prób strzałów, tylko jeden Kanonierzy zdołali skierować do siatki rywali i to nie po wypracowanej, a zupełnie szczęśliwej akcji. Pomocną dłoń do swojego byłego klubu wyciągnął argentyński bramkarz, który odbił przed siebie piłkę po rykoszecie i bez problemu na gola zamienił ją Gabriel Jesus.

Mimo zdobytej bramki Kanonierzy nie zdołali pozbawić nadziei Aston Villi. Drobna iskierka dalej tliła się w sercach piłkarzy z Birmingham. Niewiele zabrakło, a wiara w urwanie punktów Arsenalowi zostałoby wynagrodzona. Douglas Luiz mocno dokręcił piłkę z rzutu rożnego, a blokowany przez Boubacara Kamarę Aaron Ramsdale nie zdołał jej wybić. Mimo tego, że zawodnik The Villans wyraźnie przeszkadzał golkiperowi, interwencja systemu VAR nic nie zmienił. Gol został uznany. Jednak ferajna Artety szybko otrząsnęła się po stracie bramki, zabrała się do ataku i momentalnie zdobyła drugiego gola. Gabriel Martinelli wykorzystał dośrodkowanie Bukayo Saki, złe ustawienie Casha i zanotował trzecie trafienie w tym sezonie, które zapewniło piąte z rzędu zwycięstwo Arsenalu. Drużyna z Północnego Londynu z kompletem punktów przewodzi tabeli Premier League. Ostatni raz tak dobre wejście w sezon zanotowała 18 lat temu, gdy zespół prowadził jeszcze Arsene Wenger.

Reklama

Manchester City – Nottingham Forrest: kolejny popis Haalanda

Tak jak Arsenal zaczyna powoli przyzwyczajać do swoich zwycięstw, tak Erling Braut Haaland uzależnia kibiców od swoich trafień. W każdym dotychczasowym ligowym spotkaniu dokładał swoją cegiełkę do bramkowych zdobyczy Manchesteru City. Ostatni mecz z Crystal Palace (4:2) był pierwszym tak wyraźnym popisem w jego wykonaniu. Zanotował pierwszego hat-tricka w Premier League. Na kolejnego musiał czekać tylko cztery dni. Obywatele nie pozostawili złudzeń beniaminkowi Nottingham, a największą zmorą Forest został Norweg.

Haaland skompletował hat-tricka w 38. minute wydaje się bez wielkiego wysiłku. O ile pierwszy gol po pięknej główce i perfekcyjnym dośrodkowaniu Phila Fodena mógł się podobać, tak dwa trafienia do pustej bramki były jedynie formalnością. Do przerwy Norweg wyjaśnił losy spotkania i pokazał rywalom jak wydawać pieniądze. City za Haalanda zapłaciło 60 mln euro. Napastnik w pięciu ligowych meczach zdobył już dziewięć bramek i zanotował jedną asystę. Nottingham natomiast za 14 zawodników wydało aż 157 mln euro, ale menedżer Steven Cooper dalej nie potrafi z tej zbieraniny stworzyć drużyny. Najwidoczniej lepiej mądrze zainwestować 60 mln euro, niż bezsensownie wydać przeszło dwa razy więcej.

W cieniu popisów Haalanda trwała druga połowa. Mogło przez to umknąć, że drugi ze sprowadzonych przez City napastników – Julian Alvarez również zanotował wybitny występ. Skompletował dublet, który okazał się jego pierwszymi bramkami w Premier League. Gola strzelił również Joao Cancelo, a mistrzowie Anglii wygrali 6:0 i to grając przez 70. minut bez swojego największego kreatora – Kevina de Bruyne, który na murawie pojawił się w miejsce Haalanda.

Liverpool – Newcastle United: męczarnie The Reds

Poza remisem z Newcastle United Obywatele podążają krok w krok za Arsenalem. Od pierwszej kolejki z utrzymaniem tego tempa problem ma Liverpool. Na pierwsze zwycięstwo w sezonie The Reds musieli czekać aż do czwartego spotkania. Choć triumf 9:0 nad Bournemouth był okazały, to gra ekipy Juergena Kloppa wciąż pozostawia wiele do życzenia. Zawodzą przede wszystkim największe gwiazdy. Grę ciągną za to młodzi jak Harvey Elliott. Środowym bohaterem The Reds został natomiast Fabio Carvalho.

Zanim do tego doszło długimi fragmentami to Newcastle zachwycało, a w szczególności sprowadzony z Realu Sociedad Alexander Isak. Szwedzki napastnik już w debiucie zdobył bramkę. Druga została anulowana po interwencji systemu VAR, co okazało się pozytywnym wstrząsem dla The Reds, którzy zabrali się do pracy. Doprowadzili do wyrównania za sprawą trafienia Roberto Firmino i do ostatnich sekund napierali na Sroki. Trud został im wynagrodzony bowiem mimo doliczonych pięciu minut, 20-letni Carvalho zdobył bramkę na wagę trzech punktów w ósmej minucie dodatkowego czasu, skutecznie odnajdując się po zamieszaniu w polu karnym. Spotkało się to z dużym sprzeciwem na ławce Newcastle, ale protesty nic nie zmieniły.

Zwycięstwo padło łupem Liverpoolu, który do pięciu punktów zmniejszył stratę do Manchesteru City. To nadal dużo. Ponadto kroku za Arsenalem i Obywatelami nie utrzymał Tottenham Hotspur. Koguty tylko zremisowały 1:1 z West Hamem United. Na wysoką notę w tym spotkaniu zapracował Łukasz Fabiański, który obronił aż cztery strzały rywali, a pokonał go jedynie kolega z obrony Thilo Kehrer. Dla Młotów bramkę zdobył Tomas Soucek. Bezbramkowo zakończył się natomiast ostatni środowy mecz Bournemouth – Wolverhampton.

Reklama

Premier League: wyniki środowych spotkań 5. kolejki

Arsenal – Aston Villa 2:1 (1:0)

Bramka: Jesus 30′, Martinelli 77′ – Luiz 74′

Manchester City – Nottingham Forest 6:0 (3:0)

Bramki: Haaland 12′, 23′ i 38′, Cancelo 50′, Alvarez 65′ i 87′

Bournemouth – Wolverhampton 0:0

West Ham United – Tottenham Hotspur 1:1 (0:1)

Bramka: Soucek 55′ – Kehrer 34′ sam

Liverpool – Newcastle United 2:1 (0:1)

Bramka: Firmino 61′, Carvalho 90+8′ – Isak 38′

WIĘCEJ O ANGIELSKIM FUTBOLU:

Fot. Newspix

Urodzony z piłką, a przynajmniej tak mówią wszyscy w rodzinie. Wspomnienia pierwszej koszulki są dość mgliste, ale raz po raz powtarzano, że był to trykot Micheala Owena z Liverpoolu przywieziony z saksów przez stryjka. Wychowany na opowieściach taty o Leszku Piszu i drużynie Legii Warszawa z lat 80. i 90. Były trzecioligowy zawodnik Startu Działdowo, który na rzecz dziennikarstwa zrezygnował z kopania się po czole. Od 19. roku życia związany z pisaniem. Najpierw w "Przeglądzie Sportowym", a teraz w"Weszło". Fan polskiej kopanej na różnych poziomach od Ekstraklasy do B-klasy, niemieckiego futbolu, piłkarskich opowieści historycznych i ciekawostek różnej maści.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś
Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
1
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

11 komentarzy

Loading...