Bayern Monachium może zdobyć jubileuszowy dziesiąty Superpuchar Niemiec. Po majowym sukcesie w DFB Pokal, RB Lipsk jest głodny kolejnych trofeów. Z racji początku sezonu jest wiele niewiadomych.
Choć już w piątek odbyły się pierwsze mecze wstępnej fazy DFB Pokal, to inaugurację sezonu w Niemczech liczy się od spotkania o superpuchar. Tradycyjnie zmierzą się w nim mistrz i zdobywca krajowego pucharu. Często działo się tak, że oba te trofea padały łupem Bayernu Monachium, dlatego w starciu o Superpuchar Niemiec mierzył się wicemistrz Bundesligi. W ostatnich dwóch edycjach Die Roten szybko jednak odpadali z DFB Pokal, ustępując miejsca innym. Przed rokiem zatriumfowała Borussia Dortmund, a w tym Lipsk, zdobywając pierwsze trofeum w karierze. Czy Byki są w stanie zagrozić Bawarczykom? Na to i pięć innych pytań postaramy się rzucić nieco światła przed meczem o superpuchar.
Lipsk – Bayern: Superpuchar Niemiec
Bayern po raz dziesiąty?
Bayern, tak jak w innych pucharowych zestawieniach, jest rekordzistą pod względem zdobytych superpucharów i występów w meczach o niego. Na 22. edycje monachijczycy wzięli udział w rywalizacji o to trofeum aż 15 razy, a dziewięć z nich wygrali. Teraz mogą świętować jubileusz, zdobywając Superpuchar Niemiec po raz 10. Drużyna Juliana Nagelsmanna z pewnością potraktuje to spotkanie poważnie, a nie jak dzieje się w Polsce, wystawiając rezerwowy skład. Będzie to próba generalna dla przebudowanej ekipy Bayernu. Jest wiele niewiadomych w składzie mistrzów Niemiec i potyczka z żądną sukcesów drużyną z Lipska może okazać się wartościowym sprawdzianem przed zbliżającym się sezonem pełnym wielu wyzwań. W Monachium każdy puchar traktuje się poważnie. Jeszcze poważniej odbiera się jego brak, na co Nagelsmann nie może sobie ponownie pozwolić.
Klątwa pustej gabloty przełamana?
Dla Byków to równie istotne spotkanie. Przede wszystkim zadebiutują w starciu o superpuchar. Po drugie każde trofeum w gablocie RB Lipsk będzie dowodem dobrze wykonanej pracy. Podobnie jak Raków Częstochowa, tak i klub z Saksonii jest łasy na wszystkie puchary. Nie odpuści żadnego. Właśnie dlatego z tak dużym entuzjazmem przyjęto zdobycie DFB Pokal w maju. W ogromnych bólach przyszło Lipskowi zwycięstwo nad Freiburgiem. Nie dotyczy to jedynie meczu, w trakcie którego Byki przegrywały już od 20. minuty, przez godzinę grały w osłabieniu, a triumf przypieczętowały dopiero po rzutach karnych. Cały sezon na krajowym podwórku miał bardzo dramatyczny przebieg i zwieńczenie go zdobyciem pucharu było miłą osłodą. Po raz pierwszy w historii zwolniono trenera jeszcze w rundzie jesiennej. Tylko przez jedną kolejkę Byki znajdowały się na podium Bundesligi, a o awans do Champions League drżano do ostatniej kolejki.
Finał sezonu pod wodzą Domenico Tedesco był już jednak dużo lepszy. Zwycięstwo w DFB Pokal. Półfinał Ligi Europy, który i tak pozostaje drobnym rozczarowaniem, bowiem finał był na wyciągnięcie ręki. Awans do Ligi Mistrzów w Bundeslidze. Lipsk ma apetyt, by kontynuować dobrą serię. Potwierdza to również swoimi decyzjami. Zatrzymał największą gwiazdę: Christophera Nkunku. Na własnych warunkach dokonuje transferów, stawiając na swoim w negocjacjach z Bayernem ws. Konrada Laimera, a także przebijając ofertę Borussii Dortmund za Davida Rauma. Byki starają się panować nad sytuacją, a nie jak działo się rok temu, gdy monachijczycy wykupili im Nagelsmanna.
Kto zastąpi Roberta Lewandowskiego?
Szkoleniowiec Bayernu ma teraz swoje problemy w Bawarii. Na konferencjach prasowych sarkastycznie odgryza się Barcelonie, kpiąc z jej sytuacji finansowej, ale na boiskach treningowych musi mieć niemały ból głowy. Głównym pozostaje zastąpienie Roberta Lewandowskiego. Mistrzowie Niemiec nie zdecydowali się wyłożyć fortuny, by ściągnąć wartościowego następcy Polaka. Woleli zainwestować pieniądze we wzmocnienie obrony w postaci Matthijsa de Ligt, a także w przyszłość. Tak bowiem można odczytywać sprowadzenie za 20 mln euro 17-letniego Mathysa Tela.
Wszystko wskazuje na to, że Bayern w najbliższym roku będzie występował bez klasycznej „dziewiątki”. Niemieckie media zapowiadają następujące ofensywne zestawienie Die Roten: Sane, Mueller – Gnabry, Mane. Odpowiedzialność za zdobywanie bramek spadnie na czterech zawodników. Żaden z nich nie przypomina stylem gry Lewandowskiego. Ci, którzy pozostali – Eric Maxim Choupo-Moting i Joshua Zirkzee – również poważnie myślą o odejściu z Monachium. Czyżby stolica Bawarii stała się nieprzyjazna dla snajperów? W nowym układzie Nagelsmanna tak się może stać.
Jak spiszą się nowi?
34-letni trener nastawiony jest na nowych zawodników. Bayern nie żałował pieniędzy, gdy w zeszłym roku sprowadzał go z Lipska. Również w tym postarał się dać mu najlepsze narzędzia do pracy w postaci wartościowych transferów. Wydał już blisko 140 mln euro, a zaraz trzeba będzie sięgnąć po raz kolejny do kieszeni. Poza bramką ściągnął graczy do każdej linii. Ciężko mówić, by nagle zrobił się tłok, ale Nagelsmann będzie musiał pogodzić interesy większej liczby piłkarzy. Nic więc dziwnego, że coraz głośniej mówi się o odejściu Benjamina Pavarda, skoro na jego pozycje przyszli dwaj zawodnicy. Również na skrzydłach pojawił się wzmożony ruch, dlatego pewnie nieco w obawie o swoją pozycję Serge Gnabry zgłosił swój akces do gry jako „fałszywa dziewiątka”. Jego docelowym miejscem na boisku pozostają boczne sektory. To samo tyczy się Sadio Mane, Kingsleya Comana czy też Leroya Sane.
Oprócz Senegalczyka, Bayern ściągnął latem samych młodych graczy. Średnia ich wieku to niespełna 21 lat. Stąd duży znak zapytania, jak poradzą sobie w Monachium. Dwójka z Ajaxu Amsterdam – Ryan Gravenberch i Noussair Mazraoui – zmierzy się z największym wyzwaniem w swojej karierze. Również dla Tela transfer do Bayernu to duża sprawa. Na razie nie stawia się przed nim dużych wymagań. Choć z pozoru najwięcej wiemy o holenderskim obrońcy, to jego przygodę z Juventusem ciężko nazwać udaną. Wobec tego przed nowymi graczami jest więcej niewiadomych niż pewnych.
Tedesco czy Nagelsmann?
Można powiedzieć, że role się odwróciły. Tym razem to skład Bayernu Nagelsmanna jest większą niewiadomą niż Lipska. Byki często przed sezonem sprowadzały wielu, niekiedy anonimowych piłkarzy, o których poziomie ciężko można było wiele powiedzieć. Teraz nie dość, że utrzymały niemal cały skład, to jeszcze wzmocniły środek pola, pozyskując ogranego w Bundeslidze Xavera Schlagera. Ma to pozwolić Tedesco w zachowaniu odpowiedniego balansu między obroną a atakiem. O to musi zadbać również Nagelsmann, który nie poradził sobie z tym zadaniem w poprzednim sezonie.
Właśnie dlatego spotkanie o Superpuchar Niemiec będzie również rywalizacją dwóch utalentowanych szkoleniowców. Dzielą ich zaledwie dwa lata. Obaj w CV mają RB Lipsk, a także Hoffenheim. Nagelsmann w zespole Byków zdobywał tam średnio 1,94 pkt na mecz. Tedesco wygląda w tym aspekcie lepiej, bowiem jego średnia wynosi 2,1. Pracuje jednak znacznie krócej. Pod względem taktycznym obaj stoją na najwyższym poziomie.
Powiązań między trenerami, a także Lipskiem i Monachium jest więcej. Nagelsmann wciąż hołduje teorii, że zawodnicy z Saksonii będą wartościowi dla Bayernu. Ściągnął ze sobą do Bawarii już Marcela Sabitzera oraz Dayota Upamecano. Za moment może dołączyć do nich Konrad Laimer. Superpuchar Niemiec zapowiada się zatem jako mecz podtekstów. Na pewno nie będzie w nim wiele przyjaźni.
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Puchacz zostaje w Unionie, klub odrzucił oferty. Jakie ma szanse na grę?
- Bayern bez Lewego – Lewy bez Bayernu. Co się może nie udać?
Fot. Newspix