Bayern Monachium zdobył 10. Superpuchar Niemiec. Spotkanie z RB Lipsk stało na wysokim poziomie, a zakończyło się hokejowym wynikiem 5:3. Każdego gola strzelił inny piłkarz.
Cytat Garry’ego Linekera „Piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy” przeszedł do kanonu historii futbolu. Dotyczy on piłki reprezentacyjnej. W piłce klubowej w Niemczech może on brzmieć następująco: “Piłka nożna to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywa Bayern“. Bez względu na to czy z Robertem Lewandowskim, czy bez. Z nowymi zawodnikami czy starymi. Na pierwszym, drugim czy też piątym biegu, Bawarczycy wygrywają wszystko, co jest do wygrania. Teraz do zdobycia był Superpuchar Niemiec i Die Roten go zdobyli.
Musiala show
Byki były mocno zdeterminowane do zdobycia kolejnego trofeum do kolekcji. Jak rozwścieczone zaatakowały od pierwszego gwizdka monachijczyków. Grający w nowym ustawieniu, który najlepiej liczbowo określić 1-4-2-2-2, Die Roten mieli początkowo spore problemy z wyjściem spod pressingu. Nie potrafili również utrzymać się przy piłce. Zaciekłości Lipskowi wystarczyło jednak tylko na kwadrans. Gdy nie zanosiło się zupełnie na gola, tego strzelił Jamal Musiala. 19-latek odnalazł się najlepiej w polu karnym gospodarzy w zamieszaniu po rzucie rożnym, a oddając płaskie uderzenie zaskoczył Petera Gulasciego.
Był to jeden z wielu przebłysków młodej gwiazdy Bayernu. Gwiazdy, która wobec braku Lewandowskiego może zacząć błyszczeć coraz mocniej. Julian Nagelsmann zdecydował się na formację bez klasycznej dziewiątki. Rotacyjnie w ataku wymienia się czwórka piłkarzy. W starciu o Superpuchar Niemiec byli to Sadio Mane, Serge Gnabry, Thomas Mueller i Musiala. Najbardziej mobilny i potrafiący znaleźć sobie najwięcej miejsca był właśnie Musiala, co potwierdził przed przerwą.
Jego trafienie z 13 minuty było kunsztem strzeleckim. Przy dwóch kolejnych bramkach popisał się wysokimi umiejętnościami w kreacji. Po dwóch kwadransach doskonale rozprowadził akcję Bayernu, w wyniku czego ofensywne trio Mane-Gnabry-Mueller mogło znaleźć się w sytuacji trzech na obrońcę i bramkarza, co skończyło się debiutanckim golem Senegalczyka, po asyście Muellera. Tuż przed przerwą Musiala wymyślił sobie, że krótko rozegra rzut rożny. Z pomocą ponownie przyszedł mu 32-latek. Wystarczyło jednak, że Mueller lekko odegrał mu piłkę, a 19-letni skrzydłowy zajął się resztą. Zwiódł dwóch rywali i wyłożył futbolówkę do Benjamina Pavarda, który podwyższył prowadzenie na 3:0.
Stałe fragmenty gry to za mało
Poza udanym początkiem Lipsk nie istniał w pierwszej części gry. Bayern natomiast był zabójczo skuteczny. Trzy strzały celne zakończyły się trzema bramkami. Do tego unicestwiał niemal każdy ofensywny zapęd rywali, którzy do przerwy wypracowali zaledwie 0,1 spodziewanych goli. Po niej Byki ponownie zaczęły prezentować się znacznie lepiej. To odbyło się dzięki zmianie taktyki, wprowadzeniu Andre Silvy i Daniego Olmo, a także korzystając z niedostatku automatyzmów nowej taktyki Bayernu. Ofensywny kwartet wygląda dobrze w ataku. W obronie radzi sobie już nieco gorzej. Często działo się tak, że Lipsk miał przewagę zarówno w bocznych sektorach, gdzie brakowało klasycznych skrzydłowych, jak i w środku pola. Pozostawieni tam Joshua Kimmich i Marcel Sabitzer mieli spore problemy z zatrzymywaniem wszystkich ataków miejscowych.
Byki największe zagrożenie stwarzały jednak ze stałych fragmentów gry. Christopher Nkunku, który latem przedłużył umowę do 2026 roku, precyzyjnie bił dośrodkowania ze stojącej piłki. Już chwilę po wejściu Silvy, dostarczył Portugalczykowi idealnie futbolówkę na głowę. Napastnik uderzył jednak tylko w poprzeczkę. Chwilę później francuski pomocnik ponownie perfekcyjnie dograł piłkę do swojego kolegi. Tym razem Marcel Halstenberg skorzystał z dośrodkowania i strzałem w boczną siatkę zdobył bramkę. Druga dla Lipska padła już łupem Nkunku. Francuz precyzyjnym strzałem pod poprzeczkę strzelił gola z rzutu karnego. Byki przed końcem dołożyły jeszcze jedno trafienie, którego autorem był Olmo, ale okazało się to za mało, by nastraszyć Bayern.
10. Superpuchar Niemiec
W kluczowych momentach Die Roten podkręcali tempo i podwyższali prowadzenie. Kingsley Coman, który zastąpił Musialę, prostopadłym podaniem wykreował sytuację bramkową Muellerowi. Uderzenie 32-latka obronił jeszcze Peter Gulasci, ale na wielbłąda Lukasa Klostermanna nie poradziłby żaden golkiper. Defensor niemal wyłożył piłkę na strzał Gnabry’emu, który skrzętnie skorzystał z okazji. Choć ostatnie minuty stały pod znakiem ofiarnej obrony Bayernu, to wynik spotkania ustalił nie Lipsk, a monachijczycy. Leroy Sane urwał się obrońcom i w sytuacji sam na sam z bramkarzem wpakował piłkę do siatki, ustalając wynik meczu na 5:3. Hokejowy, a do tego każdego gola strzelił inny zawodnik. Głównie dlatego, że pecha miał Mane. Dwa trafienia debiutanta zostały anulowane ze względu na pozycje spalone.
Senegalczyk nie był jednak jedynym, który w Superpucharze Niemiec zadebiutował w koszulce Bayernu. W drugiej połowie na boisku pojawili się kolejni trzej sprowadzeni latem gracze: Matthijs de Ligt, Ryan Gravenberch i Nouassir Mazraoui. Inauguracyjnego spotkania nie doczekał się jedynie Mathys Tel, ale o jego nieobecności wiadomo było jeszcze przed meczem, bowiem Bawarczycy nie zdążyli zgłosić 17-latka do rozgrywek. Niemniej jednak choć wszyscy nowi piłkarze w Monachium są zaledwie od kilkunastu dni, to już mogą cieszyć się z pierwszego trofeum. Smak zwycięstw jest codziennością w Bawarii i można do niego szybko przywyknąć. Najlepiej smakują jednak triumfy w Lidze Mistrzów, na którą trzeba poczekać jeszcze kilka dobrych miesięcy. Do tego czasu może się wiele zmienić. Nie należy jednak umniejszać dokonaniom Die Roten, którzy po raz 10. zdobyli Superpuchar Niemiec.
RB Lipsk – Bayern Monachium 3:5 (0:3)
Bramki: Halstenberg 59′, Nkunku 77′ z karnego, Olmo 89′ – Musiala 13′, Mane 31′, Pavard 45′, Gnabry 66′, Sane 90+8′
WIĘCEJ O NIEMIECKIM FUTBOLU:
- Pięć niewiadomych przed Superpucharem Niemiec
- Puchacz zostaje w Unionie, klub odrzucił oferty. Jakie ma szanse na grę?
- Bayern bez Lewego – Lewy bez Bayernu. Co się może nie udać?
Fot. Newspix