Reklama

Jak nie zrobić nic, by odpowiednio przygotować się do nowego sezonu

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

21 lipca 2022, 13:14 • 4 min czytania 34 komentarzy

To zdecydowanie nie jest tak, że Lechia gra w pucharach co roku. Ba, obecne podejście jest dopiero pierwszym jakkolwiek udanym, bo wcześniej gdańszczanie nigdy nie potrafili przejść choćby jednej rundy – najpierw za mocny okazał się Juventus (co zrozumiałe), potem Broendby (mniej, ale wciąż). Dopiero Akademiję Pandew udało się ogolić. Czy jednak Lechia wydaje się być w pełni przygotowana do tego w sumie wyjątkowego sezonu? Jak to mówił DiCaprio w Wilku z Wall Street: absolutnie, kur…, nie.

Jak nie zrobić nic, by odpowiednio przygotować się do nowego sezonu

0:3 w Płocku. Niby dla Lechii nic nowego, ostatecznie w tamtym sezonie był to zespół fatalny na wyjazdach. Jeśli ułożyć tabelę tylko według delegacji, gdańszczanie zajęli marne 10. miejsce. W meczach u siebie byli wiceliderem, toteż różnica jest znaczna. Można by więc machnąć ręką na tę porażkę, założyć, że tak już z Lechią poza Gdańskiem musi być, ale to byłoby przecież za wygodne. Po pierwsze – wypadałoby, żeby zespół się rozwijał pod tym kątem, a w to trudno wierzyć, po drugie – trzeba być ślepym, by nie dostrzegać kontekstu tych trzech rozegranych spotkań.

A kontekst jest taki, że Lechia nie dojeżdża w defensywie. Wisła Płock wykorzystała to znakomicie, choć i tak miała litość, skoro na przykład Vallo z dwóch metrów nie trafił na pustą bramkę. Wyższy wynik nie byłby naprawdę żadną krzywdą dla zespołu Kaczmarka. Macedończycy? Też byli nieskuteczni i też mieli pecha. Na wyjeździe wykręcili xG 1,3 (strzelili jedną bramkę, myląc się na przykład w znakomitej sytuacji na początku), u siebie doszli do 1,71 – kiedy Lechia miała 1,31. A i tak przegrali. Natomiast mówiąc o pechu mieliśmy na myśli, chociażby rzut karny, który im się należał w Gdańsku.

Skoro więc taki rywal potrafił sprawić problemy obronie Lechii, a potem Wisła Płock po prostu ją rozniosła, wiadomo, że nie jest najlepiej. Co na to zarząd? Nic. Po prostu nic. Lechia nie wzmocniła się jakkolwiek w tyłach, a przecież biało-zielona defensywa aż o to błaga. Znów odniesiemy się do poprzedniego sezonu – w TOP4 nikt nie tracił tylu bramek co gdańszczanie. Piąty Piast Gliwice też przyjął mniej sztuk.

Wręcz nie godzi się zaniedbać tego tematu, jeśli myśli się o pozytywnej przygodzie w pucharach. Jeśli jest się ambitnym i chce się poprawić wynik w Ekstraklasie w zeszłego sezonu. No, ale Adam Mandziara od lat powtarza, że zadowoli go TOP5, kroku naprzód tam nie widać.

Reklama

Tomasz Kaczmarek w defensywie ma obsadzone tylko dwie pozycje: bramkarza i lewą obronę, gdzie są Conrado i Rafał Pietrzak. Dalej jest po prostu dramat. Rzetelnym stoperem można nazwać jedynie Nalepę, a przecież przy grze na dwóch środkowych obrońców przydałoby się mieć cztery mocne postaci do grania. Lechia ma elektrycznego Malocę, niespecjalnie rozwijającego się Tobersa, młodziutkiego Dymerskiego i Castegrena. Kogo, zapytacie, a taki Szwed, ściągnięty zimą, podobno istnieje, nie wiemy.

Na prawej obronie rywalizują Stec, który nie wybija się nawet w Ekstraklasie i Koperski, przesunięty tam ze środka pola. Ceesaya sprzedano.

Wygląda to gorzej niż źle.

Zarząd nie reaguje. Jest 21 lipca, a trudno znaleźć nawet plotki, które łączyłyby kolejnych graczy z gdańskich klubem. Zaczęło się obiecująco, blisko miał być Imaz, ale temat nie wypalił i dalej nic ciekawego się nie wydarzyło. Nie przyszedł Alves, Poletanović. Po pierwsze więc – żadni to obrońcy, czyli Lechia jest chyba ślepa na swoje problemy, po drugie – taka pasywność jest absurdalna.

Używanie argumentu o nadchodzących zmianach właścicielskich nie ma racji bytu. Skoro można rozstawać się z piłkarzami, bo poza Ceesayem wyjechali Kryeziu, Makowski i Haydary, to można też kupować. Oczywiście w momencie, jeśli chce się porządnie przygotować do sezonu i być konkurencyjnym względem reszty stawki.

Reklama

Wydaje się więc, że zmiany właścicielskiej należy w Lechii wyczekiwać, ale nie tylko ze względu na bieżące okno transferowe, a ogólnie – jeśli przyjdzie ktoś poważny, może to być impuls do rozwoju klubu. W bieżącym układzie nic takiego się nie stanie. Lechię pewnie będzie stać, by kręcić się w okolicach czołówki, ale nigdy nie wejdzie do niej na stałe i nie rzuci rękawicy Pogoni, Rakowowi, czy Lechowi.

Porównajcie rozwój Pogoni i Rakowa – to jest przepaść względem Lechii. Tam idą w jednym, określonym kierunku, Lechia zaś kręci się w kółko. A szkoda, bo ten klub ma wielki potencjał, by znaczyć dużo w polskiej piłce.

Tylko potrzebuje kompetentnych ludzi u steru.

WIĘCEJ O LECHII GDAŃSK:

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
6
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Ekstraklasa

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
6
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

34 komentarzy

Loading...