Robert Lewandowski w Monachium pozostawia spokój, pewność kolejnych sukcesów, gwarancję łatwości w zdobywaniu wielu goli. A mimo to trudno nie przyklasnąć jego decyzji o przenosinach do Barcelony za 50 mln euro, choć kataloński klub pod względem czysto sportowym znajduje się przecież obecnie w przebudowie i od dawna nie liczy się w grze o triumf w Lidze Mistrzów. Przygotowaliśmy pięć głównych argumentów, dla których kapitan reprezentacji Polski postąpił słusznie, zmieniając Bawarię na Katalonię.
Zapraszamy.
Spis treści
Nowe wyzwanie
Robert Lewandowski decyzją o przenosinach do Barcelony zademonstrował olbrzymią determinację, by w ostatnich latach kariery podjąć jeszcze jedno, wielkie wyzwanie CZYSTO SPORTOWE na arenie klubowej. Możemy zakładać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że pozostanie w Bayernie Monachium oznaczałoby kolejne tytuły mistrza Niemiec, szereg pomniejszych krajowych pucharów, następne armatki dla najlepszego strzelca Bundesligi. W sumie pewnie +100 bramek na liczniku, jak nie lepiej. Umówmy się – trzeba mieć w sobie naprawdę olbrzymi głód i olbrzymią ambicję, żeby tak po prostu odwrócić się plecami od perspektywy łatwych, ale za to niemal pewnych sukcesów. Tylko po to, by trafić do klubu, gdzie – jeśli ziści się czarny scenariusz – sukcesy mogą nie przyjść wcale.
Najwyraźniej Lewandowski dotarł już do tego miejsca jako sportowiec, gdy jedno mistrzostwo Hiszpanii z Barceloną, lecz wywalczone w bólach i w aurze wielkiego odrodzenia klubu, przedstawia dla niego większą pokusę, niż kilka kolejnych w Bayernie, któremu od lat brakuje realnej konkurencji na niemieckim podwórku.
“Lewy” ma być gigantem, który otworzy na Camp Nou rozdział “po Messim”. Poprzedni sezon był tylko okresem przejściowym. Zabawa tak naprawdę zaczyna się dopiero teraz. Gdy nowe władze mogą pokazać co potrafią na rynku transferowym, gdy komfort pracy z zespołem ma inspirujący otoczenie Xavi, gdy dowiadujemy się coraz więcej o tym, z jakiej gliny ulepieni są młodzi gracze Blaugrany. Lewandowski ma być zaś postacią spajającą cały ten projekt swoją gwiazdorską obecnością. Cholera, no to jest naprawdę znaczenie bardziej ekscytujące, niż kolejny pościg za Gerdem Muellerem w Niemczech.
Koniec z gadką o “lidze farmerów”
Bundesliga to jedna z najmocniejszych lig w Europie i rozumie to każdy w miarę ogarnięty miłośnik futbolu. Nie sposób jednak nie zauważyć, że niemieckie rozgrywki nie cieszą się globalnym zainteresowaniem na poziomie porównywalnym do Premier League czy La Ligi. Splendoru nie dodaje im też fakt, że w ostatnich latach Bayern uczynił sobie z nich prywatny folwark i zgarnia tytuły mistrzowskie, nawet jeśli gra przeciętnie lub nie trafia z doborem szkoleniowca. Krótko mówiąc – można niekiedy odnieść wrażenie, że Bawarczycy choćby i z Janem Złomańczukiem u steru jakoś by tam się wcisnęli na pierwsze miejsce w stawce.
Robert Lewandowski teoretycznie nie musiał się tą nie najwyższą reputacją Bundesligi przejmować. Swoją klasę Polak demonstrował bowiem malkontentom w Lidze Mistrzów. No ale po przenosinach do hiszpańskiej ekstraklasy docinki o “strzelaniu w lidze farmerów” kompletnie przestaną już Roberta dotyczyć. Tytuł króla strzelców La Ligi musi szanować nawet najbardziej gderliwy hejter. Jeśli “Lewy” zgarnie Trofeo Pichichi, wyjaśni wszystko.
Większe możliwości marketingowe
Nie ma też co ukrywać, że przenosiny z Bayernu do Barcelony to dla Lewandowskiego doskonała okazja, by w świecie futbolu zaznaczyć swoją obecność jeszcze mocniej na płaszczyźnie marketingowej. Naturalnie już teraz Polak ma na koncie kilka lukratywnych umów sponsorskich, ale bycie postacią numer jeden w Barcelonie otworzy przed nim kolejne drzwi. Jako się rzekło, pod względem globalnej rozpoznawalności Bayern jako marka nie może się z Barcą równać. Chociaż sportowo Bawarczykom zdarzało się przecież ekipę ze stolicy Katalonii w ostatnich latach nie tylko pokonywać, lecz całkowicie deklasować.
W 2021 roku “Forbes” oszacował zarobki Polaka na 35 milionów euro, z czego aż 27 pochodziło z kontraktu. Jeśli chodzi o kasę z – ujmijmy to skrótowo – reklam, “Lewy” wypadał dużo gorzej niż na przykład Mo Salah, Kylian Mbappe czy Neymar, nie wspominając o Leo Messim czy zwłaszcza Cristiano Ronaldo.
Głośny transfer do Barcy z pewnością napędzi wokół Lewandowskiego koniunkturę.
No i, tak poza wszystkim, Hiszpania to po prostu kapitalne miejsce do życia. Przyjemniejsze okoliczności przyrody, niż w Niemczech.
Nowa liga, nowe rekordy
Nie ma się też co zrażać faktem, że Lewandowski trafia do Barcelony stosunkowo późno, bo w wieku blisko 34 lat. Polak tak naprawdę dopiero niedawno osiągnął szczyt swoich futbolowych możliwości, a kto wie, czy nie ukrył jeszcze kilku asów w rękawie i czy jeszcze nas czymś wkrótce nie zaskoczy. Co oznacza, że z pewnością będziemy się jeszcze w najbliższych latach niejednokrotnie emocjonować rekordami, które Lewandowski może ustanowić na hiszpańskiej ziemi.
W ciągu czterech ostatnich sezonów kapitan reprezentacji Polski strzelił dla Bayernu 193 gole w 180 meczach. Gdyby podobną skuteczność utrzymał w Barcelonie, wywindowałoby go to na piąte miejsce na liście najskuteczniejszych piłkarzy w dziejach klubu. Ze stratą kilku bramek do podium.
Lewandowski naprawdę ma jeszcze czas, by stać się dla Barcy kimś znaczącym w wymiarze historycznym, nie tylko w kontekście najbliższych paru lat.
Konfrontacja z Benzemą
No i wreszcie ostatni argument. Na niemieckim podwórku Lewandowski nie miał zbyt wielu godnych siebie rywali wśród napastników. Przez jakiś czas dorównywał mu skutecznością Pierre-Emerick Aubameyang, ostatnio pojawił się też fenomenalny, lecz często kontuzjowany Erling Haaland. Natomiast w Hiszpanii przyjdzie się Polakowi skonfrontować bezpośrednio z Karimem Benzemą, który odebrał mu opinię najlepszego piłkarza świata i zapewne zgarnie Złotą Piłkę za 2022 rok. Obecnie La Liga stanowi królestwo Francuza. To “Lewy” musi wkroczyć i pokazać, jak mawiają Amerykanie, że w mieście jest nowy szeryf.
Batalie tej dwójki z pewnością nadadzą dodatkowego smaczku “Klasykom”. I tak przecież przyciągającym uwagę całego piłkarskiego świata. A sprawa jest tym bardziej ekscytująca, że Lewandowski i Benzema tak naprawdę rywalizują o status najlepszego napastnika swojej generacji.
Nie ma wątpliwości, narracja najbliższego El Clasico zostanie zbudowana właśnie wokół nich. Nie tylko w Polsce.
CZYTAJ WIĘCEJ O ROBERCIE LEWANDOWSKIM:
- Barcelona dogadała się z Bayernem. Transfer Lewandowskiego przyklepany!
- Trener personalny Bayernu: – Lewandowski to niemiecki Ronaldo
- „Nie należy zapominać o tym, co Lewandowski zrobił dla Bayernu”
- Suarez, Eto’o, Zlatan, Kluivert… Najsłynniejsi napastnicy Barcelony w XXI wieku
fot. NewsPix.pl