To już dziś – wraca Ekstraklasa! W związku z tym przeprowadziliśmy ankietę wśród ekspertów związanych z naszą ligą. Najbardziej palące tematy? Są. Te poboczne? Też. Odpowiadają ekspert, komentator, piłkarz, trener, czyli: Wojciech Jagoda, Bartosz Gleń, Igor Lewczuk, Ireneusz Mamrot. No i jest gościnny występ… Zapraszamy!
Czy biorąc pod uwagę fakt, że mistrz Polski pożegnał się z Ligą Mistrzów 12 lipca, należy tę ligę traktować poważnie?
Wojciech Jagoda: Ja nie mam wyjścia, muszę ją traktować poważnie. Ekstraklasa to tak naprawdę całe moje futbolowe życie. Jak polskie drużyny przegrywają w Europie, to cierpię, jak coś się udaje, to serce rośnie i gęba się śmieje. Jestem na tyle duży, że wiem, iż ci, którzy oglądają najlepsze ligi europejskie, to widzą różnicę. Mam wrażenie, że jesteśmy coraz dalej od tego, co chcielibyśmy, żeby było. Natomiast Ekstraklasa i tak wypełnia cały mój tydzień. Trzeba obejrzeć wszystkie spotkania, przeanalizować, zastanowić się. To jest siedem dni mocnej rąbanki. Z tego wynika fakt, że nie ma czasu na inne ligi, a wtedy też nie ma czasu na porównania. Mogę być w bezpiecznym kokonie polskiej ligi.
Bartosz Gleń: Do wszystkiego trzeba mieć dystans, do występów polskich drużyn w pucharach też. Nauczyło nas tego życie w ostatnich latach. Jak karuzela się na nowo rozkręci, to znowu będziemy bawić się w romantyków.
Igor Lewczuk: Chciałbym, żeby ta liga była traktowana bardzo poważnie, ale trzeba uczciwie przyznać, że Karabach był jakościowo dwa razy lepszy. Nie odpadliśmy z zespołem, który nie może wymienić trzech-czterech podań. Wtedy to byłby wstyd. A tak trzeba przyznać przed samym sobą, że tamci byli lepsi. Wiadomo, że to średnio brzmi, taki zespół z takiego kraju, ale taka jest prawda.
Ireneusz Mamrot: Tak. Ubolewam nad tym, że przystępujemy do europejskich pucharach osłabieni – choć Pogoń i Raków się wzmocniły. Jednak Lech miał słabszy skład. Odeszli Kownacki, Kamiński, były kontuzje. Kolejorz zrobił transfery, ale Sousa czy Citaiszwili przyszli późno i tak wyszło. Wynik 5:1 jest mocny, natomiast dla mnie to nie był mecz na 5:1. Karabach był do przejścia.
Jak ocenia pan nowy przepis o młodzieżowcu oraz termin jego wprowadzenia?
Wojciech Jagoda: To, co zostało zaproponowane, mnie intryguje. Stary przepis się zużył, niczego nie wnosił. Sam się zastanawiałem, co zrobić, żeby pomóc klubom mądrze myśleć, a mądrze myśleć to znaczy rozwijać młodzież. Sposób wprowadzenia był jednak niestety bez sensu, bo rodził pytanie: dlaczego tak późno? Przez to mniej zastanawialiśmy się nad tym, co ta modyfikacja może wnieść. A więc podsumowując – pomysł mi się podoba, sposób jego wprowadzenia już nie.
Bartosz Gleń: Uważam, że sprawa mogła być poprowadzona znacznie lepiej. Wygląda to na coś, co jest spisane na kolanie. Brakuje mi w tym profesjonalizmu. Jestem niezadowolony, że bawimy się w jakieś obwarowania, kary, zasady. Albo gramy z młodzieżowcem, albo nie, albo zastępujemy go wychowankiem. Jak dokładamy takie rzeczy, to robi się bałagan.
Igor Lewczuk: Szkoda, że nie wprowadzili tej modyfikacji dzień po inauguracji ligi! Trenerom to na pewno nie pomaga. Było tyle zmian w polskiej lidze w ostatnich latach, że trudno nadążyć. Idea młodzieżowca jest bardzo fajna, ale wiem jak to wygląda w drugiej lidze – niektórzy dostawali plac za darmo. W Ekstraklasie jest trudniej, natomiast to wciąż jest problem.
Ireneusz Mamrot: Nie podoba mi się to. Albo trzeba było go całkowicie znieść, albo zostawić. Ten przepis ma swoje minusy i wszyscy powtarzają, że ci chłopacy, co mogliby pójść na wypożyczenia, zostaną w klubie i tutaj się niewiele zmieni przy tej modyfikacji. A sam termin wprowadzenia… Nawet nie ma co odpowiadać. Tylko u nas to jest możliwe.
Czy wszyscy trenerzy dojadą w komplecie do przerwy mundialowej?
Wojciech Jagoda: Nie ma szans, bądźmy poważni! To się nie może udać. Mówiąc szczerze, nie byłbym zdziwiony, jeśli jeszcze przed zamknięciem okna transferowego zobaczymy pierwsze ofiary. Mówię to z żalem i bólem. Jestem przekonany, że ludziom odpowiedzialnym za polski futbol znów zabraknie cierpliwości. Aż strach liczyć to, co działo się w poprzednim sezonie. Mam wrażenie, że przed startem sezonu wszyscy marzą o mistrzostwie Polski. A że ten może być tylko jeden, pozostali są zawsze niezadowoleni i podejmują głupie decyzje. Szkoda.
Bartosz Gleń: Nie ma szans. Za duży jest peleton – 18 klubów. Co najmniej jeden prezes nie wytrzyma ciśnienia.
Igor Lewczuk: Do listopada? A w życiu, no co ty!
Ireneusz Mamrot: Chciałbym, ale to jest nierealne w Polsce.
W której kolejce padnie hasło, że brakuje świeżości?
Wojciech Jagoda: Już padło! Przed Superpucharem. Pamiętamy, co wyczyniał w mediach Lech, jak strasznie protestował. Nie uszanował terminu, nie potraktował poważnie Superpucharu, oszczędził kilku graczy, a i tak widzimy, co z tego wyszło.
Bartosz Gleń: Mam nadzieję, że w ogóle, ale jestem przygotowany na takie opinie! Natomiast kadra powinna być przygotowana i takich terminów nie używać.
Igor Lewczuk: Eliminacje do Ligi Mistrzów się liczą? Nie no, mam nadzieję, że nigdy. Świadomość jest większa i zwalanie na przygotowania to gotowy przepis na śmieszność.
Ireneusz Mamrot: Trochę z tym przesadzacie! Ja nie pamiętam takiego zdania w ostatnim czasie. Sądzę więc, że w ogóle nie padnie w tym sezonie.
Który zespół zrobił największe wrażenie na rynku transferowym?
Wojciech Jagoda: Niezmiennie fascynuje mnie od kilku lat to, co dzieje się w Rakowie. Pan nauczyciel Marek Papszun przeobraził się w potwora, który ze swoimi zawodnikami pożera ligę. Mam czasem wrażenie, że nawet jak dokonuje jednego transferu, to trafia. Na ten moment tym trafem może być Fabian Piasecki. Mam nadzieję, że Marek Papszun doda do Piaseckiego dużo jakości i on będzie lepszy niż jesienią 21/22. A jeżeli tak, to przy dopisującym zdrowiu, powalczy o koronę króla strzelców. Nie zwariowałem, upał mnie nie dopadł, rzeczywiście tak myślę.
Bartosz Gleń: Stal Mielec. Mówię to z przymrużeniem oka, bo wymienili tam wszystkich uczniów i został profesor Majewski, ale dostaje nową klasę i nie wiem, czy zna wszystkie nazwiska. Jeśli chodzi o potencjalny top, to wydaje się, że najbardziej konkretna była Pogoń. Dokonała świadomych ruchów. Wzięła człowieka na lewą obronę, do ataku/na skrzydło. Na tyle, na ile znam Pogoń, powinno to zagrać.
Igor Lewczuk: Miedź wygląda fajnie jako beniaminek. Patrzę na górę – mam nadzieję, że ci piłkarze sprowadzeni do Śląska, Lecha i Radomiaka, dadzą jakość typowo piłkarską. Nie walkę, nie bieganie, tylko fajerwerki techniczne.
Ireneusz Mamrot: Mogę się sugerować tylko tym, jak ci zawodnicy wyglądają na papierze, bo ich nie znam, skoro są z zagranicy. Ale w ten sposób to Miedź Legnica.
Kto przespał lato i może mieć problemy w rundzie jesiennej?
Wojciech Jagoda: Mało konkretnie działo się w Widzewie Łódź. Pan prezes narzekał po awansie, że jest zaskoczony, iż Ekstraklasa jest tak droga, a piłkarzom trzeba aż tak dużo płacić. I na razie w ruchach transferowych Widzewa jest to widoczne. Choć do końca okienka zostało dużo czasu i to może się zmienić.
Bartosz Gleń: Lechia Gdańsk ma zbyt wąską kadrę. Dusan Kuciak ma swoje lata, Flavio też, brakuje mi świeżej krwi. Nie jest za różowo. Trener Kaczmarek nie ma zespołu, którym może żonglować. On mówi, że woli mieć wąskie zestawienie, niemniej doszły puchary i komfortu pracy to tam specjalnie nie ma. Nie wiadomo, co ze Zwolińskim, jak jeszcze on odejdzie, to będzie katastrofa.
Igor Lewczuk: Mam nadzieję, że to nie będzie Piast, który notorycznie notuje przeciętne lato. Transfery Piasta nie do końca były na plus – odszedł Konczkowski, tak samo może stać się z Plachem i Kądziorem. Ale oby nie, trener Fornalik jest mega fachowcem i szkoda byłoby osłabiać mu zespół kolejny raz.
Ireneusz Mamrot: Każdy szuka, to okienko nie jest jeszcze zakończone, po dwóch-trzech kolejkach zespoły dalej się będą wzmacniać. Ponadto u nas te lepsze transfery często trafiają się później, bo ci poważniejszy zawodnicy dzisiaj oglądają się za innymi ligami.
Czego najbardziej nie chciałby pan widzieć w tym sezonie Ekstraklasy?
Wojciech Jagoda: Nie chciałbym, by pod koniec marca było wiadomo, kto wygra Ekstraklasę i kto z niej spadnie. Taka sytuacja jest nikomu niepotrzebna – ani piłkarzom, ani kibicom, ani ludziom pracującym przy lidze.
Bartosz Gleń: Murowania bramki. Gry defensywnej. Tak zwanego pragmatyzmu. Niech będzie więcej frajdy z piłki.
Igor Lewczuk: Takiego głupiego wymuszania fauli. Mimo VAR-u zawodnikom to dalej się zdarza. Niech nie udają, nie lubię tego.
Ireneusz Mamrot: Żeby nie było za dużo gry z pominięciem drugiej linii. Patrząc na mecz z Karabachem, było widać, że Azerowie utrzymywali się przy piłce bardzo swobodnie. Chciałbym, żeby nasi zawodnicy też nie bali się grać piłką i by nie unikali pojedynków.
Kto będzie królem strzelców?
Wojciech Jagoda: Chciałbym, by był to polski zawodnik, ale wiem, że to się ostatnio zdarzało bardzo rzadko i jest duże prawdopodobieństwo, że znów będzie to zagraniczny piłkarz. Postawiłbym na Ishaka, ale o nim się mówi, że może odejść, więc poszukam kogoś innego. Zaryzykuję tym Fabianem Piaseckim. Jeżeli nie on, to “pół-Polak, pół-Portugalczyk”, czyli Flavio Paixao. Im starszy, tym lepszy.
Bartosz Gleń: Mikael Ishak.
Igor Lewczuk: Najłatwiej byłoby powiedzieć, że Ishak, jeśli nie odejdzie.
Ireneusz Mamrot: Zobaczymy, bo ja powiem Ishak albo Lopez, a jak oni wyjadą? Jeśli jednak zostaną, to stawiam na Ishaka.
Kto spadnie z Ekstraklasy?
Wojciech Jagoda: Doświadczenie ostatnich lat pokazuje, że spadnie co najmniej dwóch z trzech beniaminków. Być może to się zmieni, może Miedź, Widzew i Korona zaskoczą, a spadną wielkie, stare uznane firmy, bo kto mógł pomyśleć, że z Ekstraklasą pożegna się Wisła. Mam wrażenie, że w Wiśle cały czas momentami wierzą, że w tej Ekstraklasie się utrzymali.
Bartosz Gleń: Stal, Warta, Miedź. Warta ma najsłabszą kadrę, sytuacja trenera Szulczka w poprzednim sezonie była trudna, teraz jest arcytrudna. W Stali brakuje mi jakościowych piłkarzy. Miedź, bo kilkanaście punktów przewagi z pierwszej ligi może uśpić czujność plus znakiem zapytania jest ta lista graczy z adnotacją „Latynos”. Nie wiem, czy oni się odnajdą w naszych realiach.
Igor Lewczuk: Sądzę, że po tych wszystkich perturbacjach, Stal Mielec może być w to zamieszana.
Ireneusz Mamrot: Pewnie znajdzie się w tym gronie jeden z beniaminków.
Kto zostanie mistrzem Polski?
Wojciech Jagoda: Postawię na Raków, ale chciałbym, by w tym sezonie w czubie Ekstraklasy o mistrzostwo walczyło nawet sześć drużyn. Marzę o tym i wierzę, że moje marzenia mogą się spełnić.
Bartosz Gleń: Raków Częstochowa.
Igor Lewczuk: Bardzo podoba mi się budowa Rakowa. Oni może nie mają zawodników na świeczniku, ale sam przebieg spotkań, które rozgrywają – widać pomysł trenera. Życzę Markowi Papszunowi, żeby powalczył i zdobył mistrzostwo.
Ireneusz Mamrot: Czołówka niewiele się zmieni. Dołączy do niej Legia. A mistrza wybierałbym między Rakowem a Pogonią.
*
Na koniec opinie „eksperta”, który ze względu na swoją „eksperckość” zostanie anonimowy (aczkolwiek rozmowa jest autentyczna):
Czy biorąc pod uwagę fakt, że mistrz Polski pożegnał się z Ligą Mistrzów 12 lipca, należy tę ligę traktować poważnie?
No wie pan co… To jest pytanie tendencyjne. Następne, proszę.
Jak ocenia pan nowy przepis o młodzieżowcu oraz termin jego wprowadzenia?
Ten przepis powinien być zlikwidowany. Wydaje mi się, że to nie promuje piłkarzy. Możemy na nich poczekać, aż będą pełnoprawnymi zawodnikami pierwszej jedenastki. Nie rozumiem, dlaczego ktoś lepszy ma siedzieć, a młodzieżowiec ma grać. To nie jest pewne, że w przyszłości młodzieżowiec będzie grał. To jest loteria.
Czy wszyscy trenerzy dojadą w komplecie do przerwy mundialowej?
Następne pytanie, proszę.
Który zespół zrobił największe wrażenie na rynku transferowym?
Nie śledziłem aż tak bardzo. Ciężko powiedzieć, który… Proszę mi podpowiedzieć.
Raków, Pogoń?
Szału nie było! Tak mi się wydaje. Nie widzę szaleństwa.
Kto przespał lato i może mieć problemy w rundzie jesiennej?
Nie wiem, nie wiem.
Czego najbardziej nie chciałby pan widzieć w tym sezonie Ekstraklasy?
Słabych meczów.
Kto będzie królem strzelców?
Nie wiem.
Jakiś strzał?
Nie mam pojęcia.
Kto spadnie z Ekstraklasy?
Nie mam pojęcia.
Kto zostanie mistrzem Polski?
Też nie mam pojęcia.
Fot. Newspix