Reklama

Obietnice i niewiadome. Co wiemy o Afrykańskiej Superlidze?

Kacper Bagrowski

Autor:Kacper Bagrowski

06 lipca 2022, 20:20 • 10 min czytania 5 komentarzy

Przed kilkoma dniami ogłoszono, że w 2023 roku wystartuje pionierska edycja Afrykańskiej Superligi. I choć podejście władz światowej piłki do tego projektu jest zupełnie inne niż w przypadku europejskiego odpowiednika, problemy i wątpliwości pozostają podobne.

Obietnice i niewiadome. Co wiemy o Afrykańskiej Superlidze?

Pierwszy raz o pomyśle utworzenia superligi w Afryce Gianni Infantino powiedział w 2019 roku, podczas wizyty w Demokratycznej Republice Konga z okazji 80-lecia powstania TP Mazembe. Wszystko nabrało jednak tempa po wyborach na prezydenta CAF w 2021 roku.

Afrykańska Superliga: federacja w rękach FIFA

Afryka jest bardzo ważnym kontynentem dla władz FIFA. Można zaryzykować stwierdzenie, że stała się organizacją-marionetką w rękach Infantino. To CAF popierało jego pomysł, który zakładał organizację mundialu co dwa lata. Zrobiono to rękami nowego sekretarza generalnego federacji, Verona Mosengo-Omby, który trafił do CAF prosto z FIFA. Dziwnym trafem Mosengo-Omba jest też kolegą ze studiów… Infantino.

Mosengo-Omba trafił do afrykańskiej federacji w nieprzypadkowym momencie. Dzień wcześniej, 12 marca 2021 roku dokonano wyboru nowego prezydenta CAF. Został nim 60-letni Patrice Motsepe z Republiki Południowej Afryki. Motsepe to miliarder, dziewiąty najbogatszy człowiek na kontynencie. W 2012 roku znalazł się na szczycie najbogatszych obywateli RPA z majątkiem szacowanym na ponad 3,2 miliarda dolarów. Jest założycielem i prezesem firmy African Rainbow Minerals, która zajmuje się wydobywaniem złota, platyny, żelaza, węgla, miedzi i innych metali z grupy platynowców. Dodatkowo jest też szwagrem prezydenta RPA, Cyrila Ramaphosy.

Reklama

Biznesmen od dawna był zaangażowany w sport. W 2003 roku został właścicielem klubu Mamelodi Sundowns, którym teraz zarządza jego syn – Tihopie. Pod rządami rodziny Motsepe klub dziewięciokrotnie wygrywał mistrzostwo RPA, triumfował w Afrykańskiej Lidze Mistrzów i zdobył Superpuchar Afryki. Ośmiokrotnie wygrywał także mniejsze krajowe rozgrywki. Co łączy Motsepe z Infantino? A no fakt, że w wyborach na prezydenta CAF miliarder był kandydatem publicznie wspieranym przez Infantino. Razem przekonali kontrkandydatów do wycofania się, w zamian za stołki wiceprezydentów federacji. Jasnym więc było, że jego wygrana oznacza pełne poparcie dla pomysłów i decyzji FIFA w zamian za pieniądze, które miały zacząć strumieniem płynąć do Afryki. Pierwsze słowa po wyborze Motsepe skierował właśnie do Infantino:

– Dziękuję mojemu bratu Gianniemu za wizję i zachętę do zjednoczenia. Możemy stawić czoła wyzwaniom w Afryce tylko wtedy, gdy jesteśmy razem. Futbol afrykański musi stać się najlepszy na świecie. Nie stanie się to z dnia na dzień, ale to jest to, do czego zamierzamy dążyć w ciągu najbliższych kilku lat.

Afrykańska Superliga: Obietnica złotych lat

Wybór Motsepe sprawił, że dyskusja o powstaniu Afrykańskiej Superligi znów rozgorzała. Tuż po ogłoszeniu wyników wyborów, CEO tanzańskiego klubu Simba S.C., Barbara Rodriguez wrzuciła na swojego Twittera zdjęcie z Infantino, okraszone podpisem o wdrażaniu pomysłu Afrykańskiej Superligi z 20 zespołami na pokładzie. Wyrażała w nim nadzieję, że jej klub będzie mógł do niej dołączyć

O co w tym wszystkim chodzi? Oczywiście o pieniądze. Przy ogłaszaniu pomysłu Superligi w Afryce Infantino zadeklarował, że będzie ona przynosiła 200 milionów dolarów przychodu rocznie. To miałoby ją plasować w TOP 10 najbardziej dochodowych lig na świecie. Jeszcze dalej poszedł Motsepe, który obiecał przychody na poziomie 3 miliardów dolarów w ciągu pięciu lat. Kusząca perspektywa? Jasne, zwłaszcza gdy spojrzymy, z jakimi problemami boryka się obecnie Liga Mistrzów CAF. Niedawno federacja musiała zerwać 12-letni kontrakt na pokazywanie rozgrywek kontynentalnych o wartości 1 miliarda dolarów z Lagardere Sports. Nastąpiło to po orzeczeniach sądu, które dotyczyło naruszeń przez grupę medialną prawa do uczciwej konkurencji. Dodatkowo obecnie nagroda za zwycięstwo w najbardziej prestiżowych afrykańskich rozgrywkach wynosi 2,5 miliona dolarów. Superliga ma premiować wygraną 10 milionami.

Reklama

– W pewnym sensie Liga Mistrzów CAF jest zepsuta. Większość osób, z którymi rozmawiałem – zawodników, trenerów, kibiców – nie jest przeciwna zmianom w rozgrywkach. Ale nie mają pojęcia, czym będzie Superliga. Całkowity brak szczegółów. To jest niepokojące. Kusi jednak wizja większych pieniędzy. Al Ahly to jeden z największych klubów w Afryce. Nagroda pieniężna za wygranie Ligi Mistrzów wynosi około 2,5 miliona dolarów i jest to mniej więcej tyle samo, co roczne pensje ich dwóch najlepszych graczy. Mało – mówi algierski dziennikarz Maher Mezahi, cytowany przez portal iNews.

Cała pula nagród w nowej Superlidze ma wynosić 100 milionów dolarów. Ale skąd wziąć te pieniądze? Sposoby finansowania mają być różne, ale jeden z nich budzi największe kontrowersje. To coroczna opłata pobierana od klubów, która ma wynosić aż 20 milionów dolarów. To ogromny wydatek, na który z ledwością będą mogli pozwolić sobie najbogatsi – Al Ahly i Zamalek z Egiptu, Wydad Casablanca i Raja Casablanca z Maroka, TP Mazembe z DRK czy wspomniane wyżej Memodi Sundowns z RPA. Jeżeli nawet najbogatsi kręcą nosem na zbyt wysoką opłatę – co mają powiedzieć biedniejsi? Motsepe przekonuje jednak, że to CAF została zalana inwestorami i sponsorami, którzy pragną współpracować z Afrykańską Superligą. W poszukiwaniach chętnych miał pomagać sam Infantino.

Co wiemy dziś o Afrykańskiej Superlidze?

Choć Motsepe ogłosił, że Superliga to już nie tylko daleka wizja, ale realny plan, który ziści się w przyszłym roku, to nadal wiemy o niej relatywnie niewiele. Podsumujmy sobie pokrótce jego lipcową konferencję. Swoją drogą – to właśnie podczas niej ogłosił absurdalną zmianę terminu Pucharu Narodów Afryki z czerwca 2023 na styczeń 2024. Wszystko to z powodu pory deszczowej, jaka w letnim terminie panuje w Wybrzeżu Kości Słoniowej. Dlaczego nikt nie pomyślał o tym wcześniej, przy wyborze gospodarza? Nie wiadomo. Wróćmy jednak do ustaleń w sprawie Superligi.

Przygotowania mają ruszyć już za miesiąc. Rozgrywki zostaną oficjalnie powołane do życia podczas  zjazdu CAF w Tanzanii, 10 sierpnia 2022 roku. Liga ruszy rok później. Kto w niej zagra? Nie wiadomo. Mają być to 24 zespoły z całej Afryki, które w ostatnich latach zasłużyły się dla futbolu na kontynencie. Po dwa kluby z wybranych federacji. Kto zdecyduje o jej kształcie? Tu także CAF milczy. Wiadomo, że kandydaci do gry w nowym tworze muszą mieć stworzone akademie dla młodzieży oraz piłkarską sekcję kobiet. Przedstawiciele federacji zapewniają jednak, że powstanie Superligi nie będzie oznaczało naturalnej śmierci Ligi Mistrzów. Wręcz przeciwnie, ma ona przyczynić się do zwiększenia nagród w Afrykańskiej LM. Uczestnicy nowych rozgrywek będą mogli nadal uczestniczyć w rozgrywkach krajowych.

Jak federacja ma zamiar pogodzić to wszystko logistycznie? To kolejna niewiadoma, o której szerzej napiszemy nieco niżej.

I to tak naprawdę wszystko, co dziś wiemy. Kluby i federacja państwowe żyją w wielkiej niepewności, a Motsepe uspokaja zapewnia, że najbliższe tygodnie rozwikłają wiele wątpliwości: – W ciągu najbliższych kilku tygodni będziemy współpracować z zainteresowanymi stronami, aby omówić mechanikę turnieju i wkrótce opublikujemy dalsze szczegóły. Znaczna część pieniędzy z CAF Super League zostanie zainwestowana z powrotem w afrykańską piłkę nożną, a częścią tego procesu będzie coroczne przekazywanie 1 miliona dolarów każdemu z 54 stowarzyszeń członkowskich CAF jako wkład w rozwój piłki nożnej i młodzieży. Chcemy również poszukać możliwości zwiększenia nagród pieniężnych w ligach mistrzów CAF mężczyzn i kobiet.

Przez Afrykańską Superligę ucierpią ligi krajowe

Tyle, że obserwatorzy afrykańskiego futbolu nie podzielają entuzjazmu prezydenta federacji… Zamknięte rozgrywki nie są żadnym rozwiązaniem na problemy afrykańskiego futbolu. Obietnica przekazania pieniędzy nie jest w stanie wynagrodzić szkód, jakie może narobić wprowadzenie nowej Superligi. Docelowo ma ona zwiększyć zainteresowanie afrykańskim futbolem w kraju. Ale w jaki sposób? Ilu kibiców z Kamerunu, Etiopii, Gambii czy Republiki Środkowoafrykańskiej będzie oglądać nowe rozgrywki, jeśli żaden klub z ich kraju nie będzie miał nawet cienia szansy, aby do niej dołączyć? Przecież w telewizji mają już europejski futbol na wyciągnięcie ręki, a tam poziom jest wyższy. W Superlidze reprezentowane będzie najprawdopodobniej zaledwie 12 z 54 krajów zrzeszonych w CAF. Kibice pytają – jak można udawać, że reprezentuje się cały kontynent, jeśli niektóre narody nawet nie dostaną takiej możliwości? Europejski projekt zachęcał fanów pojedynkami najlepszych piłkarzy na świecie, afrykański zaś tego atutu nie ma. Nawet jeśli w superligowych zespołach pojawią się jakieś perełki, natychmiast zostaną one wyskautowane i przejęte przez europejskich gigantów. Co ma przyciągnąć przed ekran potencjalnego widza, który nie poczuje emocjonalnego związku z występującymi tam zespołami?

Najbardziej szkodliwy jest jednak prawdopodobny wpływ Superligi na ligi krajowe. Oczywiście federacja nie ma zamiaru zabraniać zespołom uczestniczącym w nowym tworze gry w tych rozgrywkach, ale może im to uniemożliwić terminarz. Bo jak go ułożyć? CAF będzie musiało wcisnąć mecze Superligi pomiędzy normalne rozgrywki ligowe, puchary krajowe i rozgrywki kontynentalne – Ligę Mistrzów CAF i Ligę Konfederacji CAF. Dodatkowo należy wziąć pod uwagę przerwy w rozgrywkach spowodowane porą deszczową w krajach położonych bliżej równika. To wszystko sprawia, że choć kluby nie będą do niczego zmuszane, w pewnym momencie dojdą do ściany i będą musiały podjąć decyzję, w których rozgrywkach chcą grać. I wątpliwym jest, że wybiorą te mniej dochodowe.

Przyszłość finansowa krajowych lig jest teraz już niepewna, a mniejsze kluby są uzależnione od obecności tych największych, najmożniejszych. Dochody z dnia meczowego są tam niezwykle istotne, a przyjazd najlepszych zespołów, jak wszędzie zresztą generuje największe przychody. W przypadku faktycznego wycofania się najlepszych, przetrwanie maluczkich zależałoby od tego, czy CAF podzieliłoby się przychodami ze swojej nowej rywalizacji ze wszystkimi zespołami w krajowych ligach, co umożliwiłoby im wypełnienie finansowej dziury. Ale to byłby bardzo optymistyczny wariant. Zapowiedziane „płatności solidarnościowe” nie będą w stanie wyrównać krzywd wyrządzonych mniejszym klubom.

Afrykańska Superliga: Kultura kibicowska

Każdy, kto widział kiedyś mecz Pucharu Narodów Afryki wie, że jednym z najważniejszych, o ile nie najważniejszym elementem afrykańskiego futbolu są kibice. Stadiony na tym kontynencie są niezwykle kolorowe, ludzie uwielbiają bawić się kibicowanie. Ichniejsza kultura jest niepodrabialna i niezwykła. Tak samo jest na niwie klubowej. Najważniejszy nie jest finał Ligi Mistrzów CAF, ale derby między wielkimi rywalami. Wszystkie rozgrywki ligowe wyjątkowymi czyni swoista rywalizacja o dominację w kraju. Jeżeli derbowi rywale zostaliby rozdzieleni, odpływ kibiców w stronę europejskiej piłki będzie aż nadto widoczny. Lokalnym fanom zostałyby zabrane największe emocje.

Do dewastacji kultury kibiców z pewnością przyczyniłyby się odległości między krajami. Afryka to w końcu drugi największy kontynent na świecie. Ciągłe podróżowanie więc byłoby uciążliwe dla klubów, nie mówiąc już o kibicach. Wsparcie wyjazdowe będzie graniczyło z cudem. Jak podają algierscy dziennikarze, już teraz koszt samych podróży na eliminacje do Ligi Mistrzów CAF kosztuje kluby około 50 tysięcy dolarów. Przerażają też odległości. Przykład? Choćby podróż między Kairem a Kapsztadem, gdzie lot w jedną stronę potrwa prawie dwanaście godzin. Miasta te dzieli ponad 10000 kilometrów!

Afrykańska Superliga: Złe decyzje

W Afryce nikt nie twierdzi, że system nie wymaga reformy ani modernizacji. Na każdym kroku znajdziemy tam problemy ze strukturą organizacyjną, występuje ciągły spadek przychodów z reklam, w niektórych krajach szaleje korupcja, a infrastruktura piłkarska, na czele z boiskami i sprzętem pozostawia wiele do życzenia. Kibice mają problemy z transportem i nie czują się bezpieczni na stadionach. Kontynent jest w coraz większym stopniu podporządkowany europejskiej piłce nożnej. Receptą związku na te wszystkie problemy ma być wyjęcie najlepszych, najbogatszych i zamknięcie ich w elitarnych rozgrywkach. Pokazanie ich światu i równoczesne zamiecenie pod dywan prawdziwych problemów afrykańskiego futbolu. Wydaje się, że niestety nie tędy droga…

CZYTAJ WIĘCEJ:

fot. Newspix

Rodem z Wągrowca, choć nigdy nie pokochał piłki ręcznej. Woli tą kopaną, w wydaniu polskim i chorwackim. Student dziennikarstwa, który lubuje się w felietonach i reportażach. Miłośnik absurdu i Roberta Makłowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Adamczuk: Nadal liczę, że w Ekstraklasie do końca będziemy walczyć o czołowe lokaty

Bartosz Lodko
0
Adamczuk: Nadal liczę, że w Ekstraklasie do końca będziemy walczyć o czołowe lokaty
Ekstraklasa

Trela: Przyszłość Dawida Szulczka. Jak wyglądałby sensowny kolejny krok karierze?

Michał Trela
0
Trela: Przyszłość Dawida Szulczka. Jak wyglądałby sensowny kolejny krok karierze?
EURO 2024

Bereszyński: Nie chcę tylko jechać na mistrzostwa. Chcę na nich grać

Bartosz Lodko
0
Bereszyński: Nie chcę tylko jechać na mistrzostwa. Chcę na nich grać

Komentarze

5 komentarzy

Loading...