Reklama

PRASA. „Jeśli Krychowiak i Szymański zostaną w Rosji, to trzeba postąpić jak z Rybusem”

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

22 czerwca 2022, 09:04 • 9 min czytania 40 komentarzy

– Jeśli pozostaną w Rosji, trzeba będzie postąpić tak jak z Maćkiem, choć to przykre. Skoro z jednym piłkarzem tak się zrobiło, nie będzie podstaw, aby z nimi było inaczej – mówi Roman Kosecki. – Wszyscy muszą być traktowani tak samo, więc właśnie tak powinno być w przypadku Krychowiaka i Szymańskiego – nie ma wątpliwości Jacek Krzynówek. – Selekcjoner powinien mieć wobec nich takie samo stanowisko, jak względem Rybusa – dodaje Tomasz Frankowski. Wszyscy jednak wierzą, że piłkarze odejdą i nie zmuszą Michniewicza oraz PZPN do podejmowania tak radykalnych decyzji – czytamy w „Przeglądzie Sportowym”. Co poza tym dziś w prasie?

PRASA. „Jeśli Krychowiak i Szymański zostaną w Rosji, to trzeba postąpić jak z Rybusem”

„SPORT”

Nieoczywisty wybór Górnika Zabrze – to Bartosch Gaul ma zostać zastępcą Jana Urbana na stanowisku trenera.

Trenerem ma być Bartosch Gaul! To młody, bo ledwie 34-letni szkoleniowiec. Ma jednak swoje doświadczenie. Trenował młodzież w Schalke 04, a od kilku lat jest trenerem rezerw 1. FSV Mainz 05, z którymi w ostatnim sezonie w Regionalidze (czwarty poziom rozgrywkowy) był w czołówce. Rezerwy Mainz prowadzi już od 4 lat i to z dobrym skutkiem. Wiosną był wymieniany w gronie kandydatów na pierwszego trenera Schalke. Teraz będzie w Górniku. Dodajmy, że Mainz to klub, który wypuścił w piłkarski świat samego Juergena Kloppa. Nazwiska jednego z najlepszych trenerów na świecie, jeżeli nie najlepszego i najbardziej cenionego, nie wymieniamy bez powodów. Menedżerem i Kloppa, i Gaula jest Marc Kosicke, który wypowiada się o młodym szkoleniowcu w samych superlatywach. Teraz Gaul ma być w Górniku. Ciekawe, jaki będzie miał sztab szkoleniowy, bo po zwolnieniu trenera Urbana pozostali trenerzy zostali na swoich stanowiskach. Teraz, przy nowej miotle, nie wiadomo jak będzie. Zresztą tak czy inaczej „górnicy” w najbliższym czasie będą opłacać dwóch trenerów, bo kontrakt Jana Urbana obowiązuje jeszcze przez rok. W Zabrzu mogą tylko liczyć na to, że doświadczony szkoleniowiec szybko gdzieś znajdzie zatrudnienie i sam „zejdzie” z listy płac…

Afonso Sousa lada dzień ma zostać piłkarzem Lecha Poznań, Kolejorz jest gotów sypnąć kasą na nowego pomocnika.

Reklama

Sousa urodził się w 2000 roku w Portugalii. Już w wieku 9 lat po raz pierwszy trafił do młodzieżowych drużyn FC Porto. To właśnie w tym klubie stawiał pierwsze poważne kroki i wygrał młodzieżową Ligę Mistrzów. Nigdy jednak nie zagrał w seniorach, a w wieku 20 lat trafił do wspomnianego Belenenses. Tam z miejsca stał się podstawowym piłkarzem. Czarował swoją techniką, prowadzeniem piłki i zadziornością. W poprzednim sezonie w 29 spotkaniach ligowych zobaczył… aż 9 żółtych kartek, a to duża liczba, jak na gracza ofensywnego. W pewnym sensie Sousę można postrzegać w sposób stereotypowy – jako świetnie wyszkolonego Portugalczyka-dryblera, który gra tak, aby było widowiskowo. Jednak jest to zarazem zawodnik potrafiący powalczyć o straconą piłkę, świetnie czujący przestrzeń. Ma też duży problem – liczby. W Belenenses zagrał 68 razy w dwa lata, ale zdobył ledwie 5 bramek i 3 asysty. To – powiedzmy wprost – fatalny wynik.

Rośnie stadion w Katowicach – terminy mają być dotrzymane, ale miasto szykuje się na dodatkowe wydatki.

Budowa kompleksu sportowego łączącego stadion, halę i boiska treningowe, zgodnie z umową pochłonąć ma 205 milionów złotych brutto, a główny wykonawca, firma NDI z Sopotu, zobowiązał się do jej realizacji w 3 lata, a więc do 31 sierpnia 2024 roku. – Jak kształtuje się wartość inwestycji w związku z inflacją i w obliczu tego, że wszystko drożeje? Czy zmieścimy się w kwocie 205 mln brutto z hakiem, czy już widzimy, że ta cena wzrośnie? Jakie są szacunki, o ile? – pytała radna Barbara Wnęk-Gabor z KO. Przewodniczący Komisji, Krzysztof Pieczyński, dopytywał z kolei, czy zagrożony jest termin. – Wykonawca podtrzymuje termin zakończenia prac do 31 sierpnia 2024 roku, ale nie możemy obiecać, że tak rzeczywiście będzie – odparł Jarosław Łuczyński ze spółki Katowickie Inwestycje SA. – Inflacja, wojna, pandemia – to wszystko wpływa na realizację takiej inwestycji. Gdy pytamy, wykonawca potwierdza, że robi wszystko, by dotrzymać terminu. Pamiętajmy, że każdy przestój ze strony wykonawcy to koszty, które ponosi, dlatego będzie się starał trzymać założonej daty. W tej chwili nie mamy też żadnego wniosku o aneksowanie umowy dotyczącego jej wartości. Nie można jednak obiecać, że kwota zapisana w umowie będzie ostateczna. Jest dużo zmiennych, które na pewno na nią wpłyną; choćby waloryzacja, która należy się wykonawcy, co wynika z umowy. Musimy też czekać na ewentualne wnioski wykonawcy o roboty dodatkowe, które mogą się pojawić i nieść ze sobą dodatkowe koszty. Na razie jednak inwestycja jest realizowana zgodnie z zakładanym harmonogramem – tłumaczył Łuczyński.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Nowe przepisy FIFA sprzyjają Sebastianowi Szymańskiego i Grzegorzowi Krychowiakowi w odejściu z Rosji. Zdaniem byłych reprezentantów jeśli obaj chcą zagrać w kadrze, to powinni opuścić kraj agresora.

Reklama

– Jeśli pozostaną w Rosji, trzeba będzie postąpić tak jak z Maćkiem, choć to przykre. Skoro z jednym piłkarzem tak się zrobiło, nie będzie podstaw, aby z nimi było inaczej – mówi Roman Kosecki. – Wszyscy muszą być traktowani tak samo, więc właśnie tak powinno być w przypadku Krychowiaka i Szymańskiego – nie ma wątpliwości Jacek Krzynówek. – Selekcjoner powinien mieć wobec nich takie samo stanowisko, jak względem Rybusa – dodaje Tomasz Frankowski. Wszyscy jednak wierzą, że piłkarze odejdą i nie zmuszą Michniewicza oraz PZPN do podejmowania tak radykalnych decyzji. – Liczę, że nie będzie takiej sytuacji i obaj zmienią ligę, w której występują. Z Maćkiem była inna sytuacja, bo ma żonę Rosjankę i dzieci – mówi Kosecki. – Obaj dostają propozycje z innych klubów i nie wyobrażają sobie dalszej gry w Rosji, ale mają tam kontrakty, więc obecnie są piłkarzami rosyjskich klubów. Sytuacja Maćka jest inna, on podpisał nową umowę, choć wiedział, co go może czekać. Nie nam oceniać jego decyzje, pewnie przesądziły sprawy rodzinne – dodaje Krzynówek. – Agentem Szymańskiego, podobnie jak Rybusa, jest Mariusz Piekarski. Myślę, że drugi raz nie chce oberwać od świata polityczno-sportowego i będzie odradzał Sebastianowi pozostanie w Rosji. Grzesiek Krychowiak pokazał, że nie wyobraża sobie dalszej gry w tym kraju. Dajmy im chwilę, pewnie menedżerowie szukają silnych klubów. Nie wyobrażam sobie, że tam pozostaną. Nie sądzę, by ktoś ich zmusił do dalszej gry w Rosji. Z niewolnika nie ma pracownika. Wydaje mi się, że znajdą zatrudnienie w innym klubie. Inna sprawa, że dwa tygodnie temu dałbym sobie rękę uciąć, że Rybus wyjedzie z Rosji – przyznaje Frankowski.

Radosław Kałużny twierdzi, że gdyby Krychowiak i Szymański nie byli tak ważnymi postaciami dla reprezentacji, to byliby odsunięci od niej jak Rybus.

Selekcjoner Czesław Michniewicz właśnie zapowiedział, że nie ma miejsca w kadrze dla Macieja Rybusa. Niespełna 33-letni obrońca wciąż występuje w lidze rosyjskiej, a ostatnio zamienił Lokomotiw Moskwa na moskiewskiego Spartaka. Jeśli dobrze rozumiem, za chwilę podobny los spotka Grzegorza Krychowiaka i Sebastiana Szymańskiego. Obaj formalnie są zawodnikami rosyjskich klubów – Dynama Moskwa i Krasnodaru.

Ruble, euro czy dolary, które zarabiają ci dwaj ostatni, nie są chyba mniej „krwawe” od tych, wpływających co miesiąc na konto Rybusa? To jakieś kompletne nieporozumienie, że trener kasuje jedne go, a dwóch nadal może w pełni czuć się reprezentantami. Totalna niekonsekwencja, ale chyba wiem, z czego wynika.

Z tego, że Szymański i Krychowiak są potrzebni trenerowi kadry, a wiekowego Rybusa może sobie odpuścić. Rezygnacja z Rybusa jest koniunkturalizmem, listkiem figowym, za którym ukrywani są Szymański i Krychowiak.

Tak jest. Założę się, że jeśli byliby w hierarchii reprezentacji numerami piętnaście czy siedemnaście, zostaliby odstrzeleni razem z Rybusem. Co do umierania za Krychowiaka, dziwię się temu. Na jego pozycji akurat ma kto grać, a on od dłuższego czasu nie błyszczy formą.

Rozmowa z Dariuszem Pawłowskim, nowym piłkarzem Radomiaka. Opowiada m.in. o tym, jak chciał kończyć karierę po meczu w młodzieżówce.

Co się czuje, schodząc z boiska w 36. minucie, przy stanie 0:7?

Wstyd. Pamiętam, że chciałem się wtedy zapaść pod ziemię. Była nawet myśl, by skończyć z grą w piłkę.

Chodzi o mecz z Anglią, pana pierwszy w reprezentacji Polski do lat 19.

Do dziś nie potrafi ę wytłumaczyć, co się wtedy stało. Oni byli od nas lepsi piłkarsko, to na pewno, ale żeby tak strzelać gole z niczego? Anglicy oddali siedem strzałów i każdy kończył się bramką. To było nie do opisania. Trener Dariusz Dźwigała w 36. minucie postanowił zmienić mnie oraz dwóch innych zawodników (Adriana Łyszczarza i Riccardo Gryma – przyp. red.). Nie miałem do niego o to pretensji. Byłbym głupi, gdybym miał. Na odprawie po spotkaniu uznano, że zawaliłem ostatniego gola. Pozostałe albo padały po akcji drugą stroną boiska, albo trenerzy nie mieli do mnie pretensji. Decyzję trenera odebrałem tak, że po prostu chciał wstrząsnąć drużyną. Po zmianach przestaliśmy tracić gole (mecz skończył się porażką 1:7 – przyp. red.), więc być może nie trafi ł wtedy z wyjściowym składem. Było to jednak ciężkie przeżycie, które zapamiętam na lata.

W tamtym meczu grał pan na prawej obronie. Wiem, że w Radomiaku, do którego niedawno przeszedł pan z Górnika Zabrze, też ma pan występować głównie na tej pozycji. Ale z tym miejscem na boisku było przez lata różnie, prawda?

Całą podstawówkę spędziłem w Promotorze Zabrze. Dopiero będąc w gimnazjum, przeniosłem się do Górnika, który współpracuje z tą szkółką. Zaczynałem jako bramkarz, ale szybko mi się to znudziło. Pamiętam taki mecz Promotor Zabrze – Delfinek Bytom. Puściłem w nim 11 goli. Po szóstej czy siódmej bramce obraziłem się na wszystkich. Stałem obok słupka i nasi rywale ładowali gole do pustej. Byłem też napastnikiem, występowałem na środku obrony, później sam sprofilowałem siebie jako środkowego pomocnika i na tej pozycji grałem przez dwa, trzy lata. W juniorach młodszych Górnika trener Sławomir Kapciński rzucił mnie na prawe skrzydło, trochę wbrew mojej woli.

Antoni Bugajski pisze, że sprawa kontaktów z Fryzjerem będzie się ciągnęła za Michniewiczem jak ogon za psem.

Gdyby w styczniu Michniewicz nie został selekcjonerem, polski futbol miałby o jeden problem mniej. Trener nie dostał zarzutów, więc o te zamierzchłe „fryzjerskie” sprawy nikt by się go już nie czepiał, gdyby nie prowadził drużyny reprezentującej wszystkich Polaków. Ten zespół ma jednoczyć, a Michniewicz dzieli z powodu pokręconej przeszłości, kiedy utrzymywał przyjacielskie kontakty z facetem, który z korumpowania sędziów stworzył system. Jeżeli Michniewicz wiedział, że jego kolega ustawił choćby jeden mecz, jako trener powinien z nim zerwać kumplowskie kontakty. A czy mógł o tym nie wiedzieć? Bez żartów. Tymczasem ich znajomość kwitła i w pewnym momencie stała się dla trenerskiej kariery obciążeniem. W klubach mógł pracować, bo decydowali o tym prywatni właściciele. Gdy został trenerem kadry narodowej U-21, w mediach pojawiły się głosy sprzeciwu, ale sprawa rozeszła się po kościach, bo nie była to ta jedyna, najważniejsza dla Polaków drużyna. Michniewicz najwyraźniej uznał, że przetrwał najtrudniejszy moment społecznej weryfikacji, że ludzie się przyzwyczaili, że to całe gadanie o „Czesławie 711” jest nawet trochę sympatyczne i anegdotyczne. Przeliczył się dopiero wtedy, gdy objął posadę „narodowego”. Sam obudził stare upiory i od stycznia znowu musi się z nimi zmagać. Może się tylko pocieszać, że jedzie na jednym wózku z prezesem Kuleszą.

„SUPER EXPRESS”

Karol Świderski mówi, że chce iść śladem Buksy – postrzelać gole w MLS, a następnie wrócić do Europy.

Jak twoja współpraca z Robertem Lewandowskim?

– Nie ma zawodnika, który powiedziałby, że gra mu się źle z najlepszym czy jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Każdy występ z Robertem jest dla mnie ogromną frajdą. Gdy grałem w juniorach, to mogłem oglądać go w reprezentacji. To wielkie wyróżnienie dla mnie.

Masz plan, aby po jakimś czasie wrócić z USA do Europy?

– Wciąż jestem młodym zawodnikiem. Chciałbym – tak jak Adam Buksa –strzelać gole i wrócić do Europy. Na razie skupiam się na tym, aby pomagać zespołowi, być aktywny w graniu, i wtedy zobaczymy, co się wydarzy. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości pojawi się jakaś oferta z Europy.

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Komentarze

40 komentarzy

Loading...