Reklama

Nie można kupić trofeów, ale można zatrudnić Mourinho

redakcja

Autor:redakcja

26 maja 2022, 14:08 • 5 min czytania 40 komentarzy

Gdy tylko jakiś klub wyda kosmiczne kwoty na transfery, a później nie wygra żadnego trofeum, jak bumerang wraca hasło, które przypomina, że tych nie da się kupić za pieniądze. Oczywiście żadne rozwiązanie nie daje pełnej gwarancji zwycięstw w piłce, ale niektóre decyzje znacznie do nich przybliżają. Można chociażby zatrudnić Jose Mourinho. 

Nie można kupić trofeów, ale można zatrudnić Mourinho

Portugalczyk od kilku dobrych lat omija największe mecze w europejskiej piłce, ale nie przeszkadza mu to tworzyć historii. Znalazł sobie swoją niszę, w której może pobijać rekordy i osiągać sukcesy, których nikt wcześniej nie osiągnął. Wygrywając wczorajszy finał Ligi Konferencji, stał się pierwszym w historii menedżerem, który wygrał wszystkie trzy europejskie puchary. Oczywiście to statystyka nieco na wyrost, bo rozgrywki te debiutowały w tym sezonie i do wczoraj nie wygrał ich żaden szkoleniowiec na świecie. Oczywiście Mourinho nie przeszkadza to w chwaleniu się swoim wyczynem, a do tego ma rzecz jasna pełne prawo.

Kolejne trofeum na długiej liście osiągnięć Portugalczyka pokazuje, że wciąż jest w nim głód wygrywania, pasja do pokonywania przeciwników i pokazywania swojej wyższości. Mourinho od zawsze chciał być jedyny w swoim rodzaju i zawsze chciał być najlepszy. Wczorajsze zwycięstwo poniekąd spełniło obie jego zachcianki. Pozostawił w pokonanym polu wszystkich uczestników Ligi Konferencji, a przy okazji zapisał się w historii.

Reklama

Niewątpliwie jest specjalistą od wygrywania europejskich pucharów. Nie dość, że rozgrywki pod szyldem UEFA wygrał już po raz piąty, to może pochwalić się wygraną we wszystkich finałach, w których uczestniczył:

  • 2002/03 – Puchar UEFA: Porto – Celtic 3:2,
  • 2003/04 – Liga Mistrzów: Porto – Monaco 3:0,
  • 2009/10 – Liga Mistrzów: Inter – Bayern 2:0,
  • 2016/17 – Liga Europy: Manchester United – Ajax 2:0,
  • 2021/22 – Liga Konferencji: Roma – Feyenoord 1:0.

Oprócz triumfów na kontynencie, Portugalczyk zwykł też regularnie uzupełniać klubowe gabloty o krajowe trofea. Zdobył przecież w karierze wiele mistrzostw ligowych, pucharów, superpucharów i innych najróżniejszych tworów. Jeśli tylko na horyzoncie pojawiają się jakieś rozgrywki lub jest szansa, by do nich awansować, Mourinho ma już wszystko rozplanowane i ułożone tak, by na koniec mógł uznać się za ich zwycięzcę.

Gdy przejrzy się jego karierę, a zwłaszcza jej pierwsze etapy, ciężko doszukać się sezonu, w którym zaliczyłby pusty przebieg. Zaczynając od kampanii 2002/03, gdy wygrywał z Porto Puchar UEFA, potrafił zwyciężać na jakimś polu w każdym sezonie aż do rozgrywek 2012/13, gdy nie udało mu się wygrać niczego z Realem Madryt. Królewscy sięgnęli wtedy co prawda po Superpuchar Hiszpanii, ale nie zaliczajmy sierpniowego zwycięstwa w dwumeczu do triumfu po całym sezonie (chociaż Portugalczyk zapewne by się z nami nie zgodził).

Od tamtego czasu przydarzały mu się dłuższe okresy bez celebracji zwycięstw, ale takich sezonów i tak było mniej niż tych z sukcesami. Niektórzy szkoleniowcy za swój główny cel uznają wypracowanie z zespołem określonego stylu gry i zbudowanie drużyny, która w długofalowym planie będzie walczyć o najwyższe cele. Mourinho skupia się za to na wygrywaniu pojedynczych trofeów.

Nie ma co ukrywać, że The Special One jakiś czas temu wypadł z grona szkoleniowców, którzy regularnie dostają pracę w najlepszych klubach świata. W blasku Ligi Mistrzów grzał się długo Zinedine Zidane, w Anglii w przepychance na liczbę zdobytych mistrzostw kraju i Pucharów Europy uczestniczą Pep Guardiola i Jurgen Klopp, a rządzący Bayernem Monachium czy Paris Saint-Germain nie wyrażają zainteresowania zatrudnieniem Portugalczyka. Został on nieco odstawiony na boczny tor, co nie przeszkadza mu kontynuować swojej misji.

Reklama

Kibice Manchesteru United chcieliby pewnie zapomnieć o losach klubu po odejściu Sir Alexa Fergusona, ale to właśnie Mourinho dał im zwycięstwo w Lidze Europy, wygrał Puchar Ligi Angielskiej, a później zajął drugie miejsce w Premier League, które określał jako jeden z największych wyczynów w swojej karierze. Tottenham pozostaje jedynym miejscem pracy Portugalczyka, w którym nie pozostawił po sobie żadnej pamiątki w klubowej gablocie, ale został zwolniony na sześć dni przed finałem Carabao Cup, do którego potrafił awansować. W Romie po raz kolejny udowodnił, że mimo braku zespołu z potencjałem do walki o najważniejsze trofea, potrafił jednak wygrać europejskie rozgrywki i sprawić, by mówił o nim cały świat.

Zatrudnienie Mourinho znacznie zwiększa więc szansę na zdobycie trofeum przez dany klub. Ostatnie mistrzostwo kraju zdobył siedem lat temu, gdy z Chelsea wygrywał Premier League. Najmłodsi kibice mogą nie pamiętać jego ostatniego triumfu w Lidze Mistrzów, bo miał on przecież miejsce w sezonie 2009/10 z Interem. Mimo to Portugalczyk zdaje sobie zdawać sprawę ze słabości drużyn, które prowadzi.

Zespoły, którymi dowodził w ostatnich latach, nie miały większych szans na zdobywanie mistrzostw. Jego Manchester United był 6. w lidze w sezonie 2016/17, tegoroczna Roma też skończyła Serie A na 6. pozycji. Mimo to Mourinho wiedział, na czym się skoncentrować i co zrobić, by zwiększyć prawdopodobieństwo na zakończenie sezonu sukcesem. The Special One potrafi odmieniać kluby i spełniać marzenia kibiców. Fani Czerwonych Diabłów ostatni raz cieszyli się z wygrania jakichś rozgrywek, gdy ich menedżerem był właśnie Mourinho. Sympatycy Romy wczorajszego wieczoru przypomnieli sobie uczucie, które ostatni raz przeżywali w 2008 roku, gdy ich klub wygrywał Coppa Italia.

Portugalczyk zapowiedział już, że na kolejny sezon zamierza zostać w stolicy Włoch. Jego dotychczasowa kariera i czas jaki spędza w każdym klubie może jednak podpowiadać, że już za 2-3 lata będzie dostępny na rynku. I wtedy niektóre kluby, które dawno niczego nie wygrały, powinny pomyśleć o jego zatrudnieniu. Wątpliwe, by na wykonanie telefonu zdecydowali się właściciele Realu Madryt czy Manchesteru City. Okres pracy Mourinho w klubach z topu prawdopodobnie przeminął już bezpowrotnie. To jednak w żadnym wypadku nie oznacza, że skończył on z wygrywaniem.

Czytaj więcej o finale Ligi Konferencji:

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

40 komentarzy

Loading...