Reklama

PRASA. Świetny sezon Grabary. Teraz debiut w kadrze?

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

24 maja 2022, 09:05 • 9 min czytania 15 komentarzy

Nasz rodak znacząco przyczynił się do tytułu. W lidze wystąpił od pierwszej do ostatniej minuty we wszystkich 32 meczach, wpuścił tylko 19 goli, a aż 18 razy zachował czyste konto. – Ma przed sobą dobrą defensywę, ale i tak robi wrażenie, że puścił tak mało goli. W grupie mistrzowskiej, odegrał decydującą rolę w walce o tytuł. Wyróżnił się interwencjami, które o tym przesądziły. Jego zespół miał problem w ofensywie, ale był mocny w defensywie, to na pewno efekt współpracy Grabary ze środkowymi obrońcami – zapewnia Frimann – czytamy w „Przeglądzie Sportowym” o sezonie Kamila Grabary. Co poza tym dziś w prasie?

PRASA. Świetny sezon Grabary. Teraz debiut w kadrze?

„SPORT”

Jedenastka kolejki według „Sportu”: Lis – Czerwiński, Kędziora, Huk – Wdowiak, Schwarz, Josue, Lopez, Jorginho – Marin, Mesanović.

JOSUE

Świetny przez cały sezon, podczas którego były momenty, iż w pojedynkę ciągnął Legię ku utrzymaniu. Świetny też w ostatnim meczu z Cracovią, w którym zaliczył asysty przy zdobywanych głową bramkach Tomasa Pekharta i Rafaela Lopesa.

Ivi LOPEZ

Reklama

Kompletując dublet w ledwie… tuzin minut od rozpoczęcia konfrontacji z Lechią, przypieczętował wicemistrzostwo dla Rakowa oraz koronę króla strzelców – dla siebie. To był sezon Hiszpana.

JORGINHO

To po jego dokładnej centrze Aleksander Pawlak strzałem głową rozwiązał worek z bramkami w meczu ze Stalą Mielec, dzięki czemu „Nafciarze” w dobrych nastrojach mogą rozjechać się na urlopy.

Piast nie przejdzie kadrowej rewolucji. Raczej delikatny lifting kadry. Tak zapowiada Waldemar Fornalik.

Sezon 2021/22 to już jednak historia, większość piłkarzy może już pakować walizki na wakacje. Ariel Mosór i Arkadiusz Pyrka jeszcze muszą poczekać, bo właśnie rozpoczynają zgrupowania swoich reprezentacji Polski. Gliwiczanie ponownie przy Okrzei spotkają się 14 czerwca, gdy rozpoczną przygotowania do nowego sezonu. – Mamy trochę ponad trzy tygodnie urlopów i uważam, że to takie minimum, aby się odpowiednio zregenerować i wypocząć – przyznaje trener Fornalik, który zdradził nieco planów transferowych na to lato. – Wielkich zmian nie będzie. Na pewno będą korekty w kadrze. Analizujemy wszystko, oceniamy piłkarzy, którzy grali mało. Chcemy pozyskać 2-3 piłkarzy. Szybko jednak zaczynamy przygotowania, a jako że letnie okno transferowe będzie otwarte do końca sierpnia, to transfery mogą się nie wydarzyć o razu – wyjaśnia szkoleniowiec Piasta.

Reklama

Do przetesowań może dojść w kadrze Rakowa. Klub celuje w piłkarzy w wyższej półki niż dotychczas, ale istnieje ryzyko, że odejdzie ktoś z liderów drużyny.

Klub rozpoczął poszukiwania nowych członków sztabu szkoleniowego. Ich nazwiska poznamy prawdopodobnie dopiero w czasie okresu przygotowawczego. Pion odpowiedzialny za transfery musi także „uzupełnić” linię ataku, jeżeli faktycznie Szkuryn opuści Częstochowę. Dyrektor sportowy Rakowa, Robert Graf, będzie także poszukiwać wzmocnień na inne pozycje. Tym razem jednak niekoniecznie będą to piłkarze idealnie wpisujący się w filozofię szkoleniowca częstochowian, a przede wszystkim zawodnicy wartościowi, którzy z miejsca mają podnieść jakość zespołu. W kontekście walki o fazę grupową pucharów mogą być to kluczowe ruchy. O ile trener Papszun potrafi wyciągnąć ze swoich piłkarzy nawet i 150 procent ich umiejętności, o tyle obie strony potrzebują na to trochę czasu. Teraz nie będzie go jednak wiele. Raków przygotowania rozpoczyna 14 czerwca, a już kilka tygodni później rusza ekstraklasa i eliminacje do pucharów. Dodatkowo ważnym zadaniem dla pionu sportowego będzie utrzymanie kluczowych piłkarzy dla zespołu. Nie będzie zaskoczenia, jeżeli do klubu wpłyną oferty za Vladana Kovaczevicia, Frana Tudora, ale przede wszystkim za Ivana Lopeza. Zadanie nie będzie należeć do prostych, jednak nie jest to także „mission impossible”. Umowy wszystkich zawodników wygasają dopiero w 2024 roku. Tak więc pion sportowy nie musi koniecznie zgadzać się na każdą ofertę dla swoich zawodników.

Przed nami ciekawe baraże o awans do 1. ligi. Czy Ruch Chorzów udźwignie presję?

Nie sposób teraz stwierdzić, czy to dobry, czy zły scenariusz dla Ruchu. Czy lepiej grać z beniaminkiem ze Stężycy, który w weekend regenerował siły, a tej wiosny jako jedyny znalazł sposób na „Niebieskich” (i to w Chorzowie!)… Czy łatwiej byłoby z rezerwami Lecha, z jednej strony „wyprutymi” po boju u lidera, a z drugiej – nim uskrzydlonymi? Pamiętamy, co działo się rok temu. Wtedy w obozie Skry Częstochowa mówiono o trzech barażach. Pierwszy, umowny, był w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego, gdy nie mogła przegrać z Garbarnią. Zremisowała w Krakowie 4:4 po niesamowitym boju, golu w doliczonym czasie gry, a co było dalej: dobrze wiemy. Wygrana u faworyta w Chojnicach, wygrana w Kaliszu – i witaj pierwsza ligo. Ruch musi patrzeć przede wszystkim na siebie. Jeśli zaprezentuje optymalną dyspozycję, nie ma tak naprawdę większego znaczenia, gdzie gra i z kim, bo przerasta II ligę. Udowodnił to w tym sezonie nieraz, wygrywając w Lublinie, Rzeszowie, Suwałkach, grając wiele świetnych meczów, imponując intensywnością, wysokim pressingiem, stylem. Sęk jednak w tym, że od Wielkiej Soboty nie potrafi do tego nawiązać.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Kamil Kosowski pisze o spadku Wisły Kraków. Nie rozumie tego, że Jakub Błaszczykowski mógł rzucić bluzgiem w przeprosinach.

W przekroju sezonu wielokrotnie widzieliśmy i mówiliśmy, że pycha kroczy przed upadkiem. Wiele rzeczy w Wiśle nie działało i wypadało wytłumaczyć fanom, dlaczego Biała Gwiazda spadła. A na murawę wyszedł współwłaściciel klubu, który próbował podnieść kibiców na duchu i chciał wzmocnić swój przekaz wulgaryzmami. Moim zdaniem tylko go osłabił i osobiście jestem tym zażenowany. Być może to trafi do 20-latków, ale do dojrzałych kibiców raczej nie. Nie wyobrażam sobie, by właściciel poważnego europejskiego klubu wychodził na murawę i przepraszał za to, że „z****ł”. Nie mieści mi się w głowie, jak można mówić takie słowa, gdy na trybunach siedzą dzieci. Kochamy Kubę za to, jak reprezentował Polskę i za to, jak walczył, by Wisła nie upadła. Zarządzanie klubem jemu i jego bratu nie wychodzi jednak najlepiej. Należy to powierzyć komuś z doświadczeniem w tym temacie. Mam więc nadzieję, że w przyszłym sezonie Kubę będziemy oglądać na boisku, a nie podczas publicznych wystąpień. Niech robi to, co potrafi najlepiej, czyli gra w piłkę i tak daje radość kibicom.

To już oficjalne – Kosta Runjaic trenerem Legii Warszawa. Nowy szkoleniowiec ma dostać sporą władze w obszarze transferowym.

Były już szkoleniowiec Pogoni miał co najmniej dwa miesiące, by przeanalizować obecną kadrę Legii, by przyglądać się piłkarzom. Nie chce zdradzać, kiedy takie rozmowy się rozpoczęły, ale pierwsze ich efekty zobaczymy wkrótce. Drużynę znów czeka solidna przebudowa, klub musi podjąć decyzję odnośnie graczy, którym wygasają umowy. Na tej liście są Artur Boruc, Mateusz Hołownia, Tomaš Pekhart, Szymon Hołownia i Maik Nawrocki – on zostanie, jeśli Legia zdecyduje się przelać na konto Werderu Brema ustaloną wcześniej sumę (1,2 mln euro). – Chciałbym, aby jeden, może dwóch z nich zostało, nie jest przesądzone, że tak się nie stanie – oświadczył Zieliński. Dodał, że wśród graczy, którzy najprawdopodobniej opuszczą Legię, jest jeszcze pięciu zawodników, których i on, i trener, niekoniecznie chcieliby widzieć jesienią w tej drużynie. Nazwisk nie podał, można spekulować, że wśród piątki „niechcianych” mogą się znaleźć Lirim Kastrati, Ihor Chararin, Joel Abu Hanna, Filip Mladenović czy Richard Strebinger. – Trzeba zbudować dobry plan, bo gdy go nie ma, można źle skończyć, czego przykładem jest Wisła Kraków. Ja naprawdę uważam, że z takiego sezonu, jak ostatni Legii, można wyciągnąć też sporo pozytywnych rzeczy. Takie doświadczenie jest bardzo wartościowe, wierzę, że pomoże nam zatankować nową energię na przyszłość – stwierdził Runjaić. Z dziennikarzami przywitał się najpierw polskim „dzień dobry”, przez resztę konferencji mówił już w swoim ojczystym języku. Jak będzie komunikował się z piłkarzami? O tym za bardzo rozmawiać nie chciał. Uważa, że kwestia jego nieznajomości polskiego jest niepotrzebnie rozdmuchiwana. – Często otrzymuję takie pytania, lecz myślę, że to temat przesadzony. W większości niemieckich szatni rozmawia się po angielsku. Na końcu to ja będę rozliczany z wyników. Pracowałem w Pogoni przez pięć lat, polepszaliśmy się krok po kroku, w każdym roku. Rozwijaliśmy graczy, zarabialiśmy na transferach, wywindowaliśmy klub na bardzo wysoki poziom, w ostatnich dwóch sezonach zdobywaliśmy medale. Myślę, że gdybym rozmawiał po polsku perfekcyjnie, to dziś nie byłoby mnie w tym kraju – stwierdził.

Piotr Tworek nie będzie już trenerem Śląska Wrocław, ale Dariusz Sztylka pozostanie na stanowisku dyrektora sportowego. Kto zatem zastąpi Tworka?

Wciąż nie wiadomo, kto zostanie nowym trenerem Śląska. Działacze dają sobie trochę więcej czasu, bo zależy im na zatrudnieniu szkoleniowca, który dawałby duże szanse, że popracuje przez dłuższy czas i spełniał ważne kryteria, wśród których jest gra zdecydowanie w górnej połowie tabeli, ale też stawianie na młodych polskich piłkarzy, także tych związanych z regionem. W tym kontekście najczęściej pada nazwisko Marcina Brosza. To szkoleniowiec, który na liście życzeń Śląska wysoko znajduje się już od dawna. Działacze interesowali się nim w marcu ubiegłego roku, zanim zatrudnili Jacka Magierę. Wtedy sprowadzenie go było niemożliwe, bo pracował w Górniku Zabrze. Po zakończeniu poprzedniego sezonu postanowił przez jakiś czas odpocząć od futbolu, a potem przyjął ofertę z PZPN i został trenerem kadry U-18. Mimo to, gdy Śląsk zwolnił Magierę, próbowano namówić Brosza do przenosin do Wrocławia, co oczywiście wiązałoby się z koniecznością negocjacji z PZPN w sprawie rozwiązania umowy, ale Brosz wówczas nie chciał przerywać ledwo rozpoczętego zadania. Teraz też jest pochłonięty pracą z wyróżniającymi się polskimi juniorami, co jednak nie zmienia faktu, że Śląsk konsekwentnie próbuje go zainteresować swoją ofertą. Oczywiście rozważane są także inne opcje i ostateczna decyzja na pewno jeszcze nie zapadła.

Świetny sezon Kamila Grabary. Mistrzostwo, rekord minut bez puszczonej bramki, nagroda dla piłkarza miesiąca. Teraz debiut w kadrze?

To największy sukces w karierze Grabary. 23-latek dobrze wyszedł na przejściu do Kopenhagi. Latem klub kupił za 3,5 miliona euro z Liverpoolu, gdzie nie doczekał się debiutu i ciągle trafiał na wypożyczenia, w tym dwukrotnie do duńskiego Aarhus. Dyrektorem sportowym tego klubu był Peter Christiansen. Latem objął to stanowisko w Köbenhavn i sprowadził młodego Polaka, co okazało się świetnym rozwiązaniem dla obu stron. – Od tej pory zrobił duży postęp – przekonuje Frimann. Grabara wygrał rywalizację z rezerwowym bramkarzem reprezentacji Szwecji, powołanym do kadry na ostatnie mistrzostwa Europy Karlem-Johanem Johnsonnem. – Jest szybki, potrafi się ustawić, nie boi się wychodzić do dośrodkowań, zawsze może jednak poprawić umiejętność bronienia strzałów z bliska i daleka – analizuje grę Polaka Frimann. Nasz rodak znacząco przyczynił się do tytułu. W lidze wystąpił od pierwszej do ostatniej minuty we wszystkich 32 meczach, wpuścił tylko 19 goli, a aż 18 razy zachował czyste konto. – Ma przed sobą dobrą defensywę, ale i tak robi wrażenie, że puścił tak mało goli. W grupie mistrzowskiej, odegrał decydującą rolę w walce o tytuł. Wyróżnił się interwencjami, które o tym przesądziły. Jego zespół miał problem w ofensywie, ale był mocny w defensywie, to na pewno efekt współpracy Grabary ze środkowymi obrońcami – zapewnia Frimann.

„SUPER EXPRESS”

Bartłomiej Pawłowski był jednym z bohaterów awansu Widzewa. Deklaruje, że chce zostać w klubie na dłużej.

Już teraz deklaruje, że chce zostać w Widzewie jak najdłużej. – Nigdzie się nie wybieram. Chciałbym spędzić tu trochę czasu, obym był tu długo. Po to tu wróciłem, by grać z tym klubem na najwyższym poziomie. Nadszedł czas wielkiego Widzewa – zapowiada. Jakie są więc cele „wielkiego Widzewa”? – Na razie jest radość z awansu. Dokładnych celów nie znamy, czy chcemy czegoś więcej niż utrzymanie. Kadra z pewnością zostanie wzmocniona i uzupełniona i będziemy wiedzieć więcej – kończy.

Agent Levanowskiego gra z Bayernem. Mówi wprost – Lewandowski chce odejść tego lata.

Pini Zahavi robi natomiast wszystko, żeby załatwić transfer już teraz. – Dla Roberta Lewandowskiego Bayern to już historia. Chce odejść tego lata. Ani jemu, ani mnie nie zależy tu na pieniądzach. Prawdą jest, że od miesięcy nie czuje się szanowany przez szefów. Bayern nie stracił Lewandowskiego jako zawodnika, ale Roberta jako osobę – powiedział „Bildowi” Zahavi. – Oczywiście klub może zatrzymać Roberta na kolejny rok, bo ma kontrakt ważny do połowy 2023 r., ale nie polecam im tego – dodał Izraelczyk.

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

15 komentarzy

Loading...