Pogoń Szczecin zapewne wypisała się z walki o mistrzostwo Polski po porażce z Rakowem. Wiele osób chce za to winić tylko i wyłącznie Runjaicia, bo ten niespecjalnie radzi sobie w kluczowych meczach. Wiadomo, że trener jakąś część winy ponosi, natomiast nie całą, ale u nas, jak to u nas. Źle to trener, dobrze to trener, średnio też trener.
Natomiast ja bym zwrócił uwagę na to, że przy całym dobrze zarządzanym projekcie, jakim jest Pogoń, zapomniano tam o ważnym elemencie. Czyli o napastniku. Pisałem o tym już przy okazji europejskich pucharów – szczecinianie wtedy odpadli, bo nie miał kto strzelać goli. Teraz odpadają z gry o mistrza, bo też nie ma kto strzelać goli.
W Rakowie jest Lopez. W Lechu jest Ishak. Ogólnie, jeśli spojrzeć na klasyfikację strzelców, to żeby dojechać do gracza Pogoni, trzeba przelecieć przez Iviego, Ishaka, Angielskiego, Amarala, Zwolińskiego, Śpiączkę, Sekulskiego, Exposito i Szysza. Dopiero wtedy pojawią się Grosicki z Zahoviciem. Moim zdaniem jak oglądasz plecy Śpiączki i Angielskiego, to się nad sobą zastanawiasz.
No jednak to trochę wstyd, że w ścisłej czołówce nie ma nikogo ze Szczecina. Wiadomo, że Pogoń strzela dużo goli, zresztą więcej niż Raków, bo wszystko rozkłada się na odpowiednią liczbę piłkarzy. Ale jednak snajper jest potrzebny i tyle. Właśnie wtedy, gdy drużynie nie idzie, gdy trzeba coś wcisnąć kolanem, udem, dupą.
Przy skutecznym napastniku Pogoń miałaby parę punktów więcej. A że takiego snajpera nie ma, to o tytule można zapewne zapomnieć. I to już nie jest wina Runjaicia, bo jak sobie przypomnicie, to w tym sezonie Zahović potrafił pudłować na pustą bramkę, a trafiania na pustaka trener nie musi uczyć. Co tam – nie wolno mu, to jest abecadło.
Poza tym Runjaić ma jeszcze Parzyszka. A Parzyszek może uczestniczyć w meczu, kiedy Pogoń strzeli siedem bramek, a sam i tak by pewnie nic nie upolował. Facet ma jednego gola przez cały sezon. Ludzie kochani. Przypomnę, że ostatnio wychodził w podstawie, gdy Pogoń ładowała czwórkę Radomiakowi, Wiśle i Górnikowi Łęczna. No a on sieknąć nic nie potrafił. To nie jest przypadek.
W efekcie na kluczowy mecz o mistrzostwo na szpicy wychodzi Michał Kucharczyk. Jak to w ogóle brzmi? Wypada docenić zalety Kucharczyka, ale snajperem to on nigdy nie był. Tu szarpnął, tam szybko pobiegł, wrzucił coś na pałę, zrobił wiatr – to tak, z tego jest znany. Ale z zimnej krwi pod bramką nigdy nie słynął, delikatnie mówiąc.
Ale trzeba było się ratować Kucharczykiem w obliczu padaki reszty ekipy, no i dupa zbita. Zresztą jak tam Grosicki jest najlepszym strzelcem, mimo że zaczął grać od końcówki sierpnia, to w ogóle mówimy o kompromitacji.
Znajdźcie sobie napastnika, naprawdę. Wyciągnijcie lekcję. Bez niego nie macie szans w pucharach, znów będzie 0:0 i 0:1 z jakimiś przeciętniakami z Chorwacji czy innej Słowacji. Aż nie wypada, by tak mądrze zarządzany klub wysypywał się na takim fundamencie jak napastnik. Gdyby Mioduski nie miał napastnika – zrozumiałe. Ale wy?
Dajcie spokój. Na zakupy. Mądre zakupy.
WOJCIECH KOWALCZYK