Reklama

Z czego wynika wzrost akcji Płachety w Norwich?

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

10 lutego 2022, 15:09 • 5 min czytania 22 komentarzy

Istnieje takie powiedzenie, że szczęściu trzeba dopomóc. Ono może nam się w życiu objawiać wiele razy i na wiele sposobów, ale co z tego, skoro w danej chwili nie jesteśmy w stanie z niego skorzystać. Dlaczego? Ano dlatego, że pod jakimś względem nie jesteśmy gotowi. Nie można zatem czyjegoś sukcesu ograniczyć do roli przypadkowego uśmiechu losu, skoro bez ciężkiej pracy nad sobą ów uśmiech staje się tylko ciekawostką. Czytając to, możecie mieć w głowach różne postaci i przykłady, ale ten konkretny dotyczy Przemysława Płachety. Polak pokazuje bowiem w ostatnich tygodniach, jak robić kroczki do przodu przy wykorzystaniu nadarzających się okazji.

Z czego wynika wzrost akcji Płachety w Norwich?

Płacheta zdobył wyższą pozycję w hierarchii skrzydłowych Norwich

W styczniu Przemysław Płacheta tylko raz zagrał od pierwszej minuty, a poza tym zaliczył minutowy epizod z ławki. Wcześniej w grudniu, po wyjściu z totalnego niebytu i cięższym przejściu zakażenia koronawirusem, Polak rozegrał cztery spotkania w podstawowym składzie Norwich. Wygrał rywalizację z Toddem Cantwellem, którzy przed kampanią 2021/2022 był przecież jedną z istotniejszych postaci w ekipie “Kanarków” niezależnie od szczebla rozgrywkowego. Reprezentant Polski po prostu dorwał się do pierwszej jedenastki dzięki ciężkiej pracy, bo to nie było tak, że trener nie miał innego wyboru. Owszem, inny piłkarz musiał wypaść, żeby taka szansa mogła się nadarzyć, ale to też pokazuje, że 23-latek znajduje się całkiem wysoko w hierarchii Deana Smitha.

Portal TheAthletic.com 3 lutego napisał: – Chcielibyśmy zobaczyć Przemysława Płachetę w większym wymiarze czasowym. Dean Smith powinien dać mu więcej szans. Kiedy Polak kilka razy z rzędu wyszedł w podstawowym składzie, prezentował się naprawdę świetnie. 

Nadeszły pierwsze spotkania w lutym 2022 roku i do Płachety ponownie uśmiechnęło się szczęście, choć – powtórzymy – nie tylko ono. Wiecie, konkretne przypadki trzeba rozpatrzyć osobno. Na pewno Przemysław Płacheta ma lepszą pozycję w zespole, niż miało to miejsce na początku jego przygody w Premier League. Trener Dean Smith chwali Polaka, zaznaczając, że ten wykonuje pracę niewidzialną w tabelkach transfermarktu. W istocie tak jest, to żadne kolorowanie rzeczywistości.

Reklama

Wystarczy przypomnieć sobie choćby niedawny występ skrzydłowego Norwich przeciwko Wolverhampton w FA Cup (5 lutego). Tam rajdy Płachety, niekoniecznie z piłką przy nodze, pozwalały innym piłkarzom z ofensywy wchodzić w nowo powstałe wolne przestrzenie. Jeden ruch wyróżnił nawet trener Smith, a chodzi o sytuację Adama Idaha 1 na 1 z bramkarzem, której nie byłoby bez pracy wykonanej przez Polaka. – Wpływ Przemka na naszą grę był bardzo dobry. Niestety nie miał tylu okazji do strzelenia gola, ile pewnie by chciał i ile my chcielibyśmy. Miał tę jedyną dopiero w ciągu ostatnich czterech lub pięciu minut, ale to wszystko. Najbardziej cieszy mnie jednak to, że Przemek gra pod zespół, nie zachowuje się egoistycznie – powiedział po tamtym meczu Dean Smith.

Jedno z najnowszych wydań dziennika w Norwich

Przemysław Płacheta wykorzystał swoją szansę, choć pierwotnie nie miał wystąpić od 1. minuty. Niecałą godzinę przed meczem z Wolverhampton gorzej poczuł się Josh Sargent, który do tej pory miał wyższe notowania od Polaka i ogółem posiada więcej minut na koncie w tym sezonie.

Z drugiej strony w grudniu mieliśmy już sytuacje, w których obaj zawodnicy grali razem na skrzydłach. Nie jest zatem powiedziane, że w ostatnich tygodniach na pozycji prawoskrzydłowego ktoś jest zdecydowanym numerem 1. To ważne o tyle, że Płacheta skorzystał z nieobecności Sargenta podwójnie, bo Amerykanin nie mógł zagrać jeszcze 9 lutego z Crystal Palace. Płacheta natomiast zaliczył 64 minuty i zebrał dobre noty. Bardzo prawdopodobne, że były piłkarz Śląska zagra też z Manchesterem City 12 lutego. Dean Smith zdradził na konferencji prasowej, że nie wiadomo, ile potrwa absencja Sargenta związana z chorobą trwającą od niemal tygodnia.

Na ten moment hierarchia wśród skrzydłowych Norwich wygląda tak: 

Reklama
  • Nr 1 (głównie lewe skrzydło) – Milot Rashica
  • Nr 1 (głównie prawe skrzydło) – Josh Sargent lub Przemysław Płacheta
  • Nr 2 na oba skrzydła – Christos Tzolis (transfer za 11 mln euro)

Jest poprawa, ale Płacheta musi dołożyć liczby

Gdy Rashica był niedostępny przed dłuższy okres we wcześniej wspomnianym grudniu, Płacheta był pierwszym piłkarzem z tego grona, który dostał szansę jako zastępca. Gdy z kolei reprezentant Kosowa (ściągnięty latem do Norwich za 11 mln euro) jest zdrowy, nasz kadrowicz automatycznie wraca do walki o nr 1 na pozycji prawoskrzydłowego. W tej chwili właśnie w ten sposób przedstawiają się jego notowania, a więc Płacheta rywalizuje przede wszystkim z Joshem Sargentem. W skali ogólnej jest na tej pozycji piłkarzem nr 3, a teraz, przy odrobinie szczęścia, jest w stanie zwiększyć swoje notowania.

Jedna część kibiców Norwich twierdzi, że Płacheta się poprawia, a druga, że to wciąż nie jest gotowy produkt na poziom Premier League. Rzadko można znaleźć skrajne i negatywne opinie. Prędzej pojawiają się pochwały albo podkreślenie solidności występu z jakimś “ale”. Jednym z nich jest przyjęcie piłki Płachety, które może być zdecydowanie lepsze. To samo tyczy się ostatniej decyzji w polu karnym. Oczywiście Polak stał się w tym aspekcie mądrzejszy i wypada lepiej również w pracy na całej długości boiska, acz, żeby odstawić Sargenta na ławkę rezerwowych, koniecznie trzeba liczb. Te Amerykanin dostarczył w meczu z Watfordem w styczniu, ustrzelił dublet.

Tak więc, o ile na razie to nasz reprezentant dzierży w rękach pole-position, o tyle ten stan rzeczy za kilka tygodni może ulec zmianie, jeśli w przeciwieństwie do swojego kolegi nasz rodak nie zagwarantuje czegoś ekstra. Inna sprawa, że sam fakt, iż mówimy o piłkarzu, który zaczął regularnie grać w angielskiej ekstraklasie jest pozytywnym zaskoczeniem. Wiosną w Championship odgrywał przecież marginalną rolę i wydawało się, że tym bardziej po awansie nie będzie miał czego szukać w ekipie “Kanarków”.

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
1
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Anglia

Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Patryk Stec
4
Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Komentarze

22 komentarzy

Loading...