Mimo że chodziło o Puchar Ligi, był to mecz wielkich powrotów. Romelu Lukaku wrócił do kadry meczowej, a nawet do podstawowej jedenastki The Blues po udzieleniu głośnego wywiadu włoskiej telewizji. Antonio Conte wrócił z kolei na Stamford Bridge. Był to jego pierwszy mecz przeciwko Chelsea po odejściu z klubu w lipcu 2018 roku.
CHELSEA – TOTTENHAM 2:0. BELG NIEWIDOCZNY
Po swoim powrocie Lukaku na pewno może być bardziej zadowolony od Conte, co wcale nie oznacza dobrego meczu w jego wykonaniu. Sam napastnik niczym nie zachwycił i nie dołożył zbyt dużej cegiełki do zwycięstwa swojej drużyny. Na pewno możemy powiedzieć, że był… grzeczny. Dziękował kolegom za próby podań, a po meczu klaskał w kierunku każdej z trybun. Wiedział, że nie może podpaść kibicom. Gorzej było z jego występem pod kątem sportowym. Zmarnował jedną sytuację po strzale głową, a w kilku innych zupełnie się nie popisał, gubiąc futbolówkę lub strzelając zbyt lekko, by spowodować zagrożenie.
Z uwagi na zwycięstwo, Belg nie będzie przynajmniej źle wspominał dzisiejszego spotkania. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku Antonio Conte. Tottenham w pierwszej połowie zupełnie nie istniał. Można odnieść wrażenie, że Koguty dojechały dzisiaj na Stamford Bridge dopiero w przerwie meczu. Przy pierwszej bramce poważne błędy popełnili Japhet Tanganga i Emerson Royal. Przy drugiej obrońcy Spurs nie tyle popełnili błędy, co władowali sobie piłkę do własnej bramki. Tanganga wybijając ją sprzed bramki, trafił w Bena Daviesa, po odbiciu od którego ta zatrzepotała w siatce.
Wynik pokazuje, jak wiele pracy czeka Conte w północnej części Londynu. Spurs w lidze nie zwykli tracić punktów pod wodzą włoskiego szkoleniowca, ale dzisiejszy test na tle silnego rywala zdecydowanie oblali. Puchar Ligi nie jest może marzeniem najmocniejszych drużyn w Premier League, ale składy obu ekip pokazały, że nikt nie zamierza go też bagatelizować. Zwłaszcza, jeżeli Manchester City odjeżdża konkurencji w tabeli ligowej i szans na włożenie czegoś do gabloty pozostaje coraz mniej.
CHELSEA – TOTTENHAM 2:0. REWANŻ JUŻ ZA TYDZIEŃ
Druga połowa wyglądała znacznie lepiej ze strony gości, ale nie potrafili oni pokonać Kepy Arrizabalagi. Hiszpan bronił regularnie w tym sezonie Carabao Cup, ale tym razem musi traktować dzisiejszy mecz jako poligon doświadczalny przed starciami w Premier League. Wszystko przez nieobecność Edouarda Mendy’ego ze względu na zaczynający się w niedzielę Puchar Narodów Afryki. Kepa może więc liczyć w najbliższych tygodniach na najbardziej zapracowany okres w tym sezonie.
Wynik 2:0 faworyzuje oczywiście Chelsea, ale z pewnego punktu widzenia oba zespoły mogą czuć się zawiedzione. Gospodarze nie wykorzystali przewagi w pierwszej części i mogą pluć sobie w brodę, że nie zapewnili sobie wyższej różnicy bramkowej przed rewanżem. Goście, że nie zmniejszyli strat w drugiej połowie, po tym jak dużo częściej meldowali się w okolicach pola karnego The Blues.
Rewanżowe spotkanie już w przyszłą środę, mimo że sam fakt planowania tego meczu wzbudza sporo kontrowersji. Z powodu panującej pandemii odwołano już osiemnaście spotkań obecnego sezonu Premier League oraz zdecydowano o braku meczów rewanżowych w najbliższych rundach Pucharu Anglii. Wciąż pozostawiono jednak formę dwumeczu w najmniej prestiżowych rozgrywkach. Terminów na rozgrywanie zaległych meczów jest coraz mniej, a kolejnym problemem staje się wciśnięcie do kalendarza drugiego półfinału rozgrywek. W nim zmierzą się Liverpool z Arsenalem, jednak już wiemy, że pierwsze starcie obu zespołów nie odbędzie się w planowanym terminie ze względu na zbyt dużą liczbę przypadków koronawirusa po stronie The Reds.
CHELSEA – TOTTENHAM 2:0
K. Havertz 5′, B. Davies 34′ (samobój)
Czytaj także:
- Premier League traci kilka gwiazd. Kto pojechał na Puchar Narodów Afryki?
- Co James Maddison powinien zrobić ze swoją karierą?
Fot. Newspix