Reklama

Klich i koledzy wrócili przed ósmą

Paweł Ożóg

Autor:Paweł Ożóg

14 grudnia 2021, 23:25 • 4 min czytania 8 komentarzy

Gdyby dzisiejszy mecz był dla Leeds United castingiem do szkolnego przedstawienia, to piłkarze z Elland Road dostaliby rolę tła. Zawodnicy Marcelo Bielsy w meczu przeciwko Manchesterowi City pokazali, że mają do tego predyspozycje. A ich rywale? Perfekcyjna pierwsza połowa, równie dobra druga. Zaprezentowali doskonałą skuteczność, ręce same składały się do oklasków, ale po kolei.

Klich i koledzy wrócili przed ósmą

Manchester City – Leeds United. Szybko poszło

Marcelo Bielsa zdecydował się na ten sam skład, który wystawił w meczu na Stamford Bridge, a to oznaczało, że na ławce znalazł się Mateusz Klich. O ile w tamtym meczu goście prezentowali się przyzwoicie, o tyle tym razem szybko przekonali się, że z Manchesterem City czeka ich przeprawa pontonem z butelek po wzburzonej rzece. Pierwszym sygnałem wskazującym, że szykuje się pogrom był błąd Diego Llorente przy wyprowadzeniu piłki. Tę przejął Rodri i natychmiastowo odegrał do Kevina de Bruyne. Belg zagrał wzdłuż linii do Bernardo Silvy i Portugalczyk miał dwie opcje. Wpakować piłkę do bramki, albo się skompromitować. Wybrał drugą, więc z trybun pojawił się jęk zawodu.

Ale co się odwlecze to nie uciecze, bo już w następnej akcji Manchester City wyszedł na prowadzenie. Rodri zdecydował się na rajd, który skłonił Illana Mesliera do wyjścia z bramki. Francuz odbił futbolówkę, ale ta trafiła pod nogi Phila Fodena. Anglik uderzył dość słabo, ale jego fart polegał na tym, że Stuart Dallas skiksował, a piłka zatrzepotała w siatce.

Manchester City – Leeds United. Kozacy kontra badziewiacy

Marcelo Bielsa nie zdołał się uspokoić, a już jego zespół przegrywał 2:0. Riyad Mahrez dośrodkował w pole karne, a Jack Grealish wpakował piłkę głową do bramki. Po otrzymaniu kolejnego ciosu piłkarze Leeds na moment stanęli i zgubili rezon. Nie wiedzieli, co się dzieje, bo przecież nie taki był plan na ten mecz. Brakowało przede wszystkim wyjścia na pozycję i pokazania się partnerom. Wyglądało to trochę tak, jakby The Citizens zaprosili Adama Forshawa do gry w dziadka, a reszta uczestniczyła w konkursie biernego przyglądania się. Nie dziwi więc, że gospodarze poszli za ciosem i wpakowali gola na 3:0 jeszcze w pierwszej połowie. Trio Foden-Rodri-de Bruyne pozbawiło przeciwników złudzeń.

W tym momencie warto otworzyć kącik Rodriego. Piłkarze Leeds nie wiedzieli, jak sobie poradzić z Hiszpanem, który był dosłownie wszędzie. Świetny w ofensywie, dobrze czytał grę, dostrzegał luki w obronie rywala, a sam w odbiorze był niezwykle skuteczny.

Reklama

Kiedy już było pozamiatane, Mateusz Klich zmienił kontuzjowanego Jamiego Schackletona. Polak nie miał nic do stracenia. Błysnął kilka razy, ale na niewiele się to zdało. Różnica klas pomiędzy zespołami była aż nadto widoczna.

Manchester City – Leeds United. Coś się ruszyło w grze Leeds, ale tylko coś

Druga połowa, to karcenia Leeds ciąg dalszy. Jak nie idzie, to nie idzie, a Manchester City jest bezwzględny. Ilkay Gundogan, który pojawił się po przerwie, odegrał do Riyada Mahreza, który uderzył w kierunku bramki. Po drodze piłka odbiła się od Juniora Firpo, a następnie wpadła do siatki. Pogrom moi drodzy, a był to dopiero zwiastun wydarzeń, które powinno się wrzucić do treści +18. Nie przesadzam. Leeds grało nadal naiwnie i musiało się to skończyć kolejnymi bramkami dla gospodarzy, tym bardziej że ich przeciwnicy bawili się każdym zagraniem.

Leeds miało przebłyski tylko na początku drugiej części spotkania. Od 45. do 60. minuty zrobili więcej niż przez całą pierwszą połowę. Już nawet człowiek chciał ich pochwalić. Wtem zaczął się drugi kwadrans i dostali piątego gola. Z dystansu kropnął de Bruyne. Szybko po piątym golu padł szósty. John Stones na raty pokonał Mesliera. Za moment na 7:0 trafił Nathan Ake. Jak sami widzicie ta pomeczówka ogranicza się w zasadzie do bramek, bo te Manchester City zdobywał z łatwością.

Mecz przypominał gierkę w środku tygodnia pierwszego zespołu z drużyną do lat szesnastu. Taki szybki meczyk, by podbudować pierwszy garnitur i odzyskać radość z gry w piłkę. Po takim spotkaniu Pep Guardiola nie wiedział, jak zareagować. Z jednej strony cieszył się, że jego zespół zagrał wybitne 90 minut z okładem, a z drugiej z tyłu głowy miał, że ceni Marcelo Bielsę i nie wypada się uśmiechać, by nie urazić człowieka, którego uważa za swój autorytet. Uczeń pokonał mistrza. Mistrzowie pokonali przeciętny zespół osłabiony przez urazy.

Manchester City – Leeds United 7:0 (3:0)

P.Foden 8′, J. Grealish 13′, K. de Bruyne 31′ i 63′, R. Mahrez 49′, J. Stones 74′, N. Ake 78′

 

Reklama

Czytaj także:

Fot. Newspix

Redakcyjny defensywny pomocnik z ofensywnym zacięciem. Dziennikarski rzemieślnik, hobbysta bez parcia na szkło. Pochodzi z Gdańska, ale od dziecka kibicuje Sevilli. Dzięki temu nie boi się łączyć Ekstraklasy z ligą hiszpańską. Chłonie mecze jak gąbka i futbolowi zawdzięcza znajomość geografii. Kiedyś kolekcjonował autografy sportowców i słuchał do poduchy hymnu Ligi Mistrzów. Teraz już tylko magazynuje sportowe ciekawostki. Jego orężem jest wyszukiwanie niebanalnych historii i przekładanie ich na teksty sylwetkowe. Nie zamyka się na futbol. W wolnym czasie śledzi Formułę 1 i wyścigi długodystansowe. Wierny fan Roberta Kubicy, zwolennik silników V8 i sympatyk wyścigu 24h Le Mans. Marzy o tym, żeby w przyszłości zobaczyć z bliska Grand Prix Monako.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

8 komentarzy

Loading...