Mijają dni, tygodnie, miesiące, a trzy drużyny są niezwykle powtarzalne. Wisła Płock wygrywa u siebie, Radomiak jest rewalacją, z kolei Legia Warszawa wciąż ma problem z wygrywaniem spotkań — choć w sumie kolejna porażka na boisku nie jest chyba największym problemem stołecznego klubu.
KOZACY 18.KOLEJKI EKSTRAKLASY – CZTERECH PIŁKARZY RADOMIAKA
Musieliśmy wyróżnić czwórkę piłkarzy Dariusza Banasika, która sprawiła, że Lech wrócił do Poznania z pustymi rękami. Zwrócili na siebie uwagę zwłaszcza Raphael Rossi, Mateusz Cichocki i Dawid Abramowicz. Przez większość meczu nie pozwalali na zbyt wiele piłkarzom Macieja Skrorży. Zwłaszcza Adrielowi Ba Loui. Jasne, szczęście tez było, bo to piłkę sprzed linii wybijał Cichocki, a to Rossi w ostatniej chwili blokował groźny strzał. Natomiast swojej grze byli do bólu skuteczni i to się liczy.
W ofensywie Radomiak też wyglądał bardzo solidnie i to nie pierwszy raz. Mogło się podobać to, że wyszli na mocnego Kolejorza dwójką napastników. Bez zbędnej bojaźni, po swoje, o takiego beniaminka nic nie robiliśmy, a się zjawił. Widać coraz lepsze zgranie, skład jest powtarzalny, a w ofensywie wyróżnia się Karol Angielski, którego również umieściliśmy w jedenastce. Zdobył bramkę po rzucie karnym, ale jego praca w tym meczu była kluczowa.
Pochwaliliśmy obrońców Radomiaka, ale trzeba też docenić Michała Pazdana. Był prawdziwym szefem w obronie, już po niespełna kwadransie miał na koncie trzy bardzo ważne interwencje. Wybijał, przechwytywał, dyrygował kolegami, podłączał się do akcji zaczepnych i pewnie jeszcze mógłby obsłużyć skrzynkę mailową Jagiellonii, ponieważ uwagę w tym meczu miał niezwykle podzielną. Z nim w składzie wszystkim gra się po prostu pewniej.
W drugiej linii oprócz wspomnianego wcześniej Abramowicza znaleźli się: Damian Rasak (dobry w odbiorze i zanotował asystę przy bramce Szwocha), Sebastian Kowalczyk (przy wyjątkowo biernej Kozłowskiego i Dąbrowskiego, zarządzał środkiem pola i robił różnicę), Adam Ratajczyk (brylował na murawie i napędził dwie akcje bramkowe) i Konrad Matuszewski (przerzuciliśmy go na prawą stronę, by uhonorować świetny występ, który dał Warcie pierwsze zwycięstwo domowe od kwietnia).
W ataku obok Karola Angielskiego ustawiliśmy Bartosza Śpiączkę. Jeśli Górnik Łęczna utrzyma się w Ekstraklasie — a właśnie opuścił strefę spadkową, to władze klubu powinny postawić pomnik 30-latkowi. Obecność Śpiączki na boisku zmienia oblicze zespołu. Jasne, zdarza mu się marnować sytuacje, ale małe minusy nie mogą przysłonić plusów. Napastnik Górnika szarpnie, walczy i często sam sobie stwarza sytuacje. Tym razem strzelił dwie bramki słabej jak woda po kisielu Cracovii.
Na koniec docenimy bramkarza Stali Mielec, który obronił dwa rzuty karne w meczu z Bruk-Betem. Rafał Strączek rozgrywa naprawdę udany sezon. Imponuje refleksem, broni na wysokiej skuteczności, spokojnie można go rozpatrywać wśród trzech najlepszych bramkarzy rundy. Już pytają o niego mocniejsze kluby.
BADZIEWIACY 18. KOLEJKI EKSTRAKLASY – NAPASTNICY, KTÓRZY NIE STRZELAJĄ
Nieustanne pałowanie wrzutek, czytelne wymiany piłki, straty w środku pola i bezbarwni napastnicy to obraz Legii Warszawa, której przedstawicieli nie mogło zabraknąć w zestawieniu badziewiaków. Skala bezradności legionistów poraża, bo nawet napastnicy nie potrafią nic zdziałać. Gdyby tylko Lopes do spółki z Emrelim potrafili wykorzystać jedną sytuację na pięć, to może i lekkie słońce zaczęłoby się przebijać przez ciemne chmury, a tak leje deszcz, słychać grzmoty (niestety nie tylko metaforyczne) i jest ogólnie ponuro.
Jeśli chodzi o druga linię, aż dziw bierze, że Waldemar Sobota znalazł się w jedenastce badziewiaków dopiero po raz pierwszy. Przez większość meczu brał udział w zabawie w chowanego i trzeba przyznać, że był w tym dobry. Zwrócił na siebie uwagę dopiero przy zmarnowanej sytuacji strzeleckiej, po której zaliczył zjazd do bazy. Drugą linię uzupełniają: Piotr Wlazło (słaby mecz i podanie z rzutu karnego do Rafała Strączka), Krystian Getinger (sprokurował karnego, wykonując interwencję w stylu bramkarza z piłki ręcznej, za co wyleciał z boiska), Ivi Lopez (nic mu nie wychodziło) i Adriel Ba Loua (najgorszy występ od momentu transferu do Lecha).
Tomasz Kaczmarek przekonał się, że z Kristersa Tobersa to Lucio nie zrobi. Słabo przesuwał, źle wyprowadzał piłkę i ciężko go za cokolwiek pochwalić. Michal Fryderych również nie miał najlepszego meczu. Nie minęło pół godziny gry, a Czech wyleciał już z boiska. Czech uwiesił się na Zivcu (ten wychodził na czystą pozycję), aż w końcu sprowadził go do parteru. Z kolei Matej Rodin trafia do zestawienia za bierność. Zamiast wywrzeć jakąkolwiek presję na napastniku, uniósł ręce w górę w geście bezradności. Ciężko powiedzieć, czy był to hołd składany Śpiączce, czy zwykłe pozorowanie dobrych chęci, ale mleko się rozlało. Ostatnim ogniwem naszej układanki jest Matus Putnocky, którym sobie nie pomógł i poprawił notowania Michała Szromnika.
CZYTAJ TAKŻE:
- Piast i niepokojące symptomy przeciętniactwa
- Wojownik na czas wojny. Co oznacza powrót Vukovicia?
- Człowiek niebezpieczny dla otoczenia
Fot. NewsPix