Reklama

Kabaret starszych panów. Wszystkie problemy Jagiellonii

redakcja

Autor:redakcja

04 grudnia 2021, 09:10 • 5 min czytania 3 komentarze

Wydawało się, że ta jesień może wyglądać w Jagiellonii inaczej. Skład, w teorii, miał solidny kręgosłup. Pazdan w defensywie. Romanczuk trzymający środek pola. Imaz kreujący ofensywę.

Kabaret starszych panów. Wszystkie problemy Jagiellonii

A przecież, jak na warunki ligowe, Jaga ma solidną dwójkę bramkarzy. Przyzwoitych stoperów. Pospisila, który potrafi dać coś więcej. Nastić miał wreszcie się przebudzić. Tak samo Cernych. Przyszedł Quintana i nawet błysnął w swoim pierwszym meczu. Nawet historia Andrzeja Trubehy przynajmniej ciekawiła.

Miała też Jaga, rzecz  jasna, słabe punkty. Ale generalnie, było sporo powodów, by Jagą się zaciekawić. By liczyć, że będą w tej lidze wartością dodaną. A kto wie, może nawet nawiążą do tych sezonów, kiedy o coś byli w stanie powalczyć.

Tymczasem jesień była taka, jak niemal każda ostatnio ligowa runda w Białymstoku.

Nijaka.

Reklama

Z jakimś jednym, drugim niezłym meczem, ale generalnie – z rozczarowaniem. Poza ligą popartym też kolejnym odpadnięciem z Pucharu Polski po pierwszym meczu.

FIASKO Z QUINTANĄ

Quintana, jeden z najlepszych obcokrajowców w historii Jagi, to jeden z najgorszych powrotów do ligi jakie pamiętamy. Nadaje się do tego gifa z dziadkiem z Simpsonów, który wchodzi, zostawia kapelusz, zabiera kapelusz, wychodzi.

Co gorsza, w swoim pierwszym meczu Quintana nawet błysnął. Pokazał trochę boiskowej bajery. Wydawało się, że jak wróci do formy fizycznej, z Imazem może wrzucać na karuzelę niejedną defensywę w tej lidze. Naprawdę nas zaciekawiła ta współpraca.

Mamy początek grudnia, Imaz na L4, Quintana poza klubem.

To, co mogło być asem atutowym Jagiellonii, oficjalnie nie istnieje.

Reklama

A przecież nie oszukujmy się, była w Jadze spora wiara, że to na tej dwójce oprze się ofensywę, dopiero potem obudowaną innymi solidnymi graczami, takimi jak Cernych.

Gdy Jaga dokonywała letniego zaciągu, grała na silnych emocjach. Bo było sporo powrotów do graczy, którzy dawali w przeszłości Jadze dobre chwile. Do Pazdana trudno mieć większe zarzuty, więc nie jest to ścieżka, która została skompromitowana. Ale z Quintaną… Należy się zastanowić nad procesem skautingowym w Jagiellonii dotyczącym tego gracza. Wiadomo, że jeśli sprowadzasz gościa, który nie grał tyle miesięcy, musisz być pewny. Szczególnie, jeśli potrzebujesz go raczej na zaraz, a nie za dziewięć miesięcy. Czy Quintana był prześwietlony, czy jednak trochę pojechał na nazwisku?

GDZIE NAPASTNIK

Andrzej Trubeha był zawodnikiem, którego ścieżka do ligi była niebanalna. Bo jednak, wyłączając juniorów i przenosiny z klubowych rezerw, rzadko zdarza się transfer z III ligi do Ekstraklasy.

  • Wiosną 2020 Trubeha spadał z Legionovią z II ligi
  • Ale w sezonie 20/21 strzelił w III lidze dziewiętnaście bramek; w tych samych rozgrywkach gra Jagiellonia II
  • Jesienią 2021 znalazł się w kadrze Jagi, co więcej, z dużymi papierami na granie
  • W pierwszych pięciu meczach rozgrywa 198 minut, dwukrotnie wychodząc w pierwszym składzie, a gdy podnosił się z ławki, dostawał dość czasu, by coś pokazać
  • W pierwszym meczu mógł otworzyć wynik kapitalnym golem głową, ale Alomerović popisał się fantastyczną interwencją
  • Potem było już tylko gorzej, z marnowaniem sytuacji włącznie
  • Od października Trubeha dostał 24 ligowe minuty

Cóż, może jeszcze odpali. Nie tacy odpalali. Ale na ten moment, Trubeha zmarnował swoją wielką szansę. Kibicowaliśmy tej historii, bo wierzymy, że w niższych ligach są talenty, które poradziłyby sobie w lidze. Trubeha tej narracji nie potwierdza. Szczęśliwie jego kolega po fachu, Damian Warchoł, który w tych samych rozgrywkach co Trubeha strzelił 18 goli, jakość w Ekstraklasie potwierdza. Andrzeju, podziękuj Damianowi, nie zamknąłeś samodzielnie drzwi przed chłopakami z niższych lig.

Warchoł rozwiązuje problemy Wisły Płock, podczas gdy najlepszą dziewiątką Jagiellonii jest Michał Żyro, autor jednego gola w sezonie. Tak naprawdę Jaga nie ma żadnej przekonującej dziewiątki. Najlepszą jest… Ognjen Mudrinski, zapomniany zupełnie, przebywający na wypożyczeniu, ale który w tym sezonie trafił już sześciokrotnie w barwach Mariboru.

Gole Jagi w tym sezonie:

  • Imaz 7 (poza grą)
  • Prikryl 4 (wahadło)
  • Cernych 4 (trudno powiedzieć, aby dziewiątka była jego optymalną pozycją)
  • Romanczuk 2 (defensywna pomoc)
  • Augustyn 1 (stoper)
  • Puerto 1 (stoper)
  • Żyro 1 (dziewiątka)
  • Bida 1 (raczej też skrzydło)

CO DALEJ? WIEKOWA DRUŻYNA

Skład Jagi był konstruowany tak, jakby białostoczanie mieli robić wynik tu i teraz.

Na ten moment: Pazdan 34 lata, Augustyn 33, Runje 31, Puerto 28, Tiru 27. Pospisil i Romanczuk – 30. Imaz 31. Cernych 30. Prikryl 29. Nastić 27. Żyro 29.

To jedna ze starszych drużyn w lidze, jeśli spojrzeć po piłkarzach kluczowych. Drużyna jak przed resetem. Oczywiście, znajdziemy w Jadze piłkarzy młodszych. Ale jacy piłkarze poniżej choćby dwudziestego piątego roku życia aktualnie w Jadze są postaciami wiodącymi? Postaciami, na których można oprzeć odpowiedzialność?

Mamy udawać, że Dziekoński jest gotowy? Czy zapomnieć, że Dziekoński, jak tylko ustabilizuje formę, wyjedzie po pierwszej dobrej rundzie, tyle, że za dobrą kasę?

Jagiellonia jest drużyną podstarzałą, której trudno wskazać świetlaną przyszłość w tym kształcie. Nie wiadomo dokąd miałaby w tym stanie osobowym zmierzać.

Pół roku po wzmocnieniu doświadczonej drużyny doświadczonymi piłkarzami, trzeba wymyślać koncepcję na nowo. Konstrukcja tej szatni całkowicie zawiodła.

KŁOPOTY INNE

Na pewno Jagiellonia nie ma też łatwo ze względu na liczne kontuzje. Mamrot przyznał, że przed dzisiejszym meczem kolejni piłkarze wypadli ze względu na koronawirusa. Można powiedzieć, że każdemu w tej lidze przydarzają się urazy, ale OK, możemy uznać, że w Jadze tych problemów faktycznie jest więcej – nie każdy stracił choćby największą gwiazdę.

Do tego są sprawy inne, jak ta, o której napisał wczoraj Piotr Wołosik. Michał Żyro spóźnił się do klubowego autokaru i na mecz dojeżdżał taksówką, bo wściekły Mamrot ruszył bez niego. Żyro odkupił potem winy bramką, ale karę finansową i tak zapłacił.

Wydaje się jednak, że między Mamrotem a szatnią chemia mogłaby być lepsza. Choćby takie zestawienie wypowiedzi: przed meczem z Legią Mamrot zapowiada, że jest gotowy plan, że chcą strzelić szybko bramkę, żeby potem móc kontrować. Generalnie tak, liczy się zwycięstwo. A potem Jagiellonia gra dramatycznie, cały mecz za poczwórną gardą, po czym Mamrot wychodzi i publicznie mówi, że jest zdziwiony bojaźliwością swojego zespołu.

Gdzieś coś w tej współpracy nie gra. Trudno powiedzieć, kto w tej grupie jest za to odpowiedzialny bardziej, czy Mamrot, czy piłkarze, ale to też składa się na kłopoty Jagiellonii.

Jagiellonii, która na dobre zameldowała się w ligowym marazmie. Sukcesy, bycie ekscytującą drużyną – to powoli przykrywa patyna czasu.

***

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix

Najnowsze

Komentarze

3 komentarze

Loading...