Reklama

Kolejka dla hipsterów – punktowało Leeds United, Norwich City i Manchester United

Jan Piekutowski

Autor:Jan Piekutowski

30 listopada 2021, 16:31 • 9 min czytania 0 komentarzy

Wchodzimy w najbardziej gorący okres Premier League, paradoksalnie przypadający na najzimniejszą porę roku. Kolejki w środku tygodnia, ligowe granie co dwa, trzy dni, ostatnia szansa na to, by poprawić swoje notowania przed końcem roku. Nic więc dziwnego, że do roboty zabrały się te kluby, którym ostatnio wiodło się raczej licho – w końcu zapunktowało Norwich, Leeds, a nawet Manchester United.

Kolejka dla hipsterów – punktowało Leeds United, Norwich City i Manchester United

Trudno posługiwać się frazą “wyniki Norwich City od przyjścia Deana Smitha”, bo Anglik prowadził Kanarki tylko w dwóch spotkaniach. Nie ulega jednak wątpliwości, że wie, co zrobić, by tchnąć nadzieję w kibiców na Carrow Road. W 13. kolejce udało się wywalczyć kolejne punkty, które wobec porażki Newcastle United, Watfordu i Southampton, dają szansę na to, że beniaminek przezimuje w bezpiecznej strefie lub przynajmniej na jej granicy.

W trzech ostatnich kolejkach zdobyli siedem punktów. Wynik naprawdę dobry, bo lepszym może się pochwalić jedynie Manchester City – wicelider Premier League. W tym okresie nawet Chelsea, Liverpool i Arsenal punktowały gorzej, co jeszcze bardziej podkreśla rangę osiągnięcia Kanarków.

Reklama

Swoje zrobili też rywale – ograne Brentford, ograne Southampton, a teraz remis z Wolverhampton, które realnie walczy o europejskie puchary. Wreszcie zaczęło Norwich City wyglądać jak drużyna a nie bezkształtna masa ulepiona z kilkunastu piłkarzy biegających po boisku bez większego celu.

13. kolejka Premier League była na tyle wyjątkowa, że nie ma sensu powielać schematu dotyczącego Arsenalu lub Liverpoolu, tylko wyróżnić drużynę, która walczy o utrzymanie. No właśnie – wreszcie można powiedzieć, że Norwich City naprawdę walczy. Z Wolves nie udało się co prawda sięgnąć po trzy punkty, ale to nie jest tak, że ich rywal był znacznie lepszy, że beniaminek został zdominowany. Wręcz przeciwnie – gdyby Aarons i Pukki mieli tego dnia lepszą skuteczność, Norwich mogłoby dopisać trzecie zwycięstwo z rzędu.

Drużyna 13. kolejki Premier League: Norwich City

Nie znaczy to jednak, że Norwich zagrało jakiś spektakularny mecz pod względem indywidualnym. Jako całość – warto ich wyróżnić. Jeśli jednak jest jakiś piłkarz, dla którego występu warto było odpalać angielską ligę w miniony weekend, to jest nim Diogo Jota.

Portugalczyk machnął dwa gole w meczu z Southampton, ale nie o same bramki idzie. Cały występ stał na naprawdę wysokim poziomie – obrońcy Świętych nijak nie potrafili sobie z nim poradzić, przekonywał się o tym także Jan Bednarek. Jota kolejny raz pokazał, że nie jest w stanie wejść w buty Roberto Firmino, ale prezentuje zupełnie inny zestaw cech, które pomagają Liverpoolowi w śrubowaniu wyników.

Reklama

Były piłkarz Wolverhampton pressuje mniej, może mieć mniejszy udział w budowaniu akcji, lecz daje więcej bezpośrednio pod bramką rywala. Podczas gdy obrońcy napalają się na zatrzymanie Mohameda Salaha, Diogo Jota z łatwością znajduje sobie miejsce, by oddać strzał z czystej pozycji.

Jota nie strzelił Southampton pięknych bramek. Właściwie dołożył nogę – jego mecz był jednak pochwałą dobrej orientacji, umiejętności ustawienia się w polu karnym rywala. Spójrzcie tylko na zachowanie obrońców ekipy Hasenhuettla – w obu bramkowych akcjach nie mają pojęcia, gdzie znajduje się portugalski snajper.

Piłkarz 13. kolejki Premier League: Diogo Jota (Liverpool)

Gdy Arsenal ściągał Japończyka za 20 milionów, wiele osób drapało się w głowę. Było to o tyle zasadne, że Tomiyasu trudno zaliczyć do dawnych gwiazd Serie A, czy nawet ludzi najbardziej wyróżniających się we włoskiej ekstraklasie. Jasne – porządny obrońca, ale nie dający pewności, czy poradzi sobie w znacznie bardziej wymagającej Premier League, tym bardziej w takim problematycznym klubie jak Arsenal.

Tymczasem Tomiyasu prezentuje się doskonale. W każdej kolejce nie schodzi poniżej pewnego, określonego poziomu, będąc być może najbardziej solidnym obrońcą klubu z Londynu w tym sezonie. Co więcej, ostatnio okazało się, że poza określonym poziomem w grze obronnej, Japończyk jest w stanie pograć coś “do przodu”. Przeciwko Newcastle ruszał do przodu jak najlepsza kolej ze swej ojczyzny, nie dając spokoju słabo dysponowanemu Ritchiemu.

Trzy odbiory, jeden przechwyt, 88% celnych podań, 72% wygranych pojedynków, trzy kluczowe podania i asysta. Tomiyasu może kojarzyć się z niezawodnością, ale w miniony weekend dorzucił do tego jeszcze jeden bardzo ważny element. Miło się na Japończyka patrzyło, po prostu.

Spójrzcie tylko na tę asystę – którego bocznego obrońcę Premier League stać na takie zagranie? Alexandra-Arnolda, Cancelo, Jamesa, Chilwella, może Robertsona i? Pojawia się luka, którą 23-latek jest w stanie wypełnić. Oby więcej takich piłkarzy, a nie nudnych przecinaków ograniczonych, no właśnie – do przecinania.

Jeśli Arsenal ma przechodzić transformację to dzięki takim gościom jak Tomiyasu, bez wątpienia.

Nieoczywisty piłkarz 13. kolejki Premier League: Takehiro Tomiyasu (Arsenal)

Zwykle lądują tutaj mecze, w których pada najwięcej bramek. Teraz powinno być to Leicester City z Watfordem, w końcu zgadza się liczba goli oraz dramaturgia, którą kształtował śnieg zupełnie zakrywający boisko na King Power Stadium. Pójdę jednak w stronę największego hitu 13. kolejki Premier League. Starcie Chelsea i Manchesteru United było… dziwne.

Jasne, to nie był mecz, który przyciągnie neutralnego widza. Brakowało pięknych bramek, momentami brakowało też emocji, bo The Blues dusili Czerwone Diabły przez większość spotkania. Należy jednak oddać to, że podopieczni Michaela Carricka aka Ralfa Rangnicka na słuchawce zdołali ten mecz jakimś cudem zremisować, a ich karkołomna taktyka zwróciła się w postaci jednego punktu. Niby niedużo, ale przecież nikt o zdrowych zmysłach nie zakładał nawet tak pozytywnego rezultatu dla ekipy z Old Trafford.

To była najlepsza możliwa pochwała dla taktyki, którą sami reprezentanci Polski określają jako dupka z tyłu i murujemy. Manchester United już na samym starcie postawił się w pozycji słabszego, ale miał w takim podejściu rację. Wiedział, że próba pójścia na wymianę ciosów skończy się takim rezultatem jak mecz z Liverpoolem, Manchesterem City albo nawet Watfordem. Postawiono zatem na ultradefensywne ustawienie, a ono się opłaciło.

Oczywiście inaczej byśmy gadali, gdyby piłkarze Chelsea wykorzystywali swoje okazje, a Jorginho nie popełnił błędu, który właściwie mu się nie zdarza. Jest to jednak tylko gdybanie, a w rzeczywistym świecie Manchester United zgarnął cenny remis. Miał on więcej cech futbolu Solskjaera niż Rangnicka, ale nie to jest dla Czerwonych Diabłów najważniejsze. Kolejna porażka z klubem należącym do czołówki Premier League mogłaby ich zatopić mentalnie. Udało się jednak tego uniknąć.

Najlepszy mecz 13. kolejki: Chelsea – Manchester United

Jedenastka 13. kolejki Premier League

Z postaci oczywistych – Diogo Jota oraz Takehiro Tomiyasu, o których trochę słów już padło. No ale jedenastka – jak wskazuje nazwa – to więcej niż dwóch piłkarzy.

Spore wrażenie w 13. kolejce Premier League zrobił na mnie także inny piłkarz Arsenalu – Nuno Tavares. Młodziutki Portugalczyk potrzebował rehabilitacji po fatalnym występie z Liverpoolem i z ręką na sercu trzeba przyznać, że mu się to udało. Na tle Newcastle United wyglądał jak czołowy defensor ligi, dorównując kroku japońskiemu koledze po drugiej stronie boiska. Tu także zakończyło się na jednej asyście i zabetonowaniu swojej flanki, chociaż w nieco mniej spektakularnym stylu.

W miniony weekend byliśmy również świadkami kilku powrotów do żywych. James MaddisonJamie Vardy właściwie we dwóch rozmontowali defensywę Watfordu, w końcu dając kibicom Lisów trochę radości. Ostatnie miesiące w wykonaniu Anglików były przeciętne – brakowało asyst, brakowało goli, brakowało przekonującej gry w ofensywie. Przeciwko Szerszeniom udało się nieco nadrobić wszystkie zaległości – Maddison strzelił gola i zaliczył dwie asysyę, zaś Vardy zdobył dublet bramek i zbliżył się do Mo Salaha.

Na koniec większe wyróżnienie dla Emmanuela Dennisa – chłop ponownie zapisał się w protokole meczowym, tym razem strzelając dwa gole wspomnianemu Leicester City. Na Nigeryjczyka nikt nie stawiał złamanego funta, a tymczasem tylko Mohamed Salah wyprzedza go w klasyfikacji kanadyjskiej. Nawet jeśli Watford spadnie z Premier League, to Dennis nie powinien mieć problemów z utrzymaniem się w elicie.

Jedenastkę 13. kolejki uzupełniają: 

  • Alvaro Fernandez – gdy wypadł David Raya, kibice Brentford byli niespokojni. Okazało się, że niepotrzebnie – Fernandez jest w stanie zastąpić go naprawdę dobrze,
  • Liam Cooper – lider klejonej na taśmę defensywy Leeds United, która wytrzymała napór ze strony Brighton,
  • Virgil van Dijk – czyste konto, gol po ładnym woleju, klasa ze słabiutkim Southampton,
  • Ilkay Gundogan – gdyby nie Niemiec, Manchester City miałby problem ze sforsowaniem defensywy WHU. Pomocnik zapewniał jednak kluczowe elementy dla finalizacji akcji – strzelił gola i miał ostatnie podanie przy trafieniu Fernandinho,
  • John McGinn – najlepszy piłkarz Aston Villi w starciu z Crystal Palace, który dyspozycję potwierdził ładnym trafieniem.

Najgorsi zawodnicy 12. kolejki Premier League

Wyżej chwaliłem Manchester United, ale nie znaczy to, że jego przedstawiciele zdołali uniknąć trafienia do tego mniej przyjemnego zestawienia. Aaron Wan-Bissaka jest gościem, który zaliczył największy zjazd – tutaj nie ma żadnej wątpliwości. Anglik startował z poziomu jednego z najlepszych obrońców Premier League, teraz jest – szczerze mówiąc – w dole tej klasyfikacji. Przeciwko Chelsea kopnął Thiago Silvę i dziwił się, że sędzia śmiał odgwizdać za to rzut karny.

Słabiutko wypadł też Bruno Fernandes. Z przodu – zero konkretów. W rozegraniu – mnóstwo problemów. Wielokrotnie wrzucał swoich kolegów na minę, na dobrą sprawę zaburzając nieźle funkcjonujący środek Matić – McTominay – Fred. Jest to o tyle zastanawiające, że Portugalczyk nie miał teraz obciążenia w postaci Cristiano Ronaldo – mimo tego wypadł słabo, w żadnym stopniu nie przypominał lidera Manchesteru United.

Niestety trzeba też skrytykować Jana Bednarka. To nie jest tak, że przez przypadek gra Southampton wyglądała lepiej, gdy Polak został ściągnięty z boiska. Nasz defensor był najsłabszym elementem Świętych – spóźniony, niepewny, agresywny. Źle to wyglądało, piłkarze Liverpoolu zdawali się być o tempo szybsi.

Nie jest jednak jedynym, który wypadł źle – skrytykować można całe Southampton, w tym Oriola Romeu. Nie jest to gość, którego gra jest w stanie cię rozerwać, rozczulić, poruszyć wrażliwą strunę, więc jeśli odwala cyrki w defensywie, staje się łatwym celem. W meczu z Liverpoolem odwalił – puścił van Dijka, a ten bez problemu uderzył wolejem po stałym fragmencie gry.

Na sam koniec Troost-Ekong z Watfordu. Trudno to opisać, więc warto odpalić skrót, ale dobrze, spróbujmy – leci sobie piłka, prosto na głowę Nigeryjczyka. Teoretycznie – zero zagrożenia. W praktyce – Troost-Ekong schyla się, pozwala futbolówce wpaść mu za kołnierz, do zagrania dopada James Maddison i Watford traci gola.

Antyjedenastkę 13. kolejki Premier League uzupełniają:

  • Daniel Bachmann – cztery gole stracone z Leicester City, dwa w niemrawym stylu,
  • Matt Ritchie – słabiutki występ, regularne łamanie linii spalonego. Widać po Szkocie, że lewa strona defensywy to nie jest jego bajka,
  • Michael Olise – zero udanych dryblingów, a skrzydłowy Crystal Palace podejmował ich aż siedem,
  • Andros Townsend – wyróżnił się kopnięciem rywala w głowę,
  • Timo Werner – no po prostu nie, Premier League mu szkodzi, powinien wyjechać. Z Manchesterem United potykał się, błądził, stanowił zero zagrożenia,
  • Pierre-Emerick Aubameyang – zrobił wszystko, by nie zdobyć gola z Newcastle i mu się udało!

Fantasy Premier League – Cierpliwość popłaca

Chciałem sprzedać Vardy’ego, nie będę kłamał, ale póki co się wstrzymuję. W końcu spłacił kredyt zaufania, a Ralf Rangnick wcale nie musi premiować gry Cristiano Ronaldo.

Nie przewiduję zatem żadnych zmian – dobrze ten skład funkcjonuje w ostatnim czasie.

Czytaj także:

Angielski łącznik

Rozwiń

Najnowsze

Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark
Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
3
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
3
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...