Reklama

Chelsea lała Juventus i patrzyła, czy równo puchnie

redakcja

Autor:redakcja

23 listopada 2021, 23:09 • 4 min czytania 23 komentarzy

Miazga. Nie da się inaczej podsumować dzisiejszego starcia Chelsea z Juventusem. „Stara Dama” w pierwszym spotkaniu grupowym pokonała londyńczyków, co oczywiście nie uczyniło z niej faworyta do zwycięstwa w rewanżu, ale rozbudziło apetyty na w miarę wyrównane widowisko. Tymczasem otrzymaliśmy starcie gołej dupy z batem. Konkretnie – gospodarze lali i patrzyli, czy równo puchnie.

Chelsea lała Juventus i patrzyła, czy równo puchnie

Chelsea – Juventus. Dominacja gospodarzy w pierwszej połowie

Chelsea wyszła na prowadzenie w 25. minucie spotkania w aurze wielkich kontrowersji. Po stałym fragmencie gry piłkę do siatki mocnym strzałem wpakował Trevoh Chalobah i w sumie to akurat on niczego w tej akcji nie nabroił, ale jego koledzy – owszem. Dogrywający Antonio Rudiger dotknął futbolówki dłonią, a wcześniej lekko odepchnął pilnującego go rywala. Z kolei Jorginho wręcz powalił na ziemię Leonardo Bonucciego. I o ile o zagranie piłki ręką pretensji do defensora Chelsea nie mamy, kompletny przypadek, tak już te pozostałe wydarzenia budzą nasze poważne wątpliwości. Wielu arbitrów by tego gola anulowało.

Co nie zmienia faktu, że The Blues na tę bramkę w stu procentach zasługiwali. Juventus przez całą pierwszą połowę wyprowadził jeden naprawdę groźny atak, po którym Alvaro Morata przelobował Eduarda Mendy’ego, a piłkę sprzed linii bramkowej heroicznie wybił Thiago Silva. Ale poza tym? Na boisku niepodzielnie rządzili londyńczycy. Byli szybsi, bardziej agresywni, znacznie łatwiej przychodziło im utrzymanie się przy piłce na połowie rywala. Dominowali.

Juve? Często miało kłopot z wymienieniem trzech-czterech podań.

Podopieczni Thomasa Tuchela imponowali zwłaszcza w szybkim odbiorze. Odzyskiwali piłkę w niesamowitym tempie, samym swoim ustawieniem odcinali graczom „Starej Damy” łatwe opcje do rozegrania. Włosi w żaden sposób nie potrafili sobie z tym naporem The Blues poradzić. Często musieli się zatem uciekać do najprostszych środków, byle tylko oddalić zagrożenie choć na moment. Wywalali piłkę a to na aut, a to na rzut rożny. Problem w tym, że Chelsea świetnie się czuła również przy stałych fragmentach gry i w zasadzie po każdym dośrodkowaniu ze stojącej piłki pod bramką Wojciecha Szczęsnego pachniało golem. No co tu dużo mówić, obrońcy tytułu udowodnili przed przerwą, że nieprzypadkowo uznaje się ich za najlepiej broniący zespół w Europie. Przeciwko tak świetnie ustawionej i tak aktywnej w pressingu drużynie zwyczajnie odechciewa się grać. Jedynie Manuel Locatelli jako-tako dawał sobie radę z naciskiem Anglików.

Reklama

Chelsea – Juventus. Przyspieszenie londyńczyków

Wydawać się mogło, że Chelsea nie zdoła utrzymać aż tak wysokiej intensywności przez 90 minut. Że w końcu będzie musiała zwolnić i wtedy Juventus doczeka się wreszcie swoich szans na urwanie punktów. Problem ekipy z Italii polegał na tym, że w drugiej odsłonie spotkania gospodarze… przyspieszyli. I wtedy ze „Starej Damy” naprawdę nie było już czego zbierać. W 56. minucie piekielnie mocnym strzałem z dość ostrego kąta Szczęsnego pokonał kapitalnie dziś dysponowany Reece James, motor napędowy wielu ataków The Blues. A chwilę potem londyńska ekipa całkowicie się już zabawiła z defensywą Juve, co trzecim golem spuentował Callum Hudson-Odoi. Stało się jasne, że przyjezdni są już pozamiatani i pozostaje im liczyć na najniższy wymiar kary.

Skończyło się na wyniku 4:0, bo gości w doliczonym czasie gry dobił jeszcze wprowadzony z ławki Timo Werner. Ale upokorzenie Juventusu naprawdę mogło być jeszcze większe – w paru sytuacjach gracze Chelsea niepotrzebnie silili się na koronkowe rozwiązania, dwiema wspaniałymi paradami popisał się też Szczęsny. W końcówce spotkania zabawa londyńczyków z oponentami była już tak bezczelna, że kibice zgromadzeni na Stamford Bridge zaczęli skandować słynne: „ole!”.

Cóż, to nie było starcie równorzędnych rywali. Chelsea przetoczyła się po Juventusie jak walec.

Wychwalać można niemal wszystkich graczy The Blues. Jamesa, Silvę, Rudigera, Hudson-Odoiego, Jorginho, Loftus-Cheeka… Chyba tylko Ziyech i Pulisic mogli zaprezentować się nieco lepiej, by ofensywa gospodarzy funkcjonowała jeszcze sprawniej i bardziej spektakularnie. Ale może i dobrze, że ta dwójka nie wskoczyła na najwyższe obroty, bo wówczas Szczęsny musiałby wyciągać piłkę z siatki nie cztero-, ale siedmio- lub ośmiokrotnie. Tak potężna była dzisiaj Chelsea.

Chelsea – Juventus 4:0 (1:0)

(Chalobah 25′, James 56′, Hudson-Odoi 58′, Werner 90+5′)

Reklama

CZYTAJ TAKŻE:

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

23 komentarzy

Loading...