Długo zanosiło się, że piłkarze Lille po raz kolejny zagrają na nosie ekipie Paris Saint-Germain i pokonają ją dzisiaj w meczu na szczycie Ligue 1. Na dodatek na wyjeździe. Mistrzowie Francji dominowali na boisku – byli szybsi, bardziej kreatywni, po prostu lepsi. Ale nie zdołali w porę dobić paryżan, nie przypieczętowali swojej przewagi kilkoma golami. A jak już gospodarze odzyskali kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i wrzucili piąty bieg, to z Les Dogues pozostała mokra plama.
PSG – Lille. Zasłużone prowadzenie gości
W pierwszej połowie Lille było zespołem lepszym. I to zdecydowanie lepszym. Właściwie to już w pierwszej minucie spotkania mistrzowie Francji powinni prowadzić, wyprowadzili bowiem kapitalny kontratak, który w ułamku sekundy przerodził się w akcję trzech na jednego pod polem karnym PSG. Osamotniony Marquinhos nie miał rzecz jasna najmniejszych szans, by powstrzymać tę szarżę, lecz koniec końców nie najlepszy strzał oddał Burak Yilmaz. Okej, trzeba też w tej sytuacji pochwalić Donnarummę za refleks, bo włoski golkiper złożył się do interwencji z iście kocią zwinnością, ale prawda jest taka, że napastnik o tak wielkim doświadczeniu jak Turek powinien był uderzyć w taki sposób, by nie pozostawić golkiperowi cienia nadziei na uratowanie sytuacji.
Goście zupełnie się nie zniechęcili tym niepowodzeniem. Cisnęli dalej. Byli piekielnie groźni zwłaszcza w szybkich akcjach po odbiorze w środkowej części boiska, a notowali w tej strefie sporo przechwytów, ponieważ gracze PSG poruszali się po boisku ospale. Na dodatek w ekipie Mauricio Pochettino po raz kolejny raziły olbrzymie przestrzenie między formacjami. Żerowali na tym najbardziej dynamiczni i przebojowi gracze Lille, jak Sanches, Ikone czy Bamba.
Aczkolwiek – jak na ironię – kiedy goście wreszcie przełamali nieskuteczność, doszło do tego po fenomenalnym ataku pozycyjnym, w który zaangażowani byli w mniejszym bądź większym stopniu praktycznie wszyscy zawodnicy Lille. Kluczową robotę odwalił tym razem wspomniany Yilmaz, który bezlitośnie objechał Kehrera w polu karnym i doskonały podaniem odnalazł Jonathana Davida. Ten ostatni dobrze uderzył i w 31. minucie spotkania spuentował przewagę swojej ekipy zasłużonym golem. PSG poszukiwało riposty za sprawą swoich największych gwiazd, ale niezłe dryblingi Neymara nie przekładały się na konkrety, Angel Di Maria był groźny, lecz nieskuteczny, a Leo Messiemu nie wychodziło na boisku po prostu nic. Serio, Argentyńczyk zagrał taki piach, że aż przykro było patrzeć.
Pochettino nie wpuścił go zresztą na drugą połowę. I nie dziwimy się.
PSG – Lille. Di Maria na ratunek
Na razie trudno jednoznacznie orzec, czy Messi zjechał do bazy z uwagi na fatalną formę, czy może odezwały się znów jego problemy zdrowotne. Francuscy dziennikarze stawiają na tę drugą opcję. Tak czy inaczej – jego zejście wydatnie pomogło ofensywie paryżan w nabraniu wiatru w żagle. Okej, początek drugiej połowy toczył się jeszcze pod dyktando Lille i goście mieli swoje szanse na podwyższenie prowadzenia. Wciąż brakowało im jednak precyzji w wykończeniu, a kiedy nie potrafisz dobić ekipy tak przepakowanej talentem jak PSG, to musisz liczyć się z tym, że prędzej czy później dostaniesz w łeb.
Tak właśnie sprawy potoczyły się dziś.
Bohaterem drugiej odsłony spotkania został Angel Di Maria, który pod nieobecność na murawie Messiego wyraźnie się rozkręcił, wziął na siebie odpowiedzialność za futbolówkę i poprowadził PSG do odrobienia strat. Najpierw w 74. minucie zanotował znakomitą asystę przy wyrównującym golu Marquinhosa, a dwanaście minut później sam wpisał się na listę strzelców, dobijając tym samym Lille, które zauważalnie opadło z sił. Trzeba też odnotować, że udział przy obu trafieniach miał aktywny Neymar, który najpierw zanotował kluczowe podanie w akcji bramkowej, a potem pełnoprawną asystę.
Zresztą paryżanie mogli ten mecz wygrać nawet wyżej, lecz nieskuteczny był Mauro Icardi (wprowadzony w miejsce Messiego). Trzeba to gospodarzom oddać – jak już się rozpędzili i na dobre przejęli inicjatywę, to z defensywy Lille nie było co zbierać. Siła indywidualności w ekipie ze stolicy zrobiła swoje.
PARIS SAINT-GERMAIN – LILLE 2:1 (0:1)
strzelcy bramek:
- J. David 31′ (0:1)
- Marquinhos 74′ (1:1)
- A. Di Maria 88′ (2:1)
CZYTAJ TAKŻE:
- Xavi wróci do Barcelony i co dalej?
- Wszystko by się udało, gdyby nie ten wścibski Wojciech Kowalczyk…
- Świt Skolwin sprostał wyzwaniu. Kulisy święta północnych rubieży Szczecina
fot. NewsPix.pl