Reklama

Wisła Kraków zwycięska w Zabrzu. Poldi, gdzie jest ta forma?

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

16 października 2021, 20:25 • 3 min czytania 21 komentarzy

Wspaniały comeback z Wisłą Płock rozbudził apetyty co do postawy Górnika Zabrze, zwłaszcza że mierzył się z Wisłą Kraków, która miała na koncie trzy porażki z rzędu i to do zera. Co wyszło w praktyce? Gospodarze po beznadziejnej drugiej połowie zasłużenie przegrali, a “Biała Gwiazda” przełamała się bez kilku dotychczas kluczowych zawodników. 

Wisła Kraków zwycięska w Zabrzu. Poldi, gdzie jest ta forma?

Górnik Zabrze – Wisła Kraków: zmiany Adriana Guli wypaliły

Adrian Gula mocno przemeblował skład Wisły. Po części przez kwestie losowe (kartkowe pauzy Gruszkowskiego i El Mahdiouiego, kontuzja Savicia), a po części ze względu na własne decyzje (Yeboah na ławce). Po sześciu meczach w roli rezerwowego do wyjściowej jedenastki powrócił Maciej Sadlok. Po raz pierwszy od 2. kolejki od początku wystąpił Piotr Starzyński. Debiut po powrocie do krakowskiego zespołu zaliczył Alan Uryga. Jako defensywny pomocnik wystąpił Michal Frydrych.

To wszystko wypaliło.

Górnik całkiem obiecująco zaczął, choć i tak najlepszą okazję miała Wisła, gdy po fatalnym zgraniu głową Kubicy Sandomierski musiał zatrzymać Starzyńskiego. Tym razem werwy podopiecznym Jana Urbana wystarczyło na niecałe 45 minut. Sytuacje? Niecelny strzał Janickiego z linii pola karnego, odbite przez Biegańskiego uderzenie Kubicy z jeszcze dalszej odległości i pudło Jimeneza, który najpierw został zablokowany, a przy dobitce – mając dużo miejsca – posłał piłkę nad poprzeczką.

Górnik Zabrze – Wisła Kraków: Podolski hamulcowym

Dopiero co pisaliśmy (klątwa Weszło, hehe), że Hiszpan bardzo profesjonalnie zareagował na brak transferu do Konyasporu i od tamtej chwili prawie zawsze daje Górnikowi konkrety. Dziś natomiast grał tak, jakby się obraził na cały świat: często na stojąco, z szaleńczymi dryblingami, niechlujnymi podaniami i małą ruchliwością. To jednak nie on był najgorszy na boisku.

Reklama

Najgorszy był Lukas Podolski i nie ma w tym stwierdzeniu ani grama złośliwości. Nie zrobił tego dnia nic na plus, za to w kilku momentach zwyczajnie zawiódł. Mamy tu na myśli zwłaszcza spartolone podanie ze skrzydła do dwóch niepilnowanych kolegów i wstydliwe pudło po dośrodkowaniu Roberta Dadoka. To była sytuacja stuprocentowa i w zasadzie jedyna szansa Górnika na gola w drugiej odsłonie.

Podolski marnuje ciasteczko od Dadoka. Ależ ten futbol bywa przewrotny, prawda?

Poldi deklarował, że po październikowej przerwie reprezentacyjnej będzie już w dobrej formie. Delikatnie mówiąc, rzeczywistość na razie mocno się z tymi zapowiedziami rozmija. Od pewnego momentu były mistrz świata więcej faulował i dyskutował. Wychodziła z niego frustracja, na przykład wtedy, gdy dwa razy w jednej akcji faulował Sadloka wejściem w plecy. Najpierw obrońca Wisły utrzymał równowagę, później upadł. Spokojnie mogła być za to żółta karta dla Podolskiego.

Górnik Zabrze – Wisła Kraków: pomógł rykoszet

Wisła z czasem ustawiła sobie granie, a niedługo po zmianie stron zdobyła decydującą bramkę. Frydrych przymierzył z daleka, pomógł rykoszet od Gryszkiewicza i bezradny Sandomierski musiał skapitulować. Wszystko tu zaczęło się od nietrafienia w piłkę przez Wiśniewskiego po dalekim zagraniu Sadloka i kiwkach Piotra Starzyńskiego w polu karnym. Ten ostatni nadawał ton wiślackiej ofensywie po przerwie, wykorzystał otrzymaną szansę.

Krakowianie kontrolowali spotkanie po objęciu prowadzenia. Górnik, poza tą setką Podolskiego, z przodu grał żałośnie. Znacznie prędzej goście podwyższyliby prowadzenie niż gospodarze wyrównali. Nie chodzi o jakieś wymarzone okazje, ale tacy Skavrka czy Hanousek strzelali z naprawdę niezłych pozycji, mogli przymierzyć lepiej.

Wisła ugasiła pożar i wyprzedziła Górnika w tabeli.

Reklama

CZYTAJ TAKŻE:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

21 komentarzy

Loading...