Gdyby ktoś przed sezonem stwierdził, że Piotr Stokowiec będzie pierwszym ekstraklasowym trenerem, który odejdzie z klubu – czy zostanie zwolniony, zwał jak zwał – nie zostałby potraktowany poważnie. Delikatnie mówiąc. Wydawało się, że związek Stokowca z Lechią będzie trwał jeszcze długo, a tu taki psikus. Moment zupełnie niespodziewany. Ale dobrze, skoro stało się, wypada podsumować tę relację – jaka była to kadencja?
PIOTR STOKOWIEC. JAKA BYŁA TO KADENCJA?
Zanim o czystych statystykach, chciałbym wyrazić opinię, że Lechii trudno będzie znaleźć lepszego trenera. Po pierwsze jak spojrzeć na kadrę zespołu, to da się odnieść wrażenie, że Stokowiec był tam największa gwiazdą, co się jednak rzadko zdarza. Po drugie – dobrzy szkoleniowcy sporo kosztują, a Lechia groszem nie śmierdzi, co widać po transferach. W czasach, kiedy inne kluby ściągają Grosickiego, Kądziora, Pazdana, Douglasa i tak dalej, Lechii nie stać na żaden hit. Największym wzmocnieniem jest Durmus zabrany z ligi szkockiej. Poza tym: uzupełnienia, bez większych szans na miano topowych zawodników Ekstraklasy.
Dlatego, jeśli miałbym strzelać, sądzę, że gdańszczanie wybiorą kogoś, kto nie ma jeszcze ogromnych sukcesów w tym fachu. Mówi się o Tomaszu Kaczmarku. Nie ma co go skreślać na samym początku, niemniej jednak dla Lechii to sportowa degradacja.
EARLY PAYOUT W FUKSIARZU – WYGRYWAJ PRZED KOŃCEM MECZU!
Ale dobrze, dlaczego Stokowca wypada cenić? Przede wszystkim to on zabrał Lechię na inny poziom. Wcześniej tylko Piotr Nowak był tego bliski, ale jednak wykrzaczył się na finiszu i skończył sezon na czwartym miejscu, co pod kątem historycznym nie ma żadnego znaczenia (tym bardziej że nie było pucharów). No a osiągnięcia Stokowca są już namacalne:
- Puchar Polski
- Superpuchar Polski
- Brązowy medal mistrzostw Polski
Warto pamiętać, że Lechia nie jest klubem, który ma takie sukcesy co parę sezonów. Gdyby podobne osiągnięcia Stokowiec miał jako trener Legii czy Lecha, wiadomo – nikt nie mógłby być zadowolony. Ale w Gdańsku? Zupełnie inna historia, bo lechiści wcześniej pierwszy PP i SP wzięli w 1983 roku, a medal w lidze – w 1956 roku.
Potem zawsze czegoś brakowało, czy to za wspomnianego Nowaka, czy to za kadencji Tomasza Kafarskiego, którego Lechia grała bardzo ładną piłkę, ale ostatecznie kończyła sezon w środku tabeli. Dopiero Stokowiec przyniósł konkret.
Z kolei tak wygląda tabela ligi za okres jego pracy:
PIOTR STOKOWIEC. AWANS LECHII NA INNY POZIOM
Różnice między trzecią a piątą drużyną w lidze są nieznaczne, więc można uznać, że właśnie tam Stokowiec zostawia swoją ekipę – jako drużynę pukającą do czołówki naszej kopanej. Zresztą w momencie odejścia jest tuż za podium. Warto też pamiętać, że ten wynik punktowy pewnie byłby lepszy, gdyby nie chwila, w której trener obejmował drużynę. Pamiętajmy – w sezonie 17/18 była to katastrofalna drużyna, nieprzygotowana do sezonu, prowadzona wcześniej przez Adama Owena, który pierwszym trenerem nigdy nie był. Po Lechii też nie, ciekawe dlaczego.
Dobrym przykładem, jak wyglądał wówczas zespół, jest postać Filipa Mladenovicia. Dziś czołowa postać ligi. Wtedy – gość z ogromnymi zaległościami, który snuł się na lewej stronie. On obrazował tamtą Lechię. Stokowiec przyszedł i po dużych ciężarach (trzy porażki z rzędu na porządku), utrzymał gdańszczan.
Pomogły mu w tym dwa zwycięstwa nad Arką i warto wtrącić, że podtrzymał klubową passę, z Arką też nigdy nie przegrał, co na pewno jest cenne dla kibiców Lechii.
Idąc dalej – wydaje się, że praca w Lechii na pewno była dla niego trudna. Teraz opinia o klubie jest, by tak rzec, stabilniejsza, natomiast na początku przygody Stokowca, firmował on swoją twarzą burdel organizacyjny. Mówiło się opóźnieniach płacowych, piłkarze wzywali do zapłaty, rozwiązywali kontrakty i tak dalej. Tym bardziej trzeba więc docenić fakt zdobywania trofeów, bo w takim środowisku nie było to z pewnością proste.
PIOTR STOKOWIEC. MINUSY JEGO KADENCJI
No dobrze – a co się nie udało? Cieniem rzuca się na Stokowca ostatnia edycja Pucharu Polski, kiedy Lechia odpadła z Puszczą 1:3. No nie wypada. Poza tym trener przed każdym sezonem zapewniał kibiców i dziennikarzy, że Lechia chce się zmienić, grać bardziej ofensywny i aktrakcyjny dla oka futbol. Trudno mieć wrażenie, że to się udało, być może też przez te braki fantazji z przodu, nie udało się zdobyć mistrzostwa Polski w sezonie 18/19.
Lechia akurat wtedy miała paczkę. Augustyn z Nalepą tworzyli jeden z najlepszych duetów stoperów w lidze, w środku świetny transfer w postaci Kubickiego, będący wtedy w naprawdę dobrej formie Łukasik, na skrzydle nieuchwytny Haraslin, na szpicy do wyboru – albo Sobiech, albo Flavio. No, sympatycznie się to wtedy w Gdańsku układało, ale drużyna mimo kilku ciekawych opcji, pozostawała nieco minimalistyczna.
Jak wygrywała, to często jedną bramką, upychając kolejne mecze kolanem. Pod koniec zabrakło już pary, taka taktyka też okazała się nazbyt ryzykowna i Lechia spadła na trzecie miejsce w tabeli. Tak więc Stokowiec nigdy nie będzie kojarzony w Gdańsku z ofensywną grą. Nowak, Kafarski – tak. Stokowiec nie i może nie trzeba mu mieć tego za złe, ale sam to obiecywał, więc trudno nie wspomnieć.
PIOTR STOKOWIEC. PODSUMOWANIE KADENCJI
Ponadto po stronie minusów zostają tak zwane relacje międzyludzkie. Jeśli Sławomir Peszko jęczy, że Stokowiec nie zabrał go na Bali, to można to tylko wyśmiać, ale jeśli zaraz dołącza Augustyn i ma już poważniejsze uwagi, a wcześniej Sobiech czy Marco, cóż, trzeba się zastanowić. Sam to kiedyś lekceważyłem, wskazywałem, że narzekają najczęściej ci, którzy po Lechii nie robili już wielkich karier, ale też wiem – Augustyn nie będzie ostatni. Od piłkarzy, którzy jeszcze publicznie milczą, wiadomo, że Stokowiec ma dość trudny charakter. Z ich relacji wynika, że coś obiecuje, potem nie dotrzymuje tego słowa, chowa się za innymi ludźmi z klubu.
Ma swoich żołnierzy, ale jeśli kogoś nie potrzebuje – chyba trudno mu to przedstawić twarzą w twarz. Teraz słychać, że atmosfera w zespole jest okej, natomiast Stokowiec – by stać się lepszym trenerem – musi nad sobą popracować. Jednak nie ma przypadku, że tylu zawodników publicznie na niego narzeka, a reszta topowej polskiej stawki ma w tym względzie raczej spokój.
Podsumowując – trudno powiedzieć, że zatrudnienie Stokowca w Lechii było strzałem w samą dziesiątkę, do paru rzeczy można się przyczepić, ale jednak była to dobra, może bardzo dobra kadencja. Lechia weszła na inny poziom. Lechia zdobywała trofea. Złapała pewną stabilizację wyników. Patrząc więc na sam aspekt sportowy, trener może odchodzić z podniesioną głową. Jeśli chodzi o kwestie międzyludzkie, zapewne powinno być lepiej. Natomiast na końcu kibiców cieszy jednak puchar w gablocie, a nie dobre samopoczucie jednego czy drugiego piłkarza.
FUKSIARZ.PL – CASHBACK NA START 50% DO 500 ZŁOTYCH!
Fot. Newspix