W teorii – prosty mecz dla Manchesteru United. W pierwszej kolejce rozbili Leeds United, zaś ich dzisiejszy rywal nie miał większych szans z Evertonem. Rzeczywistość Premier League okazała się jednak nieodgadniona – Święci zatrzymali Czerwone Diabły, którego niczego ciekawego dzisiaj nie pokazały.
Southampton przegonił złe demony. Przecież w ostatniej rywalizacji z drużyną Ole Gunnara Solskjaer zanotował doszczętnie kompromitującą porażkę 0:9. Wcześniej zaś koncertowo roztrwonił dwubramkową zaliczkę. Natomiast dziś zasłużenie, dzięki mrówczej harówce, wywalczył punkcik. Owszem, rywal nie był dziś najlepiej dysponowany. Niemniej i tak należy docenić, że Święci skutecznie stawiali opór. Cegiełkę do tego dołożył Jan Bednarek, który po przerwie pojawił się na murawie. Wprawdzie gdy przebywał na placu gry, jego zespół stracił gola, ale ostatecznie defensywa gospodarzy przetrwała nawałnicę. Ekipa z St. Marry’s Stadium tym samym sprawiła niespodziankę.
Southampton – Manchester United. Gospodarze zasłużenie prowadzili do przerwy
Święci wyszli na murawę tak naładowani, jakby opędzlowali wiaderko witamin i poprawili mocnym espresso. Często jednak daje to odwrotne efekty, czyli szybkiego dzwona lub czerwoną kartkę. Ale ekipa gospodarzy naprawdę bardzo dobrze realizowała założenia taktyczne. United miało spore problemy, by sprawnie wyjść spod wysokiego pressingu rywala. Przede wszystkim Southampton opanował środek pola, który z kolei w zespole przyjezdnych nie funkcjonował najlepiej.
To nie tak, że Czerwone Diabły nie mogły przeprowadzić akcji. Natomiast w pierwszej odsłonie były nad wyraz czytelne, bez tempa i niekonwencjonalnego pomysłu. Zresztą, tylko ich centry wzniecały pożar w polu karnym przeciwnika. Najlepszą szansę stworzyły sobie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Bruno Fernandesa. Obrona gospodarzy złamała linię spalonego, a Harry Maguire trafił w poprzeczkę. Następnie dobitkę Anthony’ego Martiala cudem zablokował defensor gospodarzy. No niesamowicie się zakotłowało. Poza tym? Straszna bryndza w ofensywie. Typowa sztuka dla sztuki.
Southampton był zaś konsekwentny w swojej grze. Po odbiorze próbowali błyskawicznie, prostymi sposobami przedostać pod bramkę gości. Jack Stevens zabrał piłkę Bruno Fernadesowi, wyprowadził szybką kontrę, a Che Adams oddał strzał zza pola karnego, futbolówka po drodze odbiła się od Freda i wpadła do sieci. Portugalczyk oczywiście ekspresyjnie protestował – twierdził, że był w tej sytuacji faulowany. Aczkolwiek arbiter – raczej – podjął słuszną decyzję.
Dość zaskakujący był obraz gry w pierwszej części widowiska.
Southampton – Manchester United. Połowicznie udany szturm Czerwonych Diabłów.
Szkoleniowiec Świętych, Ralph Hasenhuttl, najwidoczniej stwierdził, że w ofensywie nic więcej nie są w stanie wykrzesać i przeformatował ustawienie defensywy (z 4-4-2 na 5-3-2), by skupić się na utrzymaniu pozytywnego rezultatu. Za Theo Walcotta wszedł Jan Bednarek, co było jasnym sygnałem, jakie są jego plany.
Z tym że nie do końca inna koncepcja się sprawdziła. Czerwone Diabły po przerwie mocno podkręciły tempo i szybko dopięły swego. Piłkarze z Manchesteru świetnie rozmontowali defensywę Soton. Paul Pogba zagrał w pole karne do Fernandesa, ten zastawił Jana Bednarka i wycofał piłkę do Masona Greenwooda, który pokonał Alexa McCarthego. Golkiper gospodarzy mógł zachować się lepiej. To wcale nie było jakieś trudne do obrony uderzenie, a ostatecznie przepuścił je między nogami.
Wydawało się, że zespół z Manchesteru pójdzie za ciosem. Że w końcu położy rywala na deski i spełni się standardowy scenariusz. Przez moment Święci znaleźli się w niezłych opałach. Jednak im było bliżej końca spotkania, tym coraz bardziej ulatywała para z graczy United. Zmiany nic wniosły, zwłaszcza Jadon Sancho. Mało tego – Adam Armstrong mógł sensacyjnie dać gospodarzom prowadzenie. Tyle że genialną interwencją popisał się David de Gea.
Niewiele brakowało, a już w drugiej kolejce Czerwone Diabły zaliczyłyby lodowaty prysznic. Choć remis, tak czy siak, stanowi spory zawód dla ich fanów. Tym bardziej że inauguracja zwiastowała zupełnie inne nastroje.
Southampton FC – Manchester United 1:1 (1:0)
Fred (sam.) 30′ – M. Greenwood 55′
fot. Newspix