Barcelona mogła robić dzisiaj wrażenie pod względem organizacji gry. Przez większość spotkania grała dojrzale i skutecznie, brak Messiego na tle dobrego rywala nie zdawał się tak odczuwalny. Dobry debiut zaliczyli Depay i Garcia, Braithwaite wyglądał momentami jak napastnik za 100 mln euro, a Griezmann pokazywał to, co potrafi w ofensywie i defensywie. Real Sociedad został w pierwszej połowie zdominowany i nawet mimo faktu, że Barcelona w końcówce spotkania zaczęła prosić się 0 kłopoty, ogółem dała sygnał, że jako kolektyw może być w tym sezonie silniejsza, niż mogło się wydawać.
Po jednym meczu nie ma co wysnuwać daleko idących wniosków, ale Barcelonę w tym wydaniu oglądało się po prostu bardzo dobrze. Może cieszyć kibiców fakt, że poszczególni piłkarze mieli sporo chęci, żeby pokazać, że w nowej erze „Duma Katalonii” nie będzie musiała aż tak często zaglądać w przeszłość.
Barcelona – Real Sociedad. Erę bez Messiego rozpoczął Pique
Gdyby stworzyć heatmapę z pierwszych kilkunastu minut tego spotkania, ujrzelibyśmy czerwony obszar w strefie przed bramką Realu Sociedad. Barcelona miażdżyła swoich rywali, siedziała im na karku, dociskała do parteru. Lewą, prawą, środkiem. Z racji tego, że nie ma już w składzie Messiego, ta grupa piłkarzy stała się bardziej nieprzewidywalna. Jedno jednak okazało się prawdą, można się było tego spodziewać. Griezmann przejął częściowo odpowiedzialność za rozgrywanie akcji, do pewnego momentu był też najgroźniejszy w ofensywie. Omal nie strzelił gola nożycami, posłał też piłkę na poprzeczkę po zagraniu głową. Pachniało bramką, która w końcu padła.
Jakże symboliczna to była bramka…
Depay posłał świetnie dośrodkowanie z rzutu wolnego w pole karne, gdzie idealnie odnalazł się Pique. Ten Pique, dzięki któremu Holender mógł w ogóle zagrać w tym meczu. To też fajna historia dla kibiców, że w sezonie naznaczonym odejściem Messiego i ogromnymi problemami finansowymi strzelanie otworzył piłkarz, którego chciano by zobaczyć w przyszłości na fotelu prezydenta klubu.
500 PLN ZWROTU BEZ OBROTU – ODBIERZ BONUS NA START W FUKSIARZ.PL!
Znamienny jest fakt, że goście wpadli w pole karne Neto dopiero w 30. minucie. Real Sociedad to przecież nie ogórek, a zbiór ciekawych piłkarzy na czele z Oyarzabalem, który był ważną postacią hiszpańskiej kadry na Euro. Do tego David Silva czy Januzaj, goście, po których można było spodziewać się przejęcia kontroli nad piłką.
Drugi fragment pierwszej połowy to już okres mniejszej presji ze strony Barcelony. Nie widzieliśmy pressingu od razu po stracie piłki, tempo gry siadło, ale w szeregach Katalończyków nadal panował spokój. Ani przez chwilę nie dało się odczuć, że podopieczni Koemana tracą kontrolę nad spotkaniem. Depay grał na dużym luzie, Braithwaite prezentował formę z Euro 2020, defensywa i środek pola nie pozwalały na zbyt wiele. Ta drużyna wyglądała tak, jakby Messi nigdy w niej nie grał, sprawiała wrażenie kolektywu. Swoją przewagę na każdej płaszczyźnie potwierdziła druga bramka strzelona w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry. De Jong ruszył prawym skrzydłem jakby nigdy nic, rzucił podcinkę na drugi słupek, gdzie głową akcję skończył duński napastnik. 2:0 do przerwy. Niełatwy test na początek sezonu do 45 minut Barcelona zdała na piątkę.
Barcelona – Real Sociedad. Worek z bramki na Camp Nou
Na początku drugiej połowy setkę zmarnował Alba. Depay w środku pola zagrał przeszywające podanie do De Jonga, który dał podanie na wolne pole, idealnie na wprost bramki, do hiszpańskiego obrońcy. który miał kilka sekund, żeby wybrać róg. Przestrzelił katastrofalnie. Ale już 10 minut później zachował się wzorowo, asystował przy drugiej bramce Braithwaite’a. Na skrzydle Albę włączył Depay, potem Hiszpan wjechał do linii końcowej i wstrzelił piłkę w pole karne. Interweniował Remiro, ale w odpowiednim miejscu i czasie do dobitki znalazł się Duńczyk. Tak więc jeśli Koeman chciał nowego napastnika, to może po tym meczu się rozmyśli. Duńczyk zrobił dzisiaj wiele dobrego.
Przy wyniku 3:0 Barca wrzuciła tryb eco, a Real Sociedad miał coraz więcej zrywów w pole karne Neto. W końcu jeden z nich zamienił się w gola, kiedy gospodarze ewidentnie zaspali w defensywie. Indywidualną akcję zrobił Barrenetxea, mijając kilku zawodników i podając piłkę do Cienfugeosa, który zachował zimną krew polu karnym. Ten mecz miał być już zamknięty, aż tu nagle w 85. minucie Oyarzabal ładuje z rzutu wolnego w samo okienko. Na własne życzenie Barcelona wprowadziła nerwówkę, z trzech punktów na inaugurację mogło zrobić się zaledwie jedno oczko.
Ale te obawy przestały mieć znaczenie w 91. minucie, kiedy Griezmann wyprowadził piękną kontrę na wagę ostatniego trafienia dla Barcy. Francuz poprowadził piłkę przez dobre kilkadziesiąt metrów, podał ją do Braithwaite’a, który z dużą dynamiką wpadł w szesnastkę i posłał precyzyjną wrzutkę wzdłuż bramki do Sergiego Roberto. 4:2, pożar ugaszony. Barcelona w dobrych humorach rozpoczyna nowy sezon, pokazując dużą jakość mimo osłabionej kadry.
Barcelona – Real Sociedad 4:2 (2:0)
Pique 19′, Braithwaite 45′, 59′, Roberto 90′ – Cienfuegos 82′, Oyarzabal 85′
Fot. Newspix