Ekstraklasa dawno nie była tak blisko Barcelony. Wiadomo, że u nas pieniądze wydaje się w idiotyczny sposób, płacąc kilku trenerom jednocześnie, ściągając dziadów z paździerzowych lig, ale Barcelona wcale nie jest lepsza. To, w jaki ten klub został zaniedbany i – można powiedzieć – po prostu zhańbiony, jest nieprawdopodobne. Dopuścić do tego, by nie było cię stać na Messiego, twoją ikonę… Niebywała kompromitacja.
Patrzę na Laportę i nie do końca mam wrażenie, że gdyby mógł cofnąć czas, to chciałby znów startować na prezesa. Gdyby wiedział, w jakie gówno wchodzi, ile będzie sprzątania, to pewnie zastanowiłby się dwa razy. Co najmniej. On oczywiście wiedział, że sytuacja jest trudna, ale nie miał pojęcia jak trudna.
Myślał, że zastanie bałagan, a zastał burdel.
Natomiast decyzja o odejściu Messiego dzisiaj jest jedyną słuszną. Jest to oczywiście również przykre, bo oddawać najlepszego piłkarza świata przez taką niekompetencję poprzedników – brzmi fatalnie, ale sentymenty niestety trzeba odłożyć na bok. Ten klub istniał przed Messim i musi istnieć po nim.
Gdyby przedłużyć umowę z Argentyńczykiem, byłoby po prostu jeszcze gorzej. Klub zadłużałby się jeszcze bardziej i cholera wie, czy po tych dwóch latach grania, zwyczajnie by nie upadł. Wiadomo, trudno sobie wyobrażać, że Barcelona pada i zaczyna od niższej ligi na nowo, ale jeszcze wczoraj trudno było sobie wyobrażać, że nie ma w niej Messiego. Wszystko jest możliwe, jeśli dopuściłeś małpę z brzytwą za stery, a w Barcelonie tak się stało.
GDZIE ZAGRA MESSI? OBSTAW W FUKSIARZU!
Messi pograłby dwa lata i co? Jaką dałby gwarancję na sukcesy sportowe? Niewielką. W ostatnim sezonie nie było nawet mistrzostwa Hiszpanii. O Lidze Mistrzów nie wspominam. Barcelona nie ma ekipy nawet na finał i nieważne, czy byłby w niej Messi, czy nie.
Barcelona zostając z Messim zadłużyłaby się tak naprawdę w imię czystej idei. Chciałaby szanować swoją legendę, płacić jej wciąż sporo, ale na boisku naprawdę mogłoby nic ciekawego z tego nie wyniknąć. To pokazują poprzednie lata. I z czym by Barca została po dwóch latach? Bez Messiego, bez trofeów, ale z jeszcze większymi długami. To się nie dodawało w żaden sposób.
Powtarzam – nie ma klubu, który nie może upaść. I mimo wszystko trudno przedkładać kolejne dwa lata z Messim ponad przeszło sto lat historii klubu.
To wielki piłkarz, nikt nie ma przecież wątpliwości. Ale jeśli to się kiedyś musiało skończyć, to dobrze, że skończyło się jednak wczoraj. Barcelona i tak wygrała dużo na Argentyńczyku. Bardzo, bardzo dużo. Już nigdy nie pojawi się zawodnik, który momentami samodzielnie wciągnie jedną ekipę na taki poziom. Barcelona miała skarb. Pozbywa się go ostatecznie w durny sposób, ale przez lata była wielkim zwycięzcą tego związku.
A Messi, cóż… Szczere powodzenia w Paryżu.
WOJCIECH KOWALCZYK