Reklama

PRASA. Vrdoljak: Dinamo ma problemy na bokach obrony. Będę kibicował Legii

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

04 sierpnia 2021, 09:36 • 8 min czytania 6 komentarzy

Dinamo ma problem na lewej obronie, a i na prawej też nie jest kolorowo. Ristovski był najlepszym defensorem ligi, ale kilka lat temu, gdy grał w Rijece. Potem występował poza Chorwacją, m.in. w Sportingu Lizbona. Ale to już nie ta sama klasa co kiedyś. Może Macedończyk wciąż jest zmęczony po EURO. W każdym razie wahadłowi pomocnicy Legii – Mladenović i Juranović, którzy w zeszłym sezonie stanowili o sile Legii – mogą to wykorzystać – mówi Ivica Vrdoljak w „Przeglądzie Sportowym”. Dzisiaj prasę zdominowały informacje z Tokio, a o piłce pisze się głównie o Legii.

PRASA. Vrdoljak: Dinamo ma problemy na bokach obrony. Będę kibicował Legii

„SPORT”

Raków dokonał kilku zmian w liście zawodników zarejestrowanych do europejskich pucharów. Wykreślił m.in. kontuzjowanego Ledermana czy Wilusza.

Ich miejsce zajęli Dominik Wydra, Alexandre Guedes i Jordan Courtney-Perkins. Wszyscy otrzymali w niedzielę szansę pokazania się trenerowi i dać impuls, że są już gotowi, by zmierzyć się ze zdecydowanie trudniejszym rywalem niż Jagiellonia. Po spotkaniu w Białymstoku nie można jednak spodziewać się, że któryś z nich w czwartek wybiegnie na murawę. Wydra i Courtney -Perkins w defensywie byli niepewni. Dodatkowo obaj popełniali zbyt wiele błędów, a niektóre z nich skończyły się bramkami dla rywali. Jeżeli tylko zdrowi będą Andrzej Niewulis i Milan Rundić, to prędzej znajdą miejsce wśród rezerwowych niż na murawie. Wydra może mieć jednak pewne nadzieje na występ. W środkowej strefie boiska Raków ma niewielu zawodników na tyle dobrych, by rywalizować z Rubinem. W spotkaniu z Suduvą w środku musiał zagrać Ivan Lopez, co pokazuje problemy częstochowian na tej pozycji. Dla Wydry wejście wyżej może być lepszym rozwiązaniem niż gra w defensywie. Kwestia Guedesa jest inna od pozostałych. Napastnik ma za sobą dwa występy w tym sezonie i asystę na koncie, którą zaliczył w meczu z Piastem. Rywalizacja w ataku jest jednak zdecydowanie bardziej wymagająca niż na innych pozycjach. Przede wszystkim w linii ataku wszyscy są zdrowi. Trener Marek Papszun ma więc do dyspozycji czterech napastników. Guedes w spotkaniu z Piastem prezentował się solidnie, jednak jego występ skończył się po 20 minutach z powodów taktycznych.

Legia ani nie jest faworytem starcia z Dinamem, ani nie ma już presji, że porażka oznacza pożegnanie się z pucharami. Może w tym trzeba szukać optymizmu?

Reklama

Legia w Zagrzebiu nie będzie faworytem, ale mistrz Polski ma przed tą rywalizacją pewien komfort. Przypomnijmy, że po wyeliminowaniu Flory Tallin mistrz Polski jest już co najmniej pewien gry w Lidze Konferencji. – Na pewno już coś mamy. Nie ma już takiej presji, że od lat Legii znów nie będzie w grupie. Niemniej jednak Liga Konferencji nas nie zadowala – powiedział przed wyprawą do Zagrzebia, Czesław Michniewicz. Szkoleniowiec „Wojskowych” doskonale zdaje sobie sprawę, z kim jego drużynie przyjdzie się mierzyć. – Zagramy z zespołem, w którym grają reprezentaci Chorwacji. Pięciu z nich było na Euro 2020. To bardzo dobry zespół, ale my chcemy grać z takimi rywalami. Po to przeszliśmy przeciwników z Norwegii i Estonii, by trafić na kogoś takiego jak Dinamo Zagrzeb. Na tym etapie nie ma już słabych drużyn. Trafiliśmy na zespół z kraju, którego reprezentacja wciąż jest wicemistrzem świata. Przyznam, że bardzo się cieszę, że zmierzymy się z tym rywalem. Gdybyśmy mieli grać z Omonią Nikozja, to byłby to dla nas trudniejszy mecz pod względem mentalnym – podkreślił opiekun mistrza Polski.

Swój europejski mecz będzie miała też Wisła Kraków. Niestety – bez stawki. Wiślaków czeka sparing z Napoli. To spotkanie z okazji 115-lecia Białej Gwiazdy.

Oczy kibiców Wisły Kraków zwrócone będą dzisiaj na stadion przy Reymonta. Tu bowiem o godzinie 18.00 rozpocznie się wielki mecz uświetniający 115-tą rocznicę powstania klubu, a rywalem 13-krotnego mistrza Polski będzie 2-krotny mistrz Włoch, SSC Napoli. Zawodnicy nowego trenera – Luciano Spallettiego, który w ostatnich 12 sezonach 11 razy wprowadzał prowadzone przez siebie zespoły do Ligi Mistrzów, przyjechali do Krakowa opromieni zwycięstwem 3:0 w towarzyskim meczu z Bayernem Monachium. Przed Napoli, z Piotrem Zielińskim w składzie, jest jasno sprecyzowany cel na ten sezon – miejsce na podium. – Taki mecz jest dla nas czymś ważnym – mówi Maciej Sadlok. – Nie co dzień gra się z taką drużyną i na pewno będzie to duże wydarzenie na 115-lecie klubu. Fajnie, że będziemy się mogli zmierzyć z takim przeciwnikiem, który dużo znaczy w świecie piłki i sami jesteśmy ciekawi, jak to na boisku wypadnie. Mieliśmy ostatnio ciężkie czasy, ale myślę, że to już jest za nami. Wszystko w klubie idzie w dobrą stronę. Jest dobra atmosfera wokół klubu, są kibice, którzy licznie – co pokazał pierwszy mecz w tym sezonie – przychodzą żeby nas wspierać, a my staramy się grać najlepiej jak potrafimy. Gdy będziemy dalej tak pracować i realizować ten plan, który mamy nakreślony i pokornie cały czas podchodzić do swoich obowiązków, to na pewno będzie lepiej niż w poprzednim sezonie.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

To dwumecz, który pokaże Legii gdzie jest. Czy na półce klubów, do których aspiruje. A może jednak niżej. To najważniejszy dwumecz od starć z Celtikiem Glasgow.

Reklama

Tak ważnego dwumeczu, z tak silnym rywalem i o taką stawkę Legia nie grała od pamiętnych spotkań z Celtikiem w 2014 roku. Wtedy to również była III runda kwalifikacji do Champions League, w zespole rywali występowało kilku piłkarzy wysokiej klasy (m.in. holenderski obrońca Virgil Van Dijk, dziś Liverpool). Mimo to perfekcyjnie przygotowany taktycznie i motorycznie zespół trenera Henninga Berga był o dwie klasy lepszy od Szkotów i na boisku wygrał 4:1 i 2:0. Z LM odpadł, bo do protokołu został wpisany nieuprawniony piłkarz (pauzujący za czerwoną kartkę Bartosz Bereszyński) i rywale dostali walkowera. Na pocieszenie została wtedy grupa Ligi Europy. Przed meczem w Zagrzebiu panuje podobna atmosfera jak przed konfrontacją ze Szkotami. Zespół z Warszawy nie jest faworytem, Dinamo to ćwierćfinalista ostatniej edycji LE, w ostatniej dekadzie tylko raz nie wystąpił w fazie grupowej pucharów, Legia miała pięcioletnią przerwę. Ale w Warszawie wierzą, że uda się nawiązać do spotkań ze Szkotami. Od tamtej pory w żadnym europejskim sprawdzianie warszawianie nie byli tak wyraźnie lepsi od przeciwnika silniejszego od siebie. Jak odpadali nawet w III rundzie el. LM, to z mistrzem Słowacji albo Kazachstanu. W kwalifi kacjach do LE byli słabsi od zespołów z Luksemburga, Mołdawii i Azerbejdżanu. W tym roku wyeliminowali mistrza Norwegii oraz Estonii i po pięciu latach wrócą do fazy grupowej – minimum Ligi Konferencji, w której premie są porównywalne do tych, które UEFA płaci w Lidze Europy. Premia za awans do LK to 2,9 mln euro, a do LE – 3,6 mln. Ale ambicje, aspiracje i marzenia prezesa, trenerów i piłkarzy sięgają wyżej. Dwumecze z Dinamem oraz kolejna runda kwalifikacyjna pokażą miejsce Legii wśród klubów będących na poziomie, do którego aspiruje.

Ivica Vrdoljak mówi, że będzie kibicował Legii w starciu z Dinamem. Ale też wskazuje na słabe punkty Chorwatów – ukłuć ich można na lewej obronie, ich napastnik nie jest wybitnym strzelcem.

Legia zaczęła eliminacje Ligi Mistrzów od wyeliminowania Bodö/ Glimt, a potem słabo zagrała z Florą Tallin. Po pierwszym meczu z mistrzem Estonii Artur Boruc powiedział, że z takim zaangażowaniem nie ma czego szukać w Europie.

Nie chcę komentować jego słów, doskonale wiedział, co mówi. Może chciał wstrząsnąć kolegami i pobudzić ich, żeby na boisku dawali z siebie więcej. Może powinien powiedzieć to w szatni, a nie za pośrednictwem Instagrama. Nie wtrącam się. Jestem jednak przekonany, że wiedział, dlaczego to robi. Najważniejsze, że był awans. Pozytywnie zaskoczył m n i e dwumecz z Bodö/Glimt. Legia nigdy nie miała tak trudnego przeciwnika w I rundzie i nigdy nie zagrała tak dobrze. Z Florą się męczyła, ale dwa razy wygrała. Może w średnim stylu, ale pierwszy raz od jakiegoś czasu wygrała cztery kolejne spotkania w Europie i dołożyła punkty w rankingu UEFA. Dawniej remisowała u siebie 0:0, na wyjeździe było 1:1 i radość z awansu. Pamiętam, że kiedyś graliśmy z Dinamem eliminacje ze szkockim Hearts. U siebie wygraliśmy 4:0, w rewanżu było 0:2, co dało awans do fazy grupowej. Cieszyliśmy się w szatni, a tu nagle drzwi się otworzyły, wszedł prezes i sklął nas za to, że straciliśmy punkty do rankingu. Nie patrzył na awans do grupy, myślami był w przyszłym sezonie i korzystnym rozstawieniu. Dlatego nie mówmy o tym, co było złe w wykonaniu Legii, lepiej się cieszyć czterema wygranymi, perspektywą gry w fazie grupowej.

Kto bardziej stracił: Legia na kontuzji Bartosza Kapustki czy Dinamo na urazie Ademiego?

Zdecydowanie Legia. Ademi to megaważny piłkarz, ale zastąpi go Mišić i drużyna odczuje stratę w mniejszym stopniu. Legia nie ma takiego zastępcy Bartka.

W czym upatruje pan szansy dla mistrzów Polski?

Już mówiłem, że Dinamo ma problem na lewej obronie, a i na prawej też nie jest kolorowo. Ristovski był najlepszym defensorem ligi, ale kilka lat temu, gdy grał w Rijece. Potem występował poza Chorwacją, m.in. w Sportingu Lizbona. Ale to już nie ta sama klasa co kiedyś. Może Macedończyk wciąż jest zmęczony po EURO. W każdym razie wahadłowi pomocnicy Legii – Mladenović i Juranović, którzy w zeszłym sezonie stanowili o sile Legii – mogą to wykorzystać. W tym sezonie gole strzelają Pekhart, Lopes i Emreli. Są skuteczni i regularni, mają łatwość zdobywania bramek. Dinamo ma lepszego napastnika od wszystkich legionistów, ale Petković nie jest łowcą goli. Lubi się cofnąć, rozegrać piłkę. To świetny atakujący, ale nie zdobywa po 15 bramek w roku. Za to w środku pola zdecydowaną przewagę ma Dinamo.

„SUPER EXPRESS”

Nie dość, że dzisiaj za dużo tekstów o piłce nie ma, to jeszcze… dublują się rozmówcy. „Superak” też pogadał z Vrdoljakiem. To może dla odmiany – gdzie Dinamo jest mocne?

W przeszłości chorwacki pomocnik reprezentował oba kluby. Wylicza atuty Dinama. – Największą siłą drużyny jest środek pomocy – podkreśla Vrdoljak. – Jest tu jakość. Z powodu kontuzji wypadł kapitan Arijan Ademi. Z Omonią zagrał Josip Misić i był piłkarzem meczu, a są przecież jeszcze Lovro Majer czy Kristian Jakić. Do tego trzeba jeszcze dodać bardzo silne skrzydła, gdzie grają Luka Ivanusec i Mislav Orsić, który w mojej ocenie jest najlepszym graczem Dinama. Od niego zależy gra drużyny. Jest bardzo niebezpieczny. Trudno go powstrzymać, ma dobre uderzenie i dobre statystyki. Nie tylko strzela, ale też notuje asysty. Pracuje w obronie – komplementuje rodaka.

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Disney+ z prawami do LE i LKE. Na razie tylko w Danii i Szwecji

redakcja
0
Disney+ z prawami do LE i LKE. Na razie tylko w Danii i Szwecji
Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Komentarze

6 komentarzy

Loading...