Reklama

Dadełło: Ryzykujemy z trenerem, ale cele Miedzi są wyższe niż rok temu

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

29 lipca 2021, 13:05 • 10 min czytania 5 komentarzy

Miedź Legnica w ubiegłym sezonie mocno przemeblowała skład i od początku w jej szeregach deklarowano, że istnieje świadomość podejmowanego ryzyka, oznaczającego, że może być trudno bić się o najwyższe cele w I lidze. Ostatecznie “Miedzianka” zajęła siódme miejsce ze stratą pięciu punktów do ostatniego miejsca barażowego. Teoretycznie i tak nie skończyło się źle, ale mimo to doszło do zmiany trenera – Jarosława Skrobacza zastąpił Wojciech Łobodziński, dotychczas prowadzący klubowe rezerwy.

Dadełło: Ryzykujemy z trenerem, ale cele Miedzi są wyższe niż rok temu

O powodach tych zmian przed startem nowego sezonu rozmawiamy z właścicielem Miedzi, Andrzejem Dadełłą. Tłumaczy on także zmiany kadrowe i odejście kilku ważnych zawodników, ocenia projekt ze sprowadzaniem “po kosztach” piłkarzy z Holandii i Belgii oraz komentuje obecną sytuację klubu. Zapraszamy. 

Miniony sezon zapowiadaliście w Miedzi jako przejściowy, ale rozumiem, że w nowym już takiej narracji nie będzie?

“Przejściowy” to chyba nie do końca właściwe określenie. Swoje ambicje też mieliśmy i cały czas je mamy. Rok temu budowaliśmy zespół od zera, łącznie przyszło prawie dwudziestu nowych zawodników. W związku z tym nie postawiliśmy temu zespołowi celów bardzo wysoko sięgających, bo taka budowa składu – zwłaszcza przy założeniu jego odmłodzenia – wiąże się z szeregiem ryzyk. Teraz sytuacja jest stabilniejsza, dokonaliśmy kilku korekt na pozycjach, które tego wymagały, a co za tym idzie, oczekiwania wobec tej drużyny też będą inne, większe.

Awans jest jasno sprecyzowanym celem?

Podejmujemy pewne ryzyko związane z Wojtkiem Łobodzińskim jako trenerem. W tym zakresie jest niedoświadczony, będziemy się przyglądać jego pracy. Biorąc to pod uwagę, buńczuczne wypowiedzi nie powinny mieć miejsca, natomiast czujemy się mocni. Trener dostał zawodników zweryfikowanych w ciągu ostatniego roku – pozytywnie lub negatywnie. Wiedzieliśmy już dokładnie, gdzie potrzebujemy wzmocnień i świeżej krwi. Uważam, że mamy mocniejszy zespół niż rok temu, dlatego oczekiwania także zwiększyliśmy. Chcielibyśmy zająć wyższe miejsce niż w poprzednim sezonie.

Skoro chcecie być wyżej, to celem minimum są baraże. Teraz zajęliście siódmą lokatę.

Na pewno chcielibyśmy zagrać przynajmniej w barażach. To nasz cel minimum.

Reklama

Odra Opole - Miedź Legnica

Odra - 2.55, remis 3.40, Miedź - 2.55

W trakcie sezonu wielokrotnie chwalił pan trenera Jarosława Skrobacza, a jednak latem się rozstaliście. Dlaczego?

Trener Skrobacz ma wiele zalet. Wprowadził do składu sporo młodzieży, potrafił myśleć przez pryzmat interesu klubu. Myślę, że z obu stron ta współpraca była przyjemnością, natomiast po jedenastu miesiącach pracy można już było oczekiwać, żeby zespół poczynił postępy, żeby zaczęła być widoczna ręka trenera. My niestety końcówką rozgrywek przegraliśmy swój udział w barażach, tracąc punkty z drużynami, które o nic w I lidze nie walczyły, a czasami wręcz nie ukrywały, że chodzi im już tylko o zapunktowanie w Pro Junior System. Gdybyśmy te mecze wygrali, bylibyśmy w szóstce. Zabrakło progresu. Uważam, że jesienią wyglądaliśmy nawet lepiej niż wiosną, a raczej powinno być na odwrót.

Czyli o losie trenera Skrobacza przesądziły remisy ze Stomilem Olsztyn i Zagłębiem Sosnowiec na finiszu?

I przegrany mecz z Odrą Opole. Ta końcówka zadecydowała. Zarówno gra zespołu, jak i same wyniki były dla nas frustrujące. Na tym zakończę ten wątek, w szczegóły pracy trenera Skrobacza nie chcę wchodzić. Wiadomo, że skoro doszło do naszego rozstania, nie była to nagroda, ale wolę pamiętać, że zostawił on zespół pod wieloma względami zweryfikowany i kilku młodych piłkarzy, którzy są gotowi do wzięcia większej odpowiedzialności. To nie jest spalona ziemia.

Pomysł z zaufaniem Wojciechowi Łobodzińskiemu od dawna u pana kiełkował?

Od początku kiełkował. Zresztą, jeśli spojrzy pan na struktury Miedzi, to zobaczy pan, że na wszystkich kluczowych stanowiskach znajdują się ludzie wychowani przez klub: dwuosobowy zarząd, dyrektor akademii, dyrektor sportowy i teraz trener pierwszego zespołu. Od dawna są z nami związani, niektórzy przeszli tu wszystkie wcześniejsze szczeble kariery. To mój konsekwentnie realizowany model biznesowy.

Przygotowywaliśmy Wojciecha Łobodzińskiego do tej roli. Był asystentem w dwóch sztabach szkoleniowych, krótko prowadził trzecioligowe rezerwy. Nie było sensu zbyt długo go tam trzymać, znajdował się już w szatniach znacznie silniejszych zespołów. Wiem, że to wyświechtane powiedzenie, że “przygotowaliśmy sobie trenera”, bo już bywały gdzieniegdzie sytuacje, że po takim ogłoszeniu trener pracował bardzo krótko, natomiast w Miedzi nie jest to wyjątkowa sytuacja. Stawiam na ludzi zaangażowanych, oddanych klubowi, będących w nim od lat. Wojtek do nich należy i mocno wierzymy, że spełni nasze oczekiwania.

Oczekiwania co do stylu gry pozostają takie same? Pomijając celowy epizod z Ireneuszem Kościelniakiem, Miedź w ostatnich latach zawsze chciała grać ofensywnie i dominować.

Tak, to się nie zmienia. Mamy piłkarzy zaawansowanych technicznie, więc chcemy prezentować atrakcyjny, ofensywny futbol. Agresywny, wysoki pressing to główny trend we współczesnej piłce i zamierzamy iść tym śladem.

Reklama

W kadrze Miedzi doszło do kilku istotnych zmian. Z Pawłem Zielińskim nie porozumieliście się w sprawie nowego kontraktu. A dlaczego odeszli Marcin Biernat, Joan Roman i Dani Pinillos?

Każdy przypadek był inny. Z Marcina Biernata zrezygnował trener Łobodziński, to była jego decyzja. Z Pinillosem sprawa wyglądała jasno: przyszedł się do nas odbudować, w przypadku awansu zostałby w Miedzi, ale skoro awansu nie ma, czeka na lepsze oferty i od początku tego nie ukrywał. Wiedzieliśmy, że nie ma szansy na porozumienie. Być może byłaby za miesiąc czy dwa, gdyby nie otrzymał satysfakcjonujących propozycji, ale nie chcieliśmy tyle czekać i sprowadziliśmy nowego zawodnika. Joan Roman nie wywalczył sobie miejsca w podstawowym składzie, a znajdował się w czołówce naszej listy płac. Skoro tak, powinien należeć też do najlepszych na boisku. Wyszło inaczej, więc zdecydowaliśmy się na rozstanie, tym bardziej że w ofensywie trener Łobodziński ma bogactwo wyboru i dużą rywalizację. Jego decyzją do pierwszego zespołu przeszedł Brazylijczyk Bruno Garcia, który bardzo mu pomógł w rezerwach.

Negocjacje z Pawłem Zielińskim były wieloetapowe czy szybko okazało się, że do porozumienia nie dojdziecie?

Paweł deklarował zainteresowanie dalszą współpracą. Przedstawiliśmy mu swoją ofertę. Po pewnym czasie poprosił o przerwę w negocjacjach, po czym okazało się, że inny klub zaoferował mu lepsze warunki i na ten kierunek się zdecydował. Paweł zawsze był profesjonalistą i tak też wyglądały nasze rozmowy. Życzę mu powodzenia w nowym miejscu, a my idziemy dalej bez niego.

Miedź Legnica wygra I ligę w sezonie 2021/22? Kurs 20.00 u Fuksiarza

Miedź lubi co jakiś czas wyciągnąć ciekawe nazwisko. Teraz kimś takim jest Jon Aurtenetxe. Zastanawiam się tylko, czy jego przeszłość ma jakiekolwiek znaczenie? Ostatnie cztery lata u niego to już trzecia liga hiszpańska z przerwą na epizod w szkockim słabeuszu.

Trzecia liga hiszpańska to nie jest taki niski poziom. Wielu zawodników stamtąd stawało się gwiazdami Ekstraklasy. Trudno sprowadzić do I ligi Hiszpana grającego wyżej. Co do Jona, ma kontrakt, jaki powinien mieć piłkarz z trzeciej ligi hiszpańskiej. Był analizowany pod kątem przydatności do zespołu na podstawie meczów na tym szczeblu rozgrywkowym, a jego piękna karta ze wcześniejszych lat to bonus marketingowy. Dzięki takim transferom Miedź staje się klubem rozpoznawalnym w wielu miejscach w Europie. Ma pan jednak rację co do stanu obecnego: sprowadziliśmy hiszpańskiego trzecioligowca, tak jak wcześniej na przykład De Amo. Czy będzie potrafił odbudować swoją formę i wrócić do tego, co prezentował kiedyś? Oczywiście mocno byśmy tego chcieli.

Czyli Aurtenetxe nie dostał gwiazdorskiego kontraktu?

Nie. Ma u nas jeden z najwyższych kontraktów, bo taki musiał dostać zawodnik regularnie grający na trzecim szczeblu w Hiszpanii, ale nie tworzyliśmy kominów płacowych.

W zeszłym sezonie podkreślał pan, że macie problemy z bramkarzami. Teraz do Pawła Lenarcika dołączył Mateusz Abramowicz. Ma duże doświadczenie pierwszoligowe, ale ostatnio grał w czwartej lidze niemieckiej. On wystarczy?

Tak, ponieważ Lenarcik ma tak mocną pozycję, na którą zapracował udanymi występami w rundzie wiosennej, że na ten moment jego pozycja w składzie jest niezagrożona. Abramowiczowi nie wolno odmawiać chęci wygrania tej rywalizacji, na dłuższą metę różnie może być. Szukaliśmy wartościowego zmiennika na wypadek, gdyby coś poszło nie tak i kimś takim jest właśnie Mateusz.

Kadrę macie już zamkniętą czy nadal szukacie wzmocnień?

Nadal szukamy. Mamy na oku jeszcze jednego piłkarza, którego chcemy sprowadzić. Wojtek Łobodziński poprosił o trochę czasu. Chciał się przyjrzeć swoim zawodnikom, żeby móc dokonać wyboru, którą pozycję wzmocnić, skoro ma budżet na jeszcze jednego gracza. Z upływem czasu wzrośnie nasza pozycja negocjacyjna, dlatego zostawiliśmy sobie miejsce na kolejne wzmocnienie. Trwają rozmowy, być może w przyszłym tygodniu uda się je sfinalizować i będziemy mieli kogoś, kto potencjalnie podniesie wartość pierwszej jedenastki.

Przez ostatni rok sprowadziliście wielu zawodników z Holandii i Belgii, którzy zaczynali w rezerwach, a potem nieraz pokazywali się w pierwszym zespole. Jest pan zadowolony z tego projektu?

Tak, to był dobry ruch. Mehdi Lahaire prawdopodobnie będzie istotnym zawodnikiem w drużynie Wojtka Łobodzińskiego. Jeden z zagranicznych klubów, rywalizujący w swojej ekstraklasie i w europejskich pucharach, był nim bardzo mocno zainteresowany. Jego dyrektor sportowy wielokrotnie do nas wydzwaniał, podobnie do samego piłkarza. Zostaje on u nas, choć gdybyśmy go sprzedali, to już teraz by się ten projekt zwrócił. W szerokiej kadrze mamy także Holendra Rubena Hoogenhouta, który już trochę w I lidze pograł i walczy o skład. Biorąc pod uwagę, że obaj przyszli za darmo, praktycznie bez żadnych kosztów prowizyjnych, możemy być zadowoleni. Generalnie w tym projekcie chodzi o to, żeby przychodzący piłkarz był zainteresowany rozwojem. Taką perspektywą, a nie finansami, jesteśmy w stanie przyciągnąć. Ci zawodnicy pomogli nam utrzymać rezerwy w III lidze. Po zmianach w przepisach piłkarze z “jedynki” byli niedostępni dla drugiej drużyny, więc dali tam jakość. Teraz coraz mocniej wchodzą do pierwszej drużyny.

Będzie ciąg dalszy?

Będzie, ale na początku okienka transferowego raczej nie sprowadzi się w ten sposób zawodnika z dużym potencjałem. Na razie wszyscy liczą na lepsze oferty. Polujemy na piłkarzy, którzy mają umiejętności, lecz z powodu dużej podaży na rynku, nie załapali się do mocniejszych klubów.

Jak Miedź rozwija się strukturalnie? Dla pana to zawsze było istotne, żeby klub miał fundamenty i jeden sezon nie decydował, w którym kierunku wszystko pójdzie. Udało się odkręcić po koronawirusie?

Trudno się odkręcić, bo po jednym kryzysie przyszedł drugi. Poprzedni sezon kosztował nas półtora miliona złotych strat. Tyle mniej więcej straciliśmy w stosunku do planowanych przychodów klubu, natomiast inni często zmagają się z poważniejszymi problemami, dlatego nie będę narzekał. Zrobiliśmy duży krok w kierunku rozwoju akademii – nowy dyrektor, realizacja kolejnych projektów, juniorzy widoczni w różnych miejscach w Polsce. Sami w kadrze mamy dwóch chłopaków, którzy powinni w tym sezonie zadebiutować w I lidze jako wychowankowie naszej akademii. Dobrze radzili sobie w sparingach. Pojawia się także zainteresowanie klubów zagranicznych naszą młodzieżą. O naszego bramkarza rywalizuje VfB Stuttgart, a jeden z zawodników był na testach w Pisie we Włoszech i wypadł bardzo dobrze. Nasz wychowanek znajduje się w kadrze pierwszego zespołu Cracovii.

Jeszcze do niedawna takie historie brzmiałyby jak fantastyka, a dziś akademia rozwija się we wszystkich obszarach. W tym sezonie wróciliśmy do momentu, w którym mamy dwie drużyny w centralnych ligach juniorskich, co jest osiągnięciem dla takiego klubu jak Miedź. Rośniemy w siłę, mimo że covid niektóre działania znacząco spowolnił.

Gdy rozmawialiśmy rok temu, powiedział pan w temacie zmian na rynku transferowym wymuszonych covidem, że czołówce pierwszoligowej sytuacja się skomplikowała, natomiast słabszym klubom łatwiej będzie pozyskiwać niektórych zawodników. Jak te przewidywania zweryfikowała praktyka?

I liga finansowo jest mocniejsza niż rok temu. Może to odważna teza, ale wydaje mi się, że najlepsi pierwszoligowcy dysponują większymi budżetami niż słabsze kluby Ekstraklasy. To coś zaskakującego, biorąc pod uwagę przepaść na rynku praw telewizyjnych. Uważam, że poziom transferów w I lidze wzrósł, bo wzrosła siła poszczególnych klubów. Widzimy chociażby, jak odbudowała się Korona Kielce. Kilka mocnych klubów pozostało na tym szczeblu, wszedł GKS Katowice z zawsze solidnym budżetem. Finansowo będziemy mieli najsilniejsze zaplecze Ekstraklasy, odkąd sięgam pamięcią. Mam nadzieję, że tak samo będzie pod względem sportowym. Już ostatni sezon okazał się ciekawszy od poprzednich.

rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAK

Fot. Newspix/Archiwum DSA

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Francja

Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Aleksander Rachwał
2
Prezes amatorskiego klubu we Francji wściekły na Waldemara Kitę. “To małostkowe”

Betclic 1 liga

Komentarze

5 komentarzy

Loading...