Reklama

PRASA. „Gratulowali mi tego zdjęcia. Wolałbym go nie mieć, ale żebyś ty był zdrowy”

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

26 lipca 2021, 09:12 • 8 min czytania 10 komentarzy

Po meczu z Florą wiele osób gratulowało mi fotografii, którą ci zrobiłem. „Stary, to zdjęcie roku” – tak to mniej więcej wyglądało. Uchwyciłem twoją wielką radość po golu i rozpacz jednocześnie, kiedy źle wylądowałeś na prawej nodze. I wiesz, co Bartek? Wolałbym nigdy tego zdjęcia nie zrobić, a żebyś ty był zdrowy – mówi Piotr Kucza, fotograf, na łamach „Przeglądu Sportowego”, gdzie znajomi i przyjaciele wspierają kontuzjowanego Bartosza Kapustkę. Co poza tym dziś w prasie?

PRASA. „Gratulowali mi tego zdjęcia. Wolałbym go nie mieć, ale żebyś ty był zdrowy”

„SPORT”

Bez Podolskiego i bez realnej okazji bramkowej – Górnik Zabrze gładko przegrał z Pogonią Szczecin po golach Kucharczyka i Kozłowskiego. Zwłaszcza to drugie trafienie przedniej urody.

W czwartek Pogoń grała w eliminacjach do Ligi Konferencji z mocnym Osijekiem i zremisowała 0:0. Względem tego spotkania trener Kosta Runjaić zdecydował się tylko na cztery zmiany, które jednak pod kątem personalnym zupełnie nie osłabiły drużyny „Portowców”. Na boisku było to widać. Gospodarze grali znacznie lepiej i mieli przewagę. Górnik co najwyżej raz na kilka minut dłużej utrzymywał się przy piłce, ale nie dawało to żadnych efektów. Zalążki zagrożenia udawało mu się stworzyć tylko przy okazji rzutów rożnych, ale żadnych konkretów nie było. Plusem było to, że zabrzanie bronili się skutecznie i szczecinianie również nie wykreowali niczego niebezpiecznego. Do czasu. W 33 minucie piłkę z lewej strony dośrodkował Luis Mata, a Michał Kucharczyk pokonał Grzegorza Sandomierskiego. „Kuchego” nie pokrył Erik Janża, który paręnaście sekund wcześniej w praktyce rozpoczął akcję „Portowców”, niepotrzebnie odbijając futbolówkę głową. Wydawało się także,że bramkarz Górnika mógł zachować się w tej sytuacji lepiej. Kucharczyk uderzał z trudnej sytuacji, lekko, a Sandomierski ma prawie dwa metry wzrostu i mógł tę piłkę sięgnąć.

Totalnie zakręcony mecz w Gliwicach. Mogło być 3:1 dla Piasta, a po niewykorzystanym karnym zrobiło się 3:2, ale dla Rakowa. Co mówili trenerzy po tym spotkaniu?

Reklama

Marek PAPSZUN: – Rozpoczęliśmy trzeci sezon w ekstraklasie i cieszę się, że wygraliśmy z bardzo mocnym przeciwnikiem. To był szalony mecz.  było łatwo. Mój zespół zareagował kapitalnie i dziękuję mu za to. Nie jest tajemnicą, że mamy kłopoty kadrowe, zwycięstwo dedykujemy Benowi Ledermanowi, bo brutalny faul na Litwie hamuje mu karierę. Dla nas jest ważny każdy mecz. Gramy na 200 procent i to było widać w Gliwicach. Cieszymy się, ale już myślimy o regeneracji przed rewanżem w europejskich pucharach. Bierzemy z życia, ile się da.

Waldemar FORNALIK: -Graliśmy z bardzo dobrą drużyną, ale jesteśmy rozczarowani. Ten mecz miał wiele faz. Gdybyśmy prowadzili 2:0 lub 3:1, to sytuacja byłaby inna, ale Raków też miał sytuacje. Rzut karny dla nas był kluczowym momentem. Na pewno mamy jeszcze deficyty, okienko transferowe jeszcze trwa. Pracujemy nad tym, by wzmocnić skład.

Wisła Kraków wreszcie będzie walczyła o coś więcej niż tylko utrzymanie? Ciekawa kadra, rozsądny trener, kumaty dyrektor sportowy… Teraz trzeba jednak wygrywać na boisku.

Zadowolony z przebiegu przygotowań i pracy wykonanej przez krakowian trener Gula nie wpada jednak w hurraoptymizm, tylko realnie ocenia sytuację. – Zawsze chce się coś poprawić i z niecierpliwością wyczekuję na moment, kiedy dołączą do nas zawodnicy kontuzjowani, bo to wzmocni rywalizację, ale mogę zapewnić, że jesteśmy przygotowani, żeby dobrze wystartować w takim składzie jaki teraz mamy i walczyć o zwycięstwo – stwierdził 45-letni Słowak. – Jestem zadowolony z postawy moich zawodników. Na każdym treningu ciężko pracują i nie odpuszczają. Cieszę się też na obecność kibiców. Z pewnością obecność fanów będzie dla nas dodatkowym bodźcem, co może pomóc nam w osiągnięciu zamierzonego celu. Zdaję sobie jednak sprawę, że etap przygotowań a rozgrywki ligowe – to dwie zupełne różne rzeczy. Liczę, że pokażemy wielką chęć wygrywania i kolektywną grę. Spotkanie i ewentualne zwycięstwo w starciu z Zagłębiem pokaże, na jakim etapie jesteśmy i to będzie tak naprawdę nasz punkt wyjścia, a do tego, do czego dążę i czego chcę nauczyć zespół, jeszcze długa droga.

Reklama

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Felieton Mateusza Borka w całości o powrocie Ekstraklasy. Rotacje pucharowiczów, meczycho w Gliwicach i

Hitowe starcie pierwszej kolejki obejrzeliśmy w Gliwicach, a mecz Piasta z Rakowem zadowolił nawet największe marudy, pesymistów i prześmiewców naszej ligi. Szczerze mówiąc, specjalnie mnie to nie dziwi, bo obydwie drużyny trenują ciężko i bardzo intensywnie, obydwie maja swój plan na grę, a na obydwu ławkach siedzą topowi polscy trenerzy Waldemar Fornalik i Marek Papszun. A że słyszymy, iż Ekstraklasa S.A. sprzedała prawa do pokazywania rozgrywek ligowych kilku zagranicznym nadawcom, niezwykle mnie cieszy, że już w pierwszej kolejce trafi ł się nam mecz będący wizytówką naszej ligi, w którym poziom i emocje można chwalić, a nie za grę piłkarzy się wstydzić. Jak wypadły beniaminki? Chyba najbardziej podobał mi się Radomiak. Niezwykle utalentowany trener Dariusz Banasik stworzył autorski zespół, grający ciekawie i z polotem. Mimo dosyć płytkiej kieszeni pion sportowy Radomiaka trzeba pochwalić za transfery. Nascimento pięknie przedstawił się nam w Poznaniu, bawiąc się w środku pola na tle gwiazd Lecha. Potencjał pokazał Machado, a ponieważ kolejni piłkarze podpisywali w Radomiu kontrakty w weekend, to nie wykluczam, że to właśnie ekipa z Radomia z Banasikiem na ławce zaskoczy nas w tym sezonie wiele razy.

Rozmówka z Jakubem Jugasem, który ma dowodzić linią obrony Cracovii, ale w przeszłości miał też ofertę z innego ekstraklasowego klubu.

Jest pan piłkarzem Cracovii, ale do p olskiej ligi i innego klubu mógł pan trafić już dużo wcześniej.

Dwa i pół roku temu, kiedy byłem jeszcze zawodnikiem Slavii Praga, byłem dość blisko Jagiellonii Białystok, rozmowy były bardzo zaawansowane. Byłem rozczarowany, że transfer nie doszedł do skutku, bo podobała mi się polska liga. Dlatego teraz cieszę się, że tu jestem. Przejście do ekstraklasy traktuję jako krok do przodu w karierze.

Wiedział pan o naszej lidze coś więcej?

Miałem informacje od Tomaša Přikryla i Martina Pospišila, którzy grają w Jagiellonii, w Wiśle Kraków jest Michal Frydrych, z którym
byłem w Slavii. Tak więc nie spodziewam się, żeby tutaj nagle coś mnie zaskoczyło.

Czesi, którzy przychodzą do ekstraklasy, nie mogą się nachwalić infrastruktury, zainteresowania mediów, opakowania meczów.

Zgodzę się, do tego uważam, ekstraklasa jest bardziej wymagającą ligą niż czeska. W Czechach zawodnicy grają trochę inaczej, więcej biegają, bardziej liczy się taktyka.

„Prześwietlenie” Łukasza Olkowicza, a w nim ludzie piszą listy do kontuzjowanego Bartka Kapustki. Koledzy z kadry, znajomi z kadry, znajomi z klubu.

Piotr Kucza, fotoreporter:

Po meczu z Florą wiele osób gratulowało mi fotografii, którą ci zrobiłem. „Stary, to zdjęcie roku” – tak to mniej więcej wyglądało. Uchwyciłem twoją wielką radość po golu i rozpacz jednocześnie, kiedy źle wylądowałeś na prawej nodze. I wiesz, co Bartek? Wolałbym nigdy tego zdjęcia nie zrobić, a żebyś ty był zdrowy.

Kamil Grabara, bramkarz FC Kobenhavn, kolega z kadry U-21:

Jeszcze niedawno widzieliśmy się w Warszawie. Znam cię już kilka lat i wiem, kiedy jest dobrze, a kiedy źle. Po średnim czasie, który każdy w życiu przechodzi, wtedy przyszedł twój moment, na który zasłużyłeś jak nikt inny. W życiu czasem tak bywa, że najgorsze chwile często przeplatają się z tymi najlepszymi. Dziewięć miesięcy to dużo czasu, jeszcze więcej, kiedy cel, do którego dążysz, jest na samym końcu lub jeszcze dalej. Gdyby ktoś inny był w tej sytuacji, miałbym wątpliwości, ale co do ciebie? Nie mam żadnych. Wykorzystasz ten okres najlepiej, jak potrafisz. A wiem to, bo ludzie wokół ciebie znają twoją wartość i pomoc nie jest dla nich obcym słowem. Trzymaj się brachu, jest robota do wykonania z Marcinem Zontkiem.

Tomasz Loska, bramkarz Bruk- -Betu, kolega z kadry U-21:

Pamiętasz naszą podróż do Poznania? Jestem pewny, że w momencie, gdy czytasz te słowa, uśmiechnąłeś się. To ja ci teraz powiem, jak ciebie odbieram. Poznaliśmy się na zgrupowaniu kadry U-21. Uderzyła mnie twoja normalność. Byłeś już po debiucie w pierwszej reprezentacji, udanym EURO we Francji, przyjeżdżałeś jako zawodnik Leicester. I co? Normalny chłopak. Bo byli też tacy, którzy przyjechali pierwszy raz na zgrupowanie, a już uważali się za panów piłkarzy. To nie w twoim stylu. Nie rozumiem, jak to jest, że ktoś, kto odpowiednio się prowadzi, tak dba o siebie, odnosi taką kontuzję, a ci podchodzący do kariery bardziej beztrosko przechodzą przez nią bez szwanku. U nas na Śląsku o takich jak ty mówi się: fajny, elegancki synek. Wracaj jak najszybciej.

Lewandowski piłkarzem roku według „kickera”. I to z przytłaczającą przewagą. To był nokaut Polaka.

Zwycięstwo w takim rozmiarze nie dziwi, można jedynie zastanawiać się, czym kierowało się 207 dziennikarzy, którzy wskazali na kogoś innego niż Polak. A niektórzy głosowali bardzo dziwnie, np. na Jonasa Hectora, Filipa Kosticia, Floriana Neuhausa. Aż pięć głosów zgarnął Sascha Mölders, który występuje w trzecioligowym TSV 1860 Monachium i nawet nie wywalczył z nim awansu. Mimo takiej „egzotyki” plebiscyt cieszy się dużym prestiżem, na co wpływa jego długa tradycja. Nagroda jest przyznawana od 1960 roku, czyli istnieje dłużej niż Bundesliga, która powstała dwa lata później. Obecnie wyróżnienie mogą otrzymywać piłkarze grający w kraju naszych zachodnich sąsiadów i Niemcy występujący za granicą. Pierwszy triumfatorem był Uwe Seeler. Najwięcej wyróżnień zgarnął Franz Beckenbauer – cztery (1966, 1968, 1974, 1976). Lewandowski wygrał dopiero po raz drugi. Poprzednio triumfował przed rokiem. Trochę może dziwić, że wcześniej nie dostał tej nagrody. Przecież od sezonu 2015/16 co roku strzela – licząc wszystkie rozgrywki – co najmniej 40 goli rocznie. W samej Bundeslidze już wcześniej zdobywał po 30 bramek w rozgrywkach. 

„SUPER EXPRESS”

Rezerwowa Legia pokonała Wisłę Płock, a pięknym golem popisał się Muci. Trener Michniewicz aż musiał przetrzeć okulary po tym golu.

Błysnął za to Ernest Muci, na którego w stolicy wołają „Messi”. To właśnie on przesądził o triumfie. W pierwszej połowie zdecydował się na strzał zza pola karnego. Przymierzył tak, że bramkarz Krzysztof Kamiński był bezradny. To było piękne uderzenie Albańczyka. – Ten chłopak pokazuje wiele zagrań na treningu, a nie zawsze miał okazję zaprezentować to w meczu – podsumował występ trener Michniewicz, cytowany przez oficjalny portal Legii. – Może być to dla niego przełomowy moment. Bardzo cieszyłem się po jego bramce. Świadomie wykonałem ten bieg oraz ściągnąłem okulary, przecierając oczy ze zdumienia. On takie zdobywa na treningach. Cieszę się z tego, że cała Polska mogła zobaczyć takie trafienie. Widać, że bardzo mu zależy na dobrych występach w naszym zespole – analizował szkoleniowiec.

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Tenis

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
0
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

10 komentarzy

Loading...