Czy Manchester City nie obawia się, że nie ma napastnika w dobrej formie? Kto mógłby zastąpić Sergio Augero? Dlaczego transfer Harry’ego Kane’a byłby sprzeczny z polityką transferową klubu? Dlaczego kibic Manchesteru City nie może być spokojny przed żadnym meczem Ligi Mistrzów? Czy w minionym sezonie były powody do utrapień? Jak ważny jest Ruben Dias? Na te i inne pytania przed jutrzejszym finałem Ligi Mistrzów odpowiedział Nathan Allen, współautor bardzo popularnego City Xtra.
Jaki był punkt zwrotny Manchesteru City w tym sezonie?
Wszystko zmieniło się po grudniowym remisie 1: 1 u siebie z West Bromwich Albion. Po tym rozczarowaniu zespół zaczął zbierać punkty i ostatecznie wygrał 15 meczów z rzędu. W ciągu miesiąca awansowali z szóstego na pierwsze miejsce.
Czy przed tą serią były znaczące oznaki niepokoju? Wysoko przegraliście z Leicester City, na początku kampanii pozostawaliście z tyłu stawki. Zwykle zaczynacie inaczej.
Wielu fanów Manchesteru City było zaniepokojonych startem. Wiedzieliśmy, że jeśli do klubu nie dołączy światowej klasy środkowy obrońca, sytuacja może być jeszcze gorsza. Mecz w Leicester był szczególnie niepokojący, ponieważ wydawało się, że nasza obrona straciła pewność siebie. Na szczęście chwilę później pojawił się Ruben Dias i pomógł naprawić sytuację w defensywie. Jednakże znacznie więcej czasu musiało upłynąć, zanim ponownie zaczęliśmy zdobywać wiele bramek.
Niewątpliwie od grudnia dokonała się pewna transformacja. To w pełni zasługa Pepa? A może cała maszyna musiała działać lepiej, wszak niektóre rzeczy zależą tylko od graczy?
Guardiola zasługuje na uznanie za dopracowanie systemu taktycznego. Dzięki temu Manchester City mógł wrócić do ustawienia z pojedynczym pivotem, co pomagało w odnoszeniu zwycięstw w przeszłości. Było jednak kilku zawodników, którzy wyróżniali się ponad normę. Głównym powodem powrotu The Citizens i wspinaczki w górę tabeli była przecież fantastyczna forma strzelecka Ilkaya Gundogana. Świetne występy zaliczał Ruben Dias i John Stones, dzięki nim Manchester rozegrał dziewiętnaście kolejnych ligowych meczów bez straty bramki. Do tego Rodri, Joao Cancelo, Bernardo Silva, Phil Foden i Riyad Mahrez – wszyscy wyróżniali się w tym okresie.
Premier League to jedno, ale mecze w Lidze Mistrzów stanowią zupełnie inny byt. Manchester City radził sobie świetnie od samego startu rozgrywek. Czy mimo tego pojawiły się jakieś wahania nastrojów?
Fani Manchesteru City nigdy nie są pewni w Lidze Mistrzów! W każdym z ostatnich czterech sezonów klub został wyeliminowany przez zespoły, które powinien pokonać. Jednakże w tym sezonie było coś innego, nowego. Pep w końcu zaadaptował bardziej pragmatyczne podejście, wspomagane przez oldschoolowy styl defensywny Diasa i Stonesa, przez co czuliśmy się znacznie bezpieczniej z tyłu.
Gdy myślę o ewentualnych kłopotach Manchesteru City w Lidze Mistrzów, przychodzi mi do głowy drugi mecz z Borussią Dortmund.
Pierwsza połowa meczu w Dortmundzie była trudna do oglądania i do przyjęcia. Po zdobyciu bramki przez Jude’a Bellinghama wiedzieliśmy, że City potrzebuje strzelenia gola. Na szczęście Mahrez i Foden przyspieszyli, zmienili bieg meczu. Podobnie było z PSG.
Czy to właśnie oni są architektami sukcesu The Citizens?
Nie – kolejny raz muszę wskazać na Rubena Diasem, który ma najlepszy debiutancki sezon w koszulce Manchesteru City od czasu Sergio Agüero. A przecież miało to miejsce dziesięć lat temu. Przywództwo Portugalczyka, jego umiejętności miękkie, odegrały kluczową rolę w przekształceniu obrony City w niezawodną, solidną jednostkę. Nawet jego styl komunikacji wpłynął na innych graczy – wystarczy zobaczyć, jak wspierają się nawzajem po każdym kluczowym bloku lub innej interwencji obronnej!
W finale Ligi Mistrzów ta obrona zostanie jednak poddana trudnemu testowi. Z Chelsea mierzyliście się nie tylko w lidze, ale także w Pucharze Anglii. Nie wszystko potoczyło się po waszej myśli. Czego Manchester City musi uniknąć, by nie powtórzyła się historia z tamtych meczów.
Szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby te dwie porażki z Chelsea były zbyt istotne dla finału. Zacznijmy od półfinału Pucharu Anglii – prawdopodobni tylko trzech zawodników z tamtego spotkania wystąpi od pierwszego gwizdka w finale Ligi Mistrzów. Będą to Fernandinho, Dias i De Bruyne, którzy grali tylko w pierwszej połowie. Co więcej, jeśli spojrzymy na ligową porażkę, dostrzeżemy, że potencjalnie tylko dwóch zawodników zagra w jutrzejszym spotkaniu od pierwszej minuty – Dias i Ederson.
Uważam też, że mieliśmy sporo pecha. Graliśmy w mocno rezerwowym składzie, przegraliśmy, ale gdyby Agüero wykorzystał rzut karny przed przerwą, Manchester City prowadziłby 2-0. Jeśli drugi zespół The Citizens może kilka naprawdę zagrozić Chelsea, to przyjmuję to za dobrą wróżbę. Myślę więc, że odpowiedź na twoje pytanie jest bardzo prosta. Aby uniknąć błędów z tamtych meczów, Manchester City musi wyjść swoim najsilniejszym składem. Nie wątpię, że Guardiola to zrobi.
Poczekaj – Ruben Dias miał świetny sezon, ale przeciwko Chelsea nie grał aż tak dobrze. Nie martwisz się, że taka historia może powtórzyć się w sobotę?
Niezbyt. Po pierwsze, warto zauważyć, że Dias był doskonały w styczniowym zwycięstwie 3:1 na Stamford Bridge. To jedyny raz, kiedy grał przeciwko Chelsea, mając u boku Stonesa, Walkera i Zinczenkę, a więc naszą najsilniejszą linię obrony, która pewnie zacznie jutrzejsze spotkanie. Myślę, że trudno uczciwie oceniać go na podstawie występów z drugim garniturem. Musiał wówczas martwić się nie tylko o siebie, ale też Ake i Mendy’ego. Pamiętajmy też, że błędy są nieuniknione nawet dla najlepszych obrońców – wystarczy tylko spojrzeć na Virgila van Dijka. Jeśli Dias zagra tak, jak z Dortmundem lub PSG, nie ma powodów do zmartwień.
Czy niezbyt wiele zależy właśnie od niego? Zinczenko, Stones, Walker są świetni, ale bez Portugalczyka tracą na wartości.
Powiedziałbym, że Ukrainiec i Anglicy są świetnymi obrońcami, każdy na swój sposób. Jednakże każda linia defensywy potrzebuje lidera i żaden z nich nie jest w stanie wykonać tej pracy w połowie tak dobrze, jak czyni to Ruben Dias. Jest ważny głównie ze względu na swoje umiejętności organizacyjne i sposób, w jaki motywuje resztę obrońców. Gdy zastępuje go Aymeric Laporte, nie odczuwamy dużego spadku jakości piłkarskiej. Pojawiają się jednak kłopoty z liderowaniem, brakuje nam przywództwa Diasa. Jeśli nigdy nie założy opaski kapitańskiej The Citizens, będę oszołomiony, słucha go cała defensywa, chociaż, oczywiście, są pewne wyjątki od tej reguły. Joao Cancelo jest nieco inny, tak nieprzewidywalny, że nawet Dias nie zawsze może nim kierować.
Sprawdź ofertę zakładów bukmacherskich w Fuksiarz.pl!
Co jest najmocniejszą stroną City – poza Rubenem Diasem, oczywiście.
Istotą drużyn Pepa jest umiejętność zepchnięcia rywala do tyłu i duszenie ich za pomocą podań. Jest to możliwe tylko dlatego, że ma tylu zawodników, którzy czują się dobrze z piłką u swoich stóp – Foden i Mahrez na skrzydłach, Bernardo lub De Bruyne jako fałszywa “9”, Gundogan, Rodri lub Fernandinho w pomocy oraz Zinczenko i Walker lub Cancelo na bokach obrony. Bardzo rzadko zdarza się, aby City nie dominowało w posiadaniu piłki, co jest głównym powodem, dla którego mają tak wiele czystych kont. Nie możesz się poddać, gdy masz piłkę.
Manchester City faktycznie ma solidny kręgosłup, ale mimo tego Pep Guardiola udowadniał, że lubi majstrować w składzie. Sądzisz, że znowu użyje swojego (nie)sławnego koła rotacji?
Byłbym zaskoczony, ale z Pepem nigdy nie wiadomo. Spodziewam się, że zobaczymy ten sam zespół, który pokonał PSG w ostatnim meczu Ligi Mistrzów i chociaż możliwe jest, że pojawią się Cancelo, Laporte lub Rodri, nie powiedziałbym, że jest to szczególnie prawdopodobne.
To będzie ostatni mecz Sergio Aguero. Powtórka ze starcia z QPR i „Agueroooo” w finale CL byłoby czymś nie z tego świata, ale czy to w ogóle możliwe? Argentyńczyk nie wyglądał dobrze w minionym sezonie.
Zwycięstwo 5:0 nad Evertonem było dla Sergio idealnym pożegnaniem, idealnym rozegraniem meczu. Nie wiemy, czy jutro w ogóle wyjdzie na boisko – gdyby City potrzebowało gola, byłoby wspaniale go zobaczyć, jest w końcu legendą, ale mam nadzieję, że The Citizens szybko obejmą prowadzenie i przyjrzą się bardziej defensywnym zmianom.
Uważam też, że Agüero udowodnił swoją grą w miniony weekend, że jeszcze nie skończył i wciąż ma wiele do zaoferowania. Wszyscy chcielibyśmy zobaczyć, jak dobrze radzi sobie w Barcelonie, a jeśli najpierw zdobędzie dla nas ostatnią bramkę, byłoby to perfekcyjne zakończenie tej przygody. Ostatecznie jednak kibice City wyrwaliby ci rękę, aby tylko ich klub strzelił gola. Nieważne czy brzydki strzał, czy komiczne, samobójcze trafienie Rudgiera. Nie obchodzi ich kto, ważne, aby ktokolwiek.
To chyba dobry moment, by porozmawiać o przyszłych napastnikach. Kto może trafić na The Etihad latem? Aguero odchodzi, Gabriel Jesus to Gabriel Jesus i… to wszystko. Jeden sezon bez prawdziwej „9” może być świetny, ale dwa z rzędu? Moim zdaniem to nie wypali.
Każdy chce Harry’ego Kane’a lub Erlinga Haalanda, ale musimy nieco złagodzić nasze oczekiwania. Właściciele Manchesteru City nigdy nie robią dwóch rzeczy: nie płacą astronomicznych kwot za nowe nabytki i nie dają nowym piłkarzom ogromnych pensji. Za obu wspomnianych snajperów trzeba zapłacić około 120 milionów funtów i obaj prawdopodobnie chcieliby początkowej pensji w wysokości co najmniej 300 tysięcy funtów tygodniowo. Uważam, że jest to sprzeczne z filozofią zarządu City, więc nie wyobrażam sobie, żeby w najbliższym czasie dostali Kane’a lub Haalanda.
Klub potrzebuje napastnika, ale wolałbym poczekać, aż właściwy stanie się dostępny, niż kupić kogoś, kto nie jest wystarczająco dobry. Gdybyśmy tego potrzebowali, Ferran Torres mógłby być tam opcją w przyszłym sezonie. W swojej debiutanckiej kampanii strzelił 13 bramek, więcej niż jakikolwiek inny nowy gracz City w erze Guardioli – w tym Leroy Sané, Riyad Mahrez i Gabriel Jesus.
Brak nominalnego napastnika może być kluczowy w finale? Chelsea też ma świetną obronę.
Być może, ale z drugiej strony często widzimy, że gole w takich meczach padają z nieoczekiwanej strony. To Aymeric Laporte strzelił jedynego gola w finale Pucharu Carabao przeciwko Spurs. Vincent Kompany strzelił gola w finale Pucharu Ligi, Fernandinho zrobił to samo z Liverpoolem kilka lat temu, Rodri wywalczył zwycięstwo w zeszłym sezonie, a zanim gruchnęło “AGUEROOOOOO” bramkę zdobył Pablo Zabaleta.
Jasne, nie mamy najlepszego napastnika, ale mamy kogoś, kto być może jest jeszcze lepszy – Kevina de Bruyne. W przeszłości Belg strzelił gole w wielkich meczach przeciwko Barcelonie, Realowi Madryt, PSG, Lyonowi, Sevilli, Borussii Dortmund i wszystkim innym z Big Six Premier League. Kiedy przychodzi do wielkich meczów, łatwiej mi wierzyć w bramkę De Bruyne, niż jakiegokolwiek napastnika.
Odbierz pakiet bonusów bukmacherskich w Fuksiarz.pl!
Manchester City musiał przejść długą drogę, by stać się globalną marką. Co ten finał oznacza dla fanów rozsianych po całym świecie?
Dla lokalnych fanów to często pierwsza taka okazja w życiu. Mieli masę szczęścia, że klub trafił w ręce szejków i teraz chcą wykorzystać ten moment najlepiej jak potrafią. Manchester City awansował do finału europejskiego pucharu pierwszy raz od dawna, ale nikt nie wie, kiedy taka sytuacja znowu się powtórzy. Tak jak mówisz, mamy teraz globalną bazę fanów, których przyciąga nowy sukces zespołu. Wielu z nich będzie oglądać finał o szalonych porach, więc miejmy nadzieję, że Pep i City sprawią, że będzie to warte czuwania.
Spoglądamy w głąb szklanki i wróżymy z fusów. Jakim wynikiem zakończy się to spotkanie?
Spodziewam się ciężkiego meczu, ale uważam, że Manchesteru City wygra 2:1. Kevin De Bruyne z rzutu karnego, wyrównanie ze strony Marcosa Alonso i gol Johna Stonesa w samej końcówce spotkania!
Rozmawiał JAN PIEKUTOWSKI
Fot.Newspix