Czy David de Gea zawalił Manchesterowi United finał Ligi Europy? No nie, nie przesadzajmy, choć to właśnie on zmarnował jedyną jedenastkę w całym konkursie rzutów karnych, oddając tym samym trofeum w ręce piłkarzy Villarrealu. Robienie z hiszpańskiego bramkarza kozła ofiarnego byłoby jednak nie na miejscu, choć nie sposób nie zauważyć, że de Gea i rzuty karne to para wyjątkowo niedobrana. I nie chodzi nam w tej chwili o strzelanie, ale o bronienie uderzeń z wapna.
Ostatni raz golkiper Manchesteru United poradził sobie ze strzałem z rzutu karnego w kwietniu 2016 roku, gdy Romelu Lukaku – wówczas gracz Evertonu – nie zdołał go pokonać w finale Pucharu Anglii. „Czerwone Diabły” ostatecznie pokonały swoich oponentów 2:1 i sięgnęły po trofeum, więc de Gea zapewne nawet w najczarniejszych snach nie pomyślałby, jak fatalna passa stanie się wkrótce jego udziałem. Od czasu starcia z Evertonem reprezentant Hiszpanii przepuścił 25 rzutów karnych z rzędu, a mówimy tylko o regularnych jedenastkach. Jeśli doliczyć do tego serie karnych w rozgrywkach pucharowych, w tym wczorajszy finał Ligi Europy, wyjdzie seria CZTERDZIESTU przepuszczonych karnych.
A licznik wciąż bije.
De Gea nie potrafi bronić rzutów karnych
Wiadomo, nie każdy bramkarz musi należeć do grona specjalistów w dziedzinie bronienia jedenastek, ale od czasu do czasu wypadałoby jednak jakąś odbić. Analitycy platformy InStat przeprowadzili szeroko zakrojone badania na temat rzutów karnych. Z ich wyliczeń wynika (a wzięli pod lupę przeszło 100 tysięcy jedenastek wykonanych od 2009 roku na boiskach całego świata), że ok. 75% strzałów z wapna wpada do sieci, 18% jest bronionych przez bramkarzy, a 7% albo ląduje w malinach, albo odbija się od słupka/poprzeczki i z powrotem wychodzi w pole.
W topowych ligach Starego Kontynentu w sezonie 2020/21 statystyki wyglądały tak:
- Serie A – 15,3% niewykorzystanych rzutów karnych
- Ligue 1 – 17,4% niewykorzystanych rzutów karnych
- Premier League – 18,4% niewykorzystanych rzutów karnych
- Bundesliga – 22,5% niewykorzystanych rzutów karnych
- La Liga – 25,5% niewykorzystanych rzutów karnych
Na tym tle widać jeszcze wyraźniej, jak fatalnie spisuje się w ostatnich latach de Gea, jeżeli chodzi o radzenie sobie z rzutami karnymi. A nie zawsze tak przecież było. Możemy się bowiem cofnąć jeszcze do czasów młodości Hiszpana. Gdy występował on w Atletico Madryt, udało mu się w jednym sezonie (2010/11) obronić aż cztery strzały z jedenastu metrów, a dodać jeszcze można jednego przestrzelonego karnego.
Solskjaer powinien był zmienić bramkarza?
Rodzi się pytanie, czy Ole Gunnar Solskjaer nie popełnił błędu, pozwalając Hiszpanowi pozostać między słupkami do serii rzutów karnych. Ostatecznie szkoleniowiec „Czerwonych Diabłów” musiał zdawać sobie sprawę, jak wiele lat minęło, odkąd de Gea obronił swoją ostatnią jedenastkę. Mało tego – na ławce Manchesteru United zasiadał Dean Henderson, golkiper całkiem nieźle się czujący w wojnie nerwów, jaką zawsze są rzuty karne. Licząc tylko regularne jedenastki, Anglik może się pochwalić ośmioma obronionymi (i jedenastoma przepuszczonymi). To świetny dorobek.
Warto zresztą dodać, że Henderson w tym sezonie rozegrał dla Manchesteru w sumie 26 meczów we wszystkich rozgrywkach i angielska drużyna przegrała zaledwie cztery z tych spotkań. – Przeszło mi przez myśl przed meczem, żeby dokonać takiej zmiany – w ten sposób sam Solskjaer odniósł się do tematu. – Ale byliśmy pewni co do formy Davida. Podczas rzutów karnych może się wydarzyć wszystko.
„David nie wyglądał na bramkarza, który może obronić jakikolwiek rzut karny”
Paul Scholes po zakończeniu finału LE
Finał Ligi Europy każe postawić kolejny znak zapytania odnośnie przyszłości de Gei na Old Trafford.
Niespełna 31-letni bramkarz okres największego kryzysu formy ma wprawdzie za sobą, ale wiele wskazuje na to, że absolutny szczyt jego możliwości również minął. Tymczasem wspomniany Henderson ewidentnie jest gotowy, by włożyć na plecy bluzę z numerem jeden na stałe. Jeśli nie w United, to w innym klubie z Premier League. Inna sprawa, że kontrakt de Gei z klubem wygasa dopiero w 2023 roku, więc działacze Manchesteru z pewnością będą chcieli coś na Hiszpanie zarobić, a kolejka chętnych wcale nie musi być bardzo długa. Przed Solskjaerem twardy orzech do zgryzienia. W sezonie 2020/21 Norweg próbował balansować, by zadowolić obu bramkarzy, ale nadszedł już chyba czas na ostateczną decyzję.
Early Payout gwarantuje wygranie zakładu w momencie objęcia dwubramkowego prowadzenia przez Twoją drużynę! Zarejestruj się w Fuksiarz.pl i zgarnij wysokie wygrane!
fot. FotoPyk