Piątek, 17.40. Mecz outsidera ligi z ekipą, która plasuje się na podium. Nie zapowiadało się to jakoś przesadnie emocjonująco. Ot, Radomiak miał zgarnąć trzy punkty i wrócić do domu. Tymczasem emocji z tego spotkania starczy nam pewnie na całą kolejkę. W Bełchatowie działo się tyle, że kto nie włączył dzisiaj telewizora, żeby spędzić dwie godziny z 1. ligą, ma czego żałować.
GKS Bełchatów – Radomiak Radom. Awiara jupitera opóźniła mecz [WIDEO]
W sumie to szybko się poprawimy – niekoniecznie były to dwie godziny, bo mecz mocno się opóźnił. Sytuacja jak z filmu – piłkarze na boisku, czekamy na pierwszy gwizdek i nagle na stadion wpadają wozy strażackie. Kilka chwil później zamiast obserwować to, jak zawodnicy walczą na murawie o punkty, obserwujemy akcję ratunkową przy jupiterze. Doszło do awarii, najpewniej do zwarcia, słup buchnął dymem i trzeba było sytuację opanować.
— GKS Bełchatów (@GKSBelchatow_) May 21, 2021
A żeby to zrobić, potrzebna była dodatkowa godzina. Ostatecznie mecz rozegrano przy trzech sprawnych jupiterach, ale widowiska to nie zepsuło.
GKS Bełchatów – Radomiak Radom. Sędzia zaszkodził Radomiakowi?
Nie myślcie jednak, że kiedy pożar udało się ugasić, wszystko szło już jak po maśle. Wręcz przeciwnie. Wystarczyło 20 minut i ogień znów buchnął. Tym razem na boisku, bo sędzia Jacek Małyszek bardzo szybko pozbawił gości z Radomia jednego zawodnika. Filipe Nascimento nie zaczął tego meczu zbyt dobrze. Dał trzy niezbyt dokładne crossy, potem wykosił rywala i zgarnął żółtą kartkę. Niedługo potem Portugalczyk znów miał przed oczami żółty kartonik i wyleciał z boiska. Radomiak nie mógł się z tą decyzją pogodzić, bo drugi faul nie był groźny. Filipe przerywał kontrę na połowie GKS-u. Fakt, niezbyt czysto, ale to była typowa walka bark w bark, żaden wślizg, ciągnięcie za koszulkę czy wkładanie nóg między kostki rywala. Dodatkowo radomianie mieli w zapasie jeszcze jednego, czy nawet dwóch zawodników, więc rywale nie wychodzili na sam na sam z bramkarzem. Arbiter nie miał jednak wątpliwości – przerwanie korzyści, drugie żółtko, dziękujemy.
Przyjezdni się wkurzyli, ale to jeszcze nie był szczyt. Zawodnicy i trener Radomiaka zagotowali się kilka chwil później, gdy doszło do kontrowersji w polu karnym bełchatowian.
- Najpierw Maciej Mas wyskoczył jak do siatkarskiego bloku i po wybiciu piłki głową trafił we własną rękę
- Potem Patryk Winsztal dostał w rękę po dośrodkowaniu, gdy piłka spadła na niego zza głowy rywala, który w nią nie trafił
Goście poczuli się skrzywdzeni – najpierw w łatwy sposób wyłapali „kiera”, potem nie doczekali się ani jednej z dwóch „jedenastek”. Czy sędzia popełnił błąd? To zależy od interpretacji przepisów. Jeśli spojrzymy tylko w podręcznik – pewnie tak. Jeśli przeniesiemy to na boisko – no, Małyszek z duchem gry raczej nie poszedł. I ciężko powiedzieć, żeby miał mecz pod kontrolą, skoro gospodarze mimo 25 fauli kończyli mecz w pełnym składzie, a Radomiak przy sześciu przewinieniach grał w „dziesiątkę”.
Radomiak wygrywa w osłabieniu
Na szczęście dla arbitra Radomiak wywiózł z Bełchatowa trzy punkty, więc kontrowersje aż tak gości nie bolą. Trzeba zresztą przyznać, że to spotkanie w ogóle nie wyglądało jak starcie 11 v 10. „Zieloni” przeważali od początku do końca. GKS Bełchatów trochę wiatru robił – tu Waldemar Gancarczyk kogoś kiwnął, tam Damian Hilbrycht zakręcił rywalem, jednak koniec końców gospodarze nie oddali ani jednego celnego strzału. Mimo gry w przewadze przez 70 minut. Najgroźniejsza sytuacja? Gdy Mateusz Cichocki skiksował i niewiele brakowało, żeby przelobował Mateusza Kochalskiego.
Masakra. Nastroje w ekipie „Brunatnych” chyba rzeczywiście są już grobowe. Zwłaszcza że i w tyłach GKS nie był zbyt pewny – aż roiło się od strat na własnej połowie.
Radomiak z kolei z niej nie schodził i przyniosło to efekt. Goście świetnie rozegrali piłkę pod bramką przeciwnika. Damian Gąska dostrzegł lukę, dograł do Dawida Abramowicza, ten oszukał rywala i zagrał na piątkę do Dominika Sokoła, który z kolei przytrzymał rywala na plecach i wystawił piłkę Meikowi Karwotowi. Perfekcyjnie. Po ziemi, pod lepszą nogę. Bramkarz mógł tylko popatrzeć, jak pomocnik ładuje mu tuż przy dalszym słupku.
Niestety – przynamniej dla tych, którzy liczyli, że Radomiak wypunktuje rywala tak, jak ostatnio Sandecję – więcej bramek już nie padło. Goście oddali jeszcze siedem strzałów, ale ładowali głównie z dystansu i wysoko ponad poprzeczką. Widać było, że mimo wszystko nie chcą dopuścić do jakiejś przypadkowej kontry i spaprać sobie robotę.
Koniec końców Radomiak w tabeli ma +3 i wciąż napiera na GKS Tychy i Bruk-Bet Termalikę, które jutro zagrają ze sobą w hicie kolejki.
Meik Karwot zagrał dzisiaj z kontuzją kostki i strzelił gola na wagę zwycięstwa #Radomiak. W wywiadzie po meczu powiedział:
"Ja jestem wojownikiem, walczę niezależnie od okoliczności. Wszystko dla mojej ukochanej drużyny".
Szacun 👊#Pierwszoligowiec
fot. @KacperPacocha1/400mm pic.twitter.com/bGArPKSbrD
— Szymon Janczyk (@sz_janczyk) May 21, 2021
GKS Bełchatów – Radomiak Radom 0:1
Karwot 49′