– Tylko na liście rezerwowej jest za to Sebastian Szymański i to jest zaskoczenie. W Rosji zbiera bardzo dobre recenzje, jest ważnym piłkarzem Dynama Moskwa, ale ma małe szanse, by pojechać na EURO. Wydaje mi się, że Sebastian przespał swój moment. W kadrze Sousy zagrał tylko w meczu z Węgrami i nie był to występ na miarę jego potencjału. Wyglądał trochę jak junior, który przyjechał na dorosłą kadrę. Ta decyzja Sousy też mi się podoba. Powołuję cię, daję ci szansę, a ty zawodzisz. Więc znów musisz pracować na kolejną szansę i czekać w kręgu zainteresowań – pisze Kamil Kosowski na łamach „Przeglądu Sportowego”. Co poza tym dziś w prasie?
„SPORT”
Rozmówka z Jackiem Bąkiem o powołaniach. Czyli o Szymańskim, Świerczoku, Grosickim…
Grosicki znalazł się na liście rezerwowej, tak samo jak Sebastian Szymański, który ostatnio był stałym zawodnikiem reprezentacji i całkiem nieźle radzi sobie w Rosji…
– Przyznam szczerze, że mnie ten zawodnik akurat nie przekonuje. Początkowo u Jerzego Brzęczka mi się podobał, ale jego ostatnie występy były średnie, chociaż wiadomo, że to piłkarz z potencjałem, który jest przyszłością polskiego futbolu. Rozumiem natomiast powołanie Jakuba Świerczoka. Dobrze się prezentuje w Piaście Gliwice i strzela dużo goli.
Świerczok zajął miejsce Krzysztofa Piątka.
– Dokładnie tak, kontuzja jednego daje możliwości drugiemu, ale zdecydowanie najbardziej zaskoczył mnie – jak podkreślam – brak Grosickiego, chociaż tak po prawdzie… nie było specjalnej podstawy, żeby go powołać. Skoro ktoś nie gra dwa, trzy, cztery miesiące albo i dłużej, to nie powinien jechać na reprezentację, bo kiedy nie występuje się w meczach, a jest tylko kibicem, to trudno o regularność.
Jeśli Polsce na Euro nie pójdzie, to brak Grosickiego będzie zapewne pierwszą rzeczą, jaką będzie się wytykać selekcjonerowi, bo jednak mówimy o piłkarzu cieszącym się wielką popularnością wśród kibiców.
– Trenera będziemy rozliczać po mistrzostwach Europy. Ogólnie wybory Sousy uważam za dobre, ale Grosicki – mimo wszystko – by się nam przydał, bo nie mamy tak szerokiej kadry jak Hiszpanie, Włosi czy Francuzi i musimy wykorzystywać nasz cały potencjał. Przykładowo drużyna Kamila Glika nie radzi sobie we Włoszech, ale to ostoja naszej reprezentacji i na czas Euro jest nam po prostu potrzebny.
„Sport” próbuje dodać otuchy Podbeskidziu i pisze, że spadek to nie grzech. A przyczyną spadku jest słaba jesień.
Prezes Podbeskidzia Bogdan Kłys, z którym rozmawialiśmy na kilka kolejek przed zakończeniem sezonu, jasno wyraził swoje zdanie. Podkreślił, że jeżeli „górale” z ligi spadną, to będzie to efekt słabej jesieni w wykonaniu zespołu. Rzeczywiście, bo w 14 spotkaniach drużyna zdobyła raptem dziewięć punktów. Nie chodzi jednak o to, by piętnować Krzysztofa Bredego, który przecież do ekstraklasy Podbeskidzie wprowadził i wykonał w Bielsku-Białej kawał dobrej roboty. Szczegółową analizę tego co się wydarzyło na przestrzeni ostatnich 9 miesięcy z Podbeskidziem jeszcze na łamach „Sportu” przeprowadzimy. Na razie jednak warto życzyć wszystkim tym, którzy w bielskim klubie podejmują najważniejsze decyzje, dużo mądrości i rozsądku. Trudne decyzje będą musiały zostać podjęte. Ale spadek to nie grzech.
Piastowi koło nosa przeszły puchary, ale i pieniądze. W Gliwicach ewidentnie czuć niedosyt porażką w ostatniej kolejce sezonu.
Jego koledzy z boiska nie mogli pogodzić się z tym, jak potoczył się mecz z krakowską jedenastą. – Nie mieliśmy szczęścia. Przy pierwszym strzale myślałem, że to nie leci w światło bramki, był jeszcze rykoszet, podobnie to wyglądało przy kolejnym trafieniu. W drugiej połowie mieliśmy wiele sytuacji, dzięki którym mogliśmy zmienić bieg spotkania. Szacunek dla bramkarza, który wybronił tak wiele naszych strzałów. Pozostaje niedosyt – zauważył Jakub Holubek. Zarówno Słowak, jak i Martin Konczkowski z bliska oglądali przedniej urody bramki dla krakowskiego zespołu. Czy gliwiczanie mogli zrobić coś więcej? – Wisła była do bólu skuteczna. My po pierwszej szybko straconej bramce, wróciliśmy, doprowadzając do wyniku 1:1. Powinniśmy wtedy podejść z większym spokojem i wyrachowaniem, bo dla nas liczyło się tylko zwycięstwo – głośno zastanawiał się z kolei „Konczi”. Zakończenie rozgrywek ma więc w Gliwicach gorzki smak, który zaburza odczucia po całym sezonie, który generalnie był pozytywny. Odpoczynek zarówno psychiczny, jak i fizyczny jest gliwiczanom potrzebny i może wyjść na dobre.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
Potwór pożera Francję, czyli dobra forma Milika w Marsylii. Zmiana klubu wyszła mu na dobre – Polak strzela, gra dobrze i zyskuje coraz mocniejszą pozycję.
– Idzie mu świetnie, dobrze wkomponował się w zespół, a to był trudny czas dla Marsylii – przypomina Marek Jóźwiak, znający realia francuskiego futbolu. – Ale to nie przeszkodziło mu, aby stać się czołowym strzelcem drużyny. Jednak ma wokół siebie świetnych zawodników jak Florian Thauvin, Pol Lirola czy Dimitri Payet, który znakomicie mu podaje. Wokół niego są gracze, którzy potrafią mu wykreować sytuacje, a on zamienia je na bramki. Było kilka spotkań, gdy Milik był osamotniony i wyglądało to nieco gorzej. Z Angers najpierw strzelił głową, potem po prostopadłym podaniu, a na koniec z rzutu karnego, czyli była różnorodność sytuacji i ich wykończenia przez Polaka – analizuje ekspert Canal+.
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
Komentarze po powołaniach. Dziwi brak Grosickiego, ale raczej nikt nie będzie za niego umierał.
Maciej Szczęsny: Sądziłem, że na listę jednak załapie się Kamil Grosicki, że trener Sousa będzie chciał go mieć jako asa w rękawie, by wpuścić na 10–15 minut, jeśliby nam nie szło. Jednak to, co skrzydłowy WBA pokazał w marcu, dalekie było od formy, od tego, do czego nas przyzwyczaił. Przyjechał wtedy wcześniej do Warszawy, miał indywidualne zajęcia, by doprowadzić się do fi zycznej sprawności. Nie odzyskał jej jednak w takim stopniu, jaki wcześniej go cechował, a i z piłką miał poważne kłopoty. Dlatego może trochę mnie to zaskoczyło, ale szat nie rozdzieram, nie jestem tym faktem poturbowany.
Jakub Wawrzyniak: Widać, że Portugalczyk nie ma dobrego zdania o naszej lidze, bo nie tylko nie docenił zwycięzcy rozgrywek, ale w ogóle powołał tylko czterech piłkarzy z ekstraklasy. Wybory selekcjonera pokazują, że zweryfi kował ją bardzo negatywnie. Dziwi mnie też pominięcie Kamila Grosickiego. Pamiętam, ile zrobił dla reprezentacji. Wiem, że do drużyny narodowej nie powołuje się za zasługi, ale nie mam przekonania, by Płacheta czy Jóźwiak mogli dziś dać zdecydowanie więcej kadrze niż on. Sięgnięcie po Przemysława Frankowskiego to hit. Widać, że selekcjoner potrzebuje szybkości, stąd wybór gracza Chicago Fire i Płachety.
„PS” wybrał najlepszych piłkarzy sezonu na podstawie swoich not. Kolejno pozycjami: Kuciak, Juranović, Piątkowski, Zech, Mladenović, Trałka, Kozłowski, Wszołek, Jimenez, Luquinhas, Świerczok.
Napastnik drużyny Waldemara Fornalika wyprzedził grupkę czterech legionistów oraz Jesusa Jimeneza. Do ofensywnego gracza Górnika należał początek sezonu. Potem liderami byli zawodnicy z Warszawy. Wiosną na pozycję numer jeden wskoczył Luquinhas, potem mieliśmy moment, że pewniakiem do zwycięstwa wydawał się Filip Mladenović, jednak w końcówce sezonu Świerczok dość wyraźnie zdystansowal konkurentów. Mistrzowie Polski niejako padli ofiarą własnego sukcesu, bowiem wcześnie zapewniwszy sobie triumf w rozgrywkach, ostatnie mecze dogrywali na pół gwizdka. Jednak zwycięstwo piłkarza Piasta trudno uznać za przypadkowe – żaden z ligowców nie był tak często wybierany przez nas do jedenastki kolejki (9 razy) i na piłkarza danej serii gier (3 razy). Na drugim miejscu sklasyfikowaliśmy Josipa Juranovicia, który został też najlepszym cudzoziemcem ekstraklasy. Z kolei w klasyfikacji na młodzieżowca sezonu triumfował Kamil Piątkowski z Rakowa Częstochowa. Ten wybór nie powinien budzić żadnych kontrowersji, bowiem zawodnik, który za półtora miesiąca przywdzieje barwy Red Bulla Salzburg, w końcówce rozgrywek uzyskał wyższą średnią not – 5,81, niż bardzo długo przewodzący stawce, ale ostatecznie niesklasyfikowany ze względów proceduralnych (nie rozegrał wymaganej liczby meczów) Jakub Moder – 5,79.
Kamil Kosowski uważa, że Szymański przespał swój moment w kadrze i dlatego teraz musi cierpliwie poczekać na swoją szansę.
Na liście mamy też Karola Linettego. Możemy dyskutować nad tym, czy należało mu się powołanie, ale tak samo możemy dyskutować nad miejscem w składzie dla Mateusz Klicha, który ostatnio nie podnosił się z ławki, czy Jakuba Modera, który dopiero co zaczął podbój Premier League. Linetty jest doświadczonym piłkarzem. To takie wyjście awaryjne dla Sousy na wypadek, gdyby coś stało się z Klichem, Krychowiakiem czy Moderem. Tylko na liście rezerwowej jest za to Sebastian Szymański i to jest zaskoczenie. W Rosji zbiera bardzo dobre recenzje, jest ważnym piłkarzem Dynama Moskwa, ale ma małe szanse, by pojechać na EURO. Wydaje mi się, że Sebastian przespał swój moment. W kadrze Sousy zagrał tylko w meczu z Węgrami i nie był to występ na miarę jego potencjału. Wyglądał trochę jak junior, który przyjechał na dorosłą kadrę. Ta decyzja Sousy też mi się podoba. Powołuję cię, daję ci szansę, a ty zawodzisz. Więc znów musisz pracować na kolejną szansę i czekać w kręgu zainteresowań.
fot. FotoPyk