Reklama

Jakub i Kacper – bracia na piątkę. GKS Tychy łączy PJS z grą o awans

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

18 maja 2021, 13:26 • 8 min czytania 2 komentarze

Jak to się w szatni śmiejemy, to są nasi „bracia Weekend” – mówił o braciach Piątek Daniel Tanżyna, były piłkarz GKS-u Tychy. Dwa sezony później duet młodych piłkarzy, którzy od 2017 roku dzielą ze sobą szatnię tyskiego klubu, jest na fali jak Abel Tesfaye po premierze drugiej płyty. Wszystko za sprawą znakomitej formy strzeleckiej, która sprawia, że GKS osiągnął „najwyższy stopień wtajemniczenia” – do awansu prowadzi go duet wychowanków.

Jakub i Kacper – bracia na piątkę. GKS Tychy łączy PJS z grą o awans

O czymś takim marzy każdy zespół, który aspiruje do gry o wysokie cele. Młodzież, która dorastała w akademii, sprawia, że tyszanie wciąż są w grze o Ekstraklasę. Rzecz jasna nie nazwiemy braci Piątek filarami GKS-u, jednak faktem jest, że dwa ostatnie mecze to:

  • Gole Jakuba na 1:0 i 2:0 z Górnikiem, które zagwarantowały 3 punkty
  • Trafienia Kacpra i Jakuba 1:0 i 2:0 z Miedzią, które pomogły zdobyć 3 punkty

Tyski klub grał z dwoma czołowymi drużynami ligi. Arcytrudne mecze, duża stawka. I właśnie wtedy dwóch chłopaków, którzy piłki uczyli się w GKS-ie i w jego akademii, bierze ciężar na swoje barki.

Tyszanie prowadzą GKS do awansu

Nie jest to przesada ani populizm, bo wielu tyszan czy też piłkarzy, którzy do Tychów trafili przed laty i to tu zbierali piłkarskie szlify, a dziś zgodnie z przepisami można nazwać ich „wychowankami” klubu, dołożyło swoją cegiełkę do tego, że śląski zespół jest wiceliderem rozgrywek. Weźmy Jana Biegańskiego, młodego defensywnego pomocnika, który wypromował się do Lechii Gdańsk. Z nim w pierwszym składzie GKS cztery razy zachował jesienią czyste konto. W ciągu 945 minut tyski klub stracił tylko siedem bramek. Biegański załapał się z kolei do TOP 20 piłkarzy, którzy najczęściej próbowali odebrać piłkę rywalom. I robił to całkiem skutecznie, bo połowa jego prób (33) kończyła się powodzeniem. Inni wychowankowie w tym sezonie?

  • Maciej Mańka – weteran, ale wychowanek. Wrócił wiosną po kontuzji, zaliczył 13 występów (1155 minut), strzelił gola i odnotował asystę
  • Adrian Odyjewski – drugi bramkarz. Kiedy było trzeba wskoczył za Konrada Jałochę i w 3 meczach (203 minuty) zachował czyste konto, broniąc 13 strzałów rywali
  • Dominik Połap – 17 meczów, 920 minut. Mańka wygryzł go ze składu, ale i tak ma gola i asystę drugiego stopnia

Dorzućmy do tego statystyki braci Piątek…

Reklama

I wychodzi nam, że wychowankowie mieli udział przy ok. 1/4 bramek GKS-u (10), do tego dołożyli też cegiełkę do tego, że tyszanie są drugą najlepszą defensywą ligi. Ciężko znaleźć inny klub w 1. lidze, w którym wychowankowie robili podobną robotę.

Jakub i Kacper Piątek – bracia z GKS-u Tychy

Oczywiście nie jest też tak, że GKS bez tej młodzieży nie istnieje. Patrząc na liczby wyżej, widzimy, że bracia Piątek nie mogą się pochwalić liczbą minut, która świadczy o tym, że są podstawowymi piłkarzami tyskiego klubu. Jakub wskoczył do składu w połowie kwietnia. Kacper trochę wcześniej. Musieli trochę poczekać na szansę i to z dwóch zupełnie odmiennych powodów. Jakubowi nie pomagał fakt, że w środkowej strefie grał młodzieżowiec, pod którego układana była druga linia.

Kiedy tutaj przychodziłem, słyszałem, że Kuba Piątek to bardzo ciekawy zawodnik, ze sporym potencjałem. Mówił to praktycznie każdy, natomiast nie przekładało się to na występy. W środku mieliśmy młodzieżowca, Jana Biegańskiego, który był rozbiegany i potrzebowaliśmy dobrać do niego „stacjonarną” szóstkę. Skorzystał na tym Oskar Paprzycki. Kuba ma inklinacje do gry jako ósemka, więc w parze z Jankiem brakowałoby nam stabilności. Zimą środkowi pomocnicy pracowali tak, że mogłem stawiać na każdego z nich i poziom był podobny. Kuba trochę się wycierpiał, czekał na swój moment, ale pokazał, że jest gotowy. Gole, mobilność, ciąg na bramkę, wizja gry do przodu. Ma niekonwencjonalne zagranie prostopadłe, uczestniczy w małych grach, zmienia kierunek. Pokazuje się z bardzo dobrej strony – tłumaczy Artur Derbin, trener GKS-u.

Z Kacprem było dokładnie odwrotnie – stworzenie mu konkurencji w postaci Kamila Kargulewicza kupionego z Siarki Tarnobrzeg sprawiło, że zaczął spisywać się lepiej.

Reklama

Kacper miał więcej możliwości do pokazania się, to był jeden z podstawowych wyborów. Teraz wyrósł na pierwszoplanową postać, ale wciąż brakuje mu liczb. Sam zresztą mówił o tym w wywiadzie dla klubowej telewizji. Cieszy mnie, że teraz zdobył bramkę, bo solidnie na to pracował. Budował swoją pewność siebie, my też mu ją budowaliśmy i teraz gra tak, jak wszyscy tego oczekiwaliśmy. Wchodzi w pojedynki, chce grać jeden na jeden, szuka strzałów, ma ciąg na bramkę i potrafi odnaleźć się w półprzestrzeniach, półstrefach. Ten chłopak rozwija się cały czas – mówi szkoleniowiec tyskiego klubu.

Uczą się od siebie nawzajem

W spotkaniu z Miedzią Legnica obaj bracia wpisali się na listę strzelców i nie był to przypadek. Sezon 2018/2019 to wspólne strzelanie w meczu z Garbarnią. Ciekawostka jest taka, że wyczyny braci zwykle znaczą wiele. Na 14 wypracowanych przez nich goli siedem dawało GKS-owi prowadzenie, a dwa kolejne remis. A to, że trafiają wspólnie, specjalnie nie dziwi. Obaj są ze sobą mocno związani. Dwa lata temu tak opowiadali o sobie w materiale “Sportu”:

“20-letni Jakub ma dziś pewne miejsce w wyjściowym składzie tyskiej drużyny, mimo że zadebiutował w pierwszej lidze bardzo późno, bo dopiero w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu. Niespełna 18-letni Kacper miał już wtedy na koncie sześć występów. – To prawda, ale po tym pierwszym meczu to ja miałem rozegranych więcej minut – zaznaczał z uśmiechem starszy z Piątków, którzy do dziś mieszkają razem. – Ja wolę dłużej sobie pospać, dlatego Kuba robi śniadania i gotuje, a ja sprzątam. I… skoro dobrze idzie, to nie ma co tego zmieniać – opowiada Kacper”.

Z kolei niedawno Kacper dodawał, że podpatruje brata w treningu.

“– Nie ma między nami konkurencji, bo Kuba gra na innej pozycji – wyjaśnia młodszy z braci Piątków. – Raczej się mobilizujemy i dopingujemy nawzajem oraz cieszymy kiedy możemy zagrać obok siebie. Przez pewien czas mieszkaliśmy razem w Tychach, ale wróciliśmy do rodziców, bo w rodzinnym domu lepiej, taniej i smaczniej”.

W przypadku obu zawodników bezcenne okazały się szlify zbierane w rezerwach tyskiego klubu. Przyznaje to Tomasz Wolak, który prowadził drugi zespół GKS-u. – Kacper przecierał szlaki w piłce seniorskiej. Ważna dla niego była dyspozycja dnia, potrafił zrobić dużą różnicę, ale na początku miewał mecze, w których fizyczność czwartoligowców go deklasowała. Z czasem nadrobił to sprytem, inteligencją. Kuba od początku dawał gwarancję spokoju i dobrego meczu. Było między nimi dwa lata różnicy, przejawiał jakość.

Wolak nie jest zresztą zaskoczony, że bracia mają swój czas na zapleczu Ekstraklasy. – Nie ma przypadku, oni od dawna przejawiali umiejętności do gry na takim poziomie. Nawet Ekstraklasa nie powinna być dla nich poprzeczką nie do przeskoczenia. Obaj mają talent do gry indywidualnej i fajny zmysł do poruszania się po boisku. Kacper ma świetne pojedynki, zwód czy uderzenie. To, co pokazał w ostatnim meczu: przełożenie nad prawą nogą, to był jego atut widoczny od dawna. W przypadku Kuby jest to wprowadzanie piłki w wolne przestrzenie. Kiedy przeciwnik atakuje go z lewej strony, potrafi swoim podaniem posłać piłkę na wolne pole. Potrafi grać do przodu, dość dobrze pracuje też w defensywie, ma dobrą kontrolę piłki.

GKS Tychy na drodze do awansu?

Wygrana tyszan z liderem z Niecieczy po kursie 3,15!

GKS Tychy w Pro Junior System – premie dzięki wychowankom

Trener braci Piątek z zespołu rezerw podkreśla także ich dobre cechy mentalne. Oraz przywiązanie do Tychów, co jest bardzo ważne dla GKS-u. To ciekawe, bo tylko Kacper swoją juniorską karierę spędził w dużej mierze w tyskim klubie. Jakub dołączył do zespołu jako młodzieżowiec, ale już nieco bardziej ukształtowany.

Kuba potrzebował trochę czasu, żeby poznać to środowisko, Kacprowi było łatwiej, ale na pewno utożsamiają się z GKS-em. Myślę, że czują wsparcie od trenerów i to, że Tychy mocno odcisnęły się na ich karierze – słyszymy.

Tomasz Wolak koordynuje program „Talent Pro” w akademii tyszan. Dzięki niemu do drużyny mają trafiać kolejni piłkarze z tyskim DNA i kontynuować to, co robią bracia Piątek, a wcześniej robili Wojciech Szumilas, Jan Biegański czy Dawid Błanik, którzy grają już w innych zespołach. Także Artur Derbin jest zadowolony z tego, że zdolną młodzież ma pod ręką.

Na pewno są w stanie jeszcze bardziej się zaangażować, oddać więcej serca. Zabieramy chłopaków na zgrupowania, dla niektórych droga do pierwszego składu jest wolniejsza, jak u Kacpra, bo on zbierał te minuty. Raz mniej, raz więcej, teraz jest podstawowym zawodnikiem, dla niektórych szybsza, jak dla Janka Biegańskiego. Musimy im pomagać w rozwoju i to czynimy. Bardzo chciałbym, żeby któryś z nich niedługo zadebiutował, były już przymiarki, natomiast jego uraz spowodował, że nie mogliśmy przepracować z nim mikrocyklu i nie mogliśmy go wziąć choćby na ławkę. Zdobywają doświadczenie w CLJ, drugiej drużynie, obcują z fizycznością seniorów. Trzeba się przeciwstawić, do tego dochodzi trening w pierwszej drużynie, większa intensywność. Potrzeba czasu, żeby się wdrażali.

Obecnie GKS gra o awans, więc ciężko, żeby falami wprowadzał młodzież. Ale zgodnie z tradycją tyszanie w Pro Junior System są na miejscach premiowanych przez PZPN. Najpewniej zgarną 200 lub 400 tys. zł za obecny sezon i będzie to czwarty bonus dla Tychów od czasu wprowadzenia systemu w życie. GKS to klub, który ma drugi najwyższy wynik w historii, jeśli chodzi o wypłacone premie – na dziś to 2,6 mln zł.

Trzy bańki do przodu, mnóstwo ważnych bramek i awans na horyzoncie. I niech ktoś powie, że nie opłaca się szkolić młodzieży.

SZYMON JANCZYK

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
5
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Betclic 1 liga

Komentarze

2 komentarze

Loading...