Czas na ostatnią kolejkę Ekstraklasy, czas na Multiligę! Wiadomo, że mistrzem będzie Legia, że Raków jest drugi, a Pogoń trzecia. Na szczęście nie ma jeszcze pewności, kto zostanie czwartym pucharowiczem, a kto jedynym spadkowiczem. Na czwarte miejsce szanse ma pięć drużyn, więc tak naprawdę całkowicie o pietruszkę będą grali jedynie w Poznaniu i Szczecinie. Trzy mecze tej kolejki zapowiadamy osobno, pozostałe tutaj. W kontekście każdego zespołu nasuwają się nam szalenie ważne pytania.
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Czy w atmosferze nadchodzących zmian Lecha jeszcze na coś stać?
Wsłuchując się w to, co ostatnio dociera do nas z Bułgarskiej, to mamy wrażenie, że tam mało kto myśli jeszcze o tym sezonie. Gdyby nagle w niedzielę rano Ekstraklasa SA wysłała komunikat – “nie gramy, dajcie sobie luz, jedźcie na wakacje”, to w biurach Lecha odetchnęliby z ulgą.
Właściwie najciekawsze będzie dziś to, co będzie działo się na trybunach. Jak zareagują kibice Lecha, którzy wrócą – choć pewnie nie tłumnie – na stadion? Czy będzie jakikolwiek doping? Jakie transparenty pojawią się na płotach? Komu się dostanie?
Atmosfera w Kolejorzu przerasta ostatnio skalę kwasowości. Maciej Skorża wprost przyznaje, że jest rozczarowany tym, co udało mu się zrobić (lub nie zrobić) po przyjściu do Lecha. Na mieście wiszą transparenty dedykowane władzom klubu. Każdy post w social-mediach jest zasypany wulgarnymi komentarzami kibiców. Lech na pewno skończy sezon w dolnej ósemce. Na dodatek potrafił ostatnio przegrać wygrany mecz z ocierającą się o spadek Stalą Mielec. Zaraz spadają informacje o tym, że lechici mają dostać kary finansowe, ale właściwie mało kto wierzy, że cokolwiek one mogą zmienić.
No i tak to się kręci.
Wobec tego zasadne wydaje się pytanie – czy Lecha w oczekiwaniu na ten nowy sezon jeszcze na coś stać? Nawet dobra puenta tego fatalnego sezonu niewiele by pewnie zmieniła. A jakaś porażka po bezbarwnym występie? Oj, coś czujemy, że nawet szybko przyklepane transfery nie byłyby w stanie odwrócić tendencji zirytowania w Poznaniu…
Czy to ostatni mecz Marcina Brosza w Górniku?
Dużo się mówi ostatnio o tym, że Górnika czekają latem poważne zmiany. I tak naprawdę na ten moment są dwie koncepcje:
- albo z klubem pożegna się Marcin Brosz i prawdopodobnie jego sztab. Broszowi kończy się umowa, nie miałby problemu ze znalezieniem sobie pracodawcy na poziomie Ekstraklasy
- albo z klubem rozstanie się Artur Płatek. On ma jednak jeszcze rok umowy
Ostatnio sporo pisało się o tym, że obaj panowie nie są w najlepszych relacjach. Brosz miał mieć za złe Płatkowi słabej jakości transfery. W drugą stronę pojawiał się zarzut, że Brosz preferuje styl, którego nie pochwala Płatek – czyli defensywa, kontry, czasem szukanie pressingu. Jak to się mówi w westernach – to miasto jest za małe na nich dwóch, zatem jeden z nich będzie musiał Zabrze opuścić.
Z tego co słyszymy, to władze klubu początkowo stały za Płatkiem i pojawiła się nawet koncepcja, by awansować go na prezesa klubu. Takie były też ambicje obecnego dyrektora sportowego. Ale Brosz jest ulubieńcem ludzi z miasta, którzy są decyzyjni w sprawach Górnika. I ponoć na dziś to jego pozycja w klubie jest mocniejsza. Ponadto Płatek rozpoczął rozmowy z Wisłą Kraków – tam miałby tworzyć pion sportowy. W dodatku sam Płatek ma też mieszkanie w Krakowie.
Zatem teoretycznie to może być ostatni mecz Brosza w Górniku – bo przecież kończy mu się kontrakt. Ale z tych ostatnich przecieków wynika, że dzisiaj bardziej prawdopodobne jest to, że Brosz jednak w Zabrzu zostanie.
Cracovia – Warta Poznań
Ile zarobi Warta?
Po porażce ze Śląskiem Wrocław w ostatniej kolejce “Zieloni” mają już tylko czysto matematyczne szanse na zajęcia czwartego miejsca. Pucharów w Poznaniu nie będzie – choć tutaj nie ma też co mówić o rozczarowaniu w kontekście Warty. Bo gdyby ktoś nam powiedział przed sezonem, że Warta po 29. seriach gier wciąż będzie miała szanse na zagranie w pucharach, to wysłalibyśmy go na szybką konsultację lekarską.
Natomiast w grze wciąż jest kasa. I to kasa niemała w skali budżetu Warty. Przypomnijmy, że poznaniacy mają najmniejszy budżet w lidze i wcale niewykluczone, że przy odpowiednim zestawie beniaminków nawet i w przyszłym sezonie mogą dysponować najmniejszą kasą. Ale ziarnko do ziarnka…
Zespół Piotra Tworka zajmuje obecnie siódme miejsce. Ale za każdą pozycję ugraną w ostatniej kolejce mogą zainkasować dodatkowe ~350 tysięcy złotych. Przeskoczą Zagłębie – 350 tysięcy. Jeśli przeskoczą Zagłębie i Śląsk – 700 tysięcy. Wskoczą do TOP5 – dodatkowy milion. Zajmą czwarte miejsce – dodatkowe cztery miliony względem tego, co mają gwarantowane teraz.
Czyli – tak licząc w przybliżeniu – w najbardziej pozytywnym wariancie mogą zyskać pieniądze na… wykupienie Makany Baku, bo właśnie kwotę zbliżoną do miliona euro trzeba byłoby wyłożyć za Niemca.
Czy Cracovia musi przejść twardy reset?
Tylko Diego Ferraresso, Ivan Fiolić i Jakub Kosecki mają w Cracovii kontrakty ważne do końca tego sezonu. W innym klubie byłaby to sytuacja dobra, bo stabilna. Mówilibyśmy “no, ładnie przygotowali sobie kadrę, mają właściwie gotowy zespół na walkę w przyszłym sezonie, o ile nikt ich nie rozkupi”.
Ale dla “Pasów” to akurat zła wiadomość. Bo tam po prostu niewielu jest zawodników, na których można coś budować w przyszłości. Dość mamy takiej Cracovii. Prywatny właściciel, rosnący ośrodek treningowy, przystępny stadion, piękna historia – są tu podstawy do tego, by w Krakowie myśleli o czymś więcej niż kiepski styl, kiepskie wyniki i kiepskie perspektywy.
Cracovię musi czekać twardy reset. Ale czy się wydarzy? Mamy wątpliwości. Michał Probierz musiałby przecież wyczyścić połowę tej szatni. A może problemem jest to, że Probierzowi może i dobrze wychodzi trenowanie, ale jako szef pionu sportowego się nie sprawdza? To pewnie temat na znacznie dłuższą rozprawkę.
Tak czy siak – chcielibyśmy oglądać Cracovię po raz ostatni w takim wydaniu. A czy tak będzie? Obawiamy się, że latem dojdzie tam tylko do lekkiego liftingu zamiast rewolucji kadrowej. Przede wszystkim dlatego, że na słabych piłkarzy nikt nie rzuci się z pieniędzmi. Niewielu jest też tak zawodników o potencjale sprzedażowym – w tym sensie, że być może Cracovia mogłaby np. sprzedać Niemczyckiego za przyjemną sumkę i zbudować za tę kwotę część nowej drużyny. Ale takich Niemczyckich “Pasy” mają za mało. Do tego dochodzi fakt, o którym wspomnieliśmy na początku – większość zawodników (zawodników rozczarowujących – zaznaczmy) ma po prostu ważne kontrakty.
Piast Gliwice – Wisła Kraków
Czy Waldemar Fornalik znów to zrobi?
Trener Fornalik kojarzy nam się głównie ze spokojem. To niesamowicie opanowany facet. Ale chyba nadszedł też czas na to, byśmy postrzegali go w kontekście spokoju w ważnych momentach. Gdy Piast w lidze walczy o coś do ostatnich kolejek, to za Fornalika raczej nie pęka. Może być słabszy sportowo, ale psychicznie wytrzymuje trudy rywalizacji.
Pamiętacie walkę o utrzymanie? 4:0 z Termaliką, dziękujemy. Piast się utrzymał.
Walka o mistrzostwo? Trzeba było ograć na koniec sezonu Lecha. No i Piast dopiął swego.
Teraz gliwiczanie muszą przyklepać sobie awans do europejskich pucharów. Co muszą zrobić? Ograć Wisłę Kraków. To wszystko. Jeśli to zrobią, to zgarniają premię za awans (ok. 3,1 mln zł dodatkowej premii) i mają nieco krótsze urlopy. Mogą punkty stracić, ale wtedy muszą liczyć na życzliwość Śląska, Zagłębia czy Lechii.
Ale coś czujemy, że Piast po prostu tego nie wypuści. Nie z Fornalikiem na ławce. I nie ze Świerczokiem, który może wysłać czytelny przekaz do Paulo Sousy. Przyklepanie tego udanego sezonu dla snajpera Piasta byłoby wysłaniem wiadomości do selekcjonera o treści “jestem gotowy, mogę jechać, warto mnie sprawdzić.
Czy Kazimierz Kmiecik wystawi Jakuba Błaszczykowskiego w wyjściowym składzie?
Parafrazując klasyka – nie wiemy, choć się domyślamy.
Wisła Płock – Zagłębie Lubin
Czy Maciej Bartoszek zaliczy pożegnalny mecz?
Trochę pożartowaliśmy, gdy sympatyczny trener podpisał kontrakt do końca sezonu, czyli na sześć meczów, ze świadomością, że nie będzie pierwszym wyborem w kontekście nowych rozgrywek. Po prostu byliśmy zaskoczeni, że zgodził się na taki układ. Co by jednak nie mówić, Bartoszek swoje zrobił – “Nafciarze” na kolejkę przed końcem mają już luz i są pewni utrzymania. Wystarczyło zdobyć pięć punktów w pięciu spotkaniach. Po drodze było też 1:3 z Lechią Gdańsk – wynik niekorzystny, ale pod względem wizualnym był to może nawet najlepszy występ płocczan w całym sezonie.
Wydaje się, że szkoleniowiec złapał nić porozumienia z drużyną, mimo że miała ona przecież świadomość tymczasowości i warunków, na jakich zawitał on do Płocka. To w pewnym sensie dobrze świadczy o jego kompetencjach miękkich.
No i teraz pytanie, czy w obecnej sytuacji jest w ogóle sens, żeby Wisła szukała nowego trenera? No nie mamy takiego przekonania.
Czy Zagłębie Lubin wreszcie zadowoli kibiców?
Zagłębie ma wszystko, żeby co roku bić się o puchary, ale po raz ostatni awansowało do nich w sezonie 2015/16 – jako rewelacyjny beniaminek. Potem zawsze kończyło się mniejszym lub (raczej) większym rozczarowaniem. Teraz wreszcie jest szansa nie zawieść oczekiwań i zająć czwarte miejsce. Oczywiście wyjściowy warunek to potknięcie Piasta Gliwice z Wisłą Kraków, ale nic to nie da, jeżeli “Miedziowi” sami nie zdobędą trzech punktów. Determinacja powinna więc być po ich stronie.
Inna sprawa, że Zagłębie już dziś wydaje się wymagać podniesienia jakości niemal na każdej pozycji. W ataku – nawet nie ma o czym mówić. Obrona? No jeżeli gra w niej Crnomarković, to coś jest nie tak. Pomoc? Żubrowski, Baszkirow i Poręba to za mało, a sam Starzyński wszystkiego nie zrobi. Skrzydła? Brakuje kogoś drugiego, kto przynajmniej da taką jakość jak Patryk Szysz.
Bez względu na miejsce, które ostatecznie zajmą lubinianie, czeka ich sporo czyszczenia w szatni. No, chyba że pławienie się w przeciętności jest okej, wtedy nie było tematu.
Śląsk Wrocław – Stal Mielec
Czy wrocławska młodzież znów pokaże się z dobrej strony?
“Zabrakło mi szczęścia, nikt nie dał mi szansy” – czasami tak niektórzy zawodnicy tłumaczą po latach niemożliwość zaistnienia na najwyższym szczeblu. Często się w takich sytuacjach ironicznie uśmiechamy, bo brzmi to jak tania wymówka, ale gdy patrzymy na ostatnie tygodnie w Śląsku, to dochodzimy do wniosku, że czasami naprawdę może właśnie o szansę chodzi. Przyszedł Jacek Magiera i nagle okazuje się, że będący wcześniej głęboko schowani Konrad Poprawa i Szymon Lewkot mogą bez problemu grać w Ekstraklasie w pierwszym składzie i nic strasznego się nie dzieje. Ba, nieraz dzieje się sporo dobrego. Poprawa tak fajnie pokazał się w paru meczach, że nawet zainteresowała się nim Legia. Chłopak ostatecznie wybrał pozostanie we Wrocławiu i to chyba lepsze rozwiązanie.
Ilu takich Popraw i Lewkotów marnuje się dziś gdzieś w rezerwach jednego czy drugiego klubu?
Czy Stal Mielec postawi kropkę nad “i”?
Wrocławianie nadal mają o co walczyć, bo zachowali szanse na czwarte miejsce i jest to zła wiadomość dla Stali. Do pewnego utrzymania brakuje jej remisu, wówczas nie musiałaby już oglądać się na Podbeskidzie. Gdyby “Górale” wygrali przy Łazienkowskiej, a mielczanie przegrali, spadliby ci drudzy, ponieważ mają gorszy bilans bezpośrednich meczów. Taki scenariusz jest mało prawdopodobny, ale jednak istnieje i nie można go na starcie wykluczyć.
Ciekawi nas, jak do tego meczu podejdzie Włodzimierz Gąsior. Robert Dadok tydzień temu z Legią był najlepszy na boisku, lecz jest piłkarzem bardziej ofensywnym i więcej ryzykującym na wahadle niż bardziej przewidywalny Albin Granlund. Czy doświadczony trener nagrodzi swojego podopiecznego za dobry występ czy jednak zwycięży pragmatyzm i granie na wynik?
Fot. FotoPyK