Po tym jak Roma odrobiła straty z Barceloną jeszcze przez parę lat będziemy słyszeli, że Giallorossi „potrafią odwracać losy dwumeczów”. Coś jak z mitycznym „potrafi uderzyć”. Cóż rzymianie tym razem z takiej umiejętności nie skorzystali. 6:2 z Old Trafford okazało się wystarczającą zaliczką. Nie jest jednak tak, że Roma ani trochę United nie postraszyła, bo trzeba przyznać, że gdyby nie świetna dyspozycja Davida de Gei, wcale nie musielibyśmy się nabijać ze wspomnianej na wstępie łatki. A tak kibice Romy muszą się zadowolić zwycięskim golem Nicoli Zalewskiego. Przynajmniej ci z Polski, którym sprzed nosa uciekł finał Ligi Europy w Gdańsku.
Dziesięć skutecznych interwencji Hiszpana, do tego słupek. Kilka „setek” spalonych jak kiełbaski na grillu, gdy ktoś pomyli podpałkę z wodą. Manchester United w zasadzie niespecjalnie udawał, że przyleciał do Rzymu z awansem w kieszeni. Już na wstępie to gospodarze rzucili się do ataku, ale skuteczność mieli niższą niż niejeden maturzysta na egzaminie z matmy. W cztery minuty:
- strzał z trzech metrów prosto w bramkarza
- fatalne pudło z piątki
Zaczęło się grubo i tak też było aż do 90 minuty. Problem był tylko jeden – do siatki wpadała mniej więcej co trzecia próba gospodarzy (xG 4,51) i tym razem to było za mało.
EARLY PAYOUT W FUKSIARZ.PL – ZARÓB NA LIDZE EUROPY NIE CZEKAJĄC NA KONIEC MECZU!
Cavani znowu błyszczał
Sześć z ośmiu. Tyle bramek wypracował United Edinson Cavani w półfinale Ligi Europy. Urugwajczyk udowodnił, że nawyk gry przeciwko włoskim drużynom nie zanika, nawet po latach gry w innych krajach. Dzisiaj to on był największym zagrożeniem dla Romy. W pierwszej połowie Urugwajczyk odpowiedział na starania Romy, wykańczając podanie Masona Greenwooda. Jeden gol, a wystarczał, żeby zabić marzenia włoskiej ekipy. Ale Cavani przez cały mecz kąsał i szukał kolejnych bramek. Mecz kończył z:
- strzałem w poprzeczkę
- drugą bramką, tym razem strzeloną głową
- próbą znokautowania rywala, bo w pewnym momencie stanął w obronie kolegi z drużyny
Intensywny wieczór dla doświadczonego snajpera „Czerwonych Diabłów”. Równie dużo pracy miał dziś tylko David de Gea, o którym wspominaliśmy na wstępie.
Nicola Zalewski strzelił gola Manchesterowi United – wideo
Jeśli istnieje jakiś limit pecha, to Roma w dwumeczu z Manchesterem wyzerowała licznik na najbliższą dekadę. Nie dość, że Giallorossi stracili w trakcie obydwu spotkań aż pięciu (!) piłkarzy z powodu urazów (!!), to jeszcze niemal za każdym razem trafiali prosto w bramkarza. Pewnie, jest w tym duża rola de Gei, który świetnie się ustawiał. Natomiast nie przesadzajmy, nie da się wszystkiego przewidzieć z taką precyzją. Nie da się zawsze być na trasie lotu piłki uderzonej z pięciu metrów (de Gea tylko dziś znalazł się w takim miejscu ze trzy razy). Ani z powodzeniem liczyć na pomoc słupka. Ten mecz był dla ofensywy Romy tak kuriozalny, że mógłby robić za skecz Monty Pythona. Włosi nie trafiali w idealnych sytuacjach, żeby zdobyć gole:
- po kiksie Pedro, który chciał strzelać, ale kopnął pod nogi Dżeko
- z ok. 16 metrów po tym jak Fred chciał zatańczyć z piłkę i po prostu ją zgubił
- po niecelnym strzale Nicoli Zalewskiego, który przypadkowo trafił akurat w nogi obrońcy i odbił się tak, że wpadł do siatki
Oczywiście niczego Polakowi nie ujmujemy. Zwycięski gol – czy po prostu walny udział przy nim – z Manchesterem United w półfinale europejskich pucharów? Rany, marzenie. Zwłaszcza jeśli masz ledwie 19 wiosen i jesteś najmłodszym autorem bramki na tym etapie rozgrywek od blisko 40 lat. Natomiast umówmy się: los trochę się do niego uśmiechnął.
Nicola Zalewski.
Gol w debiucie.
7 minut po wejściu.
W półfinale europejskiego pucharu.
Przeciwko Manchesterowi United.https://t.co/V8ZTfPRZ9k— Wilku (@Wilku_ASR) May 6, 2021
Z drugiej strony – jak tu Polaka nie chwalić? Nie dość, że nie spękał w pucharowym debiucie, to jeszcze pokazał paru starszym kolegom, jak trafiać do siatki. Henrikh Mchitarjan ma po dzisiejszym meczu dwie „big chances missed” na koncie. Gianluca Mancini i Edin Dżeko także. A Polak ma duży udział przy golu na wagę triumfu.
No i brawo, oby tak dalej, chłopaku.
AS Roma – Manchester United 3:2
Dzeko 57′, Cristante 60′, samobójcza 84′ – Cavani 39′, 68′
fot. Newspix