Jakub Świerczok to najskuteczniejszy Polak w tym sezonie Ekstraklasy. Napastnik Piasta Gliwice trafił do siatki 12 razy, co czyni go także drugim najlepszym snajperem w naszej lidze. Czy jest to wynik powalający na kolana? No nie, ale też nie jest on jakiś fatalny. Przyzwyczailiśmy się, że nasi czołowi strzelcy nie grają nad Wisłą. W ubiegłym roku Jarosław Niezgoda opuścił ligę po rozegraniu 1000 minut z haczykiem, a i tak nikt nie poprawił jego 14 goli w sezonie. Świerczok, tak czy siak, jest na dziś jednym z najskuteczniejszych zawodników w ostatniej dekadzie.
Pod uwagę bierzemy oczywiście częstotliwość trafiania do siatki, a nie liczbę bramek. Wiadomo, że zdarzały się i wyniki >20 goli w sezonie. Tylko co z tego, skoro mówimy o 37 kolejkach i ponad 3000 minutach na koncie? Jeśli uzupełnimy bazę danych o te informacje, wychodzi na to, że te 20 (Kamil Wilczek), 21 (Krzysztof Piątek) czy 22 (Marcin Robak) gole wcale nie świadczyły o tym, że ktoś strzelał bramki seriami. Nie wierzycie nam? To spójrzcie na to zestawienie. Najlepsi polscy snajperzy w lidze w ostatniej dekadzie i to, co ile minut trafiali do siatki.
- Jarosław Niezgoda – 14 goli, gol co 76 minut (19/20)
- Marcin Robak – 18 goli, gol co 112 minut (16/17)
- Tomasz Frankowski – 15 goli, gol co 118 minut (11/12)
- JAKUB ŚWIERCZOK – 12 GOLI, GOL CO 120 MINUT (20/21)
- Bartosz Ślusarski – 11 goli, gol co 140 minut (12/13)
- Marcin Robak – 22 gole, gol co 141 minut (13/14)
- Kamil Wilczek – 20 goli, gol co 146 minut (14/15)
- Tomasz Frankowski – 14 goli, gol co 148 minut (10/11)
- Krzysztof Piątek – 20 goli, gol co 150 minut (17/18)
- Marcin Robak – 18 goli, gol co 156 minut (18/19)
- Mariusz Stępiński – 15 goli, gol co 176 minut (15/16)
Sami widzicie – wynik Świerczoka jest drugim najniższym, a jednak częstotliwość trafień plasuje go w czołówce. Oczywiście fajnie byłoby, gdyby napastnik Piasta jeszcze trochę podciągnął. 15 goli wygląda już nieco lepiej. Do końca pozostały trzy spotkania, więc nie jest to nie do zrobienia. Podbeskidzie, Raków i Wisła. Wcisnąć im trzy bramki? W sumie nie powinien być to wielki kłopot.
12 – goli strzelił w tym sezonie najlepszy Polak w Ekstraklasie, czyli Jakub Świerczok
Przedstawmy to inaczej: Jakub Świerczok nie tylko może, ale nawet powinien coś jeszcze do swojego dorobku dołożyć. W przeciwnym razie spadnie w powyższym rankingu, a skoro często mówiliśmy o tym, że to piłkarz dający coś więcej niż większość, to wypadałoby jednak zostać w czołówce. W tym sezonie napastnik Piasta gra średnio 72 minuty w każdym meczu. Ostatnie pięć występów w jego wykonaniu to średnio 79 minut na placu gry. Załóżmy więc, że do końca sezonu dorzuci jeszcze 225 minut do swojego dorobku. Jeśli tak się stanie i Świerczok nie trafi do siatki ani razu, jego średnia spadnie do trafiania do siatki co 138 minut.
Wciąż czwarte miejsce, ale jednak znacznie większy dystans do podium.
A co musi zrobić zawodnik klubu z Gliwic, żeby utrzymać obecny wynik, albo go poprawić? Sprawdźmy dostępne scenariusze. Wciąż zakładamy, że Świerczok rozegra 1661 minut w tym sezonie.
- 1 gol – trafia średnio co 128 minut
- 2 gole – trafia średnio co 119 minut
- 3 gole – trafia średnio co 111 minut
Trzecia opcja? Całkiem sympatyczna – Jakub Świerczok byłby wtedy drugim najskuteczniejszym polskim piłkarzem Ekstraklasy w pojedynczym sezonie w tej dekadzie. Co prawda o centymetry, ale jednak. Wiadomo, że i tak uznamy napastnika Piasta za jeden z najlepszych transferów w ostatnim czasie. Że połowa klubów w lidze zazdrości gliwiczanom takiego ruchu. Ale ten mocny finisz byłby taką kropką nad „i”. Wisienką na torcie. Bo jednak trochę głupio by było, gdyby okazało się odwrotnie – że finisz będzie słabszy, a średnia Świerczoka nie wyróżni się przesadnie na tle ostatniej dekady.
Wtedy spojrzymy na te 12 bramek i pomyślimy: kurcze, jest niedosyt.
32 – gole dające prowadzenie swojej drużynie zdobył w Lidze Mistrzów Karim Benzema
Skoro już przy napastnikach jesteśmy, to weźmy na tapet Karima Benzemę. Francuski napastnik Realu Madryt od lat uchodzi za jednego z najbardziej niedocenianych snajperów świata. Wczoraj zdobył swojego 71. gola w Lidze Mistrzów, więc jest już tylko dwie bramki za Robertem Lewandowskim w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii tych rozgrywek. W relacji meczowej podkreślaliśmy, że Benzema w tym sezonie nie po raz pierwszy dostarcza Realowi tlenu. W zasadzie za każdym razem jego gol przychodził w trudnym dla „Królewskich” momencie. Postanowiliśmy więc spojrzeć szerzej na wyniki Benzemy w Lidze Mistrzów. I co? I jest świetnie.
- 32 gole dające prowadzenie
- 7 trafień na wagę remisu
Ponad połowa bramek to nie były trafienia, które nie miały już wpływu na przebieg meczu. Wynik, trzeba to przyznać, konkretny. Zwłaszcza że napastnik Realu Madryt znacznie częściej ma szansę na to, żeby dobić rywala przy wyniku – dajmy na to – 4:0. A tu nie, żadnego chodzenia na skróty. Ok, to podzielmy bramki Karima Benzemy w Lidze Mistrzów na poszczególne etapy rozgrywek.
- Faza grupowa – 51
- 1/8 finału – 11
- 1/4 finału – 3
- 1/2 finału – 5
- Finał – 1
Tu już nie wygląda to tak pięknie. Wiadomo, że każdy piłkarz zwykle nabija statystyki na fazie grupowej. Najsłabsi rywale, najwięcej okazji na zdobycie gola – oczywistość. Ale jednak tych goli w fazie pucharowej „coś przymało”. Z drugiej strony warto zauważyć, że wczorajsze trafienie Karima Benzemy oznacza, że został on czwartym najskuteczniejszym strzelcem w historii półfinałowych meczów w Lidze Mistrzów. Czołówka na tym etapie wygląda tak:
- 13 – Cristiano Ronaldo
- 7 – Robert Lewandowski
- 6 – Leo Messi
- 5 – Karim Benzema, Alessandro Del Piero, Jari Litmanen
Jeszcze jeden gol i wyrówna wynik Messiego. Rewanż zapowiada się ciekawie…
4 – wyjazdowe mecze z kibicami na trybunach czekają Bruk-Bet Termalikę Nieciecza
Wróćmy na krajowe podwórko. Komplikuje się terminarz Bruk-Bet Termaliki Nieciecza – i wcale nie chodzi nam o to, że „Słonie” nadal nie punktują jak należy. Już ostatnio zauważaliśmy, że nadrabianie zaległych meczów przez ekipę Mariusza Lewandowskiego, nie będzie łatwym zadaniem. Wtedy jednak nie wiedzieliśmy, że Bruk-Bet będzie grał na obiektach wypełnionych kibicami. Przynajmniej częściowo. A to zdecydowanie zmienia postać rzeczy, bo zespół z Niecieczy jest jedynym, który czekają cztery wyjazdy z kibicami na trybunach. Wygląda to tak:
- 16.05 – Widzew łódź
- 22.05 – GKS Tychy
- 28.05 – Odra Opole
- 05.06 – ŁKS Łódź
Na każdym z obiektów będzie już namiastka świetnej atmosfery. Końcówka sezonów, wszystkie zespoły są w ligowej czołówce. Na pierwsze trzy spotkania wejdzie 1/4 pojemności obiektu, na ostatni – być może najważniejszy w ogólnym rozrachunku – 1/2. Czyli „Słonie”, rywalizując o awans, będą miały przeciwko sobie:
- 4502 „gardła” na stadionie Widzewa
- 3825 „gardeł” na stadionie GKS-u
- 1140 „gardeł” na stadionie Odry
- 2850 „gardeł” na stadionie ŁKS-u
Wystarczająco, żeby zrobiło się nerwowo. Cóż, nie zazdrościmy, ale na dobrą sprawę Bruk-Bet sam sobie temat skomplikował. Gdyby zespół z gminy Żabno wystartował lepiej, to liczba punktów zdobyta na finiszu nie miałaby już większego znaczenia.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix