Reklama

UFC 261. Usman znokautował Masvidala, Namajunas ponownie z pasem

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

25 kwietnia 2021, 07:20 • 5 min czytania 3 komentarze

Na nic zdał się pełen obóz przygotowawczy. Niewiele dał fakt, że mógł w spokoju zbijać wagę i przygotować wydolność na pięciorundowy bój. Nie pomogły również przygotowania zapaśnicze. Jorge Masvidal znów nie zrobił krzywdy Kamaru Usmanowi. I tym razem przegrał starcie o pas nie na punkty, a przed czasem. Pas mistrza wagi półśredniej UFC wciąż spoczywa na biodrach Kamaru Usmana. UFC 261 minęło nam błyskawicznie – wszystkie pięć walk karty głównej zakończyło się przed czasem, żadna nie wyszła poza drugą rundę.

UFC 261. Usman znokautował Masvidala, Namajunas ponownie z pasem

Nie brakowało głosów w światowym MMA, że rewanż Jorge Masvidala z Kamaru Usmanem nie ma sensu. „Gamebred” przez wiele lat był bardzo solidnym zawodnikiem wagi półśredniej, ale nigdy jakoś nie był uważany na głównego pretendenta do pasa. Masvidal – wywodzący się z walk na gołe pięści organizowanych w ogrodach – po fantastycznym 2019 roku utorował sobie jednak drogę do gigantycznej popularności. A przez ostatni rok – również do dwóch szans na odebranie pasa Usmanowi.

I rok temu, gdy pandemia zatrzymała świat sportu, ale nie UFC, wskoczył do walki o pas w szalonych okolicznościach. Gilbert Burns wypadł w main-eventu w walce mistrzowskiej przez koronawirusa. – Akurat wchodziłem do sklepu i kupowałem słodycze. I usłyszałem, że Burns wypada. Zastanawiałem się „zjeść te słodycze czy poczekać na telefon z UFC?” – mówił niedawno Masvidal. Zgodnie z przewidywaniami – UFC zadzwoniło, a Jorge tylko na ten telefon czekał. Sześć dni przed galą wskoczył na zastępstwo.

Ale wówczas był nieprzygotowany do walki na takim poziomie. Silny, doskonały zapaśniczo i kondycyjnie Usman wypompował go z energii w pięciorundowym starciu. Masvidal od razu po walce mówił do Dany White’a, prezydenta UFC, że z normalnym sześciotygodniowym obozem przygotowawczym do walki odebrałby pas Usmanowi. A Nigeryjczyk? Wzruszał ramionami i mówił, że „Street Jesus” szuka tylko wymówek zanim w ogóle wejdzie do oktagonu.

Rewanż był kwestią czasu. UFC doskonale wie, że Masvidal jest dzisiaj jedną z największych gwiazd tego sportu – nawet jeśli popularność wyprzedza nieco jego umiejętności. Najszybszy nokaut w historii – pięciosekundowe starcie z Benem Asrkenem, zdobycie pasa BMF (Baddest Motherfucker in the Game, czyli – w wolnym tłumaczeniu – najtwardszy skurwiel w grze) w starciu z Natem Diazem, nokaut na obiecującym Darrenie Tillu. To wszystko sprawiło, że Masvidal wsiadł do pociągu ekspresowego do sławy. I dziś w nocy nie zamierzał z niego wysiadać.

Reklama

Masvidal walczył o przerwanie dominacji

Obaj na konferencjach byli bardzo pewni siebie. Nigeryjczyk przecież od 2013 roku nie przegrał żadnej walki. W trzynastu walkach w UFC miał bilans 13-0. Przerwał dominację Tyrona Woodleya w wadze półśredniej, obronił pas w starciach z Covingtonem, Masvidalem i Burnsem, pierwsze i ostatnie starcie wykończył przed czasem. Wydawało się jednak, że w boju z tak skutecznym stójkowiczem zaprzęgnie do gry swoje znakomite zapasy. Że znów spróbuje wyczerpać Masvidala kondycyjnie w klinczu i w parterze. Scenariusz miał być prosty: jeśli przed czasem, to Masvidal. Jeśli na punkty, to Usman.

A życie napisało inny scenariusz. O ile w pierwszej rundzie Masvidal wyglądał na kogoś, kto może postawić Usmanowi bardzo trudne warunki i być może nawet rozbije go do tego stopnia, że Nigeryjczyk poniesie pierwszą porażkę przez TKO/KO, o tyle w drugiej rundzie Usman przeprowadził znakomitą akcję w stójce. Dla zmyłki machnął lewym sierpowym, a później zabójczym prawym sierpowym trafił idealnie w szczękę Masvidala. Ten dosłownie spłynął na deski. Jakby ktoś wyciągnął mu baterię. „Gamebred” przegrał przez uderzenia pięściami dopiero po raz drugi w karierze.

Choć konflikt medialny między nimi był bardzo ostry (kilkukrotnie wydawało się, że dojdzie między nimi do przepychanek za kulisami walk), to po starciu obaj podali sobie ręce i nie szczędzili słów uznania. Usman doceniał Masvidala za to, że ten wzniósł go na wyższy poziom umiejętności. Masvidal z kolei przyznawał, że mistrz zasłużył na wszystkie sukcesy, które święci.

A co dalej z wagą półśrednią? Wiele wskazuje na to, że w walce mistrzowskiej znów dojdzie do rewanżu. I tym razem rywalem Nigeryjskiego mistrza będzie Colby Covington.

Thug Rose odebrała pas Zhang Weili, dominacja Szewczenko

W dwóch pozostałych walkach mistrzowskich oglądaliśmy starcie kobiet. Rose Namajunas w pięknym stylu strąciła z tronu wagi słomkowej Zhang Weili. Pierwsza chińska mistrzyni UFC w 2019 roku zdobyła pas po starciu z Jessicą Andrade, a w zeszłym roku po fenomenalnej walce z Joanną Jędrzejczyk obroniła mistrzostwo. Ale dzisiaj zostałą rozbita już w pierwszej rundzie. „Thug Rose” znakomitym high-kickiem po przekroku posłałą Chinkę na deski, a ciosami w parterze dopięła swego. Dla Amerykanki to powrót do szczyt tej kategorii wagowej po dwóch latach, gdy pas zabrała jej właśnie Andrade.

A Brazylijka próbowała odebrać pas Walentinie Szewczenko. Ale trudno sobie dziś wyobrazić, by ktokolwiek był w stanie zdetronizować „Bullet Walentinę”. Ta dziś nie musiała nawet zaprzęgać swoich najsilniejszych broni, czyli wysokich kopnięć. W drugiej rundzie skorzystała z krucyfiksu w parterze i ciosami doprowadziła do przerwania walki.

Reklama

Trzy walki mistrzowskie trwały łącznie około kwadrans. Ale błyskawicznie zakończyły się też dwa wcześniejsze starcia karty głównej. I to oba przez kontuzje nóg. Chris Weidman już przy pierwszym kopnięciu tak pechowo trafił w nogę Uriaha Halla, że… sam złamał nogę. Historia napisała przedziwny scenariusz, bo przecież przed laty w identyczny sposób Weidman obronił pas wagi średniej, gdy nogę na jego nodze połamał sobie Anderson Silva.

Jednej rundy potrzebował Anthony Smith, by wygrać z Jimmym Crutem. Drugi z nich po jednym z niskich kopnięć nie był w stanie ustać na lewej nodze. Wyglądało to tak, jakby Smith skruszył kostkę rywala. Gdy przed drugą odsłoną tego pojedynku lekarz poprosił Crute’a by zrobił kilka kroków, ten nie był w stanie oprzeć ciężaru ciała na lewej nodze. I doktor nie miał wyboru – nakazał sędziemu przerwanie tego pojedynku.

To była pierwsza gala UFC od ponad roku z udziałem kibiców. W Jacksonville zjawiło się nieco ponad piętnaście tysięcy fanów. Kolejna numerowana gala UFC odbędzie się 16 maja. Walką wieczoru będzie starcie o pas wagi lekkiej między Charlesem Oliveirą a Michaelem Chandlerem.

fot. NewsPix

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

3 komentarze

Loading...