Reklama

Fabiański nie zatrzymał Chelsea, choć zaliczył niezły występ

Piotr Stolarczyk

Autor:Piotr Stolarczyk

24 kwietnia 2021, 21:12 • 4 min czytania 1 komentarz

W poprzedniej kolejce Łukasz Fabiański zawalił mecz z Newcastle. Popełnił katastrofalny błąd przy drugim golu dla “Srok”, a trzeba przyznać, że ostatnimi czasy to niezwykle rzadki widok. Jednak dziś miał znakomitą okazję do rehabilitacji. West Ham podejmował Chelsea i było to jedno z kluczowych starć w kontekście rywalizacji o czwartą pozycję premiowaną awansem do Ligi Mistrzów. Wprawdzie jego zespół ostatecznie poległ w tym ważnym spotkaniu, ale polski golkiper pokazał się z dobrej strony.  Po prostu wykasował z pamięci tamte wydarzenia i zmazał plamę. 

Fabiański nie zatrzymał Chelsea, choć zaliczył niezły występ

Bramkarzowi nigdy nie jest łatwo wyjść na następny mecz po dużej wpadce. Ciąży na nim dodatkowa presja, by kolejny raz nie zrobić wielbłąda. Z tym że u Fabiańskiego nie było widać żadnego stresu, nie dawał żadnych nerwowych sygnałów – do bólu pewny w swoich interwencjach. Owszem, nie wyczyniał cudów w bramce, nie zaliczył czystego konta, choć akurat przy trafieniu dla Chelsea nie miał nic do powiedzenia. Niemniej w drugiej odsłonie zaprezentował dwie efektowne parady przy atomowych strzałach z dystansu Masona Mounta. Zatrzymał trudne do obrony uderzenie Wenera. Bardzo przyzwoity występ. Tak więc absolutnie nie ma mowy o jakimś kryzysie formy naszego bramkarza.

Natomiast jego koledzy z pola wyglądali przeciętnie. W pierwszej połowie chyba przygniótł ich ciężar gatunkowy tej rywalizacji, zagrali zbyt bojaźliwie w ofensywie. Aczkolwiek trzeba też oddać ekipie Thomasa Tuchela, że była bardzo dobrze zorganizowana w tyłach i nie pozwoliła im złapać odpowiedniego rytmu.

West Ham – Chelsea. Przełamanie Wernera

Generalnie West Ham miał prosty pomysł na kreowanie okazji bramkowych. Znajdujący się ostatnio w znakomitej formie Jesse Lingard napędzał akcję, starał się brać na karuzelę defensorów The Blues i szukał faulu. To była przyjemność obserwować, jak włącza wyższy bieg i zabiera się z futbolówką. Piłkarze Chelsea mieli z nim sporo problemów. Z kolei stały fragment gry na połowie gości oznaczał, że w szesnastce czyhali już na okazję Issa Diop czy Tomas Soucek. Nic dziwnego. David Moyes chciał wykorzystać przewagę warunków fizycznych swojej drużyny. Sęk w tym, że w czasie pierwszej odsłony “Młoty” raptem raz zagroziły ekipie Thomasa Tuchela. Właśnie po strzale rosłego Czecha, lecz jego uderzenie zablokował Cesar Azpilicueta.

Ogólnie w pierwszej części wiało nudą. The Blues raz na jakiś czas urządzili sobie wycieczkę pod bramkę gospodarzy, jednak nic z tego nie wynikło. Serio, no idealne spotkanie, by uciąć sobie drzemkę. Jeśli komuś udało się wytrzymać lub naładował się kofeiną, to otrzymał za to niezłą gratyfikację. Tuż przed przerwą Chelsea wyszła na prowadzenie po świetnie wyprowadzonej kontrze. A jeszcze zobaczyć w tym sezonie trafienie Timo Wernera, to jak wygrać niezłą nagrodę na loterii fantowej.

Reklama

Thomas Tuchel nieco zamieszał w składzie i posadził dziś na ławce Kaia Havertza, a w jego miejsce na środku ataku szansę gry otrzymał były napastnik RB Lipsk. I od samego początku był aktywny. Może i przy trafieniu tylko dostawił nogę do świetnego podania od Benjamina Chilwella, ale wcześniej to on wykonał większość roboty, gdy wkręcił w ziemię Angelo Ogbonnę.

No, ale żeby nie było tak słodko, to w drugiej odsłonie zmarnował patelnię, dobijając strzał Mounta. Z kilku metrów nie trafił nawet w bramkę. Cóż, natura nie znosi próżni.

West Ham – Chelsea. Pragmatyczna Chelsea

Co tu ukrywać – to było kiepskie widowisko. Drużyna Thomasa Tuchela przyzwyczaiła do tego, że nie pokazuje na boisku fajerwerków. Liczy się dla niej to, co w sieci. Przede wszystkim efektywność. Trzeba przyznać, że jest to imponujące, jak The Blues krok po kroku realizują założenia. Dzisiejszą wygraną przybliżyli się do Ligi Mistrzów, choć West Ham nie zrobił za wiele, by pokrzyżować im plany. Może w pierwszym kwadransie po przerwie podkręcił tempo, ale trudno powiedzieć, że Chelsea znalazła się w opałach.

Ponadto w 81. minucie Fabian Balbuena wzbił na wyżyny głupoty i praktycznie pozbawił “Młotów” szans na trzy punkty. Po wybiciu piłki, wjechał butem w nogę Chilwella i sędzia przy pomocy wideoweryfikacji pokazał mu czerwień. Champions League powoli odjeżdża ekipie Davida Moyesa. Tylko przed sezonem mało kto przypuszczał, że do samego końca będzie w grze o europejskie salony.

West Ham United – Chelsea Londyn 0:1 (0:1)

strzelcy bramek:

  • T. Werner 41′

fot. Newspix

Reklama

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
9
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

1 komentarz

Loading...